Sport i Rekreacja Polska Sport i Rekreacja
Wys�ano dnia 18-11-2003 o godz. 11:53:47 przez pala1 231
Wys�ano dnia 18-11-2003 o godz. 11:53:47 przez pala1 231
[Podsumowanie w liczbach] Kto by przypuszczał, że Korona Kielce jeden z bogatszych klubów w Polsce na półmetku sezonu, który miał być pasmem sukcesów nie będzie nawet liderem jesieni. Władze klubu spełniły każde życzenie trenera odnośnie zakupu nowych zawodników, a ten niestety sprowadził zawodników dobrej klasy ale nie stworzył rozumiejącego się kolektywu. Nawet w meczach które kielczanie wygrali wysoko i stworzyli wiele sytuacji dało się zauważyć, że większość okazji bramkowych wynikała bardziej z indywidualnych akcji pomocników niż jakiejś przemyślanej, zgranej i przygotowanej akcji zespołowej. |
Trener Dariusz Wdowczyk został obdarzony dużym zaufaniem przez działaczy i kibiców. Jednak zaufanie tych drugich zostało mocno nadszarpniete w przedostatnim meczu w Czermnie, kiedy to z trybun z sektorów zajmowanych przez kieleckich fanów dało się słyszeć "Kiedy ten awans, Wdowczyk kiedy ten awans...". Nie ma się co dziwić kibicom, ponieważ gra w Czermnie była momentami kompromitująco słaba. Ciekawe kiedy włodarze Korony zaczną się zastanawiać, co kibice mieli na myśli?
W sierpniu mało kto przejmował się startem ligi, wszyscy mówili o Pucharze Polski, którego dwie pierwsze rundy miały się odbyć na kilka dni przed startem trzecioligowych rozgrywek. Mecz z pierwszoligowym Górnikiem Łęczna, czy w perspektywie z Ruchem Chorzów były o wiele bardziej interesujące od potyczek trzecioligowych w których bezapelacyjnie mieli przewodzić kielczanie. Jakie było zaskoczenie kiedy to po dwóch dobrych zwycięskich pojedynkach pucharowych Korona zaliczyła falstart z rezerwami Wisły Kraków w pierwszej kolejce nowego sezonu. Młodzi piłkarze Wisły zaimponowali szczególnie dobrym wyszkoleniem technicznym i rutynowanym bramkarzem Arturem Sarnatem. Faktem jest również to ze nasi piłkarze zaczęli poważnie grać dopiero po stracie gola, ale wtedy popis gry dał właśnie bramkarz Wisły. Na szczęście w następnych kolejkach było lepiej. Żółto-czerwoni odnieśli pięć kolejnych zwycięstw. Forma rosła z meczu na mecz, w 2 i 3 kolejce jeszcze szczęśliwie wygrywamy z Polonią (3-2) i Sandecją (2-1), następnych meczach nie było dyskusji kto jest lepszy – odprawiona Tomasovia 4-0, Pogoń również 4-0 i Proszowianka 2-0. W 7 kolejce zdarzył się jednak remis 1-1 ze Stalą Rzeszów, dzisiejszym mistrzem jesieni. Stal jednak zaprezentowała się w Kielcach najlepiej ze wszystkich zespołów jakie gościły na Szczepaniaka. Ze wszystkich straconych punktów przez Koronę, praktycznie tylko tych ze Stalą nie jest szkoda, ponieważ kibice zobaczyli dobre widowisko z obu stron. Punkty te jednak zostały odrobione na innej rzeszowskiej drużynie, Resovii. Korona pewnie wygrała w Rzeszowie 3-0 i kto wie może był to najlepszy mecz naszych w III lidze. Korona zajmowała pozycję lidera i wtedy nastąpił kryzys, który nie został praktycznie opanowany do końca sezonu. Odnotowano w tym okresie wyniki: fartowne 3-1 z Siarką, porażkę z Górnikiem w Wieliczce 1-2 i remis u siebie z Motorem 1-1. Porażkę z Górnikiem próbowali niektórzy tłumaczyć wyczerpującym meczem z warszawską Legią w Kielcach. Do końca sezonu obraz gry niewiele się zmienił, choć wyniki były trochę lepsze. Na własnym boisku Korona łatwo ograła Hutnika 3-0 i Hetmana 2-0. Cenne zwycięstwo natomiast nasi piłkarze odnieśli po prawdziwej bitwie w Stalowej Woli 3-1. Ostatni pojedynek wyjazdowy był jednak totalną kompromitacją i smutne że stało się to na oczach wielu kibiców którzy wybrali się do Czermna (ponad 400). Niewiele lepiej spisywali się w meczach Pucharu Polski na szczeblu okręgu, gdzie choć odnosili zwycięstwa styl pozostawał wiele do życzenia.
W przekroju całego sezonu najlepiej Korona prezentowała się w meczach PP – Łęczna, Ruch, Odra, Legia. Widać było że mecze z tymi drużynami wyzwalały w piłkarzach dodatkowe siły i wielką ambicje. W momentach kiedy rywale przerastali kielczan dojrzałością piłkarską, żółto-czerwoni potrafili pokazać charakter.
Przypomnijmy ostatni awans Korony do II ligi z 1997 roku, w całym sezonie Korona przegrywa tylko 1 raz i 4 razy remisuje, przy bilansie bramkowym 84-8. Dziś na półmetku wygląda to tak, 2 remisy i aż 3 porażki, bilans 33-12. Dzisiejsza ekipa na pewno nie zbliży się do tych wyników i wcale mnie to nie dziwi. Ówczesny trener Włodzimierz Gąsior oparł skład na wychowankach klubowych oraz zaciągu zewnątrz, ale z zawodników związanych z regionem świętokrzyskim, którym bardzo zależało na grze. A jak to wygląda dziś, Dariusz Wdowczyk nie zna regionu, dlatego ściąga piłkarzy z całej polski, nawet z pierwszoligową przeszłością i jakie są tego efekty? Z ekipami z pierwszej ligi potrafią zagrać na wysokim poziomie, ale jak już trzeba pobiegać z trzecioligowcami to już różnie z tym bywa. Fakt że Wdowczyk nie ma tylu uzdolnionych wychowanków co jego poprzednik, tacy piłkarze jak Kozubek, Pastuszka, Kubicki czy chociażby Cichoń nie zdarzają się często. Nie zmienia to jednak faktu że Wdowczyk do spółki z Woźniakiem jakoś nie stworzyli dobrze rozumiejącego się zespołu. Wdowczyk tylko w jednym elemencie może okazać się lepszym od Gąsiora, jeśli wygra wszystkie mecze w rundzie rewanżowej, ale będzie to ciężkie zadanie ponieważ ekipa Gąsiora na wiosnę tylko raz zremisowała w pozostałych meczach odniosła komplet zwycięstw.
Wiara nasza, Złocisto-Krwistych nakazuje wierzyć że będzie lepiej i upragniony awans stanie się faktem.
W sierpniu mało kto przejmował się startem ligi, wszyscy mówili o Pucharze Polski, którego dwie pierwsze rundy miały się odbyć na kilka dni przed startem trzecioligowych rozgrywek. Mecz z pierwszoligowym Górnikiem Łęczna, czy w perspektywie z Ruchem Chorzów były o wiele bardziej interesujące od potyczek trzecioligowych w których bezapelacyjnie mieli przewodzić kielczanie. Jakie było zaskoczenie kiedy to po dwóch dobrych zwycięskich pojedynkach pucharowych Korona zaliczyła falstart z rezerwami Wisły Kraków w pierwszej kolejce nowego sezonu. Młodzi piłkarze Wisły zaimponowali szczególnie dobrym wyszkoleniem technicznym i rutynowanym bramkarzem Arturem Sarnatem. Faktem jest również to ze nasi piłkarze zaczęli poważnie grać dopiero po stracie gola, ale wtedy popis gry dał właśnie bramkarz Wisły. Na szczęście w następnych kolejkach było lepiej. Żółto-czerwoni odnieśli pięć kolejnych zwycięstw. Forma rosła z meczu na mecz, w 2 i 3 kolejce jeszcze szczęśliwie wygrywamy z Polonią (3-2) i Sandecją (2-1), następnych meczach nie było dyskusji kto jest lepszy – odprawiona Tomasovia 4-0, Pogoń również 4-0 i Proszowianka 2-0. W 7 kolejce zdarzył się jednak remis 1-1 ze Stalą Rzeszów, dzisiejszym mistrzem jesieni. Stal jednak zaprezentowała się w Kielcach najlepiej ze wszystkich zespołów jakie gościły na Szczepaniaka. Ze wszystkich straconych punktów przez Koronę, praktycznie tylko tych ze Stalą nie jest szkoda, ponieważ kibice zobaczyli dobre widowisko z obu stron. Punkty te jednak zostały odrobione na innej rzeszowskiej drużynie, Resovii. Korona pewnie wygrała w Rzeszowie 3-0 i kto wie może był to najlepszy mecz naszych w III lidze. Korona zajmowała pozycję lidera i wtedy nastąpił kryzys, który nie został praktycznie opanowany do końca sezonu. Odnotowano w tym okresie wyniki: fartowne 3-1 z Siarką, porażkę z Górnikiem w Wieliczce 1-2 i remis u siebie z Motorem 1-1. Porażkę z Górnikiem próbowali niektórzy tłumaczyć wyczerpującym meczem z warszawską Legią w Kielcach. Do końca sezonu obraz gry niewiele się zmienił, choć wyniki były trochę lepsze. Na własnym boisku Korona łatwo ograła Hutnika 3-0 i Hetmana 2-0. Cenne zwycięstwo natomiast nasi piłkarze odnieśli po prawdziwej bitwie w Stalowej Woli 3-1. Ostatni pojedynek wyjazdowy był jednak totalną kompromitacją i smutne że stało się to na oczach wielu kibiców którzy wybrali się do Czermna (ponad 400). Niewiele lepiej spisywali się w meczach Pucharu Polski na szczeblu okręgu, gdzie choć odnosili zwycięstwa styl pozostawał wiele do życzenia.
W przekroju całego sezonu najlepiej Korona prezentowała się w meczach PP – Łęczna, Ruch, Odra, Legia. Widać było że mecze z tymi drużynami wyzwalały w piłkarzach dodatkowe siły i wielką ambicje. W momentach kiedy rywale przerastali kielczan dojrzałością piłkarską, żółto-czerwoni potrafili pokazać charakter.
Przypomnijmy ostatni awans Korony do II ligi z 1997 roku, w całym sezonie Korona przegrywa tylko 1 raz i 4 razy remisuje, przy bilansie bramkowym 84-8. Dziś na półmetku wygląda to tak, 2 remisy i aż 3 porażki, bilans 33-12. Dzisiejsza ekipa na pewno nie zbliży się do tych wyników i wcale mnie to nie dziwi. Ówczesny trener Włodzimierz Gąsior oparł skład na wychowankach klubowych oraz zaciągu zewnątrz, ale z zawodników związanych z regionem świętokrzyskim, którym bardzo zależało na grze. A jak to wygląda dziś, Dariusz Wdowczyk nie zna regionu, dlatego ściąga piłkarzy z całej polski, nawet z pierwszoligową przeszłością i jakie są tego efekty? Z ekipami z pierwszej ligi potrafią zagrać na wysokim poziomie, ale jak już trzeba pobiegać z trzecioligowcami to już różnie z tym bywa. Fakt że Wdowczyk nie ma tylu uzdolnionych wychowanków co jego poprzednik, tacy piłkarze jak Kozubek, Pastuszka, Kubicki czy chociażby Cichoń nie zdarzają się często. Nie zmienia to jednak faktu że Wdowczyk do spółki z Woźniakiem jakoś nie stworzyli dobrze rozumiejącego się zespołu. Wdowczyk tylko w jednym elemencie może okazać się lepszym od Gąsiora, jeśli wygra wszystkie mecze w rundzie rewanżowej, ale będzie to ciężkie zadanie ponieważ ekipa Gąsiora na wiosnę tylko raz zremisowała w pozostałych meczach odniosła komplet zwycięstw.
Wiara nasza, Złocisto-Krwistych nakazuje wierzyć że będzie lepiej i upragniony awans stanie się faktem.
Komentarze |