Kielce Polska Sport i Rekreacja Teatr
Wys�ano dnia 08-01-2009 o godz. 13:00:00 przez sergio 3300
Wys�ano dnia 08-01-2009 o godz. 13:00:00 przez sergio 3300
Zawojował niemal cały świat - jako element muzyki w mniejszym lub większym stopniu "siedzi" ludziom w duszach - wyraża lepiej niż potoki słów - na czym polega fenomen tańca? |
PoczÄ…tki
Kiedy kilka lat temu pojawiła się I edycja "Tańca z gwiazdami", nikt nie podejrzewał, że będzie się cieszyć tak wielką popularnością. Taneczne show przyciągnęło ogromną publiczność, pokazując kolorowy i wesoły świat. Przed każdym tańcem puszczano fragment filmu dokumentującego treningi gwiazd, dzięki czemu widz wiedział, że radość czerpana z tańca mimo wszystko trochę wysiłku kosztuje.
Najważniejszy miał być jednak występ - piękna, choć prosta choreografia; barwne, bogate stroje; doskonali tancerze oraz ich sławni i w różnym stopniu pojętni uczniowie. Program okazał się strzałem w dziesiątkę. Po kilku kolejnych edycjach jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać nowe widowiska z udziałem popularnych gwiazd: "Jak oni śpiewają", "Gwiazdy tańczą na lodzie" czy "Gwiezdny cyrk".
Producenci nie zauważyli, że nie tędy droga. Nie chodziło o znanych uczestników, ale o taniec. To on wyzwalał niepowtarzalne emocje, chemię. Najlepszym tego dowodem są związki tancerzy z gwiazdami (K. Cichopek i M. Hakiel, P. Gąssowski i A. Głogowska czy R. Mroczek i A. Piotrowska).
Co daje...?
Co takiego daje taniec? - Często na kursy tańca przychodzą ludzie nieśmiali, po to właśnie, żeby tę nieśmiałość pokonać lub po prostu mieć w zanadrzu cechę, dzięki której mogą się wyróżnić - mówi psycholog Anna Mrozicka. - Inaczej zachowują się podczas tańca, kiedy na parkiecie mogą się otworzyć, a inaczej w zwykłych, codziennych sytuacjach.
Faktycznie, wystarczy się przyjrzeć osobom odwiedzającym dyskoteki lub inne miejsca przeznaczone do tańca: panuje atmosfera luzu, wszyscy są "fajni" i łatwiej nawiązuje się znajomości.
Najbardziej podatni na wpływy programów tanecznych są młodzi ludzie. Podobnego zdania, co psycholog Mrozicka, jest choreograf Kieleckiego Teatru Tańca, Grzegorz Pańtak. - Młodzież chce się utożsamiać. Jeżeli coś się pojawia w masowej kulturze i jest ciekawe, to staje się popularne.
Zdaniem Grzegorza Pańtaka taniec jest atrakcyjną formą dla młodych, bo zwiera dużo ekspresji, poza tym zbliża. - Trudniej jest do kogoś podejść i tak po prostu się zapoznać, a na lekcji tańca poczucie bliskości jest naturalne; niczego nie trzeba się wstydzić - mówi Pańtak. Zapytany, czy po emisji tanecznych show zwiększyło się zainteresowanie tańcem, odpowiada twierdząco. - Szczególnie gatunkami jazzowymi i popjazzowymi.
Telewizja, a rzeczywistość
A jak się mają programy telewizyjne do rzeczywistości? My, taneczni laicy, o ile już zasiadamy przed telewizorem, jesteśmy pełni podziwu dla dopracowanych ruchów i zwinności tancerzy. Nie można jednak porównywać ograniczonych choreografii, które obserwujemy w You Can Dance, do tego, z czym mamy do czynienia w przypadku profesjonalnych zespołów.
- Taniec prezentowany przez nas, a taniec z programów telewizyjnych dzieli kamień milowy - mówi Grzegorz Pańtak. - Często uczestnicy popularnych show nie są w stanie wykonać choreografii, w których my występujemy bez większych problemów. Kielecki choreograf podaje przykład: - Niedawno soliści KTT brali udział w koncercie "Siedem bram Jerozolimy", zorganizowanym w Operze Narodowej z okazji 75. urodzin Krzysztofa Pendereckiego. Tego typu koncertów nie da się porównać z telewizyjnymi programami w żaden sposób. To są dwie zupełnie różne kwestie. Godzinny spektakl do muzyki wykonywanej na żywo, o zmiennym przebiegu dramaturgicznym, jest o wiele trudniejszy, niż kilkuminutowa choreografia do muzyki mechanicznej.
"Tańczę, bo..."
Marta, 20-letnia studentka Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach: - Podobno zaczęłam tańczyć, kiedy tylko nauczyłam się chodzić. Mając cztery lata pojechałam z rodzicami do Krakowa. Gdy przechodziłam obok szkoły baletowej, zauważyłam zdjęcia baletnic. Zapragnęłam zostać taką baletnicą, nosić śliczną białą sukieneczkę i pointy. W 1993 roku trafiłam do zespołu akrobatyczno-rewiowego "Trzpioty", poza tym chodziłam do klasy tanecznej i przez sześć lat uczyłam się tańca towarzyskiego. Całe życie kręciło się wokół tańca, to było coś, co chciałam robić. Występowałam przed ludźmi i czułam taki dreszczyk, kiedy zaraz mieliśmy wyjść na scenę i pokazać coś, nad czym pracowaliśmy długi czas. Dziś, po długiej przerwie, znów wróciłam do tańca, który uzupełniam jeszcze treningami z akrobatyki.
Podobnie na sprawę patrzy 18-letnia Natalia, adeptka KTT: - Od zawsze kochałam muzykę i ruch. Gdy miałam trzy lata, tańczyłam w mieszkaniu. Kiedy troszkę podrosłam, rodzice zaprowadzili mnie na pierwsze lekcje tańca w zespole "Małe Kielczanki", potem zostałam adeptką w KTT. Nie mam pojęcia, skąd się wzięła pasja. Czasami myślę, że urodziłam się, kochając taniec.
GÅ‚osy podzielone
Obie dziewczyny są zgodne co do tego, że taniec uczy świadomości własnych ruchów. - Człowiek odkrywa swoje ciało i odrywa się od myśli i problemów - mówi Marta. Natalia wtóruje: - Kiedy tańczę, zapominam o całym świecie i o rzeczywistości, liczą się tylko uczucia i ruch, które tworzą taniec.
Na programy telewizyjne tancerki patrzą różnie. Według Natalii dobrze się stało, że emituje się tego typu show, bo są świetną rozrywką i rozwijają pasję. Młoda adeptka żałuje jedynie, że często większą wagę przywiązuje się do wygranej, a nie do samego tańca. Z kolei Marta jest zdecydowanie przeciwna. - Rzadko oglądam You Can Dance, chociaż ludzie, którzy tam występują, to osoby nieznane i pokazują taniec całym sobą - stwierdza i szybko dodaje: - Dopóki nie wkręcą się w show biznes.
Nam, obserwatorom, pozostaje jedynie cieszyć się, że w krótkim czasie z myślą o amatorach powstało dużo szkół tańca. Programy telewizyjne tylko nas zachęcają, co potwierdza psycholog Anna Mrozicka. A poza tym dlaczego mamy być przeciwni komercyjnym programom, skoro motywują nas do pokonania wielu barier?
Magdalena Wach
Kiedy kilka lat temu pojawiła się I edycja "Tańca z gwiazdami", nikt nie podejrzewał, że będzie się cieszyć tak wielką popularnością. Taneczne show przyciągnęło ogromną publiczność, pokazując kolorowy i wesoły świat. Przed każdym tańcem puszczano fragment filmu dokumentującego treningi gwiazd, dzięki czemu widz wiedział, że radość czerpana z tańca mimo wszystko trochę wysiłku kosztuje.
Najważniejszy miał być jednak występ - piękna, choć prosta choreografia; barwne, bogate stroje; doskonali tancerze oraz ich sławni i w różnym stopniu pojętni uczniowie. Program okazał się strzałem w dziesiątkę. Po kilku kolejnych edycjach jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać nowe widowiska z udziałem popularnych gwiazd: "Jak oni śpiewają", "Gwiazdy tańczą na lodzie" czy "Gwiezdny cyrk".
Producenci nie zauważyli, że nie tędy droga. Nie chodziło o znanych uczestników, ale o taniec. To on wyzwalał niepowtarzalne emocje, chemię. Najlepszym tego dowodem są związki tancerzy z gwiazdami (K. Cichopek i M. Hakiel, P. Gąssowski i A. Głogowska czy R. Mroczek i A. Piotrowska).
Co daje...?
Co takiego daje taniec? - Często na kursy tańca przychodzą ludzie nieśmiali, po to właśnie, żeby tę nieśmiałość pokonać lub po prostu mieć w zanadrzu cechę, dzięki której mogą się wyróżnić - mówi psycholog Anna Mrozicka. - Inaczej zachowują się podczas tańca, kiedy na parkiecie mogą się otworzyć, a inaczej w zwykłych, codziennych sytuacjach.
Faktycznie, wystarczy się przyjrzeć osobom odwiedzającym dyskoteki lub inne miejsca przeznaczone do tańca: panuje atmosfera luzu, wszyscy są "fajni" i łatwiej nawiązuje się znajomości.
Najbardziej podatni na wpływy programów tanecznych są młodzi ludzie. Podobnego zdania, co psycholog Mrozicka, jest choreograf Kieleckiego Teatru Tańca, Grzegorz Pańtak. - Młodzież chce się utożsamiać. Jeżeli coś się pojawia w masowej kulturze i jest ciekawe, to staje się popularne.
Zdaniem Grzegorza Pańtaka taniec jest atrakcyjną formą dla młodych, bo zwiera dużo ekspresji, poza tym zbliża. - Trudniej jest do kogoś podejść i tak po prostu się zapoznać, a na lekcji tańca poczucie bliskości jest naturalne; niczego nie trzeba się wstydzić - mówi Pańtak. Zapytany, czy po emisji tanecznych show zwiększyło się zainteresowanie tańcem, odpowiada twierdząco. - Szczególnie gatunkami jazzowymi i popjazzowymi.
Telewizja, a rzeczywistość
A jak się mają programy telewizyjne do rzeczywistości? My, taneczni laicy, o ile już zasiadamy przed telewizorem, jesteśmy pełni podziwu dla dopracowanych ruchów i zwinności tancerzy. Nie można jednak porównywać ograniczonych choreografii, które obserwujemy w You Can Dance, do tego, z czym mamy do czynienia w przypadku profesjonalnych zespołów.
- Taniec prezentowany przez nas, a taniec z programów telewizyjnych dzieli kamień milowy - mówi Grzegorz Pańtak. - Często uczestnicy popularnych show nie są w stanie wykonać choreografii, w których my występujemy bez większych problemów. Kielecki choreograf podaje przykład: - Niedawno soliści KTT brali udział w koncercie "Siedem bram Jerozolimy", zorganizowanym w Operze Narodowej z okazji 75. urodzin Krzysztofa Pendereckiego. Tego typu koncertów nie da się porównać z telewizyjnymi programami w żaden sposób. To są dwie zupełnie różne kwestie. Godzinny spektakl do muzyki wykonywanej na żywo, o zmiennym przebiegu dramaturgicznym, jest o wiele trudniejszy, niż kilkuminutowa choreografia do muzyki mechanicznej.
"Tańczę, bo..."
Marta, 20-letnia studentka Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach: - Podobno zaczęłam tańczyć, kiedy tylko nauczyłam się chodzić. Mając cztery lata pojechałam z rodzicami do Krakowa. Gdy przechodziłam obok szkoły baletowej, zauważyłam zdjęcia baletnic. Zapragnęłam zostać taką baletnicą, nosić śliczną białą sukieneczkę i pointy. W 1993 roku trafiłam do zespołu akrobatyczno-rewiowego "Trzpioty", poza tym chodziłam do klasy tanecznej i przez sześć lat uczyłam się tańca towarzyskiego. Całe życie kręciło się wokół tańca, to było coś, co chciałam robić. Występowałam przed ludźmi i czułam taki dreszczyk, kiedy zaraz mieliśmy wyjść na scenę i pokazać coś, nad czym pracowaliśmy długi czas. Dziś, po długiej przerwie, znów wróciłam do tańca, który uzupełniam jeszcze treningami z akrobatyki.
Podobnie na sprawę patrzy 18-letnia Natalia, adeptka KTT: - Od zawsze kochałam muzykę i ruch. Gdy miałam trzy lata, tańczyłam w mieszkaniu. Kiedy troszkę podrosłam, rodzice zaprowadzili mnie na pierwsze lekcje tańca w zespole "Małe Kielczanki", potem zostałam adeptką w KTT. Nie mam pojęcia, skąd się wzięła pasja. Czasami myślę, że urodziłam się, kochając taniec.
GÅ‚osy podzielone
Obie dziewczyny są zgodne co do tego, że taniec uczy świadomości własnych ruchów. - Człowiek odkrywa swoje ciało i odrywa się od myśli i problemów - mówi Marta. Natalia wtóruje: - Kiedy tańczę, zapominam o całym świecie i o rzeczywistości, liczą się tylko uczucia i ruch, które tworzą taniec.
Na programy telewizyjne tancerki patrzą różnie. Według Natalii dobrze się stało, że emituje się tego typu show, bo są świetną rozrywką i rozwijają pasję. Młoda adeptka żałuje jedynie, że często większą wagę przywiązuje się do wygranej, a nie do samego tańca. Z kolei Marta jest zdecydowanie przeciwna. - Rzadko oglądam You Can Dance, chociaż ludzie, którzy tam występują, to osoby nieznane i pokazują taniec całym sobą - stwierdza i szybko dodaje: - Dopóki nie wkręcą się w show biznes.
Nam, obserwatorom, pozostaje jedynie cieszyć się, że w krótkim czasie z myślą o amatorach powstało dużo szkół tańca. Programy telewizyjne tylko nas zachęcają, co potwierdza psycholog Anna Mrozicka. A poza tym dlaczego mamy być przeciwni komercyjnym programom, skoro motywują nas do pokonania wielu barier?
Magdalena Wach
Komentarze |