Deprecated: Function eregi() is deprecated in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules.php on line 9

Deprecated: Function ereg() is deprecated in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules.php on line 24

Deprecated: Function ereg() is deprecated in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules.php on line 24

Deprecated: Function ereg() is deprecated in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules.php on line 24
Noś to co inni - Kielce
Kielce v.0.8

Warning: preg_match() [function.preg-match]: Delimiter must not be alphanumeric or backslash in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/includes/counter.php on line 43

Warning: preg_match() [function.preg-match]: Unknown modifier '2' in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/includes/counter.php on line 49

Warning: Missing argument 2 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/article.php on line 170 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267

Cywilizacja
Noś to co inni

 drukuj stron�
Cywilizacja Recenzje
Wys�ano dnia 29-05-2007 o godz. 08:00:00 przez sergiusz 982

Kiedyś to było łatwo - chłopak ganiał w krótkich porciętach, aż zostawał mężczyzną, golił się brzytwą, miał blizny i zakrywał łydki. Nie było katalogów mody i nawet dandys, w odróżnieniu od gwiazd współczesnych, nie zajmował się projektowaniem odzieży, bo miał lepsze rzeczy do roboty.

Uwielbienie strojów u mężczyzn, moda na modę, miało miejsce zawsze, ale dzisiaj rozrosło się do czasów wcześniej niespotykanych, a to dlatego, że dawniej facet, umordowany zabieganiem o żarcie dla siebie i bliskich, nie miał czasu roztrząsać, jak akurat wygląda. Teraz odwrotnie - niespotykany nadmiar wolnego czasu jest przecież absolutną nowością - każdy mitręży całe godziny wybierając ciuchy, przebierając się, walcząc o oryginalność, w efekcie czego wszyscy wyglądają tak samo.

Oryginalność i odlotowość mody współczesnej sprawiła, że ludzie są do siebie podobni jak nigdy, co spostrzeże każdy posiadacz telewizora - faceci dają zarobić fryzjerom i stylistom, w konsekwencji czego odróżnić można ich głównie po układzie plam i przetarć na kurtkach i spodniach. Współczesność nie ceni sobie oryginalności, a więc pan wyglądający jak
Beckham czy Justin Timberlake jest obiektem zachwytów bez względu na zawartość jego głowy czy kieszeni. Pojedyncza gwiazda mediów - czyli najczęściej osobnik grający ogony w serialach i tańczący z innymi gwiazdami - inspiruje swoim strojem tysiące ludzi. Wiąże to się również ze sprasowaniem i uśrednieniem własnego stylu, gdyż publiczność za radykalizmem nie przepada, chyba że chodzi o Dodę i machanie biustem w prime time. Jeśli pokusić się o klasyfikację, wyjdzie, że obecnie na modę najbardziej wpływają aktorzy, potem muzycy, a pierwszą trójkę zamyka "telewizorowiec", czyli człowiek udający aktora i rozbijający się po teleturniejach. Sportowcy znajdują się poza podium, a rola polityków jest raczej znikoma, bo nawet wybór Gronkiewicz-Waltz na prezydenta stolicy nie sprawił, że nastolatki zaczęły ubierać się jak kioskarki.

Przez długie lata inspiracją dla mody odzieżowej była armia, czego najsłynniejszym przykładem są trzy guziczki obecne na rękawach marynarek i żakietów. Legenda głosi, że zawdzięczamy je królowej Wiktorii, która wizytując jednostkę wojsk brytyjskich połapała się, że oficerowie smarkają w rękaw. Wszycie guzików miało położyć temu kres. Pamięć o tych oficerach zaginęła, ale dzięki ich nosom, nikt już nie smarka tak łatwo w mankiet garnituru.

Jeśli nie żołnierzami, lud inspirował się arystokracją, widząc w niej nadzieję na lepszy los, a przynajmniej pewne pocieszenie. Myli się jednak ten, kto sądzi, że osiemnastowieczne pudry i peruki rozpowszechniły się na dworach ze względu na walory estetyczne. Puder i plasterki na twarzy ukrywały spustoszenia poczynione przez krętka białego, a peruka pozwalała zapomnieć o paskudnej łysinie wywołanej przez syfilis, lecz mimo to teza, że modę kształtują smarki i choroby weneryczne, wydaje się nam nieco przesadzona.

Inaczej artyści - do tej inspiracji nawet czasem warto się przyznać. Przed raperami i Dodą, jeszcze w wieku dziewiętnastym,
ich funkcję pełnili poeci. Ci wiedzieli świetnie, że wiersze nie wystarczą - trzeba się odpowiednio ubrać i dopiero iść wyrywać damy. Słowacki pisał: pierwszy raz ubiorem zwróciłem oczy dam, bo miałem białe szarawarki, kamizelkę białą kaszmirową w ogromne różnokolorowe kwiaty, tak jak dawne suknie damskie, i kołnierz od koszuli odłożony - do tego dodajcie laseczkę z pozłacaną główką i glansowane rękawiczki, a będziecie mieli Julka. Dopowiedzmy, że do dziś znany jest "kołnierz a la Słowacki" - obowiązkowe wyposażenie każdego szanującego się licealisty pozującego na romantyka, chodź w praktyce i tak wszyscy kolesie i koleżanki z klasy będą twierdzić, że młody romantyk wygląda jak Iwan śpiewający z Delfinem. Czasy się zmieniły - jeszcze Oscar Wilde był z zapałem kopiowany przez londyńską bohemę, ale dzisiaj nawet Witkowski z Dehnelem nie znajdują naśladowców.

Po II wojnie światowej wszystko uległo skomasowaniu. Inspiracje ubraniowe także - nie cięto już z jednego człowieka, ale globalnie kopiowano style subkultur. Nie bez znaczenia pozostawało otwarcie się Ameryki na świat i intensywna wymiana trendów między starym i nowym kontynentem. Początkowo chodziło o ideologię, której wygląd był jedynie konsekwencją.

Weźmy hipsterów, dziś niemal zapomnianych. Wypłynęli po II wojnie światowej właśnie w Stanach Zjednoczonych. Opisując ich skrótowo, można stwierdzić, że byli to biali zachowujący się jak czarni. Uprawiali seks z Murzynami, nieobce były im zachowania gejowskie, słuchali nowoczesnego jazzu i fascynowali się jazzmanami. Ich styl ubierania się określała praktyka i problemy finansowe. Wybierali robotnicze dżinsy i podkoszulki ze względu na ich taniość i dostępność. Ten strój kosztował życie bohatera ruchu Neala Cassady'ego, tego samego, którego kochał poeta Allan Ginsberg. Nieprzytomny od używek zawędrował na tory kolejowe, chcąc dojść do innego miasta. Nie udało się - Cassady'ego znaleziono nieprzytomnego i przemarzniętego do kości. Zmarł po kilku godzinach od przewiezienia do szpitala.

Hipsterzy i beatnicy jako ruch kontrukulturowy robią wrażenie do dzisiaj, a to ze względu na brak potrzeby stałej obecności
w mediach, słabszych zresztą niż teraz. Nie kreowali własnego wizerunku, nie korzystali ze sztabu konsultantów i kreatorów mody, wreszcie pokazali, że względna dziwaczność wyglądu może pójść w parze z nieszablonowym myśleniem i intelektualną samodzielnością. Nie pomylili też ubrania z przebraniem, co dzisiaj jest standardem.

Już epoka gwiazd pokazała, że każdy będzie chciał wyglądać jak Valentino czy Greta Garbo. Ich stroje nie odbiegały jednak tak bardzo od tego, co nosiło się na codzień, czego nie można już powiedzieć o tysiącach nastolatek naśladujących Dodę Rabczewską. Upowszechnienie się telewizji i internetu sprawiło, że każdy może zajrzeć swojemu idolowi nawet w części intymne. Całość wyznaczają otwarcia kolejnych sezonów, sygnalizowane przez kolejne gwiazdy, paradujące w strojach wojskowych, robotniczych z demobilu lub lat sześćdziesiątych.

Trudno nie popaść w antyglobalistyczne biadolenie - to, co kiedyś stanowiło wynik bolesnego kombinowania, jak tu wyrazić siebie samego, dziś podtykają nam pod nos magazyny dla nastolatków. Jeszcze w filmie Quadrophenia (1979) Jimmy Cooper koncypuje aż do obłędu, w co by tu się ubrać, aby wyrazić siebie najpełniej, a styl, który wybrał, wiąże się z nielichym cierpieniem - słynne levisy 501 trzeba było przed założeniem namoczyć. Inaczej Jimmy po prostu by ich nie naciągnął. Ta chwila mordęgi owocowała, już po wyschnięciu, spodniami przylegającymi do ciała tak idealnie, że zdawały się zespolone ze skórą. Kto widział, ten wie.

Quadrophenia to film ważny nie tylko dla wielbicieli męskich pośladków. Pokazuje bowiem rodzenie się dwóch nurtów mody
popkulturowej, kojarzonej z zapomnianymi już dzisiaj modsami i rockersami. Modsów akurat reprezentował Jimmy. Inspirowani zespołem The Who nosili wąskie spodnie, do tego kurtki i płaszcze do kostek. Na co dzień przywdziewali tanie garnitury, noszone w "normalnych" rodzinach robotniczych od wielkiego dzwonu. Obrazu dopełniały wąskie krawaty, ciemne okulary, płyty The Who, książki J.P. Sartre'a i amfetamina. Mod, choć wyglądał jak chłopak w drodze na mszę, umiał urżnąć się, naćpać, ukraść i dać po pysku. Wywiązała się tez swoista gradacja, związana ze strojem - i tak najmodniej ubranych (i posiadających najpiękniejsze skutery - tradycyjne pojazdy modsów) nazywano faces, choć strój w tej subkulturze pełnił rolę pomocniczą - służył wyodrębnieniu się z reszty społeczeństwa. A jeśli przyglądniemy się zdjęciom z lat sześćdziesiątych, naszej uwadze nie ujdzie, że większość modsów próbowała z powodzeniem dodać do wizerunku The Who coś własnego.

Analogicznie rockersi, z którymi modsi naparzali się ile wlezie. O ile modsi interesowali się nowinkami muzycznymi, to rockersi pozostawali przy hałaśliwych trzech akordach. Ich niechlujny, zdominowany przez dżins i skórę strój wynikał nie z muzyki, której akurat słuchali, ale z trybu życia, blisko sprzężonego z motocyklem. Podział między modsami i rockersami dokładnie odpowiada metodologii Wojciecha Waglewskiego, wyłożonej wiele lat temu w raczkującej jeszcze "Machinie". W odniesieniu do muzyków rockowych Waglewski wyróżnił ślicznych i ulizanych chłopaczków czyli pupy oraz agresywnie wyglądających przystojniachów, określanych przez niego mianem sisiorów. Image ich dzielił, łączyła próba dotarcia do rzeszy panienek i nieokreślonych seksualnie chłopców. Dla zobrazowania tej tezy wykorzystał Beatlesów (pupy) i Rolling Stonesów (sisiory), choć po latach widać wyraźnie, ze Keith Richards zatracił większość cech kojarzonych ze słowem "seksowny".

Mechanizm jest następujący - moda, kreowana przez zjawiska muzyczne, jest początkowo czymś oddolnym i autentycznym,
co następnie zostaje zawłaszczone i wzmocnione przez mechanizmy promocyjne, funkcjonujące na styku producentów odzieży i koncernów płytowych. Każdy, kto zna Wielkie rockandrollowe oszustwo, zna sposób, w jaki to przebiegało. Sex Pistols, bogowie anarchii, powstali przecież po to, żeby się McLarenowi lepiej sprzedawały gacie z koronką i podarte podkoszulki, zaś dowcip współczesności polega na tym, że dzisiejszy kontrkulturowiec płaci za swój bunt koncernom, które go ustawiają i pokazują, co musi nosić prawdziwy przeciwnik systemu.

Osobną grupę inspiracji stanowią fani, którzy usiłują wyglądać dokładnie jak idol. I tak wielbiciele The Cure stroszą zafarbowane na czarno kudły, fani metalu przebierają się za Szatana, goci za Brandona Lee, ale wszystkich pokonali depesze. Przynajmniej liczebnością. Trudno określać przyczyny niezwykłej popularności tego ruchu w zdychającym PRL, a najbliższa prawdy wydaje się teza, że z Zachodu dochodziły jedynie odpryski popkultury, natomiast ze zwielokrotnioną siłą.

Ludzie już wcześniej przebierali się za Elvisa albo Michaela Jacksona, ale dopiero Polacy wykonali to w skali globalnej. Depesze zadawali szyku czarno-białym strojem oraz fryzurkami stylizowanymi na Ghana i Gore'a, a było ich tylu, że zdołali odnosić pewne sukcesy, a przynajmniej remisować zwycięsko z licznymi wówczas metalami. Trudno jednak mówić o twórczym przetwarzaniu wzorców kulturowych w zakresie stroju, gdyż depesze kopiowali jeden wzorzec, próbując wyglądać dokładnie jak ich idole. Na plus zespołu poczytujemy, że członkowie Depeche Mode nie wykorzystali komercyjnie tego dość zaskakującego aspektu swojej popularności. Być może nie mieli do tego głowy, zajęci bez reszty reklamowaniem wątpliwych uroków heroiny, co sugerują zapisy koncertów z lat dziewięćdziesiątych.

Depesze byli znakiem, że publiczność pragnie pełnej identyfikacji ze swoimi idolami. Co prawda ruch ten był dynamiczny głównie
w Polsce, niemniej naszym zdaniem wieszczył ostateczne stadium inspiracji ubraniowej - stadium marketingowe. Pierwszeństwo należy co prawda do Sex Pistols, ale wątpimy, by współczesni antysystemowcy, wywrzaskując "fascist regime" i "no future" mieli pojęcie, że naprawdę chodziło o sprzedaż gaci. Hip-hopowcy są tutaj do przodu.

Najpopularniejsi wykonawcy gatunku mają swoje linie ciuchów i zarabiają na tym krocie. Tylko Jay-Z za sprzedaż swojego Rocawear otrzymał 204 miliony dolców od Iconix Brand Group, zachowując prerogatywy w zakresie promocji marki, jej rozwoju i rozdzielania licencji. W odzież zainwestowali między innymi Eminem, Snoop Dogg, P. Diddy, Nelly, Outkast, a 50 Cent rozkręca właśnie kolekcję dla młodych kobiet, które w jego opinii oczekują od życia "czegoś lepszego". LL Cool J oferuje odzież od koszul po garnitury, a wszystko rzekomo po to, by pomóc bezrobotnym. Z kolei P. Diddy - czy jak tam się dzisiaj nazywa - nie poprzestał na ubraniach (linia Sean John) i perfumach (Unforgivable), ale zabrał się za motoryzację. Za 200 000 dolców można sprawić sobie specjalną wersję Lincolna Navigatora. Diddy sprzedaje także luksusowe felgi. A ludzie kupują.

Następny etap to już krok w przyszłość i odwrócenie obecnego stanu rzeczy. Skoro muzycy promują własne linie ubrań, to prędzej czy później firmy odzieżowe wynajmą grajków wedle klucza przystojności, sklecą zespół, zszyją, każą nagrać płytę i teledysk, będący naprawdę wielkim klipem reklamowym. Innymi słowy najpierw wymyśli się ubrania, a potem ludzi, którzy je na siebie pozakładają. Świat zaś to kupi i tylko się cieszyć, że żyjemy w Polsce, kraju względnie biednym, a w każdym razie na tyle rozsądnym, że nikt nie chce wyglądać jak Michał Wiśniewski.


Jarosław Urbaniuk,Łukasz Orbitowski - www.o2.pl


Warning: Missing argument 1 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/article.php on line 228 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267

Warning: Missing argument 2 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/article.php on line 228 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267


Warning: Missing argument 1 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/article.php on line 246 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267

Warning: Missing argument 2 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/article.php on line 246 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267


Warning: Missing argument 7 for DisplayTopic(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/comments.php on line 91 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/comments.php on line 477

Warning: Missing argument 8 for DisplayTopic(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/comments.php on line 91 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/comments.php on line 477


Warning: Missing argument 2 for OpenTable(), called in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/modules/News/comments.php on line 503 and defined in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/themes/Wici/theme.php on line 267

Komentarze


Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: [2002] Network is unreachable (trying to connect via tcp://104.m.tld.pl:3306) in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/includes/ajaxstarrater/_config-rating.php on line 26

Warning: mysql_connect() [function.mysql-connect]: Network is unreachable in /home/klient.dhosting.pl/rafanoo/wici.info/public_html/includes/ajaxstarrater/_config-rating.php on line 26
Error connecting to mysql