Kielce v.0.8

Muzyka
Podróż za jeden uśmiech

 drukuj stron�
Muzyka Recenzje
Wys�ano dnia 19-12-2011 o godz. 14:06:24 przez rafa 2076

JeÅ›li kiedykolwiek - od gówniarskich fascynacji po Å›cieżkÄ™ dźwiÄ™kowÄ… niechcianej dorosÅ‚oÅ›ci, od Å›ledzenia koÅ›lawo wÄ™drujÄ…cej na gryfie dÅ‚oni swojej pierwszej miÅ‚ostki po sÅ‚uchanie suity jazzowej. JeÅ›li, powtarzam, kiedykolwiek zastanawialiÅ›cie siÄ™ nad tym, o co tak naprawdÄ™ chodzi w muzyce, to koniecznie przesÅ‚uchajcie materiaÅ‚y z nigdy niewydanego "Smile" Beach Boys.



Genialnego stenogramu z procesu twórczego, dźwiÄ™kowych skrawków sprzed prawie 50 lat, które doprowadziwszy do szaleÅ„stwa ich twórcÄ™, wprowadzajÄ… sÅ‚uchacza w stan skrajnej euforii.

CaÅ‚ujmy rÄ…czki ironii losu. Przytulmy historiÄ™ w podziÄ™ce za przecinek. Za to, że pomiÄ™dzy wÄ…satymi Å›wirami i mediatekÄ… opus magnum, które pod groźbÄ… samospalenia trzeba poznać, potrafiÅ‚a wcisnąć magnum opus, którego poznać nie można, bo nigdy nie powstaÅ‚o. Niektórzy artyÅ›ci usiÅ‚ujÄ… oczywiÅ›cie tÄ™ biaÅ‚Ä… plamÄ™ zamalować. W XXI wieku próbÄ™ podjÄ…Å‚ Brian Wilson, lider sÅ‚ynnych Beach Boys - swojego czasu antagonistów jeszcze sÅ‚ynniejszych Beatlesów.

Naj, naj, naj

Posurfujmy wstecz. Jest rok 1966. Led Zeppelin siusia w pieluchÄ™, Black Sabbath nie wyrosÅ‚y nawet rogi, a Scooby Doo zacznie zwiewać dopiero za trzy lata. Kalifornijscy chÅ‚opcy, gÅ‚uchnÄ…cy od pisków po wydaniu "Pet Sounds", przeÅ‚omowego koncept-albumu na miarÄ™ "Sierżanta Pieprza", decydujÄ… siÄ™ pójść o krok dalej. Z lirycznÄ… pomocÄ… Van Dyka Parksa rozpoczynajÄ… pracÄ™ nad najważniejszym dzieÅ‚em w swojej karierze, "SMiLE", nazwanym przez 24-letniego wtedy Wilsona zwartÄ… muzycznie i tekstowo "nastoletniÄ… symfoniÄ… do Boga". Niestety horyzont szybko nakreÅ›li przed nimi schody, bynajmniej nie do nieba, ale paranoi. Wyprzedzanie konkurencji i czasu jest ewidentnie niczym w porównaniu do próby przejÅ›cia samego siebie. Patologiczny perfekcjonizm frontmana i sprzeciwy pozostaÅ‚ych czÅ‚onków grupy wobec zbytniemu eksperymentalizmowi (wg Wilsona Mike Love sabotowaÅ‚ nagrania) powodujÄ… depresjÄ™ u Wilsona, a projekt zamrażajÄ… aż na 43 lata. Wtedy to, w 2004 roku, Wilson zarejestrowaÅ‚ "Smile" ponownie i wydaÅ‚ go pod szyldem solowym. W miÄ™dzyczasie puzzle i pomysÅ‚y z "UÅ›miechu" doczepiano oczywiÅ›cie do kolejnych wydawnictw (choćby rezerwowe "Smiley Smile", czy późniejsze "Surf's Up"). Ale dopiero teraz możemy otworzyć oryginalny pamiÄ™tnik z powstania muzycznego, mono-dziennik twórcy w transie - wÅ‚aÅ›nie opublikowane "SMiLE Sessions". Z pierwotnego "SMiLE".

La, la, la

One, two, one, two, three.
- Nie, jeszcze raz. Frankie, zacznij od początku. - Wilson instruuje perkusistę - cudownie...teraz brzmi jak biżuteria.

To fragment z "Surf's Up Piano Demo", jednej z tysiÄ…ca wersji tego utworu zarejestrowanych w czasie tysiÄ…ca i jednej nocy nagrywania niekoÅ„czÄ…cej siÄ™ opowieÅ›ci, która dziÅ› wreszcie znalazÅ‚a swoje ostateczne ujÅ›cie. Dzisiejsze "Sesje" nie sÄ… naturalnie peÅ‚noprawnym albumem, ale pozwalajÄ… spojrzeć na dzieÅ‚o przez szybÄ™ realizatora, pichcenie od kuchni tylko wzmacniajÄ…ce zachwyt nad deserem. Ciężko wypracowana maestria wokalnej lekkoÅ›ci, jakby fruwajÄ…cego nad ziemiÄ… piórka, na którym ktoÅ› cudownie nauczyÅ‚ siÄ™ latać, obok ilość zastosowanych nowatorskich wtedy technik studyjnych, zwroty akcji, nawet niby proste, ale malownicze akordy wyszyte w opozycji do zapleÅ›niaÅ‚ych schematów i, przede wszystkim, czasu -  to wszystko sprawia, że  ten "UÅ›miech" przekazywany bÄ™dzie od ucha do ucha i z pokolenia na pokolenie. Chyba, że ironia losu mu przeszkodzi.


Grzegorz Rolecki


Komentarze

Error connecting to mysql