Nauka Technika Recenzje Cywilizacja
Wys�ano dnia 04-09-2006 o godz. 08:00:00 przez pala2 7796
Wys�ano dnia 04-09-2006 o godz. 08:00:00 przez pala2 7796
Świeżo odchudzone obżartuchy wpadają w alkoholizm, a byłych palaczy wciąga hazard. Dlaczego nałogi jednych nękają przez całe życie, a inni pozostają od nich wolni? |
Alkoholicy, heroiniści, hazardziści, palacze, seksoholicy, bulimiczki, ludzie uzależnieni od Internetu czy gier komputerowych - wszyscy z tą samą diagnozą: uzależnienie.
To choroba emocji, która objawia się podporządkowaniem życia jakiejś substancji albo czynności. "Obiekty" uzależnienia bywają różne - alkohol, papierosy. narkotyki, hazard. Cel, w osiąganiu którego pośredniczą, jest jeden - okiełznać emocje. Największy problem tkwi więc w środku, nie zaś w tym, co widać na zewnątrz.
Gdy palacz rzuca papierosy, to jeszcze nie dowód, że uwolnił się od uzależnienia. Jeśli wciąż nie daje sobie rady z własnymi emocjami, szybko znajdzie zamiennik. Stanie się hazardzistą albo uzależni od kawy. Nałogowego internautę, odciętego od Internetu, ogarnie szał zakupów. By zmagać się z życiem, i jeden, i drugi potrzebuje bowiem dodatkowego "wsparcia". Psycholodzy nazywają ten typ zachowań osobowością uzależnieniową.
Każdy szuka nagrody
Tę prawidłowość potwierdza Lubomira Szawdyn, psychoterapeutka od lat pracująca z uzależnionymi. "Choroba jest jedna. Albo ktoś jest uzależniony, albo nie. Ja nie miałam nigdy pacjenta, który byłby uzależniony tylko od narkotyków lub tylko od nikotyny. Ci ludzie nie potrafią zapanować nad "chciejstwem": jak chcą, to muszą coś mieć. To prawda, że potrzebujemy do życia nie tylko tlenu i pożywienia, ale także atrakcji. Życie jest po, aby je smakować, doświadczać w całej pełni, ale trzeba nauczyć się zachowywać umiar. Inaczej szybko staniemy się niewolnikami tej jednej przyjemności, która nam najbardziej przypadła do gustu".
Ewolucja wyposażyła mózg człowieka w specjalny mechanizm regulacyjny, zwany "układem nagrody". Pewne zachowania zostają więc nagrodzone - dobrym samopoczuciem, miłym nastrojem, stanem błogości lub wręcz euforią. Wszystko po to, by człowiek jak najlepiej przystosował się do życia i przedłużał gatunek.
Ludzie szybko jednak poszerzyli listę zachowań, dzięki którym można ów błogostan osiągać. Dla wielu osób jest to także pewnego rodzaju sposób na przetrwanie. Nie potrafią żyć bez "wzmacniaczy?" choć często okazują się one śmiertelną pułapką.
Apetyt na dopaminÄ™
Czym karmi się mózg żądny nagrody? Zbliżenie seksualne, wykwitna kolacja, gra w ruletkę, wspinaczka w górach, wspomnienia miłych chwil z ukochanym - wszystkie te sytuacje łączy jedno. Gdy ciało zalewa fala błogości, lub przeszywa je dreszcz podniecenia - rośnie aktywność dopaminy.
To właśnie ta substancja jest podstawowym neuroprzekaźnikiem w "układzie nagrody". W dodatku wcale nie trzeba angażować się w daną czynność, żeby pobudzić "układ nagrody" do zwiększonych dostaw dopaminy. Często wystarczają nawet same sygnały zapowiadające przyjemne doznania: zapach pieczeni, erotyczne zdjęcia albo sugestywna reklama papierosów.
Geny nienasycenia
Kiedyś sądzono, że stopień tolerancji na poszczególne środki odgrywa główną rolę w uzależnieniach. Dziś uważa się, że dużo ważniejszy jest mechanizm powstawania głodu, "chcicy", jak mówią narkomani, bo to właśnie ją trzeba poskromić, by zacząć zdrowo żyć. Dlaczego więc jedni potrafią nad nią zapanować, a inni nie?
Wiele badań wskazuje na udział genów w podatności na uzależnianie: np. według australijskiego psychologa Andrew C. Heatha, podatność na uzależnienia od alkoholu dziedziczy 66% mężczyzn i blisko 75% kobiet. Wpływ predyspozycji genetycznych na wystąpienie alkoholizmu potwierdzają też badania dzieci adoptowanych. Jeśli ich biologiczni rodzice byli alkoholikami, to - mimo najlepszych warunków w rodzinie adopcyjnej - ryzyko alkoholizmu jest duże. Znacznie wyższe niż u dzieci, których biologiczni rodzice nie byli alkoholikami - adoptowanych przez alkoholików.
To jednak jeszcze niczego nie przesądza. O tym, czy poradzimy sobie z życiem, w dużej mierze decyduje wychowanie.
"Tylko niektórzy z nas mieli szczęście dostać tyle ciepła, tyle miłości i tyle konsekwencji od rodziców, żeby umieć sobie poradzić z przeszkodami, na które napotykają w życiu" - mówi Lubomira Szawdyn. "Inni, którzy nauczyli się jako dzieci, że gdy ktoś się upija, to od razu staje się bardziej rozmowny, zabawniejszy, zaczyna świetnie tańczyć, będą traktować alkohol jako remedium na swoje problemy. Wszystkie programy terapeutyczne mają jedno zadanie: nauczyć żyć".
W zbiorowym portrecie psychologicznym osób uzależnionych kilka cech wysuwa się na pierwszy plan. Najczęściej są niedojrzali i mało odporni na niepowodzenia, oczekują natychmiastowego zaspokojenia potrzeb, ale sami nie umieją o to zadbać. Chcą, by ktoś ich wyręczył, poradził sobie za nich z życiem. Są mało przebojowi. To ich różni od tych, których nałogi się nie imają.
To choroba emocji, która objawia się podporządkowaniem życia jakiejś substancji albo czynności. "Obiekty" uzależnienia bywają różne - alkohol, papierosy. narkotyki, hazard. Cel, w osiąganiu którego pośredniczą, jest jeden - okiełznać emocje. Największy problem tkwi więc w środku, nie zaś w tym, co widać na zewnątrz.
Gdy palacz rzuca papierosy, to jeszcze nie dowód, że uwolnił się od uzależnienia. Jeśli wciąż nie daje sobie rady z własnymi emocjami, szybko znajdzie zamiennik. Stanie się hazardzistą albo uzależni od kawy. Nałogowego internautę, odciętego od Internetu, ogarnie szał zakupów. By zmagać się z życiem, i jeden, i drugi potrzebuje bowiem dodatkowego "wsparcia". Psycholodzy nazywają ten typ zachowań osobowością uzależnieniową.
Każdy szuka nagrody
Tę prawidłowość potwierdza Lubomira Szawdyn, psychoterapeutka od lat pracująca z uzależnionymi. "Choroba jest jedna. Albo ktoś jest uzależniony, albo nie. Ja nie miałam nigdy pacjenta, który byłby uzależniony tylko od narkotyków lub tylko od nikotyny. Ci ludzie nie potrafią zapanować nad "chciejstwem": jak chcą, to muszą coś mieć. To prawda, że potrzebujemy do życia nie tylko tlenu i pożywienia, ale także atrakcji. Życie jest po, aby je smakować, doświadczać w całej pełni, ale trzeba nauczyć się zachowywać umiar. Inaczej szybko staniemy się niewolnikami tej jednej przyjemności, która nam najbardziej przypadła do gustu".
Ewolucja wyposażyła mózg człowieka w specjalny mechanizm regulacyjny, zwany "układem nagrody". Pewne zachowania zostają więc nagrodzone - dobrym samopoczuciem, miłym nastrojem, stanem błogości lub wręcz euforią. Wszystko po to, by człowiek jak najlepiej przystosował się do życia i przedłużał gatunek.
Ludzie szybko jednak poszerzyli listę zachowań, dzięki którym można ów błogostan osiągać. Dla wielu osób jest to także pewnego rodzaju sposób na przetrwanie. Nie potrafią żyć bez "wzmacniaczy?" choć często okazują się one śmiertelną pułapką.
Apetyt na dopaminÄ™
Czym karmi się mózg żądny nagrody? Zbliżenie seksualne, wykwitna kolacja, gra w ruletkę, wspinaczka w górach, wspomnienia miłych chwil z ukochanym - wszystkie te sytuacje łączy jedno. Gdy ciało zalewa fala błogości, lub przeszywa je dreszcz podniecenia - rośnie aktywność dopaminy.
To właśnie ta substancja jest podstawowym neuroprzekaźnikiem w "układzie nagrody". W dodatku wcale nie trzeba angażować się w daną czynność, żeby pobudzić "układ nagrody" do zwiększonych dostaw dopaminy. Często wystarczają nawet same sygnały zapowiadające przyjemne doznania: zapach pieczeni, erotyczne zdjęcia albo sugestywna reklama papierosów.
Geny nienasycenia
Kiedyś sądzono, że stopień tolerancji na poszczególne środki odgrywa główną rolę w uzależnieniach. Dziś uważa się, że dużo ważniejszy jest mechanizm powstawania głodu, "chcicy", jak mówią narkomani, bo to właśnie ją trzeba poskromić, by zacząć zdrowo żyć. Dlaczego więc jedni potrafią nad nią zapanować, a inni nie?
Wiele badań wskazuje na udział genów w podatności na uzależnianie: np. według australijskiego psychologa Andrew C. Heatha, podatność na uzależnienia od alkoholu dziedziczy 66% mężczyzn i blisko 75% kobiet. Wpływ predyspozycji genetycznych na wystąpienie alkoholizmu potwierdzają też badania dzieci adoptowanych. Jeśli ich biologiczni rodzice byli alkoholikami, to - mimo najlepszych warunków w rodzinie adopcyjnej - ryzyko alkoholizmu jest duże. Znacznie wyższe niż u dzieci, których biologiczni rodzice nie byli alkoholikami - adoptowanych przez alkoholików.
To jednak jeszcze niczego nie przesądza. O tym, czy poradzimy sobie z życiem, w dużej mierze decyduje wychowanie.
"Tylko niektórzy z nas mieli szczęście dostać tyle ciepła, tyle miłości i tyle konsekwencji od rodziców, żeby umieć sobie poradzić z przeszkodami, na które napotykają w życiu" - mówi Lubomira Szawdyn. "Inni, którzy nauczyli się jako dzieci, że gdy ktoś się upija, to od razu staje się bardziej rozmowny, zabawniejszy, zaczyna świetnie tańczyć, będą traktować alkohol jako remedium na swoje problemy. Wszystkie programy terapeutyczne mają jedno zadanie: nauczyć żyć".
W zbiorowym portrecie psychologicznym osób uzależnionych kilka cech wysuwa się na pierwszy plan. Najczęściej są niedojrzali i mało odporni na niepowodzenia, oczekują natychmiastowego zaspokojenia potrzeb, ale sami nie umieją o to zadbać. Chcą, by ktoś ich wyręczył, poradził sobie za nich z życiem. Są mało przebojowi. To ich różni od tych, których nałogi się nie imają.
Marta Abramowicz / www.focus.pl
Komentarze |