Muzyka Recenzje
Wys�ano dnia 12-02-2009 o godz. 08:00:00 przez sergio 1213
Wys�ano dnia 12-02-2009 o godz. 08:00:00 przez sergio 1213
Nie myślałam, że zbitka Osiecka-Nosowska mogłaby dobrze brzmieć. Tymczasem po odsłuchaniu płyty którą Kasia wyprodukowała w ostatnim czasie, długo siedziałam wbita w fotel własnych zdumień, aż mi kawa w kubku wystygła. |
Album "Osiecka" powstał w tak rekordowym tempie, że przesunięto datę premiery krążka na wcześniejszą niż zapowiadano. Pomysł na płytę nie rodził się w bólach: był nagłą emanacją, efektem muzycznego "szybkiego numerka" we wrześniowo-nostalgicznym teatrze "Roma". Muzycznie za krążek odpowiada zespół Uni Sex Blues Band i Marcin Macuk. Płyta pod wieloma względami oszałamia. Niezwykle mocno przesycona jazzem, być może ze względu na duchy pierwotnych kompozytorów niektórych piosenek, np. Komedy, czy Ptaszyna-Wróblewskiego, które widać krążyły wokół głów trudzących się nad nowymi aranżami muzyków. W samej tylko "Urodzie" znalazłam dźwięki i nastroje bardzo silnie skojarzone z Komedą. No i ten jazz... Traktuję go zawsze jako muzykę neurotycznej rozpaczy, a na płycie psychodela pomieszana z tąże maluje słotny obraz emocji, które nie wydostałyby się na muzyczne "zewnątrz" bez szczypty jazzującego aranżu.
Osiecka była podobno mistrzynią w posługiwaniu się słowem. Myślę, że magia jej tekstów polega na zwyczajności i zakorzenieniu ich problematyki w szarej codzienności. Kasia pisze teksty podobne, tylko dostosowane do dzisiejszych realiów, to dlatego tak szybko odnalazła się w nastrojach sprzed kilkunastu i kilkudziesięciu lat wstecz. O utworze "Kto tam u Ciebie jest" powiedziała, że to dziwna piosenka. Ja się w pełni zgadzam z tą opinią, bo jej wokal w połączeniu ze śmiesznie trywialnym tekstem zmusił mnie do natychmiastowego wypicia butelki wina i zanurzenia się w bezpiecznych ramionach kontrolowanej depresji, której nigdy nie potrafię wywołać w sobie bylejaką piosenką. Opowieść o odrzuceniu, depresji i zazdrości balansujących na cienkiej linii pomiędzy smutkiem a szaleństwem podsycanym rozpaczą, poraziła mnie swoją prostotą i nastrojem uzyskanym przez współbrzmiące z sobą wokal i podkład instrumentalny. Wokal z tego utworu nie brzmiał Kasią z Heya, nie brzmiał nawet Nosowską. Zachwyciła mnie jego barwa nie do porównania z jakąkolwiek dotychczasową płytą tej śpiewającej dziewczyny. Kasia wyznała kiedyś, że rzuciła palenie - efekty mocno słychać w materiale, tak, jak słychać jej ciągły muzyczny rozwój i wzrost do góry. Podobno płyta "USB" pomogła Kasi w pokonaniu własnych, prywatnych granic. "Osiecka" jeszcze głębiej spycha ją w nowe tereny tak dziwnie znajome, choć przecież wyśpiewane nie swoimi słowami.
Płyta potwierdziła, że w każdym pokoleniu istnieje pewna grupa ludzi, których łączy patologiczny smutek. Potwierdziła, że piosenka musi posiadać tekst, choć dobrze by było, gdyby dodatkowo wykonywała ją dojrzała muzycznie artystka, która zdolna będzie wykrzesać z ogranego, pretensjonalnego evergreena zupełnie nową emocję, zmuszającą do odgrzebania w sobie bólu i przeżycia go na nowo.
KiniaMa
Osiecka była podobno mistrzynią w posługiwaniu się słowem. Myślę, że magia jej tekstów polega na zwyczajności i zakorzenieniu ich problematyki w szarej codzienności. Kasia pisze teksty podobne, tylko dostosowane do dzisiejszych realiów, to dlatego tak szybko odnalazła się w nastrojach sprzed kilkunastu i kilkudziesięciu lat wstecz. O utworze "Kto tam u Ciebie jest" powiedziała, że to dziwna piosenka. Ja się w pełni zgadzam z tą opinią, bo jej wokal w połączeniu ze śmiesznie trywialnym tekstem zmusił mnie do natychmiastowego wypicia butelki wina i zanurzenia się w bezpiecznych ramionach kontrolowanej depresji, której nigdy nie potrafię wywołać w sobie bylejaką piosenką. Opowieść o odrzuceniu, depresji i zazdrości balansujących na cienkiej linii pomiędzy smutkiem a szaleństwem podsycanym rozpaczą, poraziła mnie swoją prostotą i nastrojem uzyskanym przez współbrzmiące z sobą wokal i podkład instrumentalny. Wokal z tego utworu nie brzmiał Kasią z Heya, nie brzmiał nawet Nosowską. Zachwyciła mnie jego barwa nie do porównania z jakąkolwiek dotychczasową płytą tej śpiewającej dziewczyny. Kasia wyznała kiedyś, że rzuciła palenie - efekty mocno słychać w materiale, tak, jak słychać jej ciągły muzyczny rozwój i wzrost do góry. Podobno płyta "USB" pomogła Kasi w pokonaniu własnych, prywatnych granic. "Osiecka" jeszcze głębiej spycha ją w nowe tereny tak dziwnie znajome, choć przecież wyśpiewane nie swoimi słowami.
Płyta potwierdziła, że w każdym pokoleniu istnieje pewna grupa ludzi, których łączy patologiczny smutek. Potwierdziła, że piosenka musi posiadać tekst, choć dobrze by było, gdyby dodatkowo wykonywała ją dojrzała muzycznie artystka, która zdolna będzie wykrzesać z ogranego, pretensjonalnego evergreena zupełnie nową emocję, zmuszającą do odgrzebania w sobie bólu i przeżycia go na nowo.
KiniaMa
www.ithink.pl
Komentarze |