Nauka Technika Åšwiat
Wys�ano dnia 30-07-2005 o godz. 12:00:00 przez pala2 347
Wys�ano dnia 30-07-2005 o godz. 12:00:00 przez pala2 347
Brytyjscy naukowcy ogłosili, że za obłęd króla Jerzego III winne są leki, jakie lekarze podawali cierpiącemu na rzadką chorobę krwi władcy XVIII-wiecznej Anglii. |
Za rządów Jerzego III angielska flota zapanowała nad morzami i oceanami, upadła gwiazda Napoleona, a imperium brytyjskie osiągnęło status największej potęgi ówczesnego świata. Historia jednak bardziej pamięta go dzięki dwóm innym faktom. Po pierwsze, to król Jerzy utracił kolonie brytyjskie w Ameryce Północnej, a powstałe w ich miejsce Stany Zjednoczone po latach odebrały jego imperium - "nad którym nigdy nie zachodzi słońce" - status mocarstwa numer jeden.
Po drugie, był chory psychicznie - szalony. Tak przynajmniej uważano w jego czasach i później. Dopiero w drugiej połowie XX w., kiedy na nowo zainteresowano się królewskim obłędem, zaczęto wątpić w taką diagnozę. Rozwiązanie zagadki publikuje najnowszy "The Lancet".
Prawda z moczu
Jerzy III panował w latach 1760-1820. W tym czasie, jak zanotowali kronikarze, władca przeszedł pięć bardzo ciężkich napadów szaleństwa. Najlepiej udokumentowany był atak trwający od października 1788 do lutego 1789 roku. Król był wtedy pętany kaftanem bezpieczeństwa, a nawet przykuwany do fotela. Oficjalnie uznano go za obłąkanego.
Wiele lat później chorobę Jerzego III analizowało dwoje psychiatrów - Ida MacAlpine i jej syn Richard Hunter. W 1969 r. postawili dość zaskakującą diagnozę. - On wcale nie był chory psychicznie, lecz cierpiał na schorzenie natury metabolicznej, tzw. wrodzoną porfirię - orzekli badacze.
Porfiria jest spowodowana defektem enzymów regulujących produkcję hemu, który jest składnikiem hemoglobiny - białka transportującego tlen w krwi. Jej objawami są m.in. dokuczliwe bóle brzucha, kończyn, chrypka, szybkie bicie serca, bezsenność i właśnie okresowe zaburzenia natury psychicznej. Wszystkie te symptomy przewijały się w dokumentacji medycznej zachowanej na zamku w Windsorze. Co więcej, wspominała o nich w listach potomkini króla księżniczka Charlotta (1860-1919). Jeden z tych objawów - ciemnoczerwony mocz - to wręcz znak rozpoznawczy porfirii.
Historycy są dziś zdania, że na to schorzenie cierpiało wielu innych członków angielskiej rodziny królewskiej. Podobne jak u Jerzego objawy mieli m.in. Maria, królowa Szkotów (1542-87) oraz Edward, książę Kentu (1767-1820). U Williama, księcia Gloucester (1941-72), w 1968 r. oficjalnie zdiagnozowano porfirię.
Zagadką pozostawało jednak, dlaczego choroba Jerzego III przybrała tak ostrą postać. Porfiria przebiega u mężczyzn najczęściej prawie bezobjawowo. Skąd więc wziął się słynny królewski obłęd?
Pierwiastek obłędu
Z tajemnicą postanowił się zmierzyć prof. Martin Warren z Uniwersytetu Kent. Przypuszczał, że Jerzy III cierpiał na łagodną postać porfirii, a źródłem jego szaleństwa było coś innego. Ale co? Po konsultacjach z ekspertem od leczenia porfirii prof. Timem Coksem z Cambridge doszedł do wniosku, że przyczyną mogły być metale ciężkie, np. ołów lub rtęć, które znane są z tego, że silnie hamują syntezę hemu. Mogły więc nasilać przebieg wrodzonej choroby.
Żeby dowieść swej teorii, prof. Warren postanowił zbadać włosy, które po śmierci obcięto Jerzemu III. W 1928 r. kupiła je na aukcji w Londynie fundacja Sir Henry'ego Wellcome'a i przekazała do Science Museum, które zgodziło się je wypożyczyć do badań.
Początki badań nie były zachęcające. Stężenie ołowiu ani rtęci we włosach nie było podwyższone. Nic więc nie wskazywało na udział tych metali w szaleństwie monarchy. Naukowiec natrafił jednak w królewskich włosach na znaczne ilości arsenu, a prof. Cox potwierdził, że ten pierwiastek również może nasilać objawy porfirii.
Ale w jaki sposób tak znaczne ilości arsenu znalazły się w organizmie Jerzego III? Arsen, znany składnik trującego arszeniku, przez lata był stosowany w medycynie. Jeszcze do połowy XX w. używano go jako środka na syfilis czy problemy skórne. W dokumentacji medycznej króla nie było jednak śladu podawania takich lekarstw. Dopiero wnikliwsza analiza notatek lekarzy wyjaśniła zagadkę. Otóż okazało się, że kiedy choroba króla zaczynała się nasilać, medycy podawali mu co sześć godzin pewien środek wymiotny - tzw. winian potasowo-antymonowy. W przyrodzie antymon występuje wspólnie z arsenem. Lekarstwo podawane królowi musiało być zanieczyszczone arsenem i zamiast leczyć, zaostrzało chorobę, potęgując napady szału króla Jerzego - tłumaczy prof. Warren.
Po drugie, był chory psychicznie - szalony. Tak przynajmniej uważano w jego czasach i później. Dopiero w drugiej połowie XX w., kiedy na nowo zainteresowano się królewskim obłędem, zaczęto wątpić w taką diagnozę. Rozwiązanie zagadki publikuje najnowszy "The Lancet".
Prawda z moczu
Jerzy III panował w latach 1760-1820. W tym czasie, jak zanotowali kronikarze, władca przeszedł pięć bardzo ciężkich napadów szaleństwa. Najlepiej udokumentowany był atak trwający od października 1788 do lutego 1789 roku. Król był wtedy pętany kaftanem bezpieczeństwa, a nawet przykuwany do fotela. Oficjalnie uznano go za obłąkanego.
Wiele lat później chorobę Jerzego III analizowało dwoje psychiatrów - Ida MacAlpine i jej syn Richard Hunter. W 1969 r. postawili dość zaskakującą diagnozę. - On wcale nie był chory psychicznie, lecz cierpiał na schorzenie natury metabolicznej, tzw. wrodzoną porfirię - orzekli badacze.
Porfiria jest spowodowana defektem enzymów regulujących produkcję hemu, który jest składnikiem hemoglobiny - białka transportującego tlen w krwi. Jej objawami są m.in. dokuczliwe bóle brzucha, kończyn, chrypka, szybkie bicie serca, bezsenność i właśnie okresowe zaburzenia natury psychicznej. Wszystkie te symptomy przewijały się w dokumentacji medycznej zachowanej na zamku w Windsorze. Co więcej, wspominała o nich w listach potomkini króla księżniczka Charlotta (1860-1919). Jeden z tych objawów - ciemnoczerwony mocz - to wręcz znak rozpoznawczy porfirii.
Historycy są dziś zdania, że na to schorzenie cierpiało wielu innych członków angielskiej rodziny królewskiej. Podobne jak u Jerzego objawy mieli m.in. Maria, królowa Szkotów (1542-87) oraz Edward, książę Kentu (1767-1820). U Williama, księcia Gloucester (1941-72), w 1968 r. oficjalnie zdiagnozowano porfirię.
Zagadką pozostawało jednak, dlaczego choroba Jerzego III przybrała tak ostrą postać. Porfiria przebiega u mężczyzn najczęściej prawie bezobjawowo. Skąd więc wziął się słynny królewski obłęd?
Pierwiastek obłędu
Z tajemnicą postanowił się zmierzyć prof. Martin Warren z Uniwersytetu Kent. Przypuszczał, że Jerzy III cierpiał na łagodną postać porfirii, a źródłem jego szaleństwa było coś innego. Ale co? Po konsultacjach z ekspertem od leczenia porfirii prof. Timem Coksem z Cambridge doszedł do wniosku, że przyczyną mogły być metale ciężkie, np. ołów lub rtęć, które znane są z tego, że silnie hamują syntezę hemu. Mogły więc nasilać przebieg wrodzonej choroby.
Żeby dowieść swej teorii, prof. Warren postanowił zbadać włosy, które po śmierci obcięto Jerzemu III. W 1928 r. kupiła je na aukcji w Londynie fundacja Sir Henry'ego Wellcome'a i przekazała do Science Museum, które zgodziło się je wypożyczyć do badań.
Początki badań nie były zachęcające. Stężenie ołowiu ani rtęci we włosach nie było podwyższone. Nic więc nie wskazywało na udział tych metali w szaleństwie monarchy. Naukowiec natrafił jednak w królewskich włosach na znaczne ilości arsenu, a prof. Cox potwierdził, że ten pierwiastek również może nasilać objawy porfirii.
Ale w jaki sposób tak znaczne ilości arsenu znalazły się w organizmie Jerzego III? Arsen, znany składnik trującego arszeniku, przez lata był stosowany w medycynie. Jeszcze do połowy XX w. używano go jako środka na syfilis czy problemy skórne. W dokumentacji medycznej króla nie było jednak śladu podawania takich lekarstw. Dopiero wnikliwsza analiza notatek lekarzy wyjaśniła zagadkę. Otóż okazało się, że kiedy choroba króla zaczynała się nasilać, medycy podawali mu co sześć godzin pewien środek wymiotny - tzw. winian potasowo-antymonowy. W przyrodzie antymon występuje wspólnie z arsenem. Lekarstwo podawane królowi musiało być zanieczyszczone arsenem i zamiast leczyć, zaostrzało chorobę, potęgując napady szału króla Jerzego - tłumaczy prof. Warren.
gazeta.pl
Komentarze |