Internet Internet
Wys�ano dnia 20-12-2003 o godz. 08:00:00 przez Gandalf_the_White 330
Wys�ano dnia 20-12-2003 o godz. 08:00:00 przez Gandalf_the_White 330
Mapę Polski rysuje się ze względu na poziom bezrobocia czy wykształcenia. Ostatnio można to zrobić, przyjmując za kryterium dostęp do komputera, Internetu czy posiadanie komórki. Najlepiej jest w województwach pomorskim i mazowieckim, a najgorzej - w kujawsko-pomorskim i zachodniopomorskim. |
We wrześniu 6,4 mln Polaków buszowało w Internecie. I tylko od sierpnia do września br. liczba osób korzystających z sieci wzrosła o 400 tys. To dużo? Jak na nasze warunki - całkiem nieźle, jak na światowe - jesteśmy daleko w tyle. Bo na przykład w USA jest już 150 mln internautów! To najnowszy rekord.
Nam do rekordów jeszcze daleko. Przeciętny Kowalski spędza przed komputerem 16 godzin tygodniowo. Ciągle na pierwszym miejscu jest telewizja, która na Zachodzie traci już pozycję pierwszej pożeraczki czasu. Bo na przykład Brytyjczycy surfują jakieś 3,5 godziny dziennie, czyli przeznaczają na to półtorej godziny więcej niż na oglądanie telewizji.
Zdaniem Marcina Pery, wiceprezesa Global eMarketing SA, firmy badającej polskich użytkowników sieci, krajowi internauci są opóźnieni w stosunku do Zachodu o kilka miesięcy. - To niewiele, bo w biurach i domach mamy już nowoczesne oprogramowanie - ocenia. Problem w tym, ilu mamy użytkowników sieci. W porównaniu z resztą Europy Środkowo-Wschodniej nie jest tak źle. Jesteśmy przed Litwinami i Węgrami, ale za Czechami.
Rozwój techniki można przewidywać z wyprzedzeniem maksymalnie pięciu lat. - Więcej nie ma sensu, bo to będzie uprawianie fikcji - mówi Maciej Kozłowski, dyrektor Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej. Dodaje, że nowe metody komunikowania wyzwolą nas od lęków. To będzie olbrzymi postęp cywilizacyjny. - Gdyby cała Polska była jak Warszawa, już bylibyśmy społeczeństwem informacyjnym. Ale i tak nie mamy innego wyjścia. Społeczeństwo informacyjne już istnieje.
W świetle światłowodu
- Pozycja Polaków w Europie i na świecie będzie zależeć od tego, ile osób i w jakim stopniu wykorzystuje nowoczesne technologie - potwierdza Dominik Batorski, autor raportu "Ku społeczeństwu informacyjnemu".
Komputer, telefon, Internet to atrybuty nowoczesnego Europejczyka. Jak jest z nami?
W 2000 r. komputer miało 16% gospodarstw domowych. W ostatnich trzech latach ich liczba podwoiła się. Ale Internet to ciągle rarytas (17% gospodarstw domowych deklaruje, że ma dostęp do sieci).
Lepiej jest z telefonem stacjonarnym. Ma go 87% Polaków. Całkiem nieźle, ale już liczba linii telefonicznych przypadających na stu obywateli jest wciąż niższa niż w Czechach i na Węgrzech, o UE nie wspominając. Komórkę ma co czwarty Polak, i to bez względu na wiek. A producenci zapowiadają, że w całym 2003 r. sprzedadzą na polskim rynku jakieś 4,5 mln aparatów.
Dla większości Polaków komputer to marzenie numer jeden, bo coraz częściej boimy się, że wypadniemy poza informacyjny nawias. - Problem wykluczenia nie wiąże się jedynie z finansami, ale przede wszystkim z motywacją i umiejętnościami - przekonuje z kolei Dominik Batorski.
I coś w tym jest, bo tylko niecałe 65% posiadaczy komputera korzystało z niego w ciągu ostatniego tygodnia. Aż 31% nigdy nawet go nie dotknęło. Może poza nielicznymi przypadkami, gdy trzeba było zetrzeć kurz. Tak głównie zachowują się osoby starsze, które "boją się, żeby czegoś nie popsuć". W tym przypadku "staruszek" ma ponad 49 lat, statystycznie rzecz biorąc, jest kobietą i mieszka na wsi. - Komputer ciągle jest narzędziem nieprzyjaznym człowiekowi - tłumaczy to zjawisko Maciej Kozłowski. - Ktoś kupuje wideo, naciska przyciski i wszystko działa. Z komputerem nie jest już tak łatwo.
Komputerów używa prawie 60% dzieci do 16. roku życia, a Internetu - 26%. Nieco częściej chłopcy niż dziewczęta. Zdaniem rodziców, ich pociechy przesiadują przed komputerem średnio 9,5 godziny tygodniowo. Dziewczęta - 7 godzin, dużo więcej chłopcy - 11 godzin. A im dziecko starsze, tym więcej czasu spędza przed monitorem. Dla przeciętnego 14-, 16-latka norma to 11 godzin i 40 minut tygodniowo. Dla porównania dzieci do 10. roku życia spędzają przy komputerze o 4 godziny mniej.
Kto da się złapać?
To ponoć jeszcze bezpieczna dawka i może dlatego zdecydowanie zaniepokojonych tym, "jak dziecko korzysta z komputera i Internetu", jest tylko 3% rodziców. Raczej zaniepokojonych - 13%. Kolejnych 14% ma problem z oceną stanu zagrożenia.
O szkodliwości Internetu mówi się przede wszystkim w rodzinach wielodzietnych. Natomiast ani razu nie pojawia się ona jako argument "przeciw" w małżeństwach bez dzieci. Najczęściej korzystają z niego osoby młode. Ale wcale z wiekiem nie mądrzeją.
Bo każde 12 miesięcy więcej z dostępem to dodatkowe 45 minut tygodniowo spędzane na stronach www.
Pewnym symptomem naszej "informatyzacji" (złośliwi mówią: usidlenia) jest to, że często Internet wygrywa z życiem "w realu" - wynika z badań firmy Global eMarketing SA.
W Wigilię natężenie ruchu w sieci jest niewiele mniejsze niż w przeciętny piątek. Podobnie w sylwestra, z wyjątkiem północy, bo wtedy wszyscy, zarówno ci na parkiecie, jak i w cyberprzestrzeni, przerywają zabawę, by wznieść noworoczny toast.
Global eMarketing SA badała także aktywność internetowych kibiców futbolowych podczas meczu Polska-Korea. Ruch w piłkarskich serwisach online rósł gwałtownie w dniach poprzedzających mecz. Rekordową oglądalność serwisy odnotowały jednak dopiero po godz. 16, czyli po porażce Polaków. Rozżaleni kibice uciekli ze swoim rozczarowaniem w cyberświat.
Wirtualna sława
Aż 83% polskich internautów wykorzystywało sieć do kontaktów z innymi ludźmi. Ale nowe więzi społeczne to też nowe sposoby zdobywania popularności. Zasada jest prosta - duża grupa odbiorców przy stosunkowo małych nakładach finansowych.
Pewnie dlatego ostatnia autopromocja Arianny Huffington, kandydatki na fotel kalifornijskiego gubernatora, skupiona była przede wszystkim na sieci. Po umieszczeniu na stronie domowej Huffington krótkiego filmu ośmieszającego kontrkandydatów (występowali w czerwonych bikini i czarnych muszkach) liczba odwiedzających witrynę wyniosła 58 tys. użytkowników dziennie.
Głosujący w wyborach internauci są bardzo zainteresowani serwisami politycznymi online - to z kolei wyniki badań przeprowadzonych przez Centrum Badań i Analiz Uniwersytetu w Connecticut. 68% z nich odwiedza witryny internetowe kandydatów, a prawie 30% zadeklarowało, że obejrzałoby w Internecie krótkie reklamówki kandydatów. - Ale w Polsce na taką promocję jeszcze za wcześnie - ucina Dominik Batorski.
Jednak Internet jest nie tylko narzędziem polityków. Własna strona www to szansa na sławę dla młodych artystów. Na przykład galeria Raster (raster@free.art.pl) sprzedaje prace Agaty Bogackiej. Na nnk.art.pl można zamieścić swoje komiksy, wiersze, fotografie. Albo zamówić postmodernistycznie ozdabiane koszulki - znak rozpoznawczy zajmujących się internetową kontestacją artystyczną. Zresztą w sieci działa większość artystów młodego pokolenia. Ta droga daje lepszy dostęp do młodego odbiorcy i kosztuje tylko tyle, co własny wysiłek twórczy.
Przyszłość w sieci
Futurolodzy straszą, że ci, którzy nie nadążą za rewolucją informacyjną, znajdą się poza nawiasem społeczeństwa. - To obawy stare jak cały XX w. - przekonuje Maciej Kozłowski. - Społeczeństwo szybko uczy się bronić, już niedługo Internet będzie dokładnie objęty prawem.
- To, jakie będzie polskie społeczeństwo informacyjne, zależy od tego, jak zmieni się państwo - czy wybory będą się odbywać przez Internet, czy PIT-y będzie można wypełniać w sieci - wylicza Dominik Batorski. Jednak sądzi on, że ci, którzy nie będą korzystać z sieci, w przyszłości poczują się zagrożeni: - Będzie im trudniej znaleźć pracę, będą mieli gorszy dostęp do wiedzy i będą bardziej zabiegani z powodu wielu spraw, które "zinformatyzowani" szybko załatwią przed monitorem.
Ale społeczeństwo informacyjne w swym założeniu będzie bardziej świadome. - Teraz media dostarczają nam spreparowaną sensacyjną papkę, natomiast dzięki powszechnemu dostępowi do informacji sami wyrobimy sobie opinię - przekonuje Maciej Kozłowski.
Prof. Wojciech Cellary w raporcie "Polska w drodze do globalnego społeczeństwa informacyjnego" porównuje rewolucję przemysłową z tą, której świadkami jesteśmy dziś. Rewolucja przemysłowa sprawiła, że maszyny ułatwiły życie. Jednak w pewnych zawodach maszyna na razie człowieka nie zastąpi. Tak samo będzie w przyszłości z pracą umysłową - rutynowe czynności, dziś wykonywane przez szeregowych urzędników, przejmą komputery. Te trudniejsze będą musiały poczekać na kolejną rewolucję.
info: PRZEGLÄ„D nr 49/2003
Nam do rekordów jeszcze daleko. Przeciętny Kowalski spędza przed komputerem 16 godzin tygodniowo. Ciągle na pierwszym miejscu jest telewizja, która na Zachodzie traci już pozycję pierwszej pożeraczki czasu. Bo na przykład Brytyjczycy surfują jakieś 3,5 godziny dziennie, czyli przeznaczają na to półtorej godziny więcej niż na oglądanie telewizji.
Zdaniem Marcina Pery, wiceprezesa Global eMarketing SA, firmy badającej polskich użytkowników sieci, krajowi internauci są opóźnieni w stosunku do Zachodu o kilka miesięcy. - To niewiele, bo w biurach i domach mamy już nowoczesne oprogramowanie - ocenia. Problem w tym, ilu mamy użytkowników sieci. W porównaniu z resztą Europy Środkowo-Wschodniej nie jest tak źle. Jesteśmy przed Litwinami i Węgrami, ale za Czechami.
Rozwój techniki można przewidywać z wyprzedzeniem maksymalnie pięciu lat. - Więcej nie ma sensu, bo to będzie uprawianie fikcji - mówi Maciej Kozłowski, dyrektor Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej. Dodaje, że nowe metody komunikowania wyzwolą nas od lęków. To będzie olbrzymi postęp cywilizacyjny. - Gdyby cała Polska była jak Warszawa, już bylibyśmy społeczeństwem informacyjnym. Ale i tak nie mamy innego wyjścia. Społeczeństwo informacyjne już istnieje.
W świetle światłowodu
- Pozycja Polaków w Europie i na świecie będzie zależeć od tego, ile osób i w jakim stopniu wykorzystuje nowoczesne technologie - potwierdza Dominik Batorski, autor raportu "Ku społeczeństwu informacyjnemu".
Komputer, telefon, Internet to atrybuty nowoczesnego Europejczyka. Jak jest z nami?
W 2000 r. komputer miało 16% gospodarstw domowych. W ostatnich trzech latach ich liczba podwoiła się. Ale Internet to ciągle rarytas (17% gospodarstw domowych deklaruje, że ma dostęp do sieci).
Lepiej jest z telefonem stacjonarnym. Ma go 87% Polaków. Całkiem nieźle, ale już liczba linii telefonicznych przypadających na stu obywateli jest wciąż niższa niż w Czechach i na Węgrzech, o UE nie wspominając. Komórkę ma co czwarty Polak, i to bez względu na wiek. A producenci zapowiadają, że w całym 2003 r. sprzedadzą na polskim rynku jakieś 4,5 mln aparatów.
Dla większości Polaków komputer to marzenie numer jeden, bo coraz częściej boimy się, że wypadniemy poza informacyjny nawias. - Problem wykluczenia nie wiąże się jedynie z finansami, ale przede wszystkim z motywacją i umiejętnościami - przekonuje z kolei Dominik Batorski.
I coś w tym jest, bo tylko niecałe 65% posiadaczy komputera korzystało z niego w ciągu ostatniego tygodnia. Aż 31% nigdy nawet go nie dotknęło. Może poza nielicznymi przypadkami, gdy trzeba było zetrzeć kurz. Tak głównie zachowują się osoby starsze, które "boją się, żeby czegoś nie popsuć". W tym przypadku "staruszek" ma ponad 49 lat, statystycznie rzecz biorąc, jest kobietą i mieszka na wsi. - Komputer ciągle jest narzędziem nieprzyjaznym człowiekowi - tłumaczy to zjawisko Maciej Kozłowski. - Ktoś kupuje wideo, naciska przyciski i wszystko działa. Z komputerem nie jest już tak łatwo.
Komputerów używa prawie 60% dzieci do 16. roku życia, a Internetu - 26%. Nieco częściej chłopcy niż dziewczęta. Zdaniem rodziców, ich pociechy przesiadują przed komputerem średnio 9,5 godziny tygodniowo. Dziewczęta - 7 godzin, dużo więcej chłopcy - 11 godzin. A im dziecko starsze, tym więcej czasu spędza przed monitorem. Dla przeciętnego 14-, 16-latka norma to 11 godzin i 40 minut tygodniowo. Dla porównania dzieci do 10. roku życia spędzają przy komputerze o 4 godziny mniej.
Kto da się złapać?
To ponoć jeszcze bezpieczna dawka i może dlatego zdecydowanie zaniepokojonych tym, "jak dziecko korzysta z komputera i Internetu", jest tylko 3% rodziców. Raczej zaniepokojonych - 13%. Kolejnych 14% ma problem z oceną stanu zagrożenia.
O szkodliwości Internetu mówi się przede wszystkim w rodzinach wielodzietnych. Natomiast ani razu nie pojawia się ona jako argument "przeciw" w małżeństwach bez dzieci. Najczęściej korzystają z niego osoby młode. Ale wcale z wiekiem nie mądrzeją.
Bo każde 12 miesięcy więcej z dostępem to dodatkowe 45 minut tygodniowo spędzane na stronach www.
Pewnym symptomem naszej "informatyzacji" (złośliwi mówią: usidlenia) jest to, że często Internet wygrywa z życiem "w realu" - wynika z badań firmy Global eMarketing SA.
W Wigilię natężenie ruchu w sieci jest niewiele mniejsze niż w przeciętny piątek. Podobnie w sylwestra, z wyjątkiem północy, bo wtedy wszyscy, zarówno ci na parkiecie, jak i w cyberprzestrzeni, przerywają zabawę, by wznieść noworoczny toast.
Global eMarketing SA badała także aktywność internetowych kibiców futbolowych podczas meczu Polska-Korea. Ruch w piłkarskich serwisach online rósł gwałtownie w dniach poprzedzających mecz. Rekordową oglądalność serwisy odnotowały jednak dopiero po godz. 16, czyli po porażce Polaków. Rozżaleni kibice uciekli ze swoim rozczarowaniem w cyberświat.
Wirtualna sława
Aż 83% polskich internautów wykorzystywało sieć do kontaktów z innymi ludźmi. Ale nowe więzi społeczne to też nowe sposoby zdobywania popularności. Zasada jest prosta - duża grupa odbiorców przy stosunkowo małych nakładach finansowych.
Pewnie dlatego ostatnia autopromocja Arianny Huffington, kandydatki na fotel kalifornijskiego gubernatora, skupiona była przede wszystkim na sieci. Po umieszczeniu na stronie domowej Huffington krótkiego filmu ośmieszającego kontrkandydatów (występowali w czerwonych bikini i czarnych muszkach) liczba odwiedzających witrynę wyniosła 58 tys. użytkowników dziennie.
Głosujący w wyborach internauci są bardzo zainteresowani serwisami politycznymi online - to z kolei wyniki badań przeprowadzonych przez Centrum Badań i Analiz Uniwersytetu w Connecticut. 68% z nich odwiedza witryny internetowe kandydatów, a prawie 30% zadeklarowało, że obejrzałoby w Internecie krótkie reklamówki kandydatów. - Ale w Polsce na taką promocję jeszcze za wcześnie - ucina Dominik Batorski.
Jednak Internet jest nie tylko narzędziem polityków. Własna strona www to szansa na sławę dla młodych artystów. Na przykład galeria Raster (raster@free.art.pl) sprzedaje prace Agaty Bogackiej. Na nnk.art.pl można zamieścić swoje komiksy, wiersze, fotografie. Albo zamówić postmodernistycznie ozdabiane koszulki - znak rozpoznawczy zajmujących się internetową kontestacją artystyczną. Zresztą w sieci działa większość artystów młodego pokolenia. Ta droga daje lepszy dostęp do młodego odbiorcy i kosztuje tylko tyle, co własny wysiłek twórczy.
Przyszłość w sieci
Futurolodzy straszą, że ci, którzy nie nadążą za rewolucją informacyjną, znajdą się poza nawiasem społeczeństwa. - To obawy stare jak cały XX w. - przekonuje Maciej Kozłowski. - Społeczeństwo szybko uczy się bronić, już niedługo Internet będzie dokładnie objęty prawem.
- To, jakie będzie polskie społeczeństwo informacyjne, zależy od tego, jak zmieni się państwo - czy wybory będą się odbywać przez Internet, czy PIT-y będzie można wypełniać w sieci - wylicza Dominik Batorski. Jednak sądzi on, że ci, którzy nie będą korzystać z sieci, w przyszłości poczują się zagrożeni: - Będzie im trudniej znaleźć pracę, będą mieli gorszy dostęp do wiedzy i będą bardziej zabiegani z powodu wielu spraw, które "zinformatyzowani" szybko załatwią przed monitorem.
Ale społeczeństwo informacyjne w swym założeniu będzie bardziej świadome. - Teraz media dostarczają nam spreparowaną sensacyjną papkę, natomiast dzięki powszechnemu dostępowi do informacji sami wyrobimy sobie opinię - przekonuje Maciej Kozłowski.
Prof. Wojciech Cellary w raporcie "Polska w drodze do globalnego społeczeństwa informacyjnego" porównuje rewolucję przemysłową z tą, której świadkami jesteśmy dziś. Rewolucja przemysłowa sprawiła, że maszyny ułatwiły życie. Jednak w pewnych zawodach maszyna na razie człowieka nie zastąpi. Tak samo będzie w przyszłości z pracą umysłową - rutynowe czynności, dziś wykonywane przez szeregowych urzędników, przejmą komputery. Te trudniejsze będą musiały poczekać na kolejną rewolucję.
info: PRZEGLÄ„D nr 49/2003
Komentarze |