Literatura Polska Kultura
Wys�ano dnia 31-01-2009 o godz. 20:26:19 przez sergio 2064
Wys�ano dnia 31-01-2009 o godz. 20:26:19 przez sergio 2064
To będzie literackie wydarzenie - ponad tysiąc stron obejmujących całą epokę, lata 1962 - 1999. Dzienniki Sławomira Mrożka, jednego z największych żyjących polskich pisarzy. Ich istnienie Mrożek ujawnia w dzisiejszym wywiadzie dla Magazynu DZIENNIKA. Autor je wyda dla pieniędzy. |
W dziennikach przewijają się nazwiska największych polskich postaci kultury tamtego okresu: Lema, Miłosza, Jeleńskiego, Herlinga-Grudzińskiego, Błońskiego, Giedroycia i Czapskiego, których Mrożek spotykał i z którymi wymieniał listy. Ale najważniejszym bohaterem zapisków jest Witold Gombrowicz, który w drugiej połowie lat 60. zamieszkał wraz z przyszłą żoną Ritą na południu Francji. Notatki ze spotkań z autorem "Ferdydurke", którego Mrożek nazywał "szefem" oraz "padrone" rzucają nowe światło na relację tych dwóch gigantów literatury polskiej. "Moja niższość wobec niego to nie tylko niższość talentu, osobowości, woli - jestem o wiele młodszy i przypadłem na inne czasy. On jest weteranem czasu, kiedy pisarz to było coś. Kiedy świat jeszcze w ogóle to było coś" - pisze w swoich dziennikach Mrożek.
Dzienniki Mrożek zaczął pisać pod koniec lat 40. Ale jak przyznaje, po dziesięciu latach spalił "bez żalu kilkanaście albo dwadzieścia kilka tomów". Dlatego zapiski otwierają się dopiero na roku 1962, kiedy pisarz podjął decyzję: wyjeżdżam z Polski. Osiedlił się wtedy we włoskim Chiavari niedaleko Genui. "Te lata po wyjeździe były dla mnie trudn"e - mówi DZIENNIKOWI Mrożek. Bo gdy opuszczał Polskę, czuł się genialny: "Miałem masę pomysłów, które brały się nie wiadomo skąd. Spływały na mnie z nieba. Każdy ma w życiu swoje chwile genialności. Potem to się zaczęło kończyć."
Zaczęła się depresja i niepewność. "Zacząłem czytać dużo literatury psychoanalitycznej" - mówi. Dziś ma do tamtych czasów rezerwę: "Za dużo nad sobą zrzędziłem."
Z czego jest dumny? Że na emigracji udało mu się przetrwać. "Dla mnie sprawa kompleksu Polaka to bardzo długo była po prostu sprawa pieniędzy" - mówi. O Polsce, którą pamięta sprzed wyjazdu, mówi krótko: "To była marudna Polska."
Długo się potem bił z polskością. Przestał dzięki Jaruzelskiemu. "Po stanie wojennym nie można było nie być Polakiem" - wyjaśnia. Co teraz myśli o Polsce? Jest raczej pesymistą. "Polacy się zmienili i ja się zmieniłem."
Nie wróci do Krakowa, sprzedał tam mieszkanie i kupił w Nicei. "Okropnie się nudzę" - zwierza się. "Z wiekiem coraz bardziej człowiek się nudzi. Ja mam wrażenie, że wszystko jest coraz gorsze."
Ostatnio zainteresowały go spory, które wybuchły w Polsce wokół lustracji. "Miałem szczęście, że mnie to nie dotknęło. Gdybym został dłużej, to kto wie, co by było" - mówi.
Swoich dzienników nie zamierzał w przeciwieństwie do Gombrowicza publikować. Czemu się więc na to zdecydował? "Dla pieniędzy" - odpowiada.
Ponad tysiąc stron zapisków zostanie opublikowanych w Wydawnictwie Literackim pod koniec 2010 r. A za tydzień ich fragmenty ujrzą światło dzienne w sobotnio-niedzielnym wydaniu DZIENNIKA.
Dzienniki Mrożek zaczął pisać pod koniec lat 40. Ale jak przyznaje, po dziesięciu latach spalił "bez żalu kilkanaście albo dwadzieścia kilka tomów". Dlatego zapiski otwierają się dopiero na roku 1962, kiedy pisarz podjął decyzję: wyjeżdżam z Polski. Osiedlił się wtedy we włoskim Chiavari niedaleko Genui. "Te lata po wyjeździe były dla mnie trudn"e - mówi DZIENNIKOWI Mrożek. Bo gdy opuszczał Polskę, czuł się genialny: "Miałem masę pomysłów, które brały się nie wiadomo skąd. Spływały na mnie z nieba. Każdy ma w życiu swoje chwile genialności. Potem to się zaczęło kończyć."
Zaczęła się depresja i niepewność. "Zacząłem czytać dużo literatury psychoanalitycznej" - mówi. Dziś ma do tamtych czasów rezerwę: "Za dużo nad sobą zrzędziłem."
Z czego jest dumny? Że na emigracji udało mu się przetrwać. "Dla mnie sprawa kompleksu Polaka to bardzo długo była po prostu sprawa pieniędzy" - mówi. O Polsce, którą pamięta sprzed wyjazdu, mówi krótko: "To była marudna Polska."
Długo się potem bił z polskością. Przestał dzięki Jaruzelskiemu. "Po stanie wojennym nie można było nie być Polakiem" - wyjaśnia. Co teraz myśli o Polsce? Jest raczej pesymistą. "Polacy się zmienili i ja się zmieniłem."
Nie wróci do Krakowa, sprzedał tam mieszkanie i kupił w Nicei. "Okropnie się nudzę" - zwierza się. "Z wiekiem coraz bardziej człowiek się nudzi. Ja mam wrażenie, że wszystko jest coraz gorsze."
Ostatnio zainteresowały go spory, które wybuchły w Polsce wokół lustracji. "Miałem szczęście, że mnie to nie dotknęło. Gdybym został dłużej, to kto wie, co by było" - mówi.
Swoich dzienników nie zamierzał w przeciwieństwie do Gombrowicza publikować. Czemu się więc na to zdecydował? "Dla pieniędzy" - odpowiada.
Ponad tysiąc stron zapisków zostanie opublikowanych w Wydawnictwie Literackim pod koniec 2010 r. A za tydzień ich fragmenty ujrzą światło dzienne w sobotnio-niedzielnym wydaniu DZIENNIKA.
Magdalena Miecznicka dziennik.pl
Komentarze |