Świętokrzyskie
Wys�ano dnia 26-06-2006 o godz. 10:00:00 przez pala2 432
Wys�ano dnia 26-06-2006 o godz. 10:00:00 przez pala2 432
Prawdziwy skarb - ponad 400 srebrnych monet, głównie z X i XI wieku, oraz piękne ozdoby odkopano niedaleko Kielc. - Takie znalezisko trafia się raz na 100 lat - podkreślają naukowcy. |
Skarb, jak to zwykle bywa, znaleziono przypadkiem. W piątek właściciel domku jednorodzinnego w jednej ze świętokrzyskich miejscowości wynajął ekipę, która miała odkopać przyłącze kanalizacyjne. - Nagle zauważyłem, że robotnicy coś wybierają. Podszedłem i zobaczyłem jakieś małe monety. Pomyślałem, że to kopiejki, i nawet im powiedziałem, żeby się nie bawili, tylko się brali do roboty. Ale w końcu całość pozbieraliśmy, razem z glinianym naczyniem, w którym były - stwierdził mężczyzna.
Dariusz Kalina z Regionalnego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków w Kielcach: - Aż oniemiałem z wrażenia, gdy do mnie ten pan zadzwonił. Takie znalezisko trafia się raz na 50-100 lat. Srebro jeszcze się błyszczy, a to świadczy , że jest bardzo dobrej próby. A przecież tam, gdzie go znaleziono, do XIX wieku miało się nic nie dziać.
Andrzej Przychodni z Inspekcji Archeologicznej Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, który przejął skarb od znalazcy, nie ma wątpliwości: - Mamy do czynienia z prawdziwym skarbem historycznym i materialnym - mówi i dodaje: - Najważniejsze, że znalazca zachował się tak wspaniale i nas powiadomił. Wiele takich zabytków znika, bo trafiają w ręce handlarzy.
W pękniętym glinianym naczyniu (uderzyła w nie koparka) było ponad 400 monet. Archeolodzy wstępnie zidentyfikowali kilka z nich. Jest tam m.in. denar Ottona III oraz Hildeshaim - moneta niemieckiego księcia Bernwarda. Najmłodszy pieniążek pochodzi z prawdopodobnie z czasów Władysława Łokietka.
Najwięcej, bo aż 366 sztuk, to tzw. denary krzyżowe. - To monety prawdopodobnie niemieckie, a były one przeznaczone głównie do handlu z zachodnimi Słowianami. Na ziemiach polskich dominowały właśnie w X-XI wieku. Trudno je dokładnie identyfikować, bo są bardzo uproszczone i wyraźnie widać tylko krzyż - tłumaczy Przychodni.
Jest też 20 płacideł, czyli kawałków przetopionego srebra, które również było wykorzystywano jako środek płatniczy. - To siekańce, czyli kawałki celowo pocięte na mniejsze. W ten sposób wydawano resztę z większych sum, gdy nie było monet o małych nominałach - wyjaśnia Przychodni.
Najcenniejszym elementem skarbu są jednak ozdoby. Świetnie zachowała się lunula, czyli wisiorek księżycowy sprzed X wieku. - Ja w swojej pracy dotąd widziałem tylko kopie, a tu teraz taki piękny oryginał - cieszy się Przychodni. Jest też kilka zausznic, czyli średniowiecznych kolczyków.
Archeolodzy zapowiadają, że za kilka dni w miejscu, gdzie znaleziono skarb, rozpoczną poszukiwania. - Widać, że był on bardzo pieczołowicie wyliczony i nierówna liczba denarów może świadczyć, że coś w ziemi jeszcze zostało. To trzeba sprawdzić - twierdzi Przychodni. Dlatego proszą, by nie podawać nazwy miejscowości, w której znaleziono skarb. - Niestety nie wszyscy poszukiwacze skarbów postępują tak jak znalazca - twierdzi Przychodni. Zapowiada, że wystąpi do ministra kultury o nagrodzenie znalazcy skarbu.
Mówi Bożena Reyman-Walczak z Muzeum Archeologicznego w Krakowie
To jeden z nielicznych małopolskich skarbów wczesnośredniowiecznych znalezionych w całości i stosownie zabezpieczonych. Na podstawie wstępnych oględzin można stwierdzić, że mamy tu do czynienia z tzw. skarbem siekańcowym. Zasadniczą jego częścią są tzw. denary krzyżowe. Ozdoby, za wyjątkiem pięknie zachowanego wisiorka półksiężycowatego - tzw. lunuli, to kilka sztuk zachowanych we fragmentach paciorków z "guzami". Na podstawie proporcji poszczególnych składników depozytu można stwierdzić, że skarb znaleziony niedaleko Kielc należy do typowych dla Małopolski skarbów z X/XI i XI w. Żeby powiedzieć coś więcej, potrzebna jest dodatkowa analiza.
Dariusz Kalina z Regionalnego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków w Kielcach: - Aż oniemiałem z wrażenia, gdy do mnie ten pan zadzwonił. Takie znalezisko trafia się raz na 50-100 lat. Srebro jeszcze się błyszczy, a to świadczy , że jest bardzo dobrej próby. A przecież tam, gdzie go znaleziono, do XIX wieku miało się nic nie dziać.
Andrzej Przychodni z Inspekcji Archeologicznej Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, który przejął skarb od znalazcy, nie ma wątpliwości: - Mamy do czynienia z prawdziwym skarbem historycznym i materialnym - mówi i dodaje: - Najważniejsze, że znalazca zachował się tak wspaniale i nas powiadomił. Wiele takich zabytków znika, bo trafiają w ręce handlarzy.
W pękniętym glinianym naczyniu (uderzyła w nie koparka) było ponad 400 monet. Archeolodzy wstępnie zidentyfikowali kilka z nich. Jest tam m.in. denar Ottona III oraz Hildeshaim - moneta niemieckiego księcia Bernwarda. Najmłodszy pieniążek pochodzi z prawdopodobnie z czasów Władysława Łokietka.
Najwięcej, bo aż 366 sztuk, to tzw. denary krzyżowe. - To monety prawdopodobnie niemieckie, a były one przeznaczone głównie do handlu z zachodnimi Słowianami. Na ziemiach polskich dominowały właśnie w X-XI wieku. Trudno je dokładnie identyfikować, bo są bardzo uproszczone i wyraźnie widać tylko krzyż - tłumaczy Przychodni.
Jest też 20 płacideł, czyli kawałków przetopionego srebra, które również było wykorzystywano jako środek płatniczy. - To siekańce, czyli kawałki celowo pocięte na mniejsze. W ten sposób wydawano resztę z większych sum, gdy nie było monet o małych nominałach - wyjaśnia Przychodni.
Najcenniejszym elementem skarbu są jednak ozdoby. Świetnie zachowała się lunula, czyli wisiorek księżycowy sprzed X wieku. - Ja w swojej pracy dotąd widziałem tylko kopie, a tu teraz taki piękny oryginał - cieszy się Przychodni. Jest też kilka zausznic, czyli średniowiecznych kolczyków.
Archeolodzy zapowiadają, że za kilka dni w miejscu, gdzie znaleziono skarb, rozpoczną poszukiwania. - Widać, że był on bardzo pieczołowicie wyliczony i nierówna liczba denarów może świadczyć, że coś w ziemi jeszcze zostało. To trzeba sprawdzić - twierdzi Przychodni. Dlatego proszą, by nie podawać nazwy miejscowości, w której znaleziono skarb. - Niestety nie wszyscy poszukiwacze skarbów postępują tak jak znalazca - twierdzi Przychodni. Zapowiada, że wystąpi do ministra kultury o nagrodzenie znalazcy skarbu.
Mówi Bożena Reyman-Walczak z Muzeum Archeologicznego w Krakowie
To jeden z nielicznych małopolskich skarbów wczesnośredniowiecznych znalezionych w całości i stosownie zabezpieczonych. Na podstawie wstępnych oględzin można stwierdzić, że mamy tu do czynienia z tzw. skarbem siekańcowym. Zasadniczą jego częścią są tzw. denary krzyżowe. Ozdoby, za wyjątkiem pięknie zachowanego wisiorka półksiężycowatego - tzw. lunuli, to kilka sztuk zachowanych we fragmentach paciorków z "guzami". Na podstawie proporcji poszczególnych składników depozytu można stwierdzić, że skarb znaleziony niedaleko Kielc należy do typowych dla Małopolski skarbów z X/XI i XI w. Żeby powiedzieć coś więcej, potrzebna jest dodatkowa analiza.
Marcin Sztandera Gazeta Wyborcza
Komentarze |