Turystyka i Podróże Kultura
Wys�ano dnia 22-06-2006 o godz. 10:00:00 przez pala2 465
Wys�ano dnia 22-06-2006 o godz. 10:00:00 przez pala2 465
Przed nami wakacyjny sezon turystyczny, a charakterystyczne tablice reklamujące Muzeum Narodowe już drugi rok, zamiast witać kierowców zmierzających do Kielc, leżą w magazynie. Po naszej interwencji pojawiła się szansa, że wrócą na swoje miejsce. |
Sześć dużych tablic przedstawiających sylwetkę Pałacu Biskupów Krakowskich, w którym mieści się Muzeum Narodowe od 1995 roku, zachęcało kierowców wjeżdżających do miasta do odwiedzenia placówki. Przez dziewięć lat mieszkańcy zdążyli się do nich przyzwyczaić, a turyści mieli wyraźną informację o najważniejszej w Kielcach instytucji kultury.
Wszystko się zmieniło, kiedy w 2004 roku Miejski Zarząd Dróg w Kielcach zaczął robić porządki z reklamami w pasach drogowych. Mówiąc wprost - zażądał od Muzeum Narodowego słonych opłat za tablice.
- Tylko za jedną reklamę mieliśmy płacić ponad 7 tys. zł rocznie, łatwo więc to sobie przemnożyć przez sześć - mówi Stanisław Chałupczak, zastępca dyrektora ds. administracyjnych Muzeum Narodowego w Kielcach. W wiecznie dziurawym budżecie placówki 42 tys. zł to kwota niebagatelna. - Zaczęliśmy wysyłać pisma do MZD z prośbą o ulgowe potraktowanie, bo przecież muzeum nie ma komercyjnego charakteru, tak jak firmy stawiające swoje reklamy przy drogach. Bezskutecznie - dodaje.
Ulg dla muzeum MZD nie przewidziało. Nawet prezydent Kielc Wojciech Lubawski w odpowiedzi na prośbę muzealników odpisał, że nie może zaproponować placówce zerowej stawki za zajęcie pasa. Po kilku miesiącach walki muzealnicy sami zdemontowali wszystkie sześć reklam. - Zwieźliśmy je do magazynu. Leżą tam do dziś. Szkoda, bo po odrestaurowaniu mogłyby reklamować muzeum - mówi Chałupczak.
Zbigniew Czekaj, wicedyrektor MZD w Kielcach, twierdzi, że nie było innego wyjścia, niż potraktować tablice muzealne jako pełnopłatne reklamy. - Musieliśmy sprawę uporządkować. Poza tym tablice swoim rozmiarem utrudniały widoczność. Proponowaliśmy muzealnikom małe znaki drogowe zgodne z normami unijnymi, które mogłyby zastąpić tablice, ale do rozmów nie doszło - wyjaśnia.
Wszystko jednak wskazuje na to, że charakterystyczna reklama Muzeum Narodowego wróci na swoje miejsce. Tak przynajmniej obiecał nam wczoraj prezydent Lubawski. Postawił jeden warunek - muzealnicy muszą odnowić tablice.
- Skoro MZD tak strasznie obstaje przy opłatach, jestem gotów porozmawiać z radnymi, byśmy z naszego budżetu zapłacili za tę reklamę muzeum. Odnowione tablice rzeczywiście powinny na nowo znaleźć się przy wjeździe do Kielc - zapowiada prezydent Lubawski.
Dlaczego w takim razie wcześniej odmówił pisemnej prośbie muzealników? - Dziennie otrzymuję setki pism. Mogłem nie zwrócić na list y muzeum wystarczającej uwagi. Taką sprawę należało załatwiać inaczej, lepiej przyjść i porozmawiać osobiście - dodaje Lubawski.
Dla Gazety
Jacek Kowalczyk, członek zarządu województwa
Tablice powinny wrócić na miejsce, bo Muzeum Narodowe to nasza perła, której nie można traktować na komercyjnych zasadach. To instytucja pożytku publicznego. Wydatek kilkudziesięciu tysięcy złotych to dla niej wielkie obciążenie. Zastąpienie ich małymi i niewidocznymi znakami drogowymi jest bez sensu. Mam nadzieję, że teraz MZD wykaże się dobrą wolą i uda się w tej sprawie osiągnąć kompromis.
Wszystko się zmieniło, kiedy w 2004 roku Miejski Zarząd Dróg w Kielcach zaczął robić porządki z reklamami w pasach drogowych. Mówiąc wprost - zażądał od Muzeum Narodowego słonych opłat za tablice.
- Tylko za jedną reklamę mieliśmy płacić ponad 7 tys. zł rocznie, łatwo więc to sobie przemnożyć przez sześć - mówi Stanisław Chałupczak, zastępca dyrektora ds. administracyjnych Muzeum Narodowego w Kielcach. W wiecznie dziurawym budżecie placówki 42 tys. zł to kwota niebagatelna. - Zaczęliśmy wysyłać pisma do MZD z prośbą o ulgowe potraktowanie, bo przecież muzeum nie ma komercyjnego charakteru, tak jak firmy stawiające swoje reklamy przy drogach. Bezskutecznie - dodaje.
Ulg dla muzeum MZD nie przewidziało. Nawet prezydent Kielc Wojciech Lubawski w odpowiedzi na prośbę muzealników odpisał, że nie może zaproponować placówce zerowej stawki za zajęcie pasa. Po kilku miesiącach walki muzealnicy sami zdemontowali wszystkie sześć reklam. - Zwieźliśmy je do magazynu. Leżą tam do dziś. Szkoda, bo po odrestaurowaniu mogłyby reklamować muzeum - mówi Chałupczak.
Zbigniew Czekaj, wicedyrektor MZD w Kielcach, twierdzi, że nie było innego wyjścia, niż potraktować tablice muzealne jako pełnopłatne reklamy. - Musieliśmy sprawę uporządkować. Poza tym tablice swoim rozmiarem utrudniały widoczność. Proponowaliśmy muzealnikom małe znaki drogowe zgodne z normami unijnymi, które mogłyby zastąpić tablice, ale do rozmów nie doszło - wyjaśnia.
Wszystko jednak wskazuje na to, że charakterystyczna reklama Muzeum Narodowego wróci na swoje miejsce. Tak przynajmniej obiecał nam wczoraj prezydent Lubawski. Postawił jeden warunek - muzealnicy muszą odnowić tablice.
- Skoro MZD tak strasznie obstaje przy opłatach, jestem gotów porozmawiać z radnymi, byśmy z naszego budżetu zapłacili za tę reklamę muzeum. Odnowione tablice rzeczywiście powinny na nowo znaleźć się przy wjeździe do Kielc - zapowiada prezydent Lubawski.
Dlaczego w takim razie wcześniej odmówił pisemnej prośbie muzealników? - Dziennie otrzymuję setki pism. Mogłem nie zwrócić na list y muzeum wystarczającej uwagi. Taką sprawę należało załatwiać inaczej, lepiej przyjść i porozmawiać osobiście - dodaje Lubawski.
Dla Gazety
Jacek Kowalczyk, członek zarządu województwa
Tablice powinny wrócić na miejsce, bo Muzeum Narodowe to nasza perła, której nie można traktować na komercyjnych zasadach. To instytucja pożytku publicznego. Wydatek kilkudziesięciu tysięcy złotych to dla niej wielkie obciążenie. Zastąpienie ich małymi i niewidocznymi znakami drogowymi jest bez sensu. Mam nadzieję, że teraz MZD wykaże się dobrą wolą i uda się w tej sprawie osiągnąć kompromis.
Paweł Słupski Gazeta Wyborcza
Komentarze |