Teatr
Wys�ano dnia 05-01-2007 o godz. 12:00:00 przez pala2 1500
Wys�ano dnia 05-01-2007 o godz. 12:00:00 przez pala2 1500
Po niespełna trzech sezonach aktor Paweł Kumięga rozstaje się z kielecka sceną - wybrał Teatr Ludowy w Krakowie gdzie aktualnie mieszka i przygotowywuje się do najnowszej sztuki. |
- Próbowałem się porozumieć z dyrektorem kieleckiego teatru i poprosiłem o wolne. Chciałem nawet rano grać w Kielcach, a wieczorem uczestniczyć w próbach w Krakowie. Usłyszałem, że nie ma takiej możliwości. Musiałem wybierać albo Kielce, albo Kraków. I wybrałem - odpowiada Paweł Kumięga.
Piotr Szczerski, dyrektor kieleckiego teatru, nie kryje żalu. - Czegoś takiego się nie robi. Zawieramy z aktorami umowy sezonowe. Ich złamanie jest nieetyczne i niedżentelmeńskie - mówi.
Szukam swojego miejsca w świecie
Rozmowa z Pawłem Kumięgą
Monika Rosmanowska: Dlaczego porzuca Pan Kielce? Magia Krakowa, bliskość ukochanych gór czy może zmęczenie wielbicielkami?
Paweł Kumięga: - W Krakowie studiowałem i pewnie będę banalny, ale to miasto rozkochało mnie w sobie. To po pierwsze. A po drugie, każdy, szczególnie młody aktor, musi od czasu do czasu zmienić coś w swoim życiu zawodowym i na mnie właśnie przyszedł ten czas. Wreszcie mam też możliwość osadzenia się w jakiś miejscu na stałe. Drzewa nie posadziłem, syna nie mam, ale mam żonę. Dobrze jest mieć takie miejsce na świecie, do którego zawsze można wrócić.
Angaż w Teatrze Ludowym to awans dla młodego aktora. Teatr odkrył Pana czy Pan sam zabiegał o tę pracę?
- Kilka miesięcy temu rozmawiałem z dyrektorem na temat możliwości współpracy. Później, już po tej rozmowie, zadzwonił, że ma coś dla mnie. Zgodziłem się z wielką ochotą. W tej chwili mam umowę do końca sezonu.
Kiedy krakowska publiczność będzie miała okazję zobaczyć Pana na scenie?
- 2 lutego mamy premierę współczesnej rosyjskiej sztuki "Walentynki", w której pokażemy trochę historii i polityki.
W czasie niespełna trzech sezonów w Kielcach udało się Panu stworzyć wiele ważnych kreacji. Publiczność, szczególnie kobiety, uwielbiają Pana. Nie żal Panu tego wszystkiego?
- Aktor musi szukać nowych wyzwań, nowych inspiracji. Ale nie zamykam rozdziału w życiu i nie rozpoczynam nowego z czystym rachunkiem. Często wracam myślami do Kielc. To zaczęły być moje zakątki, moje ulice, moja scena... Pamiętam mnóstwo radosnych momentów, które przeżywaliśmy z kieleckim zespołem. Niestety, dłuższa obecność na jednej scenie może usypiać. Teraz czuję, jakbym łapał w żagle inny wiatr.
Zobaczymy Pana jeszcze w kieleckim teatrze?
- Trudno powiedzieć. Chętnie wróciłbym do Kielc, bo chętnie wraca się do miejsc, które kiedyś dobrze się poznało. Są jednak pewne warunki które musiałyby zostać spełnione i nie są to moje warunki. Żałuję tylko, że nie pożegnałem się z kielecką publicznością.
* * *
Paweł Kumięga - absolwent krakowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Od razu po studiach trafił do Teatru im. Żeromskiego w Kielcach. Przez ponad dwa sezony kielecka publiczność miała okazję zobaczyć go m.in. w roli pyszałkowatego Gilberta w "Ani z Zielonego Wzgórza", ubeka Ryśka w "Kłopocie Pana Boga" czy w jednej z głównych ról w "Nie teraz, kochanie". W tym roku dziennikarze "Gazety" wręczyli mu statuetkę Syriusza, nagrodę dla najjaśniejszej gwiazdy ubiegłego sezonu.
Piotr Szczerski, dyrektor kieleckiego teatru, nie kryje żalu. - Czegoś takiego się nie robi. Zawieramy z aktorami umowy sezonowe. Ich złamanie jest nieetyczne i niedżentelmeńskie - mówi.
Szukam swojego miejsca w świecie
Rozmowa z Pawłem Kumięgą
Monika Rosmanowska: Dlaczego porzuca Pan Kielce? Magia Krakowa, bliskość ukochanych gór czy może zmęczenie wielbicielkami?
Paweł Kumięga: - W Krakowie studiowałem i pewnie będę banalny, ale to miasto rozkochało mnie w sobie. To po pierwsze. A po drugie, każdy, szczególnie młody aktor, musi od czasu do czasu zmienić coś w swoim życiu zawodowym i na mnie właśnie przyszedł ten czas. Wreszcie mam też możliwość osadzenia się w jakiś miejscu na stałe. Drzewa nie posadziłem, syna nie mam, ale mam żonę. Dobrze jest mieć takie miejsce na świecie, do którego zawsze można wrócić.
Angaż w Teatrze Ludowym to awans dla młodego aktora. Teatr odkrył Pana czy Pan sam zabiegał o tę pracę?
- Kilka miesięcy temu rozmawiałem z dyrektorem na temat możliwości współpracy. Później, już po tej rozmowie, zadzwonił, że ma coś dla mnie. Zgodziłem się z wielką ochotą. W tej chwili mam umowę do końca sezonu.
Kiedy krakowska publiczność będzie miała okazję zobaczyć Pana na scenie?
- 2 lutego mamy premierę współczesnej rosyjskiej sztuki "Walentynki", w której pokażemy trochę historii i polityki.
W czasie niespełna trzech sezonów w Kielcach udało się Panu stworzyć wiele ważnych kreacji. Publiczność, szczególnie kobiety, uwielbiają Pana. Nie żal Panu tego wszystkiego?
- Aktor musi szukać nowych wyzwań, nowych inspiracji. Ale nie zamykam rozdziału w życiu i nie rozpoczynam nowego z czystym rachunkiem. Często wracam myślami do Kielc. To zaczęły być moje zakątki, moje ulice, moja scena... Pamiętam mnóstwo radosnych momentów, które przeżywaliśmy z kieleckim zespołem. Niestety, dłuższa obecność na jednej scenie może usypiać. Teraz czuję, jakbym łapał w żagle inny wiatr.
Zobaczymy Pana jeszcze w kieleckim teatrze?
- Trudno powiedzieć. Chętnie wróciłbym do Kielc, bo chętnie wraca się do miejsc, które kiedyś dobrze się poznało. Są jednak pewne warunki które musiałyby zostać spełnione i nie są to moje warunki. Żałuję tylko, że nie pożegnałem się z kielecką publicznością.
* * *
Paweł Kumięga - absolwent krakowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Od razu po studiach trafił do Teatru im. Żeromskiego w Kielcach. Przez ponad dwa sezony kielecka publiczność miała okazję zobaczyć go m.in. w roli pyszałkowatego Gilberta w "Ani z Zielonego Wzgórza", ubeka Ryśka w "Kłopocie Pana Boga" czy w jednej z głównych ról w "Nie teraz, kochanie". W tym roku dziennikarze "Gazety" wręczyli mu statuetkę Syriusza, nagrodę dla najjaśniejszej gwiazdy ubiegłego sezonu.
Monika Rosmanowska, Gazeta Wyborcza
Komentarze |