Kielce
Wys�ano dnia 04-01-2007 o godz. 14:00:00 przez pala2 448
Wys�ano dnia 04-01-2007 o godz. 14:00:00 przez pala2 448
W maju 1914 roku w Kielcach mieszkało 119 uzbrojonych obywateli, którzy mieli 93 rewolwery, 18 floretów i 5 sztucerów. Tak przynajmniej wynika z rejestru broni prowadzonego przez policmajstra. Ta pokaźna księga, z urzędową pieczęcią, napisana po rosyjsku to pierwszy eksponat, który trafił do Muzeum Historii Kielc. |
- I to była dla nas prawdziwa niespodzianka. Tworząc muzeum, liczyliśmy przede wszystkim na zbiory, które już są, np. w Muzeum Narodowym. Ale poprosiliśmy też mieszkańców o przekazywanie pamiątek. Nie zawiedli nas - mówi Jan Główka, dyrektor muzeum.
Księga ma swoją dosyć niezwykła historię. Znalazł ją w skupie makulatury Jarosław Machnicki, kielecki historyk i radny. Kolejne eksponaty to m.in. dziewiętnastowieczny grosz z "miedzi krajowej", która była wydobywana pod Kielcami i listy Rajmunda Duchnowskiego, pisane w latach 1862-1863. - Ofiarodawca podobno znalazł je na strychu kamienicy, która stała w pobliżu kieleckiej katedry. Dziś jej już nie ma, spłonęła w latach 70. Dla nas te listy są szczególnie cenne bo pokazują z zupełnie innej strony znanego nauczyciela Szkoły Wyższej Realnej - mówi Marcin Kolasa, pracownik muzeum.
Wyjaśnia, że zdaniem historyków Duchnowski zapisał się w pamięci uczniów jako konformista działający zgodnie z wytycznymi zaborcy i na głucho zamknął w szkolnej bibliotece dzieła polskich mistrzów. - Tymczasem z listów, m.in. do żony dowiadujemy się też, np. że w ciągu dwóch miesięcy wypił kilkadziesiąt butelek wina - opowiada Kolasa.
Muzeum Kielc ma do dyspozycji ponad 500 m kw. wyremontowanej kamienicy przy ul. św. Leonarda.
- To na pewno nie będzie klasyczne, statyczne miejsce, gdzie można tylko oglądać eksponaty w gablotach. Chcemy, żeby były też prezentacje interaktywne. Coraz modniejsze jest np. odtwarzanie relacji uczestników różnych wydarzeń. - mówi Główka. Nie ukrywa, że najbardziej podoba mu się muzeum miasta w Przemyślu i chętnie kilka pomysłów stamtąd zaczerpnie.
W kieleckim muzeum pierwsza sala poświęcona osadzie przedlokacyjnej. To tam będzie można zobaczyć m.in. to, co udało się znaleźć archeologom w latach 60 w pobliżu ul. Bodzentyńskiej. Teraz te eksponaty są w magazynach Muzeum Narodowego. - To będzie sala, w której spróbujemy potwierdzić, że Kielce liczą co najmniej dziewięć wieków. Powinno się udać - mówi Główka.
Potem będzie można zobaczyć wszystko, co wiąże się z miastem biskupim. Mogła by tu stanąć kopia rzeźby przedstawiającej starostę Stanisława Czechowskiego, ekonoma dóbr biskupich. Kolejno sale będą poświęcone przemysłowi staszicowskiemu i okresowi pierwszej wojny światowej. To tu można by zobaczyć m.in. makiety miasta, zdjęcia pierwszego kieleckiego dworca oraz wyszukaną we wrocławskiej bibliotece Ossolińskich mapę Kielc z początku XX wieku. - Narysował ją uczeń Akademii Górniczej i jest naprawdę imponująca - przekonuje Główka.
W kolejnej sali, poświęconej okresowi międzywojennemu znajdą się m.in. hełmy i szable wyprodukowane w Hucie Ludwików, granaty z fabryki "Granat" (obecnie NSK). Możliwe, że stanie tu również oryginalna kuchnia polowa. - Były produkowane również w Hucie Ludwików. Mamy sygnał o jednym egzemplarzu w prywatnych rękach i chcemy go ściągnąć do Kielc - zapowiada Główka.
Jednym z głównych eksponatów będzie też motocykl SHL, produkowany kiedyś w Kielcach. - To dar Lecha Maciejewskiego, który jeździł takim motocyklem w młodości. Ma sprawny egzemplarz i chce go przekazać muzeum - mówi Główka.
Nadal nie wiadomo jak będzie wyglądała cześć poświęcona pogromowi kieleckiemu. - Nie wiele się zachowało z tego okresu. Prawdopodobnie tu będzie można usłyszeć relacje świadków tych wydarzeń - mówi dyrektor.
Najmniejsza sala jest poświęcona historii Kielc po 1989 roku. Ekspozycja to będą głównie zdjęcia. - Niewykluczone, że tu trafi np. fotografia z okresu dwuwładzy w Kielcach, gdy rozwiercano zamki w ratuszu - mówi Główka.
Muzeum ma już informacje o kilku kolejnych eksponatach. Będzie m.in. tłok pieczęci miejskiej z XVII wieku, obraz Józefa Szermentowskiego i pralka Frania, produkowana przez SHL.
Dyrektor Główka marzy jeszcze o kilku innych. - Największą sensacją byłby trzynastowieczny akt lokacyjny miast, który chyba zaginął bezpowrotnie. Bardzo ważny byłby też projekt samochodu, którego plany przed wojną powstały w Kielcach - twierdzi dyrektor.
Muzeum ma być otwarte w połowie przyszłego roku. Dyrektor liczy na kolejne dary od byłych i obecnych mieszkańców Kielc. - Myślę, że na strychach i w szufladach mieszkańców można znaleźć jeszcze nie jedną ważną ciekawostkę z historii Kielc - mówi Główka.
Księga ma swoją dosyć niezwykła historię. Znalazł ją w skupie makulatury Jarosław Machnicki, kielecki historyk i radny. Kolejne eksponaty to m.in. dziewiętnastowieczny grosz z "miedzi krajowej", która była wydobywana pod Kielcami i listy Rajmunda Duchnowskiego, pisane w latach 1862-1863. - Ofiarodawca podobno znalazł je na strychu kamienicy, która stała w pobliżu kieleckiej katedry. Dziś jej już nie ma, spłonęła w latach 70. Dla nas te listy są szczególnie cenne bo pokazują z zupełnie innej strony znanego nauczyciela Szkoły Wyższej Realnej - mówi Marcin Kolasa, pracownik muzeum.
Wyjaśnia, że zdaniem historyków Duchnowski zapisał się w pamięci uczniów jako konformista działający zgodnie z wytycznymi zaborcy i na głucho zamknął w szkolnej bibliotece dzieła polskich mistrzów. - Tymczasem z listów, m.in. do żony dowiadujemy się też, np. że w ciągu dwóch miesięcy wypił kilkadziesiąt butelek wina - opowiada Kolasa.
Muzeum Kielc ma do dyspozycji ponad 500 m kw. wyremontowanej kamienicy przy ul. św. Leonarda.
- To na pewno nie będzie klasyczne, statyczne miejsce, gdzie można tylko oglądać eksponaty w gablotach. Chcemy, żeby były też prezentacje interaktywne. Coraz modniejsze jest np. odtwarzanie relacji uczestników różnych wydarzeń. - mówi Główka. Nie ukrywa, że najbardziej podoba mu się muzeum miasta w Przemyślu i chętnie kilka pomysłów stamtąd zaczerpnie.
W kieleckim muzeum pierwsza sala poświęcona osadzie przedlokacyjnej. To tam będzie można zobaczyć m.in. to, co udało się znaleźć archeologom w latach 60 w pobliżu ul. Bodzentyńskiej. Teraz te eksponaty są w magazynach Muzeum Narodowego. - To będzie sala, w której spróbujemy potwierdzić, że Kielce liczą co najmniej dziewięć wieków. Powinno się udać - mówi Główka.
Potem będzie można zobaczyć wszystko, co wiąże się z miastem biskupim. Mogła by tu stanąć kopia rzeźby przedstawiającej starostę Stanisława Czechowskiego, ekonoma dóbr biskupich. Kolejno sale będą poświęcone przemysłowi staszicowskiemu i okresowi pierwszej wojny światowej. To tu można by zobaczyć m.in. makiety miasta, zdjęcia pierwszego kieleckiego dworca oraz wyszukaną we wrocławskiej bibliotece Ossolińskich mapę Kielc z początku XX wieku. - Narysował ją uczeń Akademii Górniczej i jest naprawdę imponująca - przekonuje Główka.
W kolejnej sali, poświęconej okresowi międzywojennemu znajdą się m.in. hełmy i szable wyprodukowane w Hucie Ludwików, granaty z fabryki "Granat" (obecnie NSK). Możliwe, że stanie tu również oryginalna kuchnia polowa. - Były produkowane również w Hucie Ludwików. Mamy sygnał o jednym egzemplarzu w prywatnych rękach i chcemy go ściągnąć do Kielc - zapowiada Główka.
Jednym z głównych eksponatów będzie też motocykl SHL, produkowany kiedyś w Kielcach. - To dar Lecha Maciejewskiego, który jeździł takim motocyklem w młodości. Ma sprawny egzemplarz i chce go przekazać muzeum - mówi Główka.
Nadal nie wiadomo jak będzie wyglądała cześć poświęcona pogromowi kieleckiemu. - Nie wiele się zachowało z tego okresu. Prawdopodobnie tu będzie można usłyszeć relacje świadków tych wydarzeń - mówi dyrektor.
Najmniejsza sala jest poświęcona historii Kielc po 1989 roku. Ekspozycja to będą głównie zdjęcia. - Niewykluczone, że tu trafi np. fotografia z okresu dwuwładzy w Kielcach, gdy rozwiercano zamki w ratuszu - mówi Główka.
Muzeum ma już informacje o kilku kolejnych eksponatach. Będzie m.in. tłok pieczęci miejskiej z XVII wieku, obraz Józefa Szermentowskiego i pralka Frania, produkowana przez SHL.
Dyrektor Główka marzy jeszcze o kilku innych. - Największą sensacją byłby trzynastowieczny akt lokacyjny miast, który chyba zaginął bezpowrotnie. Bardzo ważny byłby też projekt samochodu, którego plany przed wojną powstały w Kielcach - twierdzi dyrektor.
Muzeum ma być otwarte w połowie przyszłego roku. Dyrektor liczy na kolejne dary od byłych i obecnych mieszkańców Kielc. - Myślę, że na strychach i w szufladach mieszkańców można znaleźć jeszcze nie jedną ważną ciekawostkę z historii Kielc - mówi Główka.
Marcin Sztandera, Gazeta Wyborcza
Komentarze |