Kielce v.0.8

Sport i Rekreacja
Victory na Ściegiennego.

 drukuj stron�
Sport i Rekreacja Kielce
Wys�ano dnia 26-03-2012 o godz. 23:42:11 przez rafa 2638

Jednym z postanowień naszej redakcji na nadchodzący sezon wydarzeń kulturalnych i sportowych było: „Skoro piłka nożna jest tematem roku, to my wreszcie zajmiemy się dziennikarsko Koroną, na którą i tak niektórzy z nas chadzają prywatnie”. Najważniejszymi aspektami będą dla nas oczywiście kultura kibicowania i kultura wokół kibicowania. 



Na mocy tego postanowienia przybyłem na stadion na krótko przed meczem z Polonią Warszawa. Żeby szybko zająć miejsce, udałem się na sektor rodzinny. Urzęduje tam doświadczona kibicowska gwardia, której odpowiednik na stadionie Cracovii nosi miano „loży szyderców”.

Loża ma to do siebie, iż bezbłędnie rozpoznaje zawodników (uczcie się, sprawozdawcy!) i ma całe mnóstwo propozycji zmiany zawodu dla sędziów. Kilka kontrowersyjnych decyzji arbitrów (w tym nieuznana bramka dla Korony) i liniowemu znaleziono partię polityczną, do której może należeć. Jakąś rozrywkę należało sobie znaleźć, gdyż piłkarzom brakowało pewności w zagraniach. Najwięcej emocji wywoływały nie do końca udane wykopy bramkarza Zbigniewa Małkowskiego, choć trzeba przyznać, że wyłapywanie piłki po dośrodkowaniach wychodziło mu bez zarzutu. Ryzykowne wybicie zdarzyło mu się także w drugiej części meczu. Reakcją jednego z kibiców był okrzyk: „Zbyszek! Który raz?!”.

Gra skrzydłami nie do końca wychodziła kieleckiej drużynie: a to zaskakująca dla bocznego pomocnika piłka po ziemi, a to wysokie podania przypominające grę reprezentacji Norwegii w pierwszej połowie lat 90. XX wieku.
Z powodu trwającego protestu kibiców z „młyna”, w sektorze rodzinnym lepiej słyszalna niż wszyscy kieleccy fani była się grupka sześćdziesięciu siedmiu Polonistów.
Pierwsza, bezbramkowa połowa mogła skłaniać do refleksji typu „Litości! Przecież to pojedynek czwartej i piątej drużyny Ekstraklasy”.

W przerwie obszedłem stadion, aby sprawdzić czy mimo protestu nie uchowała się choćby flaga z napisem „To my, Pikniki!” wieszana na sektorze zajmowanym przez spokojniejszych kibiców.

Żadnej flagi, nawet tej. Choć chyba wszyscy czekają na powrót zorganizowanego dopingu, w obecnej sytuacji pozostaje nauczyć widzów przychodzących na stadion przy ul. Ściegiennego okrzyku „Nawet bez »Młyna« w Kielcach najlepsza drużyna”.

Już w 49 minucie okazało się, że grupa piłkarzy rzeczywiście jest znakomita. Prostopadłe podanie do Pawła Golańskiego i prawy obrońca, który w pierwszej połowie wybił piłkę z linii bramkowej kieleckiej drużyny, strzela na 1:0.
Kilka minut później z najbliższej odległości do bramki trafił Maciej Korzym, podwyższając wynik na 2:0. Trzecia bramka dla Korony padła po rzucie rożnym i strzale głową Artura Lenartowskiego.

„Rozkręcili” się też kibice, dla których dodatkowym impulsem była afektowna „angielka” (w świętokrzyskim: kopnięcie piłki pietą, w niektórych regionach nazywa się tak bramkę od poprzeczki) trenera Leszka Ojrzyńskiego. Obok haseł i piosenek dedykowanych piłkarzom i szkoleniowcowi dało się słyszeć także hasło protestu przeciw nadgorliwemu egzekwowaniu ustawy o języku polskim: „Piłka nożna dla kibiców”.

Na boisku dominowała Korona, która wywalczyła jeszcze kilka stałych fragmentów gry. Po akcji rezerwowego Mateusza Łuczaka czerwoną kartkę otrzymał powstrzymujący go obrońca Polonii Maciej Sadlok. Mecz zakończył się wynikiem 3:0 dla kieleckich piłkarzy. Na koniec zabrzmiały dwa utwory muzyczne: znaleziony przez pracującego dla Korony DJ-a Tomasza Dudka a doskonale pamiętany przez pokolenie urodzone w latach 80-tych XX wieku „Victory” z programu telewizyjnego „Morze” oraz oczywiście pieśń „Dni, których jeszcze nie znamy”, która jest hymnem kieleckich kibiców.

Oby „Victory” wciąż było tak adekwatne do okoliczności, w których jest odtwarzane.


Andrzej Szczodrak


Komentarze

Error connecting to mysql