Nauka Technika Recenzje
Wys�ano dnia 02-08-2005 o godz. 08:00:00 przez pala2 331
Wys�ano dnia 02-08-2005 o godz. 08:00:00 przez pala2 331
Zaburzenia w rozwoju mózgu są najbardziej prawdopodobną przyczyną występowania synestezji - rzadkiej cechy polegającej na odbieraniu jednego bodźca wieloma zmysłami równocześnie - twierdzą naukowcy. |
Dla profesjonalnego muzyka oprócz słuchu niezmiernie ważne są też wzrok i smak - dowodzi przypadek osoby znanej tylko pod inicjałami E.S., której historię opisuje "Nature". Kiedy kobieta słucha muzyki, przed oczami rozbłyskuje jej feeria barw. Co więcej, odpowiednie różnice w wysokościach dźwięków wywołują na jej języku wrażenie słodyczy, goryczy lub innego smaku.
Ta niezwykła zdolność zwana jest synestezją. Ma ją średnio jedna na 20 tys. osób. Najczęstsza postać synestezji to taka, gdy napisane na papierze czarno-białe znaki - mogą to być na przykład litery lub liczby - mienią się oglądającemu różnymi kolorami. Zazwyczaj te barwy są przyporządkowane jednemu symbolowi, np. litera O jest zwykle pomarańczowa, a A czerwona. Kolory mogą się też pojawiać pod wpływem określonych dźwięków. Rzadziej obserwuje się inną postać synestezji, kiedy to pobudzone zostają wspólnie zmysły dotyku i smaku. Taka osoba podczas konsumowania niektórych produktów czuje mrowienie w palcach, jakby dotykała konkretnego kształtu.
Kto tak słodko gra?
Do wyjątków należą natomiast przypadki "podwójnych synestetów", czyli takich osób, u których występują równocześnie dwa odmienne rodzaje wrażeń. Dlatego E.S., której pod wpływem dźwięków robi się zarówno kolorowo przed oczami, jak i - powiedzmy - słodko w ustach, tak zafascynowała uczonych. Neuropsycholodzy z Uniwersytetu w Zurychu postanowili się przekonać, czy ten niezwykły dar pomógł kobiecie w karierze muzyka.
E.S. została poddana serii testów sprawdzających, czy rzeczywiście jej deklaracje są zgodne z prawdą. Miała za zadanie rozpoznawać interwały, czyli różnice w wysokościach kolejnych dźwięków. Poprawne określenie interwału jest jedną z najważniejszych umiejętności muzyków i nawet najlepszym sprawia trudności. E.S. twierdzi, że brzmienie różnych interwałów powoduje u niej pojawienie się odmiennych smaków. Jeden interwał brzmi słodko, inny słono, są też zestawy dźwięków kwaśnych i gorzkich. Aby to potwierdzić, badacze przed odtworzeniem muzyki podawali kobiecie do picia płyny o różnym smaku. Czasami podany napój miał "pomóc" E.S. - jego smak odpowiadał bowiem temu, jaki kobieta odczuwała podczas słuchania muzyki. Czasami "przeszkadzał" - jego smak był bowiem odmienny od tego, który wedle relacji kobiety pojawiał się u niej, kiedy słyszała dźwięki.
Okazało się, że w pierwszym przypadku E.S. rozpoznawała fragment muzyczny znacznie szybciej niż jej koledzy po fachu niebędący synestetami, którzy także wzięli udział w testach. Sytuacja zmieniała się diametralnie w drugim przypadku, kiedy naukowcy "wyłączali" u E.S. odczucia synestetyczne przez wywołanie na jej języku smaku, który nie współgrał z dźwiękiem. Wtedy kobieta wypadała znacznie gorzej niż inni muzycy.
- To dowód na to, że synestezja działa. Co więcej, w tym przypadku okazała się bardzo przydatna - przyczyniła się do podniesienia kwalifikacji zawodowych kobiety. Rozpoznawanie interwałów jest normalnie żmudnym i trudnym zadaniem. Tymczasem dla E.S. jest to dziecinna igraszka, bo wyczuwa ona interwały smakiem - relacjonuje główny autor badań Lutz Jaencke.
Zmysły przywiązane do siebie
Zjawisko synestezji coraz bardziej intryguje badaczy mózgu. Bo dlaczego właściwie płata on nam takie figle, no i w jaki sposób to czyni? Wśród tych, którzy szukają odpowiedzi na te pytania, są również neurobiolodzy z dwóch prestiżowych placówek - Uniwersytetu Kalifornijskiego i Instytutu Salka. Użyli oni rezonansu magnetycznego (fMRI), by sprawdzić, co dzieje się w głowach sześciu synestetów. Wybrane do doświadczenia osoby podczas patrzenia na czarno-białe litery lub liczby widzą je w kolorach.
Naukowcy pokazywali badanym diagram, na którym wśród ogromnej liczby znaków jeden konkretny (litera lub liczba) układał się w figurę. Zadanie polegało na odszukaniu tej figury. Osoby ze zdolnościami synestetycznymi zrobiły to znacznie szybciej niż ludzie, którym natura poskąpiła tego daru. Rezonans magnetyczny ujawnił dlaczego - u synestetów włączały się również komórki mózgowe odpowiedzialne za widzenie barw. Nic dziwnego, że natychmiast dostrzegali figurę utworzoną ze znaków tego samego koloru.
- U synestetów równocześnie pracowały dwa ośrodki w mózgu. Pierwszy odpowiada za rozpoznanie znaków, drugi jest zaangażowany w percepcję kolorów - mówi główny autor eksperymentu Vilayanur Ramachandran. Szczegóły badań publikuje pismo "Neuron". Genezę zjawiska uczony tłumaczy zaburzeniami w rozwoju mózgu. - U synestetów zostały zachowane niektóre połączenia pomiędzy ośrodkami zmysłów, które u większości ludzi zostają przerwane, kiedy mózg dojrzewa - wyjaśnia.
Te zaburzenia - podkreśla Ramachandran - są zupełnie nieprzewidywalne. Dlatego dar synestezji chodzi krętymi ścieżkami. - Na przykład każda z sześciu osób, które testowaliśmy, widziała barwy z nieco innym natężeniem. To dlatego, że fragmenty kory mózgowej rozpoznające kolory były u nich w różnym stopniu pobudzone - informuje uczony.
Artyści - grupa wybrańców
Badania nad synestezją dopiero raczkują. Do niedawna zainteresowanych nią było niewielu. - Naukowcy popełnili błąd, bagatelizując to zjawisko. Dzięki niemu możemy bliżej poznać niektóre procesy zachodzące w rozwijającym się mózgu, dostajemy też niepowtarzalną okazję przyjrzenia się zawiłej pracy zmysłów, które przecież są dla nas oknem na świat - przekonuje Ramachandran.
Synestezja - zwraca uwagę uczony - tkwi też u podstaw tworzenia metafor. Niektóre zestawienia słów, z których potrafimy odczytać głębsze znaczenie, zbudowane są właśnie na międzyzmysłowych połączeniach, np. "gęsta ciemność" czy "słodki zapach". Niektóre tak nam spowszedniały, że przestaliśmy dostrzegać ich synestetyczne źródło, np. "czarna rozpacz", "gorzka porażka".
- Wśród artystów jest osiem razy więcej synestetów niż w reszcie populacji - informuje Ramachandran. - To nie przypadek. Być może łączenie kolorów ze znakami nie jest uwzględnione na liście przewag ewolucyjnych naszego gatunku. Ale już zdolność tworzenia metafor i niebanalnych połączeń słownych powinna się na niej znaleźć. A oba zjawiska mają przecież te same podstawy. Tak naprawdę umiejętność łączenia ze sobą doznań jest jedną z podstawowych cech, dzięki którym staliśmy się ludźmi.
Ta niezwykła zdolność zwana jest synestezją. Ma ją średnio jedna na 20 tys. osób. Najczęstsza postać synestezji to taka, gdy napisane na papierze czarno-białe znaki - mogą to być na przykład litery lub liczby - mienią się oglądającemu różnymi kolorami. Zazwyczaj te barwy są przyporządkowane jednemu symbolowi, np. litera O jest zwykle pomarańczowa, a A czerwona. Kolory mogą się też pojawiać pod wpływem określonych dźwięków. Rzadziej obserwuje się inną postać synestezji, kiedy to pobudzone zostają wspólnie zmysły dotyku i smaku. Taka osoba podczas konsumowania niektórych produktów czuje mrowienie w palcach, jakby dotykała konkretnego kształtu.
Kto tak słodko gra?
Do wyjątków należą natomiast przypadki "podwójnych synestetów", czyli takich osób, u których występują równocześnie dwa odmienne rodzaje wrażeń. Dlatego E.S., której pod wpływem dźwięków robi się zarówno kolorowo przed oczami, jak i - powiedzmy - słodko w ustach, tak zafascynowała uczonych. Neuropsycholodzy z Uniwersytetu w Zurychu postanowili się przekonać, czy ten niezwykły dar pomógł kobiecie w karierze muzyka.
E.S. została poddana serii testów sprawdzających, czy rzeczywiście jej deklaracje są zgodne z prawdą. Miała za zadanie rozpoznawać interwały, czyli różnice w wysokościach kolejnych dźwięków. Poprawne określenie interwału jest jedną z najważniejszych umiejętności muzyków i nawet najlepszym sprawia trudności. E.S. twierdzi, że brzmienie różnych interwałów powoduje u niej pojawienie się odmiennych smaków. Jeden interwał brzmi słodko, inny słono, są też zestawy dźwięków kwaśnych i gorzkich. Aby to potwierdzić, badacze przed odtworzeniem muzyki podawali kobiecie do picia płyny o różnym smaku. Czasami podany napój miał "pomóc" E.S. - jego smak odpowiadał bowiem temu, jaki kobieta odczuwała podczas słuchania muzyki. Czasami "przeszkadzał" - jego smak był bowiem odmienny od tego, który wedle relacji kobiety pojawiał się u niej, kiedy słyszała dźwięki.
Okazało się, że w pierwszym przypadku E.S. rozpoznawała fragment muzyczny znacznie szybciej niż jej koledzy po fachu niebędący synestetami, którzy także wzięli udział w testach. Sytuacja zmieniała się diametralnie w drugim przypadku, kiedy naukowcy "wyłączali" u E.S. odczucia synestetyczne przez wywołanie na jej języku smaku, który nie współgrał z dźwiękiem. Wtedy kobieta wypadała znacznie gorzej niż inni muzycy.
- To dowód na to, że synestezja działa. Co więcej, w tym przypadku okazała się bardzo przydatna - przyczyniła się do podniesienia kwalifikacji zawodowych kobiety. Rozpoznawanie interwałów jest normalnie żmudnym i trudnym zadaniem. Tymczasem dla E.S. jest to dziecinna igraszka, bo wyczuwa ona interwały smakiem - relacjonuje główny autor badań Lutz Jaencke.
Zmysły przywiązane do siebie
Zjawisko synestezji coraz bardziej intryguje badaczy mózgu. Bo dlaczego właściwie płata on nam takie figle, no i w jaki sposób to czyni? Wśród tych, którzy szukają odpowiedzi na te pytania, są również neurobiolodzy z dwóch prestiżowych placówek - Uniwersytetu Kalifornijskiego i Instytutu Salka. Użyli oni rezonansu magnetycznego (fMRI), by sprawdzić, co dzieje się w głowach sześciu synestetów. Wybrane do doświadczenia osoby podczas patrzenia na czarno-białe litery lub liczby widzą je w kolorach.
Naukowcy pokazywali badanym diagram, na którym wśród ogromnej liczby znaków jeden konkretny (litera lub liczba) układał się w figurę. Zadanie polegało na odszukaniu tej figury. Osoby ze zdolnościami synestetycznymi zrobiły to znacznie szybciej niż ludzie, którym natura poskąpiła tego daru. Rezonans magnetyczny ujawnił dlaczego - u synestetów włączały się również komórki mózgowe odpowiedzialne za widzenie barw. Nic dziwnego, że natychmiast dostrzegali figurę utworzoną ze znaków tego samego koloru.
- U synestetów równocześnie pracowały dwa ośrodki w mózgu. Pierwszy odpowiada za rozpoznanie znaków, drugi jest zaangażowany w percepcję kolorów - mówi główny autor eksperymentu Vilayanur Ramachandran. Szczegóły badań publikuje pismo "Neuron". Genezę zjawiska uczony tłumaczy zaburzeniami w rozwoju mózgu. - U synestetów zostały zachowane niektóre połączenia pomiędzy ośrodkami zmysłów, które u większości ludzi zostają przerwane, kiedy mózg dojrzewa - wyjaśnia.
Te zaburzenia - podkreśla Ramachandran - są zupełnie nieprzewidywalne. Dlatego dar synestezji chodzi krętymi ścieżkami. - Na przykład każda z sześciu osób, które testowaliśmy, widziała barwy z nieco innym natężeniem. To dlatego, że fragmenty kory mózgowej rozpoznające kolory były u nich w różnym stopniu pobudzone - informuje uczony.
Artyści - grupa wybrańców
Badania nad synestezją dopiero raczkują. Do niedawna zainteresowanych nią było niewielu. - Naukowcy popełnili błąd, bagatelizując to zjawisko. Dzięki niemu możemy bliżej poznać niektóre procesy zachodzące w rozwijającym się mózgu, dostajemy też niepowtarzalną okazję przyjrzenia się zawiłej pracy zmysłów, które przecież są dla nas oknem na świat - przekonuje Ramachandran.
Synestezja - zwraca uwagę uczony - tkwi też u podstaw tworzenia metafor. Niektóre zestawienia słów, z których potrafimy odczytać głębsze znaczenie, zbudowane są właśnie na międzyzmysłowych połączeniach, np. "gęsta ciemność" czy "słodki zapach". Niektóre tak nam spowszedniały, że przestaliśmy dostrzegać ich synestetyczne źródło, np. "czarna rozpacz", "gorzka porażka".
- Wśród artystów jest osiem razy więcej synestetów niż w reszcie populacji - informuje Ramachandran. - To nie przypadek. Być może łączenie kolorów ze znakami nie jest uwzględnione na liście przewag ewolucyjnych naszego gatunku. Ale już zdolność tworzenia metafor i niebanalnych połączeń słownych powinna się na niej znaleźć. A oba zjawiska mają przecież te same podstawy. Tak naprawdę umiejętność łączenia ze sobą doznań jest jedną z podstawowych cech, dzięki którym staliśmy się ludźmi.
Komentarze |