Kielce v.0.8

Teatr
Prof. Stanisław Żak o premierze w Teatrze

 drukuj stron�
Teatr
Wys�ano dnia 06-12-2006 o godz. 12:00:00 przez pala2 469

Jest w tych inscenizacjach pewien uniwersalizm polegający na tym, że walka z wolną myślą, z niezależnym słowem, z osobistą wolnością człowieka odbywa się wszędzie w ten sam sposób. To przedstawienie dobre, a może nawet więcej niż dobre - pisze prof. Stanisław Żak

Tę inscenizację w kieleckim teatrze trzeba koniecznie obejrzeć. Tych zaś, którzy zechcą to zrobić, uprzedzam, że odbiór "Nowego ładu świata" Harolda Pintera, laureata literackiej Nagrody Nobla z 2005 r., zależy od pamięci i posiadanych doświadczeń. Inaczej odbierać będą ci, którzy przeżyli II wojnę, byli w obozach koncentracyjnych lub łagrach, siedzieli w więzieniach PRL, byli represjonowani, przesłuchiwani - myślę, że dla nich ożyją koszmary zepchnięte gdzieś na dno świadomości. Inaczej ci, którzy znają z lektury "nowe wspaniałe światy" (ożyją takie teksty jak "Rok 1984" Orwella, "Nowy wspaniały świat" Huxleya; ożyją postacie Pinocheta, Pol Pota, Stalina, Hitlera i może jeden lub kilku rodzimych aktywistów, którzy mogli zrobić z człowiekiem wiele albo wszystko). I będzie jeszcze młodzież szkolna, która może z opowieści rodziców lub dziadków zna przypadki "nowego ładu świata". Obejrzawszy to przedstawienie, otrzyma ilustrację do abstrakcji.

W krótkim szkicu "Dramaturg praw człowieka" pisze o Pinterze Bolesław Taborski, tłumacz i komentator jego tekstów: "W trakcie swej analizy mechanizmów ludzkiej psychiki i rodzących się z nich działań Harold Pinter coraz wyraźniej dostrzegał destrukcyjną rolę przywódców dużych zbiorowości - państw nierespektujących praw człowieka. Widział to zarówno w reżimach totalitarnych na prawicy i lewicy globalnej sceny politycznej, jak i u aroganckich supermocarstw, chlubiących się demokratycznym ustrojem i tym, że wszyscy ich obywatele mają równe prawa". W oglądanych jednoaktówkach wszystko to dobitnie się potwierdza.

O samym przedstawieniu powiem krótko, abym mógł powiedzieć więcej o filozofii Pintera, że jest to przedstawienie dobre, a może nawet więcej niż dobre. Na całość składają się jednoaktówki: ,,Górski język" (1988), ,,Dworzec Victoria" (1982), ,,Jednego na drogę" (1984), ,,Nowy ład świata" (1991). Dlatego - wpuszczając widzów na podwórko - w bramie (w czasie okupacji po łapance wpędzano ludzi na podwórko "arbeitsamtu", Sienkiewicza 68, dzielono na grupy: do pracy w rolnictwie, do fabryk wojskowych, do obozów) podzielono ich na trzy grupy: białą, czerwoną i czarną. Strażnicy (skojarzenie z klawiszem, zomowcem, kapo obozowym), z pałkami odpowiedniego koloru w ręce, prowadzili swoje grupy na miejsca, gdzie rozgrywały się wspomniane jednoaktówki.

Zamysł reżysera wydaje się czytelny i prosty: zintensyfikować przeżycia widzów przez bliskość rozgrywanych scen, ciemności otaczające widzów - słuchaczy, operowanie światłem, czarne kombinezony aktorów, ślady pobicia uwięzionych, rzeczywiście dały niesamowity efekt. Dialog między strażnikiem i młodą kobietą: ,,Nazwisko?" ,,Podałam". ,,Nazwisko?" ,,Podałam". ,,Nazwisko?!" Wtrąca się oficer: ,,Przestań pierdolić!" (13 grudnia '82 na Piaskach: klawisz przy stoliku trzyma dowód w ręce i pyta: ,,Nazwisko?" Odpowiadam: ,,Tam napisane". ,,Nazwisko?" ,,Tam napisane". ,,Nazwisko?" - wrzasnął. ,,Tam napisane". Wtrąca się oficer dyżurny: ,,Daj spokój, ta swołocz nie odpowie"; więzienie w Załężu: klawisz w okienku spisuje personalia, ma przed sobą dokumenty przesłane z Kielc: ,,Imię ojca?" ,,Michał". ,,Adres?" Chwila wahania, ponieważ ojciec nie żyje, odpowiadam: ,,Niebo". Podniósł głowę, popatrzył i wycedził przez zęby: ,,Dowcipniś, metafizykę uprawia").

Trzask odmykanych i zamykanych drzwi. Kobiety przyszły na widzenie do swoich. Stara wieśniaczka z zawiniątkiem siedzi na stołku. Przed nią syn. Matka nie może mówić, bo "Wasz język jest zakazany. W tym miejscu nie wolno mówić górskim językiem" - poucza dozorca więzienny. Następna scena w pokoju widzeń: stara wieśniaczka siedzi nieruchomo, przed nią pobity, słaniający się syn. Strażnik oznajmia: "Zmienili przepisy. Ona może mówić własnym językiem. Do odwołania". Syn prosi: "Mamo, mówię do ciebie. Możemy mówić. Możesz mówić własnym językiem". Kobieta siedzi nieruchomo jak skamieniała. Syn pada u jej stóp, nie doczekawszy się słowa. T o w s p ó ł c z e s n a p i e t a, pełna dramatycznego napięcia (pierwsze widzenie na Piaskach: pokój widzeń, rozdziela nas gruba szyba, mamy rozmawiać przez słuchawkę. Obok żony dwaj synowie patrzą na mnie przez grubą szybę, w oczach łzy... drugie widzenie w Łupkowie Nowym. Za podwójną siatką ogrodzenia stoją kobiety z dziećmi. Rozmawiamy przez siatkę. Michał przykleja się do siatki i pyta: ,,Tato, kiedy wrócisz do domu?").

Wprowadzam nawiasy, aby pokazać, że te jednoaktówki są tak ekspresyjne, iż u wielu wygrzebią z pamięci obrazy, przeżycia, emocje dawno zepchnięte na dno świadomości. Sądzę, że jest to przede wszystkim siła tekstu, ale reżyser potrafił tę siłę wydobyć, nadać jej aktualność przez proste rekwizyty, zintensyfikować. Udało się w tym przedstawieniu jeszcze jedno: pokazanie psychiki tej bandy służalców, psychopatów, z których jeden kocha bić drugiego, a inny lubi zadawać drugiemu śmierć. (Miłosz: "Który skrzywdziłeś człowieka prostego/Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając/Gromadę błaznów wkoło siebie mając/Na pomieszanie dobrego i złego").

Jest w tych inscenizacjach pewien uniwersalizm polegający na tym, że walka z wolną myślą, z niezależnym słowem, z osobistą wolnością człowieka, odbywa się wszędzie w ten sam sposób. Niezależnie od miejsca i czasu! Tak walczyli i walczą z "niezbywalnymi prawami jednostki ludzkiej" Hitler i Stalin, Pol Pot i Łukaszenko, Jaruzelski i Rakowski, Pinochet i Castro (Norwid: "Ogromne wojska, bitne generały,/Policje - tajne, widne i dwu-płciowe -/ Przeciwko komuż tak się pojednały? - Przeciwko kilku myślom... co nie nowe!...")

Jest jeszcze jedno bardzo ważne przesłanie w tekstach Pintera, które reżyser kieleckich inscenizacji (Piotr Szczerski) mocno zaakcentował: o s t r z e ż e n i e, że nic się nie skończyło, że to ciągle trwa albo w świadomości, albo w rzeczywistości, albo w perspektywie. Można więc postawić taką tezę: kieleckie inscenizacje jednoaktówek Pintera r e a n i m u j ą pamięć i w y z n a c z a j ą perspektywy nowego (starego) porządku, ładu świata.

Ubiegłorocznego laureata literackiej Nagrody Nobla Harolda Pintera zalicza się do grona takich twórców jak Beckett czy Ionesco (Gombrowicz, Mrożek, Witkacy), czyli do grona twórców teatru absurdu. Określa się go także mianem twórcy komedii zagrożenia, w której dochodzi do demaskacji pozorności "komunikacji między ludźmi i dramatycznej bezradności człowieka zarówno wobec świata, jak i własnej podświadomości".

Na zakończenie tych kilku uwag powiem, że nie będzie - i nie może być - jednej, pozytywnej lub negatywnej, oceny kieleckiego przedstawienia. To świadczyć może o doniosłości inscenizacji i wielkości tekstu. Wieloznaczność jest w tym wypadku wyznacznikiem rangi dzieła sztuki. Te teksty znaczyć będą zawsze, niezależnie od miejsca i czasu ich percepcji, że generały, "policje - tajne, widne i dwu-płciowe" zawsze zjednoczą się "przeciwko kilku myślom... co nie nowe".

Harold Pinter "Nowy ład świata", reż. Piotr Szczerski, scen. Jerzy Sitarz, obsada: Beata Pszeniczna, Aneta Wirzinkiewicz, Maria Wójcikowska, Mirosław Bieliński, Hubert Bronicki, Marcin Brykczyński, Janusz Głogowski, Paweł Kumięga, Krzysztof Mateusiak, Paweł Sanakiewicz, Piotr Szczerski, Dawid Żłobiński i Maciek Bieliński. Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Premiera: grudzień 2006.


Stanisław Żak Gazeta Wyborcza


Komentarze

Error connecting to mysql