Sport i Rekreacja
Wys�ano dnia 19-10-2004 o godz. 07:00:00 przez pala2 362
Wys�ano dnia 19-10-2004 o godz. 07:00:00 przez pala2 362
W rewanżowym meczu drugiej rundy Pucharu Zdobywców Pucharów piłkarzy ręcznych VIVE KIELCE wygrało z hiszpańskim CBM Valladolid 25:23 (10:11). Do dalszych rozgrywek awansowali jednak Hiszpanie, którzy pierwszy mecz wygrali 33:25. |
Vive: Bernacki, Tkaczyk - Nowakowski 8 (2), Hiliuk 5, Kuchczyński 4, Wasiak 3, Anuszewski 1, Bystram 1, Litowski 1, P. Sieczka 1, Kliszczyk 1, Grabarczyk, J. Sieczka.
Karne: 5/2 (rzuty Anuszewskiego, Kliszczyka i Wasiaka obronił Sierra). Kary: 10 minut (Grabarczyk 22, 51, Wasiak 36, Nowakowski 42, Litowski 59).
Valladolid: Sierra - Gull 8 (4), Rentero 5, Raul Gonzalez 3, Davis 3, Garabaya 3, Fis 1, Antonio Asier, Gamboa, Chema, Delgado.
Karne: 4/4. Kary: 10 min. (Antonio Asier 8, 30, Rentero 22, Davis 23, 36).
Sędziowali: E. Borisow i O. Tarasikow z Rosji. Widzów 1500.
Przebieg: 1:0, 1:2, 2:2, 2:4, 3:4, 3:5, 5:5, 5:6, 6:6, 6:7, 8:7, 8:9, 9:9, 9:10, 10:10, 10:11; 14:11, 14:12, 15:12, 15:13, 16:13, 16:15, 18:15, 18:16, 20:16, 20:17, 21:17, 21:18, 22:18, 22:20, 23:20, 23:21, 24:21, 24:22, 25:22, 25:23.
Kibice, którzy szczelnie wypełnili halę przy ulicy Krakowskiej i przez cały mecz gorąco zagrzewali swój zespół do walki, liczyli, że Vive będzie stać na odrobienie ośmiobramkowej straty i przedarcie się do następnej rundy. Ale Hiszpanie, finaliści poprzedniej edycji Pucharu Zdobywców Pucharów, są drużyną zbyt doświadczoną i praktycznie przez cały mecz "trzymali rękę na pulsie"...
Vive przegrało dwumecz atakiem. Niewiele można zwojować w Europie, nie mając zawodnika, na którego rzut z drugiej linii zawsze można liczyć. Stracone wczoraj tylko 23 bramki wystawiają natomiast wysoką notę defensywie naszego zespołu. Wczoraj kielczanom wyraźnie nie wyszła gra ofensywna w pierwszej połowie. Zawodnicy wicemistrza Polski mieli potężne problemy z przebiciem się rzutami z drugiej linii przez imponująco prezentujący się (trzech zawodników powyżej 200 cm) środek obrony Valladolid. W dodatku zawodnicy gospodarzy zbyt często proponowali indywidualne akcje, wybierali się z rzutami z nieprzygotowanych pozycji, przez co zrobili bohatera meczu z bramkarza gości Jose Manuela Sierry. Golkiper Hiszpanów zwykle tak się ustawiał, że piłka trafiała prosto w niego. W sumie Sierra odbił w pierwszej połowie 13 rzutów i aż trzy razy wygrywał pojedynki z naszymi zawodnikami przy rzutach karnych! Bardzo słaby dzień miał Filip Kliszczyk (zaledwie jeden gol na 10 oddanych rzutów), nieskuteczne były akcje Pawła Sieczki, wielkiego pola do popisu nie miał Adrian Anuszewski, szybko zmieniony na Aleksandra Litowskiego. W tej sytuacji jedynymi, którzy więcej niż raz trafili piłką do bramki Valladolid w pierwszej połowie byli skrzydłowy Robert Nowakowski (4) i kołowy Radosław Wasiak (2).
Lepiej wyglądała gra obronna gospodarzy. Udało się zneutralizować bramkostrzelnego Kubańczyka Julio Fisa, który jeśli już przerzucił naszą defensywę, to trafiał na Rafała Bernackiego. Najwięcej zamieszania robiły podania do kołowego Rubena Garabay'i, które zwykle kończyły się golem lub rzutem karnym. Mocnym punktem Valladolid był tym razem leworęczny, mierzący 204 cm Szwajcar Eric Gull.
Nadzieja na to, że coś ciekawego dla kielczan może się jeszcze zdarzyć, powstała tuż po przerwie, kiedy szczypiorniści Vive otworzyli drugą połowę czterema golami z rzędu. Wynikało to w dużej mierze ze świetnych interwencji Bernackiego, który odbił w całym meczu mniej piłek niż jego vis a vis, ale miał o wiele trudniejsze rzuty. Było więc 14:11, a gdyby nie kilka zgubionych przez naszych zawodników piłek, mogło być jeszcze lepiej. Potem na kilka odważnych rzutów z drugiej linii zdecydował się Jurij Hiliuk, a agresywna obrona kieleckiej "siódemki" wymusiła na rywalach błędy. Ale Hiszpanie grali bardzo spokojnie, jakby mniej korzystny obrót wydarzeń nie zrobił na nich żadnego wrażenia. Trener Valladolid Juan Carlos Pastor wypuszczał Fisa tylko na kilkuminutowe wstawki, bo wystarczająco skuteczni byli zawodnicy grający z prawej strony boiska - Gull i skrzydłowy Juan Bosco Rentero. W 47 minucie po kolejnym przestrzelonym rzucie Fisa i jedynym w tym meczu trafieniu Kliszczyka Vive wygrywało już 20:16 i wydawało się, że nie wszystko stracone. Tym bardziej że polski zespół kilka razy dostawał piłkę, dzięki albo złym podaniom Hiszpanów, albo dobrym interwencjom swojego bramkarza. Niestety, rzuty piłkarzy Vive znów zaczęły trafiać w Sierrę...
Organizatorzy postarali się o oprawę meczu, której nie powstydziłby się finał Ligi Mistrzów. Były nawet hymny narodowe.
Po meczu powiedzieli
Juan Carlos Pastor, trener Valladolid: - Kluczem do sukcesu była dziś nasza gra w obronie. Dzięki niej w pierwszej połowie nie pozwoliliśmy Vive na rozegranie zbyt wielu składnych akcji, większość goli dla gospodarzy padała po indywidualnych akcjach. W drugiej części zaczęliśmy mieć problemy z grą w ataku i przyznam, że w pewnym momencie miałem obawy o wynik, ale zmniejszyliśmy straty do trzech bramek i sytuacja wróciła do normy.
Aleksander Malinowski, trener Vive: - Najbardziej boli, gdy się haruje w obronie, a nic z tego nie ma, bo słabo gra atak. W ważnych momentach popełniliśmy za dużo prostych błędów, to nie może się zdarzać w meczach tej rangi. Pojedynek mógł się podobać, bo było w nim dużo walki. Wygraliśmy, ale niedosyt pozostał.
Robert Nowakowski: - Przy stanie 14:11 zabrakło nam trochę szczęścia, zrobiliśmy kilka prostych błędów. Gdybyśmy wtedy odskoczyli na sześć bramek, wszystko się jeszcze mogło wydarzyć. Chyba za szybko chcieliśmy odrobić straty i trochę nas poniosło.
Radosław Wasiak: - Valladolid to klasowy zespół, który nie pozwolił nam na więcej, gdy odrobiliśmy w pewnym momencie 50 procent strat. Wyszła jego dojrzałość i doświadczenie. Wygrana nie daje nam wielkiej satysfakcji, bo odpadliśmy, ale na pewno poprawia morale w zespole po pierwszym meczu. Cały czas żałuję tych fatalnych 11 minut w Valladolid, gdy daliśmy rywalowi odskoczyć na kilka bramek...
W innych meczach PZP
Sporting Lizbona (Portugalia) - Goldmann Druck Tulnn Austria 30:22 (pierwszy mecz 33:32, awans Sportingu), Cankaya Ankara (Turcja) - Cyprus College (Cypr) 30:18 (27:29, Cankaya), CBM Ademar Leon (Hiszpania) - Torggler Group Merano (Włochy) 35:19 (28:28, Ademar), HK Tongeren (Belgia) - Drott Halmstadt (Szwecja) 19:35 (21:35, Drott), Bevo HC Panningen (Holandia) - US Ivry Handball (Francja) 18:30 (26:33, Ivry), Kadetten Schaffhausen (Szwajcaria) - HCM Piatra Neamt (Rumunia 44:20 (12 bramek Leszka Starczana) i 38:23 (oba mecze w Schaffhausen, awans Szwajcarów), Medvecsak Zagrzeb (Chorwacja) - Szabolcs Nyiregyhazi (Węgry) 34:26 (27:32, Medvecsak), Partizan Belgrad (Serbia i Czarnogóra) - Chocolate Boys Tallin (Estonia) 25:26 (30:22, Partizan), GAC Kilkis (Grecja) - Kaustik Wołgograd (Rosja) 23:20 (27:23, awans GAC), HC Bascharage (Luksemburg) - Szachtar Donieck (Ukraina) 26:37 i 22:28 (oba mecze w Bascharage, awans Szachtara), HSV Hamburg (Niemcy) - Victory Regia Mińsk (Białoruś) 42:21 i 36:31 (oba mecze w Hamburgu, awans HSV), FCK Handbold Kopenhaga (Dania) - Olimpus Kiszyniów (Mołdawia) 38:23 i 38:24 (oba mecze w Kopenhadze, awans FCK), Haslum HK (Norwegia) - Maccabi Rishion Le Zion (Izrael) 31:31 i 36:26 (oba mecze w Haslum, awans HK).
Zespół kielczanina Wojciecha Bąblewskiego, grecki Panellinios Ateny, awansował do trzeciej rundy Pucharu EHF. W rewanżowym meczu z Union Beynoise (Belgia) Grecy wygrali we własnej hali 30:29 (12:15). W pierwszy meczu również lepsi byli Ateńczycy, którzy zwyciężyli 28:24.
W Lidze Mistrzów
W meczu drugiej kolejki grupy D Ligi Mistrzów słoweńskie Celje Pivovarna Lasko pokonało Wisłę Płock 29:23 (15:10). Do sensacji doszło w rumuńskiej Constancy, gdzie miejscowy zespół pokonał Barcelonę.
Grupa A: HCM Constanca (Rumunia) - FC Barcelona (Hiszpania) 29:27 (14:12), Vardar Skopje (Macedonia) - Pick Szeged (Węgry) 24:24 (9:10).
Grupa B: ZTR Zaporoże (Ukraina) - Montpellier HB (Francja) 21:24 (8:12), AS Conversano (Włochy) - RK Zagrzeb (Chorwacja) 25:29 (12:12).
Grupa C: HC Myszkow (Białoruś) - Gorenje Velenje (Słowenia) 31:29 (16:13), Czechowski Medwiedi (Rosja) - GOG Gudme (Dania) 34:33 (16:15).
Grupa D: Porland San Antonio (Hiszpania) - Crvena Zvezda Belgrad (Serbia i Czarnogóra) 42:22 (22:11), Celje Pivovarna Lasko - Wisła Płock 29:23 (15:10).
Grupa E: Ciudad Real (Hiszpania) - Pfadi Winterthur (Szwajcaria) 29:22 (13:13), Kolding KIF (Dania) - RK Izvidac Ljubuski (Bośnia i Hercegowina) 38:29 (20:8).
Grupa F: US Creteil Handball (Francja) - Haukar Hafnarfjoerdur (Islandia) 34:31 (18:15), THW Kiel - IK Savehof (Szwecja) 36:22 (19:10).
Grupa G: TBV Lemgo (Niemcy) - Granitas Kowno (Litwa) 41:26 (18:9), Fotex Veszprem (Węgry) - Sandefjord TIF (Norwegia) 36:24 (14:8).
Grupa H: Flensburg Handewitt - Banik Karwina (Czechy) 32:24 (16:13), RK Metkovic (Chorwacja) - Tatran Preszov (SÅ‚owacja) 18:29 (12:14).
Karne: 5/2 (rzuty Anuszewskiego, Kliszczyka i Wasiaka obronił Sierra). Kary: 10 minut (Grabarczyk 22, 51, Wasiak 36, Nowakowski 42, Litowski 59).
Valladolid: Sierra - Gull 8 (4), Rentero 5, Raul Gonzalez 3, Davis 3, Garabaya 3, Fis 1, Antonio Asier, Gamboa, Chema, Delgado.
Karne: 4/4. Kary: 10 min. (Antonio Asier 8, 30, Rentero 22, Davis 23, 36).
Sędziowali: E. Borisow i O. Tarasikow z Rosji. Widzów 1500.
Przebieg: 1:0, 1:2, 2:2, 2:4, 3:4, 3:5, 5:5, 5:6, 6:6, 6:7, 8:7, 8:9, 9:9, 9:10, 10:10, 10:11; 14:11, 14:12, 15:12, 15:13, 16:13, 16:15, 18:15, 18:16, 20:16, 20:17, 21:17, 21:18, 22:18, 22:20, 23:20, 23:21, 24:21, 24:22, 25:22, 25:23.
Kibice, którzy szczelnie wypełnili halę przy ulicy Krakowskiej i przez cały mecz gorąco zagrzewali swój zespół do walki, liczyli, że Vive będzie stać na odrobienie ośmiobramkowej straty i przedarcie się do następnej rundy. Ale Hiszpanie, finaliści poprzedniej edycji Pucharu Zdobywców Pucharów, są drużyną zbyt doświadczoną i praktycznie przez cały mecz "trzymali rękę na pulsie"...
Vive przegrało dwumecz atakiem. Niewiele można zwojować w Europie, nie mając zawodnika, na którego rzut z drugiej linii zawsze można liczyć. Stracone wczoraj tylko 23 bramki wystawiają natomiast wysoką notę defensywie naszego zespołu. Wczoraj kielczanom wyraźnie nie wyszła gra ofensywna w pierwszej połowie. Zawodnicy wicemistrza Polski mieli potężne problemy z przebiciem się rzutami z drugiej linii przez imponująco prezentujący się (trzech zawodników powyżej 200 cm) środek obrony Valladolid. W dodatku zawodnicy gospodarzy zbyt często proponowali indywidualne akcje, wybierali się z rzutami z nieprzygotowanych pozycji, przez co zrobili bohatera meczu z bramkarza gości Jose Manuela Sierry. Golkiper Hiszpanów zwykle tak się ustawiał, że piłka trafiała prosto w niego. W sumie Sierra odbił w pierwszej połowie 13 rzutów i aż trzy razy wygrywał pojedynki z naszymi zawodnikami przy rzutach karnych! Bardzo słaby dzień miał Filip Kliszczyk (zaledwie jeden gol na 10 oddanych rzutów), nieskuteczne były akcje Pawła Sieczki, wielkiego pola do popisu nie miał Adrian Anuszewski, szybko zmieniony na Aleksandra Litowskiego. W tej sytuacji jedynymi, którzy więcej niż raz trafili piłką do bramki Valladolid w pierwszej połowie byli skrzydłowy Robert Nowakowski (4) i kołowy Radosław Wasiak (2).
Lepiej wyglądała gra obronna gospodarzy. Udało się zneutralizować bramkostrzelnego Kubańczyka Julio Fisa, który jeśli już przerzucił naszą defensywę, to trafiał na Rafała Bernackiego. Najwięcej zamieszania robiły podania do kołowego Rubena Garabay'i, które zwykle kończyły się golem lub rzutem karnym. Mocnym punktem Valladolid był tym razem leworęczny, mierzący 204 cm Szwajcar Eric Gull.
Nadzieja na to, że coś ciekawego dla kielczan może się jeszcze zdarzyć, powstała tuż po przerwie, kiedy szczypiorniści Vive otworzyli drugą połowę czterema golami z rzędu. Wynikało to w dużej mierze ze świetnych interwencji Bernackiego, który odbił w całym meczu mniej piłek niż jego vis a vis, ale miał o wiele trudniejsze rzuty. Było więc 14:11, a gdyby nie kilka zgubionych przez naszych zawodników piłek, mogło być jeszcze lepiej. Potem na kilka odważnych rzutów z drugiej linii zdecydował się Jurij Hiliuk, a agresywna obrona kieleckiej "siódemki" wymusiła na rywalach błędy. Ale Hiszpanie grali bardzo spokojnie, jakby mniej korzystny obrót wydarzeń nie zrobił na nich żadnego wrażenia. Trener Valladolid Juan Carlos Pastor wypuszczał Fisa tylko na kilkuminutowe wstawki, bo wystarczająco skuteczni byli zawodnicy grający z prawej strony boiska - Gull i skrzydłowy Juan Bosco Rentero. W 47 minucie po kolejnym przestrzelonym rzucie Fisa i jedynym w tym meczu trafieniu Kliszczyka Vive wygrywało już 20:16 i wydawało się, że nie wszystko stracone. Tym bardziej że polski zespół kilka razy dostawał piłkę, dzięki albo złym podaniom Hiszpanów, albo dobrym interwencjom swojego bramkarza. Niestety, rzuty piłkarzy Vive znów zaczęły trafiać w Sierrę...
Organizatorzy postarali się o oprawę meczu, której nie powstydziłby się finał Ligi Mistrzów. Były nawet hymny narodowe.
Po meczu powiedzieli
Juan Carlos Pastor, trener Valladolid: - Kluczem do sukcesu była dziś nasza gra w obronie. Dzięki niej w pierwszej połowie nie pozwoliliśmy Vive na rozegranie zbyt wielu składnych akcji, większość goli dla gospodarzy padała po indywidualnych akcjach. W drugiej części zaczęliśmy mieć problemy z grą w ataku i przyznam, że w pewnym momencie miałem obawy o wynik, ale zmniejszyliśmy straty do trzech bramek i sytuacja wróciła do normy.
Aleksander Malinowski, trener Vive: - Najbardziej boli, gdy się haruje w obronie, a nic z tego nie ma, bo słabo gra atak. W ważnych momentach popełniliśmy za dużo prostych błędów, to nie może się zdarzać w meczach tej rangi. Pojedynek mógł się podobać, bo było w nim dużo walki. Wygraliśmy, ale niedosyt pozostał.
Robert Nowakowski: - Przy stanie 14:11 zabrakło nam trochę szczęścia, zrobiliśmy kilka prostych błędów. Gdybyśmy wtedy odskoczyli na sześć bramek, wszystko się jeszcze mogło wydarzyć. Chyba za szybko chcieliśmy odrobić straty i trochę nas poniosło.
Radosław Wasiak: - Valladolid to klasowy zespół, który nie pozwolił nam na więcej, gdy odrobiliśmy w pewnym momencie 50 procent strat. Wyszła jego dojrzałość i doświadczenie. Wygrana nie daje nam wielkiej satysfakcji, bo odpadliśmy, ale na pewno poprawia morale w zespole po pierwszym meczu. Cały czas żałuję tych fatalnych 11 minut w Valladolid, gdy daliśmy rywalowi odskoczyć na kilka bramek...
W innych meczach PZP
Sporting Lizbona (Portugalia) - Goldmann Druck Tulnn Austria 30:22 (pierwszy mecz 33:32, awans Sportingu), Cankaya Ankara (Turcja) - Cyprus College (Cypr) 30:18 (27:29, Cankaya), CBM Ademar Leon (Hiszpania) - Torggler Group Merano (Włochy) 35:19 (28:28, Ademar), HK Tongeren (Belgia) - Drott Halmstadt (Szwecja) 19:35 (21:35, Drott), Bevo HC Panningen (Holandia) - US Ivry Handball (Francja) 18:30 (26:33, Ivry), Kadetten Schaffhausen (Szwajcaria) - HCM Piatra Neamt (Rumunia 44:20 (12 bramek Leszka Starczana) i 38:23 (oba mecze w Schaffhausen, awans Szwajcarów), Medvecsak Zagrzeb (Chorwacja) - Szabolcs Nyiregyhazi (Węgry) 34:26 (27:32, Medvecsak), Partizan Belgrad (Serbia i Czarnogóra) - Chocolate Boys Tallin (Estonia) 25:26 (30:22, Partizan), GAC Kilkis (Grecja) - Kaustik Wołgograd (Rosja) 23:20 (27:23, awans GAC), HC Bascharage (Luksemburg) - Szachtar Donieck (Ukraina) 26:37 i 22:28 (oba mecze w Bascharage, awans Szachtara), HSV Hamburg (Niemcy) - Victory Regia Mińsk (Białoruś) 42:21 i 36:31 (oba mecze w Hamburgu, awans HSV), FCK Handbold Kopenhaga (Dania) - Olimpus Kiszyniów (Mołdawia) 38:23 i 38:24 (oba mecze w Kopenhadze, awans FCK), Haslum HK (Norwegia) - Maccabi Rishion Le Zion (Izrael) 31:31 i 36:26 (oba mecze w Haslum, awans HK).
Zespół kielczanina Wojciecha Bąblewskiego, grecki Panellinios Ateny, awansował do trzeciej rundy Pucharu EHF. W rewanżowym meczu z Union Beynoise (Belgia) Grecy wygrali we własnej hali 30:29 (12:15). W pierwszy meczu również lepsi byli Ateńczycy, którzy zwyciężyli 28:24.
W Lidze Mistrzów
W meczu drugiej kolejki grupy D Ligi Mistrzów słoweńskie Celje Pivovarna Lasko pokonało Wisłę Płock 29:23 (15:10). Do sensacji doszło w rumuńskiej Constancy, gdzie miejscowy zespół pokonał Barcelonę.
Grupa A: HCM Constanca (Rumunia) - FC Barcelona (Hiszpania) 29:27 (14:12), Vardar Skopje (Macedonia) - Pick Szeged (Węgry) 24:24 (9:10).
Grupa B: ZTR Zaporoże (Ukraina) - Montpellier HB (Francja) 21:24 (8:12), AS Conversano (Włochy) - RK Zagrzeb (Chorwacja) 25:29 (12:12).
Grupa C: HC Myszkow (Białoruś) - Gorenje Velenje (Słowenia) 31:29 (16:13), Czechowski Medwiedi (Rosja) - GOG Gudme (Dania) 34:33 (16:15).
Grupa D: Porland San Antonio (Hiszpania) - Crvena Zvezda Belgrad (Serbia i Czarnogóra) 42:22 (22:11), Celje Pivovarna Lasko - Wisła Płock 29:23 (15:10).
Grupa E: Ciudad Real (Hiszpania) - Pfadi Winterthur (Szwajcaria) 29:22 (13:13), Kolding KIF (Dania) - RK Izvidac Ljubuski (Bośnia i Hercegowina) 38:29 (20:8).
Grupa F: US Creteil Handball (Francja) - Haukar Hafnarfjoerdur (Islandia) 34:31 (18:15), THW Kiel - IK Savehof (Szwecja) 36:22 (19:10).
Grupa G: TBV Lemgo (Niemcy) - Granitas Kowno (Litwa) 41:26 (18:9), Fotex Veszprem (Węgry) - Sandefjord TIF (Norwegia) 36:24 (14:8).
Grupa H: Flensburg Handewitt - Banik Karwina (Czechy) 32:24 (16:13), RK Metkovic (Chorwacja) - Tatran Preszov (SÅ‚owacja) 18:29 (12:14).
Komentarze |