Turystyka i Podróże Świat
Wys�ano dnia 01-03-2009 o godz. 09:13:01 przez sergio 3473
Wys�ano dnia 01-03-2009 o godz. 09:13:01 przez sergio 3473
Wolsztyńska parowozownia jest obiektem unikatowym w skali światowej - twierdzą dumni z niej mieszkańcy miasta. I rzeczywiście, po zamknięciu w Chinach eksploatacji parowozów w ruchu planowym pozostaje jedynym miejscem na świecie, z którego ruszają składy pociągów prowadzone przez zabytkowe parowozy. |
Nic zatem dziwnego, że żywa parowozownia ściąga fascynatów kolei z całego świata - od Japonii i Australii aż po Stany Zjednoczone. Któregoś dnia ściągnęła i nas.
Anglik pucuje ciuchciÄ™
Najprościej dojechać tu pociągiem z Poznania. Wielka ciuchcia ciągnie wagony, którymi odjeżdżamy z poznańskiego dworca, i po około dwóch godzinach docieramy do Wolsztyna. W obie strony lokomotywa spala 4 tony węgla.
- Kiedyś mieliśmy tu pewną starszą Angielkę, która postanowiła popracować przy ładowaniu węgla. Za przerzucenie paru ton zapłaciła parowozowni sto złotych, a po wykonaniu pracy była z siebie bardzo zadowolona i szybko zasnęła w powrotnej podróży do Poznania - wspomina z uśmiechem obsługa.
My również mieliśmy okazję poznać tu Anglika Harolda, który z prawdziwą pasją pucował wielotonową lokomotywę. Mimo że był już solidnie umorusany i czerwony z wysiłku, wydawał się bardzo zadowolony z nietypowego zajęcia. Anglicy to podobno najwięksi fani starych lokomotyw i chętnie wpadają do wolsztyńskiego muzeum.
Wiekowy węzeł
Tutejszy węzeł kolejowy ma 123 lata. Pierwsze połączenie Wolsztyn uzyskał ze Zbąszyniem w 1886 r., następnie z Lesznem (1896 r.), Grodziskiem i Poznaniem (1898 r.), Sulechowem (1898 r.) oraz Nową Solą (1907 r.).
Obiekty i urządzenia stacyjne pochodzące z lat 1896 - 1905 zachowały zabytkowy charakter, a semafory kształtowe i kolejowe rogatki oraz dwie nastawnie, na których zainstalowane urządzenia z przełomu XIX i XX wieku, działają bez zarzutu do dziś!
Również tutejsza parowozownia jako obiekt przemysłowy jest zabytkiem architektury i techniki. Hala postojowa, tzw. szopa, powstała w 1907 r. Są tu warsztat ślusarski i kompresorownia (z 1940 r.), budynek noclegowni, ładownia akumulatorów oraz stalowe bramy wjazdowe. Sama hala postojowa zachowała klimat zakładu z lat 50. Na miłośnikach kolei największe wrażenie sprawia jednak autentyzm warunków pracy i możliwość bezpośredniej obserwacji czynności obrządzania parowozów. Jedną z największych atrakcji jest tutejsza obrotnica (z unikatowym układem torowym) powstała w 1912 r. Tego nie można ominąć.
Ostrożnie stajemy więc na pruskiej konstrukcji o średnicy ponad 20 metrów i obracamy się tak, jak robią to wjeżdżające tu lokomotywy. Nawet dla laika to nie lada gratka.
Po obrocie oglądamy integralne obiekty parowozowni (do dziś pełniące swe funkcję): skład opału (zasiek węglowy), kanał oczystkowy o długości ok. 20 metrów i żurawie słupowe do nawęglania.
Obcokrajowców do wolsztyńskiej parowozowni ściągają też eksponaty o znacznej wartości historycznej: parowozy, wagony i pojazdy specjalnego użytku.
Spośród 28 parowozów 13 jest sprawnych do prowadzenia pociągów. Nieczynne prezentowane są na torowisku. Najbardziej znana i podziwiana jest lokomotywa Pm36 z 1937 r. "Peemka", pieszczotliwie zwana "Piękną Heleną", to najszybszy polski parowóz - rozwija prędkość do 130 km na godzinę. Już w 1938 r. otrzymała złoty medal na światowej wystawie w Paryżu i wciąż jeszcze prowadzi składy w ruchu planowym oraz pociągi specjalne. - "Piękna Helena" to taka nasza miss foto, jest już chyba znana na wszystkich kontynentach - śmieją się pracownicy parowozowni.
Najwięcej zwiedzających przybywa do Wolsztyna na Parowozowy Show, największe wydarzenie całorocznego kalendarza imprez regionu. Odbywa się w czasie długiego weekendu majowego. Tradycja samej parady sięga roku 1991, kiedy to na prośbę miłośników kolei z Niemiec prezentowały się parowozy stacjonujące w wolsztyńskiej szopie. Od 1999 r. w mieście pojawiały się też maszyny z innych regionów Polski, do których wkrótce dołączyły te z Niemiec. W ubiegłym roku paradowało już 16 parowozów, również z Wielkiej Brytanii, Węgier i Czech.
Parowozowy Show to także przejażdżki drezynami, licytacje pamiątek kolejowych, wystawa poświęcona wieżom wodnym czy nocne widowisko "Światło, dźwięk i para" (pierwsza edycja miała miejsce w 2007 r. z okazji obchodów 100-lecia parowozowni). Szacuje się, że XV Parowozowy Show w 2008 r. w ciągu trzech dni obejrzało ponad 20 tys. osób.
Drezynowe dymanie
Pomysł na wykorzystanie nieczynnego dziś szlaku kolejowego Kościan - Gostyń zrodził się u Tomasza Węsierskiego w czasie przejazdu pociągiem w marcu 2002 r. Gdy linię zamknięto, do swojej koncepcji kolejki drezynowej przekonał burmistrza Krzywinia i kilka tygodni później jego drezyna stała już na krzywińskich torach.
Siadamy wygodnie na ławkach drezyny, podczas gdy Tomasz odpala silnik od "malucha". Okazuje się, że napęd z małego fiata może rozpędzić drezynę nawet do 100 km/h. My jednak jedziemy znacznie wolniej, by móc podziwiać wielkopolskie widoki.
Z historycznej linii kolejowej Kościan - Gostyń przejezdna jest obecnie trasa Gostyń - Racot licząca 35 km. Dla turystycznych przejazdów drezynami ręcznymi wykorzystywany jest zaś 20-kilometrowy odcinek Kunowo - Rogaczewo. Stacją bazową dla drezyn jest Bieżyń, z którego do Rogaczewa jest 12 km (kierunek Kościan), a do Kunowa 8 km (kierunek Gostyń).
- A teraz dymamy - mówi pomysłodawca drezynowej kolejki. Dymanie to po prostu sposób ręcznego napędu innej drezyny, do której się przesiedliśmy. By przejechać kilka kilometrów, trzeba się jednak solidnie nadymać. Wszyscy uznali jednak, że warto było.
Drezynowa trasa biegnie urozmaiconym terenem, zdarzają się też dłuższe fragmenty o większym nachyleniu, więc trzeba się zdrowo napracować, a nierzadko wziąć pojazd na popych. Za to z górki drezyna osiągnąć może zawrotną wręcz prędkość - do 70 km/h, np. między Dalabuszkami a Bielewem.
Po drodze mijamy kilka idealnych miejsc na odpoczynek - można tam spokojnie przygotować piknik z ogniskiem albo zrobić przerwę na zbieranie leśnych owoców. Na stacjach i przystankach brak na razie zagospodarowania turystycznego. Jedynie w Kunowie, w budynku dworca odrestaurowanego w tym roku, znajduje się mała ekspozycja prezentująca m.in. stare mundury kolejowe, lampy, bilety i dokumenty (pochodzą ze zbiorów kolejowego pasjonata Tomasza Węsierskiego).
Soplicowa benedyktynka
Sam Bieżyń znajduje się na skrzyżowaniu lokalnych dróg z Lubinia i Bielawa, które wiodą turystów do kąpielisk w Mościszkach i Cichowie oraz do skansenu filmowego Soplicowo.
Cichowski Skansen Filmowy Soplicowo ma dziewięć lat, zbudowano go z elementów scenografii stworzonej na potrzeby ekranizacji "Pana Tadeusza". Skansen tworzą: lamus, wozownia, spichlerz, stajnia, stodoła i kurnik.
Warto zatrzymać się tu na chwilę, by w mickiewiczowskim klimacie spożyć wyborne staropolskie potrawy (golonki, karkówki itp.) i popić je słynną benedyktynką wytwarzaną przez tutejszych mnichów z 21 ziół.
Corocznie odbywają się tu również wystawy i imprezy plenerowe poświęcone Mickiewiczowi, polskiej twórczości filmowej i kultywowaniu staropolskich tradycji organizowane przez Krzywińskie Towarzystwo Kulturalne.
Kolejka liliputów
I kolejna niespodzianka - tuż obok Soplicowa powstała miniaturowa kolejka parkowa, tzw. kolejka liliputów, bo rzeczywiście nawet dzieci ledwo mieszczą się w malutkich wagonach. I to głównie one są jej pasażerami, choć dorośli od czasu do czasu też próbują szczęścia.
Pomysłodawcy projektu Tadeusz Popiel i Roman Witkowski to kolejni pasjonaci kolejnictwa. Przed czterema laty zainteresowali burmistrza Krzywinia możliwością stworzenia miniaturowej kolejki parkowej i otrzymali od niego do dyspozycji zaniedbany park przydworkowy i zabudowania byłego PGR w Cichowie.
Wiosną 2005 r. po uporządkowaniu parku zaczęli budowę torowisk o rozstawie toru 241 mm i 127 mm. Powstały też miniaturowe obiekty stacji: parowozownia, wieża ciśnień, obrotnica, punkt nawęglania parowozu i warsztat.
Rok później budowany i przygotowywany był tabor kolejkowy, a w 2007 ukończono układ torowy. I to właśnie wtedy słynny miniparowóz "Atlantic" uzyskał dokumenty dopuszczające do eksploatacji. Lilipuci "Atlantic" to absolutna perełka wśród pojazdów kolejowych w Polsce. Znaleziony w 1983 r. w gospodarstwie rolnym na Kujawach został uratowany od niechybnej zagłady, a po dwóch latach mozolnej rekonstrukcji ruszył po szynach.
"Atlantic" w latach 90. prezentował się okazjonalnie na miniaturowym torowisku w skansenie w Rudach Raciborskich, a w 2006 r. wprowadził się do Cichowa.
Warto dodać, że maszyna jest miniaturą wykonaną w Wielkiej Brytanii w 1937 r., w skali 1:6, z układem osi 2:2:1 i z rozstawem kół 241 mm. Lokomotywki mogą uciągnąć wagoniki z 16 osobami z prędkością do 24 km/h.
Do pełnego obrazu wielkopolskich torów należy też wspomnieć o samorządowej kolejce wąskotorowej w pobliskim Śmiglu. Miasto, które w XVII wieku rozsławiały hodowane tu pijawki, a w wieku XIX setka wiatraków na okolicznych wzniesieniach, w XX rozsławiała wąskotorówka, na której od ponad 100 lat prowadzony jest codzienny planowy ruch pociągów pasażerskich.
Jest to obecnie jedyna w Polsce i pierwsza samorządowa kolejka wąskotorowa w XXI wieku. Na stacji w Śmiglu są również zabytkowe zabudowania: lokomotywownia, nastawnia i warsztaty z podnośnikami. Zdecydowana większość maszyn i urządzeń liczy sobie ponad 50 lat i wpisana jest do rejestru zabytków.
Anglik pucuje ciuchciÄ™
Najprościej dojechać tu pociągiem z Poznania. Wielka ciuchcia ciągnie wagony, którymi odjeżdżamy z poznańskiego dworca, i po około dwóch godzinach docieramy do Wolsztyna. W obie strony lokomotywa spala 4 tony węgla.
- Kiedyś mieliśmy tu pewną starszą Angielkę, która postanowiła popracować przy ładowaniu węgla. Za przerzucenie paru ton zapłaciła parowozowni sto złotych, a po wykonaniu pracy była z siebie bardzo zadowolona i szybko zasnęła w powrotnej podróży do Poznania - wspomina z uśmiechem obsługa.
My również mieliśmy okazję poznać tu Anglika Harolda, który z prawdziwą pasją pucował wielotonową lokomotywę. Mimo że był już solidnie umorusany i czerwony z wysiłku, wydawał się bardzo zadowolony z nietypowego zajęcia. Anglicy to podobno najwięksi fani starych lokomotyw i chętnie wpadają do wolsztyńskiego muzeum.
Wiekowy węzeł
Tutejszy węzeł kolejowy ma 123 lata. Pierwsze połączenie Wolsztyn uzyskał ze Zbąszyniem w 1886 r., następnie z Lesznem (1896 r.), Grodziskiem i Poznaniem (1898 r.), Sulechowem (1898 r.) oraz Nową Solą (1907 r.).
Obiekty i urządzenia stacyjne pochodzące z lat 1896 - 1905 zachowały zabytkowy charakter, a semafory kształtowe i kolejowe rogatki oraz dwie nastawnie, na których zainstalowane urządzenia z przełomu XIX i XX wieku, działają bez zarzutu do dziś!
Również tutejsza parowozownia jako obiekt przemysłowy jest zabytkiem architektury i techniki. Hala postojowa, tzw. szopa, powstała w 1907 r. Są tu warsztat ślusarski i kompresorownia (z 1940 r.), budynek noclegowni, ładownia akumulatorów oraz stalowe bramy wjazdowe. Sama hala postojowa zachowała klimat zakładu z lat 50. Na miłośnikach kolei największe wrażenie sprawia jednak autentyzm warunków pracy i możliwość bezpośredniej obserwacji czynności obrządzania parowozów. Jedną z największych atrakcji jest tutejsza obrotnica (z unikatowym układem torowym) powstała w 1912 r. Tego nie można ominąć.
Ostrożnie stajemy więc na pruskiej konstrukcji o średnicy ponad 20 metrów i obracamy się tak, jak robią to wjeżdżające tu lokomotywy. Nawet dla laika to nie lada gratka.
Po obrocie oglądamy integralne obiekty parowozowni (do dziś pełniące swe funkcję): skład opału (zasiek węglowy), kanał oczystkowy o długości ok. 20 metrów i żurawie słupowe do nawęglania.
Obcokrajowców do wolsztyńskiej parowozowni ściągają też eksponaty o znacznej wartości historycznej: parowozy, wagony i pojazdy specjalnego użytku.
Spośród 28 parowozów 13 jest sprawnych do prowadzenia pociągów. Nieczynne prezentowane są na torowisku. Najbardziej znana i podziwiana jest lokomotywa Pm36 z 1937 r. "Peemka", pieszczotliwie zwana "Piękną Heleną", to najszybszy polski parowóz - rozwija prędkość do 130 km na godzinę. Już w 1938 r. otrzymała złoty medal na światowej wystawie w Paryżu i wciąż jeszcze prowadzi składy w ruchu planowym oraz pociągi specjalne. - "Piękna Helena" to taka nasza miss foto, jest już chyba znana na wszystkich kontynentach - śmieją się pracownicy parowozowni.
Najwięcej zwiedzających przybywa do Wolsztyna na Parowozowy Show, największe wydarzenie całorocznego kalendarza imprez regionu. Odbywa się w czasie długiego weekendu majowego. Tradycja samej parady sięga roku 1991, kiedy to na prośbę miłośników kolei z Niemiec prezentowały się parowozy stacjonujące w wolsztyńskiej szopie. Od 1999 r. w mieście pojawiały się też maszyny z innych regionów Polski, do których wkrótce dołączyły te z Niemiec. W ubiegłym roku paradowało już 16 parowozów, również z Wielkiej Brytanii, Węgier i Czech.
Parowozowy Show to także przejażdżki drezynami, licytacje pamiątek kolejowych, wystawa poświęcona wieżom wodnym czy nocne widowisko "Światło, dźwięk i para" (pierwsza edycja miała miejsce w 2007 r. z okazji obchodów 100-lecia parowozowni). Szacuje się, że XV Parowozowy Show w 2008 r. w ciągu trzech dni obejrzało ponad 20 tys. osób.
Drezynowe dymanie
Pomysł na wykorzystanie nieczynnego dziś szlaku kolejowego Kościan - Gostyń zrodził się u Tomasza Węsierskiego w czasie przejazdu pociągiem w marcu 2002 r. Gdy linię zamknięto, do swojej koncepcji kolejki drezynowej przekonał burmistrza Krzywinia i kilka tygodni później jego drezyna stała już na krzywińskich torach.
Siadamy wygodnie na ławkach drezyny, podczas gdy Tomasz odpala silnik od "malucha". Okazuje się, że napęd z małego fiata może rozpędzić drezynę nawet do 100 km/h. My jednak jedziemy znacznie wolniej, by móc podziwiać wielkopolskie widoki.
Z historycznej linii kolejowej Kościan - Gostyń przejezdna jest obecnie trasa Gostyń - Racot licząca 35 km. Dla turystycznych przejazdów drezynami ręcznymi wykorzystywany jest zaś 20-kilometrowy odcinek Kunowo - Rogaczewo. Stacją bazową dla drezyn jest Bieżyń, z którego do Rogaczewa jest 12 km (kierunek Kościan), a do Kunowa 8 km (kierunek Gostyń).
- A teraz dymamy - mówi pomysłodawca drezynowej kolejki. Dymanie to po prostu sposób ręcznego napędu innej drezyny, do której się przesiedliśmy. By przejechać kilka kilometrów, trzeba się jednak solidnie nadymać. Wszyscy uznali jednak, że warto było.
Drezynowa trasa biegnie urozmaiconym terenem, zdarzają się też dłuższe fragmenty o większym nachyleniu, więc trzeba się zdrowo napracować, a nierzadko wziąć pojazd na popych. Za to z górki drezyna osiągnąć może zawrotną wręcz prędkość - do 70 km/h, np. między Dalabuszkami a Bielewem.
Po drodze mijamy kilka idealnych miejsc na odpoczynek - można tam spokojnie przygotować piknik z ogniskiem albo zrobić przerwę na zbieranie leśnych owoców. Na stacjach i przystankach brak na razie zagospodarowania turystycznego. Jedynie w Kunowie, w budynku dworca odrestaurowanego w tym roku, znajduje się mała ekspozycja prezentująca m.in. stare mundury kolejowe, lampy, bilety i dokumenty (pochodzą ze zbiorów kolejowego pasjonata Tomasza Węsierskiego).
Soplicowa benedyktynka
Sam Bieżyń znajduje się na skrzyżowaniu lokalnych dróg z Lubinia i Bielawa, które wiodą turystów do kąpielisk w Mościszkach i Cichowie oraz do skansenu filmowego Soplicowo.
Cichowski Skansen Filmowy Soplicowo ma dziewięć lat, zbudowano go z elementów scenografii stworzonej na potrzeby ekranizacji "Pana Tadeusza". Skansen tworzą: lamus, wozownia, spichlerz, stajnia, stodoła i kurnik.
Warto zatrzymać się tu na chwilę, by w mickiewiczowskim klimacie spożyć wyborne staropolskie potrawy (golonki, karkówki itp.) i popić je słynną benedyktynką wytwarzaną przez tutejszych mnichów z 21 ziół.
Corocznie odbywają się tu również wystawy i imprezy plenerowe poświęcone Mickiewiczowi, polskiej twórczości filmowej i kultywowaniu staropolskich tradycji organizowane przez Krzywińskie Towarzystwo Kulturalne.
Kolejka liliputów
I kolejna niespodzianka - tuż obok Soplicowa powstała miniaturowa kolejka parkowa, tzw. kolejka liliputów, bo rzeczywiście nawet dzieci ledwo mieszczą się w malutkich wagonach. I to głównie one są jej pasażerami, choć dorośli od czasu do czasu też próbują szczęścia.
Pomysłodawcy projektu Tadeusz Popiel i Roman Witkowski to kolejni pasjonaci kolejnictwa. Przed czterema laty zainteresowali burmistrza Krzywinia możliwością stworzenia miniaturowej kolejki parkowej i otrzymali od niego do dyspozycji zaniedbany park przydworkowy i zabudowania byłego PGR w Cichowie.
Wiosną 2005 r. po uporządkowaniu parku zaczęli budowę torowisk o rozstawie toru 241 mm i 127 mm. Powstały też miniaturowe obiekty stacji: parowozownia, wieża ciśnień, obrotnica, punkt nawęglania parowozu i warsztat.
Rok później budowany i przygotowywany był tabor kolejkowy, a w 2007 ukończono układ torowy. I to właśnie wtedy słynny miniparowóz "Atlantic" uzyskał dokumenty dopuszczające do eksploatacji. Lilipuci "Atlantic" to absolutna perełka wśród pojazdów kolejowych w Polsce. Znaleziony w 1983 r. w gospodarstwie rolnym na Kujawach został uratowany od niechybnej zagłady, a po dwóch latach mozolnej rekonstrukcji ruszył po szynach.
"Atlantic" w latach 90. prezentował się okazjonalnie na miniaturowym torowisku w skansenie w Rudach Raciborskich, a w 2006 r. wprowadził się do Cichowa.
Warto dodać, że maszyna jest miniaturą wykonaną w Wielkiej Brytanii w 1937 r., w skali 1:6, z układem osi 2:2:1 i z rozstawem kół 241 mm. Lokomotywki mogą uciągnąć wagoniki z 16 osobami z prędkością do 24 km/h.
Do pełnego obrazu wielkopolskich torów należy też wspomnieć o samorządowej kolejce wąskotorowej w pobliskim Śmiglu. Miasto, które w XVII wieku rozsławiały hodowane tu pijawki, a w wieku XIX setka wiatraków na okolicznych wzniesieniach, w XX rozsławiała wąskotorówka, na której od ponad 100 lat prowadzony jest codzienny planowy ruch pociągów pasażerskich.
Jest to obecnie jedyna w Polsce i pierwsza samorządowa kolejka wąskotorowa w XXI wieku. Na stacji w Śmiglu są również zabytkowe zabudowania: lokomotywownia, nastawnia i warsztaty z podnośnikami. Zdecydowana większość maszyn i urządzeń liczy sobie ponad 50 lat i wpisana jest do rejestru zabytków.
Leszek Sadkowski dziennik.pl
Komentarze |