Kielce
Wys�ano dnia 27-04-2007 o godz. 09:00:00 przez pala2 567
Wys�ano dnia 27-04-2007 o godz. 09:00:00 przez pala2 567
Co najmniej sto tysięcy złotych musi wyłożyć kieleckie Muzeum Narodowe na naprawę części muru okalającego ogród włoski - inaczej ogrodzenie runie. |
W najgorszym stanie jest część zachodnia, od strony parku Miejskiego. W tym miejscu ogrodzenie ostatni raz było remontowane kilkadziesiąt lat temu. Najbardziej jednak zaszkodziły mu ostatnie lata, gdy podczas odtwarzania ogrodu znacznie obniżono poziom ziemi. - Dostająca się do wnętrza ogrodzenia woda zamarza i rozsadza kamienie. Wygląda to strasznie i jest niebezpieczne dla odwiedzających. Nawet nie chcę myśleć, co by się mogło stać, gdyby taki głaz odpadł w momencie, gdy pod murem przebywałyby dzieci - zwraca uwagę Stanisław Chałupczak, zastępca dyrektora do spraw administracyjnych muzeum.
Dawną świetność ogród odzyskał zaledwie cztery lata temu. Zgodnie z rycinami z XVII wieku podzielono go na kwatery. Część została wysadzona kwiatami, reszta wysypana żwirem. Na obrzeżach tarasu z kwaterami posadzono drzewa. Urządzała go firma Park M ze Starego Sącza. - Zrobiliśmy wszystko zgodnie z projektem. Nie wydaje mi się, żeby przyczyną pogorszenia się jego stanu było obniżenie poziomu ziemi w ogrodzie i dostająca się do niego woda. Wzdłuż ogrodzenia biegnie żwirowa ścieżka, która powinna ją zatrzymywać - mówi Barbara Obrzut, ówczesny kierownik robót ogrodniczych.
Tłumaczy, że już w czasie urządzania ogrodu mur był w bardzo złym stanie. - Oczyściliśmy go i byliśmy pewni, że muzeum będzie go remontować. Dziwię się, że do tej pory tego nie zrobiono - dodaje.
Chałupczak też nie ma wątpliwości, że gruntowny remont musi się rozpocząć właściwie natychmiast.
- Po każdej zimie jest coraz gorzej. Jeszcze dwa, trzy lata i nic z niego nie zostanie - twierdzi. Dlatego lada dzień dyrekcja muzeum ogłosi przetarg. Koszt remontu to około sto tysięcy złotych. Jeżeli wszystko pójdzie sprawnie, to prace mogłyby rozpocząć się latem. - Wtedy też ze względów bezpieczeństwa wyłączymy ze zwiedzania zachodnią część ogrodu - informuje zastępca dyrektora.
To nie koniec prac w ogrodzie. W poniedziałek muzeum porozumiało się z Rejonowym Przedsiębiorstwem Zieleni, które ma wykonać kilka poprawek. - Chcemy uporządkować alejki i poprawić trawniki. Po czterech latach wszystko obsiadło. Na wierzch wyszły podmurówki starych budowli. Zamierzamy więc wszystko wyrównać, dowieść ziemię i dosiać trawę. Planujemy też dosypać żwir. Przed nami sporo pracy - nie kryje Stanisław Chałupczak.
Dyrekcja muzeum chce też odremontować starą kotłownię i urządzić w niej stolarnię. Prace w ogrodzie są możliwe dzięki pieniądzom z ministerstwa. W tym roku na bieżącą działalność muzeum dostało trzy miliony złotych.
- Chyba nie zdradzę tajemnicy, jak powiem, że dzięki wsparciu ministra mamy dwa razy tyle pieniędzy co w latach ubiegłych. Tylko dzięki temu poza codziennymi wydatkami możemy zacząć przywracać blask pałacowi i ogrodowi - cieszy się Chałupczak.
Ogród włoski
Ogród włoski od początku towarzyszył pałacowi biskupów krakowskich, który powstawał w latach 1637-1644. Jego fundatorem był biskup Jakub Zadzik. Ogród zniknął na początku XIX wieku, kiedy to dobra biskupów trafiły w ręce cywilne i część ogrodu przeznaczono na działki dla urzędników mieszczącej się w pałacu Dyrekcji Górniczej.
Dawną świetność ogród odzyskał zaledwie cztery lata temu. Zgodnie z rycinami z XVII wieku podzielono go na kwatery. Część została wysadzona kwiatami, reszta wysypana żwirem. Na obrzeżach tarasu z kwaterami posadzono drzewa. Urządzała go firma Park M ze Starego Sącza. - Zrobiliśmy wszystko zgodnie z projektem. Nie wydaje mi się, żeby przyczyną pogorszenia się jego stanu było obniżenie poziomu ziemi w ogrodzie i dostająca się do niego woda. Wzdłuż ogrodzenia biegnie żwirowa ścieżka, która powinna ją zatrzymywać - mówi Barbara Obrzut, ówczesny kierownik robót ogrodniczych.
Tłumaczy, że już w czasie urządzania ogrodu mur był w bardzo złym stanie. - Oczyściliśmy go i byliśmy pewni, że muzeum będzie go remontować. Dziwię się, że do tej pory tego nie zrobiono - dodaje.
Chałupczak też nie ma wątpliwości, że gruntowny remont musi się rozpocząć właściwie natychmiast.
- Po każdej zimie jest coraz gorzej. Jeszcze dwa, trzy lata i nic z niego nie zostanie - twierdzi. Dlatego lada dzień dyrekcja muzeum ogłosi przetarg. Koszt remontu to około sto tysięcy złotych. Jeżeli wszystko pójdzie sprawnie, to prace mogłyby rozpocząć się latem. - Wtedy też ze względów bezpieczeństwa wyłączymy ze zwiedzania zachodnią część ogrodu - informuje zastępca dyrektora.
To nie koniec prac w ogrodzie. W poniedziałek muzeum porozumiało się z Rejonowym Przedsiębiorstwem Zieleni, które ma wykonać kilka poprawek. - Chcemy uporządkować alejki i poprawić trawniki. Po czterech latach wszystko obsiadło. Na wierzch wyszły podmurówki starych budowli. Zamierzamy więc wszystko wyrównać, dowieść ziemię i dosiać trawę. Planujemy też dosypać żwir. Przed nami sporo pracy - nie kryje Stanisław Chałupczak.
Dyrekcja muzeum chce też odremontować starą kotłownię i urządzić w niej stolarnię. Prace w ogrodzie są możliwe dzięki pieniądzom z ministerstwa. W tym roku na bieżącą działalność muzeum dostało trzy miliony złotych.
- Chyba nie zdradzę tajemnicy, jak powiem, że dzięki wsparciu ministra mamy dwa razy tyle pieniędzy co w latach ubiegłych. Tylko dzięki temu poza codziennymi wydatkami możemy zacząć przywracać blask pałacowi i ogrodowi - cieszy się Chałupczak.
Ogród włoski
Ogród włoski od początku towarzyszył pałacowi biskupów krakowskich, który powstawał w latach 1637-1644. Jego fundatorem był biskup Jakub Zadzik. Ogród zniknął na początku XIX wieku, kiedy to dobra biskupów trafiły w ręce cywilne i część ogrodu przeznaczono na działki dla urzędników mieszczącej się w pałacu Dyrekcji Górniczej.
Monika Rosmanowska Gazeta Wyborcza
Komentarze |