Kielce v.0.8

Teatr
Sella Turcica - codzienność podeszłego wieku

 drukuj stron�
Teatr Recenzje
Wys�ano dnia 06-09-2007 o godz. 08:00:00 przez sergiusz 809

- Nudzę się w domu opieki - od trzech lat nie wychodzę ze swojego mieszkania - nie skreślajcie mnie, dlatego, że mam 90 lat. - takie kartki trzymane przez staruszków można przeczytać w teledysku zespołu o nazwie The Zimmers, śpiewającego "My Generation" The Who.

Nic dziwnego, skoro zespół, którego nazwa polska brzmiałaby "Balkoniki", tworzy 40 angielskich seniorów i seniorek. Nietypową kapelę założył dokumentalista Tim Samuels, który podróżując po Wielkiej Brytanii i kręcąc film o starości, poznał wielu starszych ludzi, którzy zafascynowali go swoimi pasjami, zainteresowaniami i osobowościami. Teledysk święci triumfy na You Tube, grupa pracuje nad nagraniem płyty, a seniorzy ponownie odzyskali wiarę i chęć życia. Są dowcipni, pełni wigoru. Niejeden młody mógłby podpatrzeć ich radość życia.

Nie musimy jednak szukać na You Tube. W Kielcach od prawie 3 lat istnieje grupa teatralna składająca się z mieszkańców Domu Opieki Społecznej przy ul. Jagiellońskiej. Pracują pod opieką dwójki aktorów: Joanny Kasperek i Grzegorza Artmana. Początkowo nazywali się Grupą Zmontowaną i stworzyli dwa spektakle: jasełka "Dzisiaj w Betlejem" i kabaretowo-cyrkowy spektakl "Rym cym cym, czyli szelest w pyszczku". Od niedawna noszą nazwę Studio Magellana i w lipcu tego roku zaprezentowali swój kolejny spektakl "Sella Turcica", niezwykle osobistą i przejmującą opowieść o życiu ludzi w podeszłym wieku.

Tajemniczy tytuł przedstawienia jest łacińską nazwą siodełka tureckiego, zagłębienia w kości tworzącej podstawę czaszki. Ukryte głęboko pod mózgiem jest bezpiecznym "opakowaniem" dla przysadki mózgowej, pełniącej kluczową rolę w funkcjonowaniu każdego organizmu. To centrum dowodzenia, tajemny schowek decydujący o naszym zdrowiu, zachowaniu, a nawet ostrości widzenia. W podobnych "wygodnych fotelach" żyją mieszkańcy Domu Pomocy Społecznej, ukryci przed światem, zabezpieczeni przed szalejącą współczesnością. Dzięki spektaklowi uchylili rąbka tajemnicy, prezentując na scenie swoje codzienne życie.

Jak wygląda zwyczajny dzień w Domu Pomocy Społecznej? To czas czekania na przyjście bliskich, czas chodzenia po korytarzach, czas brania tabletek i czas wspomnień. Nikt się nigdzie nie spieszy, nie czekają go nowe wyzwania i zadania. Spotyka codziennie tych samych ludzi. Czasami któryś z nich odchodzi na zawsze, zwalniając miejsce przy stole, łóżko. Cały spektakl narodził się z rozmów i wspomnień wszystkich aktorów sztuki. Nie ma tekstów z literatury, gazet, jest życie, które przeszło i to, które zostało, jest teraz. Czasami nieznośne, czasami smutne, czasami bez powodu wesołe. Każdy z tych ludzi jest sam ze swoją starością, ułomnościami, bólem. Żyje wśród innych, podobnych sobie, ale jakże odmiennych. Mija ich na korytarzu, siada obok w świetlicy, na ławce. Przyszło im żyć razem, a raczej obok siebie. Każdy z nich ma inne doświadczenia, inne przeżycia, pamięta to, co wydarzyło się dawno i często zapomina o tym, co działo się przed chwilą. Ta "niepamięć" powoduje zagubienie, bezładną plątaninę ścieżek, dróg, trajektorii.

Bohaterowie sztuki, a jednocześnie aktorzy dla widzów, prawie do końca spektaklu są bezimiennymi postaciami. Różnią się wiekiem, wzrostem, tuszą, sposobem chodzenia, siedzenia. Od czasu do czasu z tej dziwnej zbiorowości wyłania nam się pojedyncza postać. Dzięki jej ruchom i zachowaniu zaczynamy się domyślać jej życia, przeszłości. O - ta pani była lub marzyła, aby zostać tancerką. Za chwilę znika w tłumie postaci. Ten pan z pewnością kiedyś mieszkał na wsi - energiczny krok krakowiaka, przytup, choć nogi bolą. To jedynie ułamki, drobiazgi z ich życia. Nie poznamy ich nigdy, nawet oni sami nawzajem siebie nie znają. Żyją, a codzienność, starość nie pozwala im przerwać zaklętego kręgu. Zresztą, czy warto go przekraczać? Przed nimi jeszcze większa bezradność, bezbronność, niedołężność.

W końcowej części spektaklu wszyscy aktorzy przedstawiają się, z głośników słychać fragmenty ich wspomnień, nagranych przez Grzegorza Artmana na początku pracy nad spektaklem. Dowiadujemy się o ich dzieciach, wnukach, ciekawych doświadczeniach, ulubionych czynnościach, fascynacjach. Cała ósemka - panie: Irena, Olga, Małgorzata, panowie: Henryk, Jan Józef, Tadeusz, Zbyszek po kolei kłaniają się publiczności. Z głośników słychać jeszcze historie dwóch osób: pani Heleny i pana Władysława. Stan zdrowia i emocje spowodowane premierą ni pozwoliły im wystąpić na scenie.

Seniorzy pod wodzą Grzegorza Artmana stworzyli naprawdę wyjątkowe dzieło. Obnażyli swoją prywatną starość i słabość przed oczami wszystkich widzów. To wymaga olbrzymiej odwagi, za którą całej ekipie należą się niemilknące brawa.
The Zimmers są uroczym produktem współczesnej kultury masowej, kometą, który przygaśnie, nie powodując większych refleksji. Aktorzy Studia Magellana skłaniają do głębokich przemyśleń nad przemijaniem, starością, samotnością, nad człowiekiem w jego "pełnym wymiarze" od narodzin do śmierci.


Komentarze

Error connecting to mysql