Literatura Recenzje
Wys�ano dnia 28-12-2006 o godz. 08:00:00 przez pala2 607
Wys�ano dnia 28-12-2006 o godz. 08:00:00 przez pala2 607
Ta niewielka książeczka sprawi czytelnikowi prawdziwą przyjemność - Wojciech Kuczok przypomina, że film jest sztuką, a pisanie o nim to coś więcej niż stawianie gwiazdek. |
Dzisiejsza krytyka filmowa jest utylitarna i płaska. Teksty recenzji się skraca (bo czytelnik nie ma czasu) i upraszcza (bo widz ma wiedzieć, czy warto iść do kina czy nie). A najlepiej postawić jakieś znaczki - kropki, gwiazdki, lewki. Dwa - słabo, trzy - przeciętnie, sześć - arcydzieło.
Wojciech Kuczok, pisarz i kinoman, podarowuje czytelnikom i widzom piękne eseje o kinie. I nie tylko o kinie. Autor nie występuje zpozycji niespełnionego artysty, który sam nie potrafi, za to doskonale wie, jak być powinno. On raczej staje się partnerem reżysera w poważnej rozmowie. O życiu i śmierci, o sztuce i jej odbiorze, o kondycji współczesnego człowieka.
Bardzo piękne i wnikliwe są zamieszczone w książce eseje na temat umierania czy kręgów zła, ale równie interesująco czyta się refleksje po obejrzeniu poszczególnych obrazów " Pillow Book" Greenawaya, "Wiarołomnych" Ullmann, "Pianistki" Hanekego, "Ziemi niczyjej" Tanovicia czy "Wszystko albo nic" Leigha.
Jako autor "Gnoju" i "Opowieści słuchanych" jest Kuczok przenikliwym obserwatorem życia społecznego. Jako scenarzysta "Pręg" Magdaleny Piekorz przechodzi przez wszystkie wątpliwości twórcy (w książce "To piekielne kino" znalazł się też zapis owych rozterek). Jako widz staje się interpretatorem inteligentnym i uważnym. Ogląda bowiem filmy z ogromną wrażliwością. Ilu krytyków, pisząc o miłosnym trójkącie w "Wiarołomnych", dostrzegło smutek milczącego dziecka? Ilu zwróciło uwagę na to,że w "Pianistce" najbardziej drastyczne sceny Haneke kontrapunktuje łagodną muzyką Schuberta?
Przede wszystkim jednak Kuczok o filmach myśli. Nawet zbywany przez recenzentów i odrzucony przez widzów "Suplement" Krzysztofa Zanussiego staje się dla niego punktem wyjścia do refleksji na temat dojrzewania młodego człowieka AD 2001. Dojrzewania podobnego do tego, jakie było udziałem jego poprzednika - bohatera wcześniejszej o ponad ćwierć wieku "Iluminacji". Pisarz po prostu chce podjąć wysiłek umysłowy, chce zrozumieć intencje artysty. Sięga głęboko, czasem może nawet głębiej, niż zamierzyli to sobie twórcy filmu. Ale na tym przecież polega prawdziwy odbiór sztuki.
Wojciech Kuczok "To piekielne kino" Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2006
Wojciech Kuczok, pisarz i kinoman, podarowuje czytelnikom i widzom piękne eseje o kinie. I nie tylko o kinie. Autor nie występuje zpozycji niespełnionego artysty, który sam nie potrafi, za to doskonale wie, jak być powinno. On raczej staje się partnerem reżysera w poważnej rozmowie. O życiu i śmierci, o sztuce i jej odbiorze, o kondycji współczesnego człowieka.
Bardzo piękne i wnikliwe są zamieszczone w książce eseje na temat umierania czy kręgów zła, ale równie interesująco czyta się refleksje po obejrzeniu poszczególnych obrazów " Pillow Book" Greenawaya, "Wiarołomnych" Ullmann, "Pianistki" Hanekego, "Ziemi niczyjej" Tanovicia czy "Wszystko albo nic" Leigha.
Jako autor "Gnoju" i "Opowieści słuchanych" jest Kuczok przenikliwym obserwatorem życia społecznego. Jako scenarzysta "Pręg" Magdaleny Piekorz przechodzi przez wszystkie wątpliwości twórcy (w książce "To piekielne kino" znalazł się też zapis owych rozterek). Jako widz staje się interpretatorem inteligentnym i uważnym. Ogląda bowiem filmy z ogromną wrażliwością. Ilu krytyków, pisząc o miłosnym trójkącie w "Wiarołomnych", dostrzegło smutek milczącego dziecka? Ilu zwróciło uwagę na to,że w "Pianistce" najbardziej drastyczne sceny Haneke kontrapunktuje łagodną muzyką Schuberta?
Przede wszystkim jednak Kuczok o filmach myśli. Nawet zbywany przez recenzentów i odrzucony przez widzów "Suplement" Krzysztofa Zanussiego staje się dla niego punktem wyjścia do refleksji na temat dojrzewania młodego człowieka AD 2001. Dojrzewania podobnego do tego, jakie było udziałem jego poprzednika - bohatera wcześniejszej o ponad ćwierć wieku "Iluminacji". Pisarz po prostu chce podjąć wysiłek umysłowy, chce zrozumieć intencje artysty. Sięga głęboko, czasem może nawet głębiej, niż zamierzyli to sobie twórcy filmu. Ale na tym przecież polega prawdziwy odbiór sztuki.
Wojciech Kuczok "To piekielne kino" Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2006
BARBARA HOLLENDER Rzeczpospolita.pl
Komentarze |