Kielce v.0.8

Sport i Rekreacja
Vale Tudo - Walka bez reguł?

 drukuj stron�
Sport i Rekreacja Sport i Rekreacja
Wys�ano dnia 29-10-2004 o godz. 13:00:00 przez pala2 1274

Koniec z capoeirą i efektownymi kopnięciami znanymi ze wschodnich sztuk walki. Brazylijskie vale tudo stwarza niepowtarzalną okazję sprawdzenia swych sił w walce pozbawionej niemal wszelkich reguł... Ten sport dopuszcza kopanie leżącego oraz uderzenia kolanami i łokciami. Ale bez obaw: ponoć poważne kontuzje zdarzają się tu nie częściej niż w zapasach lub judo.


Na stołecznych ulicach pojawił się niedawno niecodzienny plakat. Fotografia przedstawiała dwóch potężnie zbudowanych mężczyzn walczących w stalowej klatce. Leżący osłaniał się przed potężnym kopnięciem zadawanym przez drugiego. Pod zdjęciem umieszczono dopisek z zagadkowym równaniem: "vale tudo = bjj + zapasy + thai boxing + boks", numer telefonu oraz hasło "Walka bez reguł".

Zabójcze równanie

Składnikami tego równania są cztery sporty walki. Bjj to skrót od brazylijskiego jiu-jitsu, kolejnej po capoeirze sztuki rodem z Ameryki Południowej, przebojem zdobywającej świat. Brazylijskie jiu-jitsu przypomina judo, z którego się zresztą wywodzi. Zawodnicy ubrani w kimona (judogi) za pomocą rzutów dążą do obalenia przeciwnika na ziemię. O ile jednak judo kładzie nacisk na pojedynek w pozycji stojącej, o tyle w jiu-jitsu najważniejsza jest walka w parterze. "Na ziemi najłatwiej za pomocą dźwigni i duszenia zniwelować przewagę fizyczną nawet znacznie większego rywala" - wyjaśnia Mirosław Okniński, trener i założyciel Warszawskiego Centrum Brazylijskiego Jiu-Jitsu i Vale Tudo. Cała dyscyplina wiele zawdzięcza japońskim korzeniom. Paweł Nastula, mistrz olimpijski z Atlanty, od dawna przyglądający się brazylijskiej sztuce walki, podkreśla, iż 70 proc. technik bjj pochodzi z judo.

Jiu-jitsu sprawdza się w walce z przeciwnikiem w kimonie (lub napastnikiem ubranym w coś więcej niż łatwo pękająca koszulka), zaś zapasy przydają się w sytuacji, gdy chwyt za strój nie gwarantuje przewrócenia oponenta. Uczą także, jak obronić się przed przewróceniem.

Trzecim składnikiem równania jest boks tajski, protoplasta zachodniego kick boxingu. Prócz ciosów pięścią, stopą i piszczelem dopuszcza uderzenia kolanami i łokciami. Słynie z nokautujących kopnięć w udo, po których niewprawnym przeciwnikom z bólu zazwyczaj przechodzi ochota do dalszej walki.

Czwarty jest boks. Sport znany przez wszystkich. Podobnie jak i w przypadku 3 poprzednich vale tudo i z niego zaczerpęło skuteczne techniki uderzeń prostymi i sierpami, które nokautują przeciwnika.

Bez reguł i kompromisów

Vale tudo to powstała ponad sto lat temu w Brazylii tradycja "walk bez reguł" (sama nazwa oznacza po portugalsku "wszystko dozwolone"), w których zakazane były tylko uderzenia w oczy i krocze. Zwycięzcą zostawał ten, kto zmusił przeciwnika do poddania się lub pozbawiał go szans na kontynuowanie walki. Często oznaczało to trwałe urazy i okaleczenia.

Dziś, mimo liberalnej formuły dopuszczającej kopanie leżącego, uderzenia kolanami i łokciami, a także niebezpieczne rzuty, w których przeciwnik spada na głowę, vale tudo jest jeszcze jedną dyscypliną sportową. Dosyć brutalną (większość pojedynków kończy się nokautem, a zawodnicy ring lub stalową klatkę, w której odbywają się walki, często opuszczają zakrwawieni), jednak umożliwiającą w miarę bezpieczne współzawodnictwo. "Nie ma mowy o walce zupełnie bez reguł, gdyż starcie regulowane jest przez szereg szczegółowych przepisów - mówi Paweł Nastula. - Na pewno vale tudo to doskonały sposób na wszechstronne sprawdzenie swoich umiejętności. Atrakcyjny dla widzów, choćby dlatego, że pokazuje starcia przeciwników uprawiających różne style i preferujących różne sposoby walki. Ciekawy także dla zawodników, wśród których jest wielu doskonałych sportowców. Dla nich to świetny sposób na zarobienie dużych pieniędzy po zakończeniu kariery w macierzystej dyscyplinie. Sam zastanawiam się nad startem w takich zawodach, np. w Japonii, gdzie wciąż jestem znany. Ale na razie rezerwuję swój czas dla judo".

Wielobój sztuk walki

Żeby sprawdzić się w tak wszechstronnej formule, zawodnicy warszawskiego centrum trenują równocześnie jiu-jistu, zapasy, boks, boks tajski, shootfighting. Za każdy element wyszkolenia odpowiadają inni trenerzy, renomowani zapaśnicy i kick bokserzy.

Jeden dzień w tygodniu poświęcany jest na połączenie tego w całość. Zawodnicy przystępują do sparingów ubrani w rękawice, ochraniacze na szczęki i kaski. Ich starcia mogą rozczarować miłośników kina akcji spod znaku Jeana Claude'a Van Damme'a oraz gier komputerowych. Nie ma tu miejsca na obrotowe kopnięcia i efektowne młynki rękoma. Szybka wymiana ciosów i kopnięć, zwarcie, walka o pozycję dogodną do rzutu lub uderzenia kolanem. Pojedynek najczęściej kończy się na ziemi, gdy jeden z przeciwników po zastosowaniu dźwigni (na rękę, nogę lub kark) lub duszenia zostaje zmuszony do poddania się. Czasem walczący przyparty do maty gradem ciosów i kopnięć poddaje się, uznając, że nie ma szans na kontratak. "To jednak zdarza się rzadko. Od początku uczymy, jak uciec spod przeciwnika siedzącego na brzuchu i okładającego pięściami czy nawet kopiącego nas z góry" - wyjaśnia Mirosław Okniński.

Lecz początki bywają trudne. Pierwsze dają się we znaki braki kondycyjne. Po kilkudziesięciu sekundach walki zaczyna brakować powietrza w płucach, a przed oczami migotają gwiazdy. Słabnącemu zawodnikowi coraz trudniej złapać i przewrócić przeciwnika, coraz trudniej obronić się przed kopnięciami. Walka w parterze jest jeszcze większą mordęgą. Nic dziwnego, że po pojedynku rywale często długo leżą na macie, głośno łapiąc powietrze. Na pierwszy rzut oka trudno odróżnić zwycięzcę od pokonanego. Wszyscy jednak chwalą sobie te sparingi. "Po kilku pojedynkach czuję się totalnie rozluźniony. To doskonały sposób na wyżycie się po całym dniu spędzonym w biurze" - tłumaczy jeden z trenujących.

Napięcie towarzyszące takim walkom pozwala zapomnieć o lęku i bólu. Zazwyczaj jeszcze kilka dni po treningu na ciele można znaleźć zadrapania lub siniaki. Na szczęście walczący uważają na siebie nawzajem, dzięki czemu do tej pory udało się uniknąć poważniejszych kontuzji i złamań. "Większość urazów, na które narzekają ćwiczący, wynika z zastosowania zbyt dużej siły przy zakładaniu dźwigni. Stopień urazowości w tym sporcie nie odbiega od innych sztuk walki" - wyjaśnia Mirosław Okniński. Naruszone stawy goją się dość szybko i o ile nie są dalej nadwerężane, nie sprawiają zawodnikom większego kłopotu.

Żadnych łysych głów

Mimo "krwiożerczego" image'u i opinii najbrutalniejszego sportu walki vale tudo nie przyciąga łysych osiłków spod znaku trzech pasków i kija bejsbolowego. "Trening jest wyczerpujący, a o zwycięstwie decyduje nie tylko siła, ale także spryt i umiejętności. Dla typów spod ciemnej gwiazdy to zbyt męczące. Znacznie łatwiej pójść na siłownię i zainwestować w anaboliki" - wyjaśnia Piotr, jeden z uczestników zajęć.

Na sali przeważają studenci i uczniowie szkół średnich. Jest kilka osób pod trzydziestkę, a nawet starszych. Są informatycy, maklerzy, prawnicy. Do niedawna w zajęciach uczestniczył menedżer jednego z zachodnich banków inwestycyjnych.

Część trafiła tu rozczarowana treningami tradycyjnych sztuk walki - karate, kung- fu czy aikido. "Pojedynek z wyimaginowanym przeciwnikiem nie ma sensu. Tutaj podczas walk mogę sprawdzić, jak to, czego się nauczyłem, sprawdza się w realnym starciu" - wyjaśnia jeden z trenujących. Inni, jak Tomek, student II roku Wydziału Elektroniki i Technik Informacyjnych Politechniki Warszawskiej, chcieli spróbować czegoś nowego. "Od podstawówki zajmowałem się judo, więc chętnie przyszedłem na jiu-jitsu. Kiedy okazało się, że mogę tu trenować także zapasy, którymi pasjonował się mój dziadek, nie zastanawiałem się długo. Teraz na treningach judo zaskakuję przeciwników technikami z brazylijskiego jiu-jitsu, a na jiu-jitsu przydaje mi się znajomość rzutów z judo" - śmieje się.

Szansa dla laika

Większość uczestników to jednak osoby zupełnie niedoświadczone. Przyszli, chcąc nauczyć się efektywnego sposobu samoobrony, bez rytuałów i zbędnej nadbudowy filozoficznej. Do vale tudo i brazylijskiego jiu-jitsu zachęciły ich krążące po kraju kasety z profesjonalnych gal. Oglądając zawody, podczas których niewielcy zawodnicy z Brazylii pokonywali ponadstukilogramowych bokserów czy karateków, uznali, że to jest to.

Z czasem zauważyli też inne zalety vale tudo. Piotrek Szuster, 35-letni właściciel firmy reklamowej, nad trenowaniem sztuk walki zaczął się zastanawiać dopiero niedawno. "Wcześniej chodziłem trochę na siłownię, ale to było nudne. Miałem poczucie, że coś tracę, że omija mnie to fajne poczucie rozwoju, które przychodzi z regularnym treningiem - opowiada. - Na brazylijskie jiu-jitsu trafiłem przez przypadek, szukając informacji na temat capoeiry. Już po pierwszym treningu wiedziałem, że chcę się tym zajmować dalej. Duży wysiłek pozwalający szybko zdobyć kondycję, interesujące techniki, które można od razu sprawdzić w działaniu, a do tego luz, swoboda i brak hierarchii, z którymi dotychczas kojarzyły mi się sztuki walki".

Walka i samoobrona

Nie bez znaczenia jest też poczucie wyjątkowości związane z uprawianiem mało znanej dyscypliny, której reprezentanci zasłynęli jako niepokonani na międzynarodowych turniejach walki wręcz. Sparingi w Warszawskim Centrum Brazylijskiego Jiu-Jitsu i Vale Tudo podglądają zapaśnicy. Są mocno zaskoczeni, gdy muszą się poddać po założeniu dźwigni lub duszenia przez niespełna 70-kilogramowego chudzielca.

Ta świadomość dodaje pewności siebie. Pewności, która przydaje się w najmniej oczekiwanych momentach. "Kilka tygodni temu facet wyjeżdżający z parkingu zarysował mi samochód. Zwróciłem mu uwagę, zaczęliśmy dyskutować. Do kłótni włączył się jego kolega, znacznie bardziej napastliwy. Nagle zaczął mnie szarpać. Uderzyłem go dwa razy. Przewrócił się i choć nic się nie stało, przeszła mu ochota do dalszej awantury. Potem szybko się dogadaliśmy co do rysy. Ja dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że jeszcze przed dwoma laty pozwoliłbym się okładać temu facetowi" - opowiada Piotr, jeden z najstarszych stażem uczestników zajęć. Dla jego znajomych, którzy czują się coraz mniej pewnie na ulicach Warszawy, ta anegdota to najlepsza rekomendacja treningów vale tudo.

Vale Tudo rozprzestrzenia się już na całą Polskę - dotarło także do Kielc :). Aby uzyskać szczegułowe informacje na temat tego sportu w naszym mieście należy kontaktować sie z trenerami w Klubie Judo Shogun na ulicy Wojewódzkiej 2.
BuHmistrz for WiCi. :)


Komentarze

Error connecting to mysql