Nauka Technika Cywilizacja Kielce Kultura
Wys�ano dnia 22-01-2007 o godz. 14:00:00 przez agape 1490
Wys�ano dnia 22-01-2007 o godz. 14:00:00 przez agape 1490
Zupełnie przypadkowo trafiłem w TV na ogłaszanie i uzasadnianie werdyktu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie amnestii ogłoszonej przez ministra Romana Giertycha. Werdykt ogłaszała p. prof. Łętowska. |
W uzasadnieniu mówiła o niezgodności z prawem, to znaczy zarówno z ustawą o edukacji, jak i z konstytucją. Zwróciłem uwagę na słowo "stygmatyzacja". Do tej pory rozumiałem je tak: stygmat to jakiś znak. Stygmaty miał św. Franciszek z Asyżu, miał Ojciec Pio. Obaj mieli na rękach i nogach rany, tak jak miał je Chrystus po gwoździach, którymi przybity był do krzyża. W słowniku czytam: stygmat = znak, znamię, piętno, w liczbie mnogiej: ślady przypominające rany na ukrzyżowanym ciele Chrystusa, pojawiające się w sposób nadprzyrodzony na ciele stygmatyków.
Pani Łętowska wprowadziła termin "stygmatyzacja" na określenie sytuacji negatywnej: stygmatyzacja dotyka maturzysty, który otrzymał świadectwo z oceną niedostateczną, czyli jest niejako napiętnowany; stygmatyzacja dotyka także uczelnie, które - ze względów ekonomicznych - przyjmują takich maturzystów na studia, stając się same stygmatyczne, czyli napiętnowane. Takie uczelnie nie wzbudzają respektu, tracą autorytet i rangę społeczną, a ponadto odstraszają dobrych studentów.
Słuchając tych wywodów, przypomniałem sobie informację sprzed kilku zaledwie tygodni o zimowej rekrutacji na Akademię Świętokrzyską i wypowiedź Rzecznika zachęcającą wszystkich amnestionowanych i tych, którzy nie zostali przyjęci gdzie indziej, aby się zgłaszali, bo jest trzysta miejsc wolnych na studiach wieczorowych i zaocznych. Miejsca są nie tylko w Kielcach, ale także w filii w Piotrkowie Trybunalskim.
Tenże Rzecznik argumentuje ów ekstraordynaryjny zaciąg bardzo racjonalnie: nie mając studentów, akademia nie może wykorzystać posiadanego potencjału; jest mniej godzin dla pracowników; wreszcie istnieje także groźba zmniejszenia dotacji z Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego. Na kogo uczelnia i Rzecznik liczą? Na tych, którzy "nie poradzili sobie gdzie indziej; drugą grupę potencjalnych kandydatów stanowią maturzyści amnestionowani".
Czytając to, przecierałem oczy ze zdziwienia i pomyślałem o ewangelicznej przypowieści o królu, który przygotował wielką ucztę, zaprosił gości, ale zaproszeni nie przyszli z różnych powodów. Rozgniewany Gospodarz polecił sługom (Rzecznikom), aby wyszli na rozstajne drogi i zapraszali wszystkich, których spotkają. Zrobili tak, jak kazał Pan - i zapraszali wszystkich napotkanych: dobrych i złych.
Analizując sytuację na akademii i ową przypowieść, dostrzegam daleko idące analogie. Można by ustalić, że akademia przygotowała ucztę, na którą zaprosiła wybranych, ale oni nie przyszli; służba nie miała co robić. Zostały wolne miejsca przy suto zastawionym stole, więc aby się nie zmarnował potencjał, aby pracownikom nie brakło godzin, zaprasza się teraz do stołu dobrych i złych (maturzystów i maturzystów amnestionowanych); również takich, którzy nie znają smaku potraw, albo znając, nie doceniają tego, że dopuszcza się ich do wspaniałej biesiady.
Wysłuchawszy orzeczenia Trybunału i przymierzywszy je do owej niefortunnej enuncjacji Rzecznika AŚ, zadumałem się nad trudną sytuacją, nad obniżeniem prestiżu. Może to mieć znaczenie przy staraniach o uniwersytet. Akademia Świętokrzyska jest stygmatyzowana.
Pani Łętowska wprowadziła termin "stygmatyzacja" na określenie sytuacji negatywnej: stygmatyzacja dotyka maturzysty, który otrzymał świadectwo z oceną niedostateczną, czyli jest niejako napiętnowany; stygmatyzacja dotyka także uczelnie, które - ze względów ekonomicznych - przyjmują takich maturzystów na studia, stając się same stygmatyczne, czyli napiętnowane. Takie uczelnie nie wzbudzają respektu, tracą autorytet i rangę społeczną, a ponadto odstraszają dobrych studentów.
Słuchając tych wywodów, przypomniałem sobie informację sprzed kilku zaledwie tygodni o zimowej rekrutacji na Akademię Świętokrzyską i wypowiedź Rzecznika zachęcającą wszystkich amnestionowanych i tych, którzy nie zostali przyjęci gdzie indziej, aby się zgłaszali, bo jest trzysta miejsc wolnych na studiach wieczorowych i zaocznych. Miejsca są nie tylko w Kielcach, ale także w filii w Piotrkowie Trybunalskim.
Tenże Rzecznik argumentuje ów ekstraordynaryjny zaciąg bardzo racjonalnie: nie mając studentów, akademia nie może wykorzystać posiadanego potencjału; jest mniej godzin dla pracowników; wreszcie istnieje także groźba zmniejszenia dotacji z Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego. Na kogo uczelnia i Rzecznik liczą? Na tych, którzy "nie poradzili sobie gdzie indziej; drugą grupę potencjalnych kandydatów stanowią maturzyści amnestionowani".
Czytając to, przecierałem oczy ze zdziwienia i pomyślałem o ewangelicznej przypowieści o królu, który przygotował wielką ucztę, zaprosił gości, ale zaproszeni nie przyszli z różnych powodów. Rozgniewany Gospodarz polecił sługom (Rzecznikom), aby wyszli na rozstajne drogi i zapraszali wszystkich, których spotkają. Zrobili tak, jak kazał Pan - i zapraszali wszystkich napotkanych: dobrych i złych.
Analizując sytuację na akademii i ową przypowieść, dostrzegam daleko idące analogie. Można by ustalić, że akademia przygotowała ucztę, na którą zaprosiła wybranych, ale oni nie przyszli; służba nie miała co robić. Zostały wolne miejsca przy suto zastawionym stole, więc aby się nie zmarnował potencjał, aby pracownikom nie brakło godzin, zaprasza się teraz do stołu dobrych i złych (maturzystów i maturzystów amnestionowanych); również takich, którzy nie znają smaku potraw, albo znając, nie doceniają tego, że dopuszcza się ich do wspaniałej biesiady.
Wysłuchawszy orzeczenia Trybunału i przymierzywszy je do owej niefortunnej enuncjacji Rzecznika AŚ, zadumałem się nad trudną sytuacją, nad obniżeniem prestiżu. Może to mieć znaczenie przy staraniach o uniwersytet. Akademia Świętokrzyska jest stygmatyzowana.
Profesor Stanisław Żak
Gazeta Wyborcza
Gazeta Wyborcza
Komentarze |