Świętokrzyskie Kultura Turystyka i Podróże
Wys�ano dnia 12-09-2007 o godz. 09:00:00 przez sergiusz 669
Wys�ano dnia 12-09-2007 o godz. 09:00:00 przez sergiusz 669
Stanisław Staszic na pewno jest wdzięczy studentom Politechniki Częstochowskiej - dzięki nim w Sielpi został zrekonstruowany piec pudlingowy, służący do wytopu żelaza. To jedyny taki czynny obiekt w Europie. W tym tygodniu nastąpi jego rozruch. |
To ukoronowanie rozpoczętej cztery lata temu pracy studentów i ich opiekunów. A łatwo nie było. Rekonstrukcja pieca pudlingowego była dużym wyzwaniem. Nie zachowała się żadna dokumentacja, nie ma zdjęć ani opisów. - Ale bardzo zależało nam na tym, by odtworzyć coś, co tu, w tej fabryce działało. Wszystkie pozostałe eksponaty w tutejszym muzeum są przywiezione z różnych stron, z innych fabryk - tłumaczy prof. Marian Kieloch z Politechniki Częstochowskiej, opiekun grupy i współtwórca projektu rekonstrukcji obiektu. - Podstawą do rekonstrukcji były dla nas resztki fundamentów pieca, druga wytyczna to otwór w suficie, przez który przechodził komin. Wzorowaliśmy się też trochę na konstrukcji podobnych urządzeń niemieckich - opowiada profesor.
Nie ma wątpliwości, że zrekonstruowany piec to rzecz wyjątkowa i na pewno będzie wielką atrakcją Muzeum Zagłębia Staropolskiego w Sielpi.
- W Europie na pewno nie ma czynnego takiego obiektu, wydaje mi się, że na świecie też nie. Takiego pieca nie mają nawet w Wielkiej Brytanii, gdzie został stworzony - podkreśla.
Muzeum mieści się w halach dawnej walcowni i pudlingarni z pierwszej połowy XIX w., która została zbudowana w ramach programu uprzemysłowienia ziem polskich, zainicjowanego po 1815 roku przez Stanisława Staszica. W zakładzie tym wytapiano żelazo, z którego potem robiono urządzenia, głównie dla rolnictwa.
- Nie ma co, jesteśmy dumni. Mogę tu przyjechać ze znajomymi, rodziną i powiem im, że te śruby to ja przykręcałam i te cegły układałam, że dzięki mojej pracy powstał ten piec. Bardzo mnie to cieszy - mówi Beata Karaś, studentka IV roku Wydziału Inżynierii Procesowej, Materiałowej i Fizyki Stosowanej Politechniki Częstochowskiej.
Jest w zespole studentów, którzy w ramach obozów studenckich bezpłatnie konserwują zabytkowe urządzenia fabryczne w muzeum w Sielpi. Dziewczynom, a jest ich w grupie kilka, nie przeszkadza ciężka praca. - Najcięższe elementy dźwigają koledzy, poza tym mamy czas na odpoczynek - mówi Maja Ozga.
Studenci każdego roku spędzają trzy tygodnie w Sielpi. Prace przy piecu prawie zakończyli. W tym tygodniu będzie rozruch. - Po raz pierwszy rozpalimy ogień. Czy się uda? Nie ma mowy, by się nie udało - mówi prof. Kieloch. Żartuje, że teraz największym ich zmartwieniem jest wytworzenie podczas pierwszego rozpalania pieca białego dymu. - Byłby to symbol, że się udało - podkreśla.
Ale w tym roku nie zobaczymy pierwszego wytopu żelaza. - Piec musi wiele godzin się wygrzewać, materiały są świeże. Pierwszy wytop zrobimy w przyszłym roku podczas kolejnych praktyk - mówi opiekun studentów.
A to nie koniec. Studenci w sąsiedztwie pieca natrafili na resztki fundamentów po kolejnym urządzeniu. - Prawdopodobnie tu stał młot pudlingowy, który służył do przekuwania żelaza z pieca, do poprawiania jego jakości. Jeżeli nasze przypuszczenia się potwierdzą, a wszystko na to wskazuje, choćby żużel, który odkryliśmy pod warstwą ziemi, to weźmiemy się za jego rekonstrukcję. To będzie nasze kolejne wielkie wyzwanie - zapowiada prof. Kieloch.
Piec pudlarski (pudling)
Zastąpił piece fryszerskie. Z trzech pieców pudlingowych otrzymywano taką wydajność, jak z około 20 fryszerskich, a to dzięki wynalezieniu przez Anglika Henry'ego Corta nowego sposobu oczyszczania płynnej surówki za pomocą utleniania.
Fabryka w Sielpi Wielkiej
Zakład uruchomiono w 1842 roku. Produkcję zakończono w 1921 roku. W 1934 roku fabryka w Sielpi stała się pierwszym w kraju zabytkiem techniki i przemysłu wpisanym do rejestru zabytków. Została udostępniona zwiedzającym, a równocześnie zaczęto gromadzić plany, rysunki i dokumenty związane z rozwojem przemysłu w Zagłębiu Staropolskim w XIX stuleciu. W czasie wojny hitlerowcy rozebrali i wywieźli niemal wszystkie urządzenia z wyjątkiem koła wodnego. Dopiero w 1956 roku, gdy rozpoczęło działalność reaktywowane po wojnie Muzeum Techniki, zabytek otoczono opieką. Rozpoczęła się jego odbudowa i w 1962 roku placówka, jako oddział muzeum, otrzymała nazwę Muzeum Zagłębia Staropolskiego. Od 1967 roku, z kilkunastoletnią przerwą, studenci Politechniki Częstochowskiej odbywają tam praktyki, odtwarzając i rekonstruując elementy dawnego zakładu.
Nie ma wątpliwości, że zrekonstruowany piec to rzecz wyjątkowa i na pewno będzie wielką atrakcją Muzeum Zagłębia Staropolskiego w Sielpi.
- W Europie na pewno nie ma czynnego takiego obiektu, wydaje mi się, że na świecie też nie. Takiego pieca nie mają nawet w Wielkiej Brytanii, gdzie został stworzony - podkreśla.
Muzeum mieści się w halach dawnej walcowni i pudlingarni z pierwszej połowy XIX w., która została zbudowana w ramach programu uprzemysłowienia ziem polskich, zainicjowanego po 1815 roku przez Stanisława Staszica. W zakładzie tym wytapiano żelazo, z którego potem robiono urządzenia, głównie dla rolnictwa.
- Nie ma co, jesteśmy dumni. Mogę tu przyjechać ze znajomymi, rodziną i powiem im, że te śruby to ja przykręcałam i te cegły układałam, że dzięki mojej pracy powstał ten piec. Bardzo mnie to cieszy - mówi Beata Karaś, studentka IV roku Wydziału Inżynierii Procesowej, Materiałowej i Fizyki Stosowanej Politechniki Częstochowskiej.
Jest w zespole studentów, którzy w ramach obozów studenckich bezpłatnie konserwują zabytkowe urządzenia fabryczne w muzeum w Sielpi. Dziewczynom, a jest ich w grupie kilka, nie przeszkadza ciężka praca. - Najcięższe elementy dźwigają koledzy, poza tym mamy czas na odpoczynek - mówi Maja Ozga.
Studenci każdego roku spędzają trzy tygodnie w Sielpi. Prace przy piecu prawie zakończyli. W tym tygodniu będzie rozruch. - Po raz pierwszy rozpalimy ogień. Czy się uda? Nie ma mowy, by się nie udało - mówi prof. Kieloch. Żartuje, że teraz największym ich zmartwieniem jest wytworzenie podczas pierwszego rozpalania pieca białego dymu. - Byłby to symbol, że się udało - podkreśla.
Ale w tym roku nie zobaczymy pierwszego wytopu żelaza. - Piec musi wiele godzin się wygrzewać, materiały są świeże. Pierwszy wytop zrobimy w przyszłym roku podczas kolejnych praktyk - mówi opiekun studentów.
A to nie koniec. Studenci w sąsiedztwie pieca natrafili na resztki fundamentów po kolejnym urządzeniu. - Prawdopodobnie tu stał młot pudlingowy, który służył do przekuwania żelaza z pieca, do poprawiania jego jakości. Jeżeli nasze przypuszczenia się potwierdzą, a wszystko na to wskazuje, choćby żużel, który odkryliśmy pod warstwą ziemi, to weźmiemy się za jego rekonstrukcję. To będzie nasze kolejne wielkie wyzwanie - zapowiada prof. Kieloch.
Piec pudlarski (pudling)
Zastąpił piece fryszerskie. Z trzech pieców pudlingowych otrzymywano taką wydajność, jak z około 20 fryszerskich, a to dzięki wynalezieniu przez Anglika Henry'ego Corta nowego sposobu oczyszczania płynnej surówki za pomocą utleniania.
Fabryka w Sielpi Wielkiej
Zakład uruchomiono w 1842 roku. Produkcję zakończono w 1921 roku. W 1934 roku fabryka w Sielpi stała się pierwszym w kraju zabytkiem techniki i przemysłu wpisanym do rejestru zabytków. Została udostępniona zwiedzającym, a równocześnie zaczęto gromadzić plany, rysunki i dokumenty związane z rozwojem przemysłu w Zagłębiu Staropolskim w XIX stuleciu. W czasie wojny hitlerowcy rozebrali i wywieźli niemal wszystkie urządzenia z wyjątkiem koła wodnego. Dopiero w 1956 roku, gdy rozpoczęło działalność reaktywowane po wojnie Muzeum Techniki, zabytek otoczono opieką. Rozpoczęła się jego odbudowa i w 1962 roku placówka, jako oddział muzeum, otrzymała nazwę Muzeum Zagłębia Staropolskiego. Od 1967 roku, z kilkunastoletnią przerwą, studenci Politechniki Częstochowskiej odbywają tam praktyki, odtwarzając i rekonstruując elementy dawnego zakładu.
Joanna Gergont Gazeta Wyborcza
Komentarze |