Cywilizacja Świat
Wys�ano dnia 27-12-2011 o godz. 09:48:52 przez rafa 7263
Wys�ano dnia 27-12-2011 o godz. 09:48:52 przez rafa 7263
Jak wszystko, z wyjątkiem odchodzenia, klawiatury o menisku wypukłym odejdą do lamusa. Co jednak z twardzielami, którzy nadal wolą wcisnąć niż pomacać? Przekornie upewnimy ich w tym, że mają rację, żebyście wy, podstępni i postępowi, nie spali zbyt spokojnie. |
Wszyscy jesteśmy Chrystusami. Wszyscy wleczemy swój krzyż po piasku. Wszyscy byliśmy patykiem, piórem, długopisem. Teraz wszyscy jesteśmy klawiaturami. Wszyscy mamy swoją klawiaturę. Kasjer i pianista. Gliniarz i zboczeniec. Dziennikarz i dziennikarz. Geniusz i pomyleniec. Klawiatura to przedłużenie umysłu, pomysłu, ust i dłoni. Ogniwo pośredniczące. Byt samoistny, ale zawsze scalony z. Kurier ekspresowy między zmysłem dotyku, a wzroku.
Każda epoka ma dla zdrowia obrońcę epoki poprzedniej. Pisarze, którzy nie chcieli pisać na maszynie, bo maszynę trudniej złamać na pół w przypływie szału. Później pisarze, którzy nie chcieli pisać na klawiaturze, bo nie ma duszy maszyny (sic!) i gorzej wychodzi na zdjęciach. Teraz będzie inaczej. Ogniwo pośredniczące ginie, kabel zostaje przecięty, klawisz wyrwany. Kiedy wciśniemy "D", klawiatura sama dopisze pozostałe trzy litery ("DUMA"). Od wyrażenia myśli nie oddziela już nas żadna narzędziowa przeszkoda, w tym żadna umiejętność posługiwania się narzędziem. Producent dąży do zaawansowanej prostoty. Dobrze, że prostoty. I źle, że prostoty, bo upraszczamy się do rytmu z interfejsem. Czy jeszcze pozostawią nam w spadku coś, w czym mogli będziemy być gorsi albo lepsi? Czy wystarczy być?
Zawsze wystarczyło, ale teraz "być" jak nigdy szepcze fałszywym "mieć". Informacja nie daje wiedzy. Tysiąc policzkujących informacji nie daje tysiąc wiedz. Rozrysowuje kiczowaty obraz, który dopiero dzięki wiedzy mamy szansę zrozumieć, nazwać, może zamalować ciekawszym pigmentem. Wiedza, mimo większej liczby adresów korespondencyjnych, jest złośliwie nadal tam, gdzie była. W przykurzonych czeluściach półki i portalu.
Przepisanie klawiatury na ekran dotykowy daje wygodę, rozleniwiając. Granica się zaciera. Wyświetlacz jest klawiaturą. Klawiatura jest wyświetlaczem. Łamiąc klawiaturę, złamiemy wszystko. Klawiatura nie wyjdzie na zdjęciu, bo aparat już jest klawiaturą. Nie piszemy. Przedszkolnie dobieramy literki z listy, wskazujemy paluszkiem. Łapiąc zboczeńca, niech będzie, za rękę; gratulując policjantowi i sobie trochę też; spuszczając klątwę na dziennikarza; kłaniając się dziennikarzowi, bo zatytułował mi mój obraz.
Warto korzystać z możliwości, jakie oferuje kombajn będący odbiorcą, pośrednikiem, nadawcą, odpowiedzią, pytajnikiem i sprawcą, ale nie trzeba od razu czuć się z nim zbyt wygodnie, pozwolić uśpić. Dotykowy stworek poszerza horyzonty według własnych zasad. Ty masz swoje horyzonciki dokładnie tam, gdzie miałeś wcześniej. Jedziesz szybciej, migający krajobraz przypomina tęczę i mgłę razem wzięte, ale właściwie to nie wiesz, gdzie tak pędzisz. Rozpęd to nie rozwój.
Dotyk jest lepszy w "tylko do odczytu", klawiatura wypukła wciąż wygrywa w pisarskich maratonach. Dlatego chwała temu, co wyhodował garb mądrości w pokłonie przed klawiaturą. To człowiek niewątpliwie bardziej wyprostowany nawet od białej linii po środku drogi. Nie chciałbym kiedyś przeczytać powieści, którą autor dyktował umysłem podłączonym do elektrody. Nawet strumień świadomości jest ograniczony przez świadomość, której dyrygentem jest ogniwo pośredniczące, czyli filtr, czyli długopis, czyli klawiatura. Na terenie zabudowanym rwąca i głęboka rzeka musi być stłamszona zaporą. W przeciwnym razie, zaleje nie tylko wodę na herbatę.
Dopóki słychać będzie kojący stukot, stuku stuku stuk, dopóty słyszalne będzie tętno wysiłku. Stukoty, stukotki, głębokie i płytkie, dźwięczne i stłumione, szorstkie i gładkie - to wszystko już odrębny nurt muzyczny, rock and scroll, rhythm n'screen, neo-qwerty, spacja śpiewana. Inaczej wybrzmiewa dostojny enter, inaczej bekspejs jak seria z karabinu, inaczej wywyższa się szift, inaczej gimnastykuje kontrol, alt i delejt. Każda klawiatura wybrzmiewa niepowtarzalnie, ma inną geografię, każda ma inne menu między klawiszami, inną historię chorób i zalań. Cena często nie gra roli. Swoją klawiaturę lubię, albo i nie lubię. Zbyt płaska być nie może. Wtedy mam wrażenie nieustającego nietrafiania w przycisk.
Klawiaturę dotykową mam już wbudowaną. A kiedy sunę po niej palcem? Cisza. Czy pusta? Zobaczymy. Na razie wciskam wam kit, nie macam.
Każda epoka ma dla zdrowia obrońcę epoki poprzedniej. Pisarze, którzy nie chcieli pisać na maszynie, bo maszynę trudniej złamać na pół w przypływie szału. Później pisarze, którzy nie chcieli pisać na klawiaturze, bo nie ma duszy maszyny (sic!) i gorzej wychodzi na zdjęciach. Teraz będzie inaczej. Ogniwo pośredniczące ginie, kabel zostaje przecięty, klawisz wyrwany. Kiedy wciśniemy "D", klawiatura sama dopisze pozostałe trzy litery ("DUMA"). Od wyrażenia myśli nie oddziela już nas żadna narzędziowa przeszkoda, w tym żadna umiejętność posługiwania się narzędziem. Producent dąży do zaawansowanej prostoty. Dobrze, że prostoty. I źle, że prostoty, bo upraszczamy się do rytmu z interfejsem. Czy jeszcze pozostawią nam w spadku coś, w czym mogli będziemy być gorsi albo lepsi? Czy wystarczy być?
Zawsze wystarczyło, ale teraz "być" jak nigdy szepcze fałszywym "mieć". Informacja nie daje wiedzy. Tysiąc policzkujących informacji nie daje tysiąc wiedz. Rozrysowuje kiczowaty obraz, który dopiero dzięki wiedzy mamy szansę zrozumieć, nazwać, może zamalować ciekawszym pigmentem. Wiedza, mimo większej liczby adresów korespondencyjnych, jest złośliwie nadal tam, gdzie była. W przykurzonych czeluściach półki i portalu.
Przepisanie klawiatury na ekran dotykowy daje wygodę, rozleniwiając. Granica się zaciera. Wyświetlacz jest klawiaturą. Klawiatura jest wyświetlaczem. Łamiąc klawiaturę, złamiemy wszystko. Klawiatura nie wyjdzie na zdjęciu, bo aparat już jest klawiaturą. Nie piszemy. Przedszkolnie dobieramy literki z listy, wskazujemy paluszkiem. Łapiąc zboczeńca, niech będzie, za rękę; gratulując policjantowi i sobie trochę też; spuszczając klątwę na dziennikarza; kłaniając się dziennikarzowi, bo zatytułował mi mój obraz.
Warto korzystać z możliwości, jakie oferuje kombajn będący odbiorcą, pośrednikiem, nadawcą, odpowiedzią, pytajnikiem i sprawcą, ale nie trzeba od razu czuć się z nim zbyt wygodnie, pozwolić uśpić. Dotykowy stworek poszerza horyzonty według własnych zasad. Ty masz swoje horyzonciki dokładnie tam, gdzie miałeś wcześniej. Jedziesz szybciej, migający krajobraz przypomina tęczę i mgłę razem wzięte, ale właściwie to nie wiesz, gdzie tak pędzisz. Rozpęd to nie rozwój.
Dotyk jest lepszy w "tylko do odczytu", klawiatura wypukła wciąż wygrywa w pisarskich maratonach. Dlatego chwała temu, co wyhodował garb mądrości w pokłonie przed klawiaturą. To człowiek niewątpliwie bardziej wyprostowany nawet od białej linii po środku drogi. Nie chciałbym kiedyś przeczytać powieści, którą autor dyktował umysłem podłączonym do elektrody. Nawet strumień świadomości jest ograniczony przez świadomość, której dyrygentem jest ogniwo pośredniczące, czyli filtr, czyli długopis, czyli klawiatura. Na terenie zabudowanym rwąca i głęboka rzeka musi być stłamszona zaporą. W przeciwnym razie, zaleje nie tylko wodę na herbatę.
Dopóki słychać będzie kojący stukot, stuku stuku stuk, dopóty słyszalne będzie tętno wysiłku. Stukoty, stukotki, głębokie i płytkie, dźwięczne i stłumione, szorstkie i gładkie - to wszystko już odrębny nurt muzyczny, rock and scroll, rhythm n'screen, neo-qwerty, spacja śpiewana. Inaczej wybrzmiewa dostojny enter, inaczej bekspejs jak seria z karabinu, inaczej wywyższa się szift, inaczej gimnastykuje kontrol, alt i delejt. Każda klawiatura wybrzmiewa niepowtarzalnie, ma inną geografię, każda ma inne menu między klawiszami, inną historię chorób i zalań. Cena często nie gra roli. Swoją klawiaturę lubię, albo i nie lubię. Zbyt płaska być nie może. Wtedy mam wrażenie nieustającego nietrafiania w przycisk.
Klawiaturę dotykową mam już wbudowaną. A kiedy sunę po niej palcem? Cisza. Czy pusta? Zobaczymy. Na razie wciskam wam kit, nie macam.
Grzegorz Rolecki
Komentarze
|