Kielce v.0.8

Teatr
Tartuffe, czyli szalbierz

 drukuj stron�
Teatr Recenzje Kultura
Wys�ano dnia 04-11-2006 o godz. 08:00:00 przez agape 1253

Pierwsza premiera sezonu w Teatrze im Żeromskiego jest przedstawieniem słabiutkim. Niektóre zastrzeżenia (bo jest ich masa) wymieniam w punktach:

1. aktorzy grają wśród widowni w korytarzach ukrytych pod lożami (szkoda, że ci z lóż ponad miejscem akcji niewiele widzą, ale co tam: po cholerę szanować ludzi, którzy zapłacili za bilety?)

2. aktorzy, którzy nie mówią, stoją na scenie i w wymienionych korytarzach jako kołki czekając na swoją kolej.

3. bodajże czterech smutnych panów w garniturach (ekipa techniczna) rozpina bliżej nieokreślone schody (do kariery, do Boga, do nieba?) stanowiące dekorację, sugerując w ten sposób:
a) zmianÄ™ akcji
b) zmianÄ™ aktu
c) myśl interpretacyjną tak głęboką, że przynajmniej ja się do niej nie dokopałam (niepotrzebne skreślić)

4. uwspółcześnienie (rozbieranie się z krynolin i garnitury oraz sieriozny ton), czyli zamordowanie komedii: z naprawdę świetnego tekstu powstał spektakl bliżej nieokreślony, niezabawny, który podobno ma być komentarzem do czasów współczesnych

5. Świętoszek w trzecim akcie wchodzi niezauważony, jeden z najwspanialszych momentów dramaturgicznych w historii teatru i dramatu: ta kulminacja, ten moment konfrontacji tego, co o nim słyszeliśmy z tym, jaki jest, odbywa się niezauważalnie: wchodzi sobie pan w garniturze, a jakby nie wszedł, też by nic się nie stało.

6. Sztuka grana bez teatralnego "Bigla", czyli żółwie tempo. Jedynie Doryna (służąca) dwoi się i troi - do znacznej przesady, którą nawet nazwałbym histerią i przeszarżowaniem. Gdy znika w kulisach, spektakl siada na czterech literach i już się z tego nie podnosi...

7. Ogólnie poziom teatru amatorskiego, tylko za większą kasę (kostiumy mogą być, reszta do bani).

Molier przewraca się w grobie. Nazwisk nie wymieniam, kto był w Żeromszczaku, to wie, a kto nie był...

XXX


Komentarze

Error connecting to mysql