Internet Polska
Wys�ano dnia 27-03-2007 o godz. 11:00:00 przez pala2 1717
Wys�ano dnia 27-03-2007 o godz. 11:00:00 przez pala2 1717
Nawet hobbystyczna strona internetowa może zostać uznana za dziennik lub czasopismo - prowadzenie jej bez rejestracji w sądzie grozi grzywną, a nawet ograniczeniem wolności - czytamy w "Rzeczpospolitej''. |
Z drugiej strony na rejestrację takiej strony nie zawsze zgadzają się sądy. Sporną kwestią jest też odpowiedzialność redaktora za wpisy na forum. W obu kwestiach prawnicy przyznają, że przepisy prawa nie przystają do rzeczywistości, a sądy wydają różne wyroki.
Przykładowo twórca strony internetowej o psach, którą aktualizuje rzadziej niż raz w tygodniu, może być uznany jako wydawca czasopisma. Strona aktualizowana częściej, niemal codziennie, może być uznana jako dziennik.
Za brak takiej rejestracji grozi grzywna, a nawet ograniczenie wolności. W przypadku redaktora prowadzącego serwis GazetaBytowska.pl. sprawa została wprawdzie umorzona przez sąd ze względu na niską szkodliwość społeczną. Został on oskarżony m.in. za wydawanie dziennika bez zezwolenia - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Prawo nie odróżnia strony internetowej do papierowego dziennika. Jak wskazują autorytety prawnicze przepisy nie przystają do rzeczywistości. Zdaniem prof. Ewy Nowińskiej z Uniwersytetu Jagiellońskiego to osoby prowadzące te strony powinny decydować czy są one dziennikiem czy czasopismem i wówczas zgłaszać się do sądu o rejestrację - podaje "Rzeczpospolita".
Za wpis karnie odpowiada jego autor. Niestety często pozostaje on anonimowy, gdyż pomówienie jest ścigane z prywatnego aktu oskarżenia, a policja i prokuratura nie kwapią się wówczas do pomocy w ustaleniu tożsamości sprawcy.
Problem wydaje się w tej chwili nierozwiązywalny. W wyroku dotyczącym serwisu GazetaBytowska.pl, sąd stwierdził, że brak rejestracji oznacza złamanie prawa. Tymczasem inne sądy, nawet gdy ktoś chce zarejestrować stronę, odmawiają tego. Przykładem może być wyrok sądu w Rzeszowie w sprawie odmowy rejestracji portalu afery.prx.pl
Poza tym osoba prowadząca stronę internetową odpowiada za zamieszczane na niej treści, nawet gdy nie zarejestrowała jej jako dziennik lub czasopismo. Osoba, której prawo naruszono, może domagać się sprostowania. A jeśli autor strony odmówi tego, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności - podkreśla gazeta.
Czy prowadzący taki serwis również odpowiada za wpisy na forum? Zdania prawników są podzielone. Część wskazuje na art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, który wyłącza odpowiedzialność za przechowywane dane tego, kto - udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego - nie wie o bezprawnym charakterze tych danych - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Sąd rozpatrujący sprawę redaktora GazetaBytowska.pl zwrócił uwagę, że redaktor jest winien temu, że nie usunął spornego komentarza. Z kolei inny sąd orzekł, że administrator serwisu moja-ostroleka.pl nie odpowiada za komentarz umieszczony przez anonimowego internautę, który pomawiał ówczesnego prezydenta miasta.
-----------------------------
Ryszard Markiewicz, profesor prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim.
- Trudno przykładać przepisy z 1984 r. do dzisiejszych realiów. Były one przykrojone na miarę tradycyjnych wydawnictw papierowych. Skoro zaś interpretacjaprzepisów prawa prasowego w kontekście stron internetowych budzi tak poważne wątpliwości, to obywatele nie mogą ponosić tego konsekwencji. Dlatego też nikt nie powinien być karany za to, że nie zarejestrował swojej strony internetowej. Niezbędna jest nowelizacja prawa prasowego, tak aby uwzględniło ono obecność nowych technologii.
Przykładowo twórca strony internetowej o psach, którą aktualizuje rzadziej niż raz w tygodniu, może być uznany jako wydawca czasopisma. Strona aktualizowana częściej, niemal codziennie, może być uznana jako dziennik.
Za brak takiej rejestracji grozi grzywna, a nawet ograniczenie wolności. W przypadku redaktora prowadzącego serwis GazetaBytowska.pl. sprawa została wprawdzie umorzona przez sąd ze względu na niską szkodliwość społeczną. Został on oskarżony m.in. za wydawanie dziennika bez zezwolenia - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Prawo nie odróżnia strony internetowej do papierowego dziennika. Jak wskazują autorytety prawnicze przepisy nie przystają do rzeczywistości. Zdaniem prof. Ewy Nowińskiej z Uniwersytetu Jagiellońskiego to osoby prowadzące te strony powinny decydować czy są one dziennikiem czy czasopismem i wówczas zgłaszać się do sądu o rejestrację - podaje "Rzeczpospolita".
Za wpis karnie odpowiada jego autor. Niestety często pozostaje on anonimowy, gdyż pomówienie jest ścigane z prywatnego aktu oskarżenia, a policja i prokuratura nie kwapią się wówczas do pomocy w ustaleniu tożsamości sprawcy.
Problem wydaje się w tej chwili nierozwiązywalny. W wyroku dotyczącym serwisu GazetaBytowska.pl, sąd stwierdził, że brak rejestracji oznacza złamanie prawa. Tymczasem inne sądy, nawet gdy ktoś chce zarejestrować stronę, odmawiają tego. Przykładem może być wyrok sądu w Rzeszowie w sprawie odmowy rejestracji portalu afery.prx.pl
Poza tym osoba prowadząca stronę internetową odpowiada za zamieszczane na niej treści, nawet gdy nie zarejestrowała jej jako dziennik lub czasopismo. Osoba, której prawo naruszono, może domagać się sprostowania. A jeśli autor strony odmówi tego, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności - podkreśla gazeta.
Czy prowadzący taki serwis również odpowiada za wpisy na forum? Zdania prawników są podzielone. Część wskazuje na art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, który wyłącza odpowiedzialność za przechowywane dane tego, kto - udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego - nie wie o bezprawnym charakterze tych danych - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Sąd rozpatrujący sprawę redaktora GazetaBytowska.pl zwrócił uwagę, że redaktor jest winien temu, że nie usunął spornego komentarza. Z kolei inny sąd orzekł, że administrator serwisu moja-ostroleka.pl nie odpowiada za komentarz umieszczony przez anonimowego internautę, który pomawiał ówczesnego prezydenta miasta.
-----------------------------
Ryszard Markiewicz, profesor prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim.
- Trudno przykładać przepisy z 1984 r. do dzisiejszych realiów. Były one przykrojone na miarę tradycyjnych wydawnictw papierowych. Skoro zaś interpretacjaprzepisów prawa prasowego w kontekście stron internetowych budzi tak poważne wątpliwości, to obywatele nie mogą ponosić tego konsekwencji. Dlatego też nikt nie powinien być karany za to, że nie zarejestrował swojej strony internetowej. Niezbędna jest nowelizacja prawa prasowego, tak aby uwzględniło ono obecność nowych technologii.
www.money.pl
Komentarze |