Turystyka i Podróże
Wys�ano dnia 25-05-2005 o godz. 12:00:00 przez pala2 590
Wys�ano dnia 25-05-2005 o godz. 12:00:00 przez pala2 590
Ktoś podpalił trzy budki strażników Świętokrzyskiego Parku Narodowego - Dyrekcja parku jest przekonana, że to nie przypadek - to kolejny etap nagonki na park. Przybiera coraz groźniejsze rozmiary, ale nie damy się zastraszyć - mówi Wojciech Hajduk, dyrektor parku. |
Seria podpaleń rozpoczęła się w nocy z soboty na niedzielę. Spłonęła wówczas budka strażnika przy wejściu do parku od Huty Szklanej. Następnej nocy ktoś podpalił dwie kolejne: w Nowej Słupi oraz przy wejściu na powstająca platformę widokową na gołoborzu. Dla parku szczególnie bolesna jest strata tej drugiej. Postawiono ją jesienią ubiegłego roku. Stylowa konstrukcja kryta gontem kosztowała 16 tys. zł i miała być częścią platformy widokowej na gołoborzu.
Próbowano też podpalić budkę w św. Katarzynie, ale ta na szczęście ocalała.
Dyrekcja parku oszacowała straty na 25 tys. zł. - To nie przypadek, że w dwa dni płoną nasze obiekty. Ktoś znowu chce żeby o parku było głośno - mówi dyrektor Hajduk.
Nie są to pierwsze podpalenia na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego. W 1998 r. spłonęły cztery samochody pracowników parku, rok później poszła z dymem leśniczówka w Nowej Słupi. Do dziś nie znaleziono sprawców. - Nie damy się zastraszyć. Odbudujemy spalone budki. Zniszczyć można wszystko, ale nie ideę. A naszą ideą jest zrobienie czegoś atrakcyjnego, co przyciągnie turystów - twierdzi Hajduk.
Sprawą zajęła się już policja. Jak nam udało się ustalić dysponuje ona zapisem z kamery umieszczonej na przekaźniku telewizyjnym. Widać na nim samochód, który kwadrans przed północą pojawił się na Świętym Krzyżu. Kilka minut później zapłonął tam ogień.
Związek ze sprawą może mieć też incydent, który miał miejsce w niedzielę rano. Przed godziną dziewiątą przy wejściu na teren parku stanął zielony matiz. Mężczyzna w zielonym ubraniu sprzedawał "lewe" bilety wstępu.
Tymczasem w niedzielę dyrekcja parku w ogóle nie pobierała od pielgrzymów opłat za wstęp, bo w klasztorze odbywał się odpust.
Jerzy Sikorski,
misjonarz z klasztoru na Świętym Krzyżu
To podpalenie mogło być wynikiem głupoty albo zemsty. Nie pochwalamy tego chuligańskiego wybryku. Trzeba jednak wspomnieć o tym, że ciągle trwa walka o bilety wstępu. Być może to kogoś intrygowało. My sami musimy uspokajać ludzi oburzonych pobieraniem opłat.
Konflikty - czyli z kim dyrekcji parku nie po drodze:
Z misjonarzami oblatami na Świętym Krzyżu. Uważają oni, że dyrekcja parku nie powinna pobierać opłat za wejście do klasztoru na Świętym Krzyżu, bo znajduje się tam miejsce kultu religijnego. ŚPN odpowiada: - Musimy pobierać opłaty, bo to my sprzątamy po gościach, a pielgrzymom gwarantujemy bezpłatny wstęp.
Konflikt trwa od kilku lat, teraz pojawiła się szansa na jego zakończenie, bo dyrekcja zapowiada, że po otwarciu platformy widokowej na gołoborzu bilety będą pobierane tylko tam.
Z Urzędem Gminy Nowa Słupia, który przygotował projekt Drogi Krzyżowej z Nowej Słupi na Święty Krzyż, na terenie parku (tzw. drodze królewskiej) miało stanąć pięć stacji. Dyrekcja parku się nie zgodziła. - Nie ma historycznego uzasadnienia dla Drogi Krzyżowej, a stawianie kapliczek to ingerencja w krajobraz - tak uzasadniano decyzje.
Z byłymi pracownikami parku. Nie zgadzają się oni z decyzjami kadrowymi, mają pretensje o to np., że wybudowano betonową platformę widokową na gołoborzu, interweniowali w tej sprawie m.in. u posłów do parlamentu europejskiego. Dyrekcja ŚPN: - Nasze działania popiera ministerstwo środowiska, zarówno, jeśli chodzi o projekty, jak i politykę kadrową.
Z mieszkańcami okolicznych miejscowości, którzy - choć to nielegalne - korzystają z parkowego drewna. ŚPN wypowiedział wojnę złodziejom drewna.
Próbowano też podpalić budkę w św. Katarzynie, ale ta na szczęście ocalała.
Dyrekcja parku oszacowała straty na 25 tys. zł. - To nie przypadek, że w dwa dni płoną nasze obiekty. Ktoś znowu chce żeby o parku było głośno - mówi dyrektor Hajduk.
Nie są to pierwsze podpalenia na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego. W 1998 r. spłonęły cztery samochody pracowników parku, rok później poszła z dymem leśniczówka w Nowej Słupi. Do dziś nie znaleziono sprawców. - Nie damy się zastraszyć. Odbudujemy spalone budki. Zniszczyć można wszystko, ale nie ideę. A naszą ideą jest zrobienie czegoś atrakcyjnego, co przyciągnie turystów - twierdzi Hajduk.
Sprawą zajęła się już policja. Jak nam udało się ustalić dysponuje ona zapisem z kamery umieszczonej na przekaźniku telewizyjnym. Widać na nim samochód, który kwadrans przed północą pojawił się na Świętym Krzyżu. Kilka minut później zapłonął tam ogień.
Związek ze sprawą może mieć też incydent, który miał miejsce w niedzielę rano. Przed godziną dziewiątą przy wejściu na teren parku stanął zielony matiz. Mężczyzna w zielonym ubraniu sprzedawał "lewe" bilety wstępu.
Tymczasem w niedzielę dyrekcja parku w ogóle nie pobierała od pielgrzymów opłat za wstęp, bo w klasztorze odbywał się odpust.
Jerzy Sikorski,
misjonarz z klasztoru na Świętym Krzyżu
To podpalenie mogło być wynikiem głupoty albo zemsty. Nie pochwalamy tego chuligańskiego wybryku. Trzeba jednak wspomnieć o tym, że ciągle trwa walka o bilety wstępu. Być może to kogoś intrygowało. My sami musimy uspokajać ludzi oburzonych pobieraniem opłat.
Konflikty - czyli z kim dyrekcji parku nie po drodze:
Z misjonarzami oblatami na Świętym Krzyżu. Uważają oni, że dyrekcja parku nie powinna pobierać opłat za wejście do klasztoru na Świętym Krzyżu, bo znajduje się tam miejsce kultu religijnego. ŚPN odpowiada: - Musimy pobierać opłaty, bo to my sprzątamy po gościach, a pielgrzymom gwarantujemy bezpłatny wstęp.
Konflikt trwa od kilku lat, teraz pojawiła się szansa na jego zakończenie, bo dyrekcja zapowiada, że po otwarciu platformy widokowej na gołoborzu bilety będą pobierane tylko tam.
Z Urzędem Gminy Nowa Słupia, który przygotował projekt Drogi Krzyżowej z Nowej Słupi na Święty Krzyż, na terenie parku (tzw. drodze królewskiej) miało stanąć pięć stacji. Dyrekcja parku się nie zgodziła. - Nie ma historycznego uzasadnienia dla Drogi Krzyżowej, a stawianie kapliczek to ingerencja w krajobraz - tak uzasadniano decyzje.
Z byłymi pracownikami parku. Nie zgadzają się oni z decyzjami kadrowymi, mają pretensje o to np., że wybudowano betonową platformę widokową na gołoborzu, interweniowali w tej sprawie m.in. u posłów do parlamentu europejskiego. Dyrekcja ŚPN: - Nasze działania popiera ministerstwo środowiska, zarówno, jeśli chodzi o projekty, jak i politykę kadrową.
Z mieszkańcami okolicznych miejscowości, którzy - choć to nielegalne - korzystają z parkowego drewna. ŚPN wypowiedział wojnę złodziejom drewna.
Piotr Burda Gazeta Wyborcza
Komentarze
|
Nie dalej jak tydzień temu wybrałem sie na Łysicę i zostałem zatrzymany i poproszony o uiszczenie opłaty za możliwość wejścia do Parku Narodowego - SKANDAL
A gołoborze jest zaśmiecone.... WSTYD Panie Hajduk