Kielce v.0.8

Sport i Rekreacja
Polska - Walia 1:0

 drukuj stron�
Sport i Rekreacja Polska
Wys�ano dnia 09-09-2005 o godz. 14:55:24 przez pala2 312

Polska - Walia 1:0 (0:0) - heroiczny bój z Walijczykami, gol Żurawskiego i wtedy emocje rozgorzały na dobre. Ósme zwycięstwo Polski mogło dać jej awans na mundial.

Tłum fanów pozostał na stadionie Legii, by czekać na koniec meczu Węgry - Szwecja. W 91. min Ibrahimović zdobył gola w Budapeszcie, który odłożył awans Polaków.


Z Walią to był ciężki bój. Mecz nie był piękny. Pierwsza połowa zacięta, Polacy lepsi od Walijczyków, wygrywali więcej pojedynków jeden na jednego, ale nie było nikogo, kto skutecznie wykończyłby akcję. Wszystko mogło być zupełnie inaczej, gdyby w czwartej minucie - po dobrej akcji bohatera spotkania Kamila Kosowskiego - Mirosław Szymkowiak trafił z 16 m w bramkę. Okazję miał idealną, ale strzelił nad poprzeczką. W 26. min wszyscy fani zerwali się z miejsc - po kontrataku i strzale Żurawskiego Coyne "wypluł" przed siebie piłkę, ale Rasiak się nie zorientował. Dziesięć minut później znowu przez stadion przetoczył się jęk zawodu. To Rasiak znakomicie wygarnął piłkę spod nóg jednego z obrońców, minął drugiego i strzelił w krótki róg. Coyne obronił.

Polacy nie zaczęli od takiego szturmu jak z Austrią w sobotę. Widać, że Janas bardzo mocno wbił do głowy bocznym pomocnikom Kosowskiemu i Smolarkowi, że ich zadania nie ograniczają się do ataku. Obaj wspomagali Baszczyńskiego i Rząsę. Smolarek odbierał piłki z prawej strony, Kosowski ganiał w tę i z powrotem z lewej. Walijczycy nie byli w stanie stworzyć groźnej sytuacji pod bramką Artur Boruca, przed przerwą nie oddali groźnego strzału. Za ofensywę odpowiedzialni byli Ryan Giggs oraz Robert Earnshaw, czasem jeszcze wspomagał ich Simon Davies. Reszta broniła.

W drugiej połowie Polacy ruszyli do ataku jeszcze ostrzej. W 53. min zawodzący dotąd Rasiak wspaniale zagrał do Kosowskiego, który został podcięty w polu karnym. Maciej Żurawski się nie zawahał. Podszedł do "jedenastki". - Mój występ trzeba traktować w kategorii cudu - mówił 48 godzin przed spotkaniem, gdy złapał kontuzję uda. Ale zagrał, był jednym z najlepszych na boisku i zdobył gola potężnym uderzeniem w środek bramki. Bramkarz rzucił się w prawy róg.

Polacy zaatakowali jeszcze kilka razy, Rasiaka zmienił Frankowski, ale z biegiem minut liczyło się utrzymanie wyniku. Pod bramką Boruca było nerwowo, ale nowy w składzie stoper Mariusz Jop (zastąpił Tomasza Kłosa) nie zawodził, a tytaniczną pracę przy wspomaganiu obrony wykonał Radosław Sobolewski. Kilka razy fenomenalnie zatrzymał Giggsa.

Blok defensywny, choć miał kilka niepewnych momentów, większych pomyłek nie popełnił, choć w końcówce były znane nam z meczu z Austrią elementy obrony Częstochowy.

Na tym jednak emocje się nie skończyły, a właściwie tylko się nasiliły. "Czekamy" - ogłosił spiker i 90 procent ludzi zostało na swoich miejscach. Piłkarze Janasa ochłonęli już po zwycięstwie i utworzyli krąg na środku boiska. W Budapeszcie była 90. minuta i wciąż 0:0. To dawało Polakom bezpośredni awans na mundial. Wszyscy zbierali w płucach powietrze, by wybuchnąć radością, tymczasem musieli wydać z siebie jęk zawodu. Ibrahimović zdobył gola, sto sekund później mecz się skończył i Szwedzi wygrali 1:0. W tej sytuacji na awans polskich piłkarzy trzeba poczekać. Da go Polakom na pewno remis z Anglią w Manchesterze, ale może będą go mogli świętować 8 października. Bez wychodzenia na boisko.




Komentarze

Error connecting to mysql