Kielce v.0.8

Kielce
Tolerancja w Kielcach

 drukuj stron�
Kielce
Wys�ano dnia 15-05-2009 o godz. 08:50:57 przez rafa 4281

Piękny metafizyczny temat, piękny bo wielowymiarowy, metafizyczny – bo dotyczy czegoś, co nie istnieje.

Niniejszy tekst podsunął mi redakcyjny kolega Kuba. Zasugerował, że mogłabym „walnąć fajny tekst o tolerancji w Kielcach, znaleźć paru gejów, Murzynów i jeszcze z nimi pogadać”: tymczasem żeby pisać o tym problemie w kontekście naszego miasta, wcale nie trzeba szukać grup, które na całym świecie narażone są na odrzucenie. Brak poszanowania i akceptacji dla cudzej inności jest u nas tak powszechny, że bez wysiłku znaleźć można jego przejawy. Wystarczy przejść ulicą Sienkiewicza w niecodziennym stroju, żeby dziewczyny ubrane „normalnie” w odpowiedni sposób wyraziły swoje uczucia w stosunku do takiej „szmaty, co się ubiera jak lump”. Zadeklaruj strojem przynależność do ugrupowania, stowarzyszenia, subkultury, wyraź swoje poglądy, fascynacje muzyczne, kulturowe, ideologiczne: spotkasz się z nietolerancją i jawną agresją, na którą nie znajdziesz rzeczowego argumentu. Geje w Kielcach? Nie istnieją w tkance miasta. Tylko w Internecie jest ich podejrzanie dużo na forach dla homoseksualistów. Mówi „heteryk”: krzyczysz, że geje nie czują się dobrze w CK, to sobie uświadom że nie tylko geje źle się tutaj czują, bo to właśnie CK. Wystarczy jakakolwiek odmienność: inna religia lub jej brak, czasem wystarczy mieć zainteresowania i nie oglądać seriali...

Mamy ładny stadion, mocny skład Korony Kielce i czarnoskórego środkowego obrońcę. Niejeden raz mimo pięknej gry witały go banany, kiedy wchodził na murawę boiska: w związku z tym nie chce mi się szukać nikogo czarnoskórego do wywiadu, bo przecież gołym okiem widać w mediach, co Kielczanie myślą o innych od nich samych. Nieistotna jest osobowość, gdy razi ciemna skóra.

Jesteśmy nietolerancyjni. Brak nam otwartości, brak kultury, trudno się z nami porozumieć. Ludzie przyjeżdżający tu do pracy (tak, znam takich) z innych rejonów Polski narzekają na naszą mentalność, na strach przed innym i agresywne reakcje. Trudno z nami robić interesy. Trudno prowadzić konstruktywną rozmowę. Łatwo nas obrazić, a cenimy się wysoko. Nie lubił nas Żeromski, którego imieniem nazywamy w mieście wszystko, co się da. Witkacy obsmarował nas w wierszyku, który potem wyśpiewał Skrzynecki. Kielce są znane z tego, że piździ na dworcu i generalnie trzeba się nie poddawać, tylko jakoś próbować tu żyć.

Mój kolega jeszcze w liceum opowiadał, jak w harcerskim mundurze szedł do szkoły... czy też, uściślając, biegł, bo zgraja „miłych chłopców” goniła go i rzucała za nim kamieniami. Pamiętam opowieści Rene, Francuza, który kilka lat temu przyjechał tu na wymianę młodzieżową. Kilkakrotnie został niemal pobity, bo był pierwszym człowiekiem w Kielcach, noszącym pod szyją arafatkę. Koleżanka, zafascynowana piercingiem i sztuką tatuażu, niejeden raz słyszała za plecami obraźliwe epitety. Zresztą w Kielcach wystarczy nie chodzić do kościoła, żeby być wyklętym. Wystarczy głośno przyznawać się do posiadania innych niż ogół, życiowych priorytetów. Być kobietą i nie chcieć zostać żoną. Mieć niecodzienne hobby. Obrażać innych sympatyzowaniem z gejami. Mówić „dzień dobry” wchodząc do autobusu i uśmiechać się do ludzi na ulicy: za to można w Kielcach nieźle dostać po głowie.

Czym spowodowana jest ta sytuacja? Myślę, że brakiem perspektyw na ciekawe życie w tym mieście. Stąd ucieka cała inteligencja, która będąc w większości, mogłaby wywalczyć pozytywną mentalną zmianę. Dawniej uciekaliśmy do większych miast Polski, teraz trafiamy do Londynu, Paryża, Berlina: wybieramy życie tam, bo jest nieporównywalnie łatwiejsze i ciekawsze, nie związane z walką o odrobinę wolności i „swój kawałek podłogi”. I tęsknimy tam za rodziną, przyjaciółmi, za kieleckim parkiem i deptakiem. Deklarujemy chęć powrotu, ale tylko wtedy, gdy coś się tu zmieni i przestaniemy być zaułkiem nędzy, a do tego polskim Ciemnogrodem. Gdy będziemy mogli z uśmiechem na ustach i z włosami ufarbowanymi na różowo przejść ulicą Sienkiewicza, bez obaw, że ktoś nas obrazi, obrzuci stekiem wyzwisk, opluje. Gdy wypełniała nas będzie duma, że jesteśmy właśnie stąd. Byłoby miło, naprawdę. To od nas wszystko zależy, niech zatem pierwszym krokiem w tą stronę będzie brak tolerancji dla nietolerancji.


Kinga Matałowska


Komentarze

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego u�ytkownika, prosze sie zarejestrowa�

Anonim 11-01-2012 o godz. 11:26:15
GDZIE SIE SPOTYKAJO GEJE W KIELCACH
Anonim 12-01-2012 o godz. 00:19:39
W siódmym niebie
Error connecting to mysql