Kultura Cywilizacja Świętokrzyskie
Wys�ano dnia 21-06-2006 o godz. 14:00:00 przez pala2 3269
Wys�ano dnia 21-06-2006 o godz. 14:00:00 przez pala2 3269
Sobótka jest najkrótszą nocą w roku, pełną czarów, zabobonów i dziwadeł. Od wieków wierzono, że tej nocy można poznać przyszłość, znaleźć wybranka (wybrankę) swojego serca, zerwać kwiat paproci. Palono ogniska, puszczano wianki na wodzie, zbierano zioła, bo w tym czasie miały ponoć większą moc. Noc świętojańska to także czas duchów i sił nadprzyrodzonych: należało uważać, aby nie natknąć się na czarownice, które tej nocy organizowały swoje harce i sabaty. |
Pierwsze wzmianki o paleniu ognisk w noc sobótki pochodzą z XIII w. Zwyczaje pogańskie nie cieszyły się akceptacją Kościoła - od XIV wieku księża grzmieli z ambony, że ogień piekielny pochłonie wszystkich, którzy nie wyrzekną się starych, słowiańskich zwyczajów, nierozerwalnie związanych z seksualnym i trunkowym rozpasaniem. Straszenie nie wystarczało, więc Kościół rozpoczął dzieło asymilacji pogańskiego obyczaju. Od wielu wieków 24 czerwca obchodzone jest święto św. Jana Chrzciciela, tego, który ochrzcił Jezusa w Jordanie.
Noc przesilenia letniego ma do czasów dzisiejszych różne nazwy. W Polsce nazywano je sobótką od wielkich obrzędowych ognisk palonych w sobotę poprzedzającą noc świętojańską, na Mazowszu i Podlasiu palinocką, na pograniczu polsko-ruskim nocą Kupały, kupalnocką albo kupałą. Ta ostatnia nazwa pochodzi od bożka pogańskiego Kupały albo słów "kupała, kupało", które oznaczały kąpiel. Istnieją także opinie, że źródłosłów Kupały to indoeuropejski pierwiastek "kump", oznaczający grupę, gromadę, zbiorowość, z którego wywodzą się także słowa kupa, skupić (gromadzić).
Co działo się w tę rozpasaną, czarowną noc? Palono ogniska, do których wrzucano magiczne zioła. Skakano przez ogień, tańczono wokół niego, śpiewano, robiono też wiele innych rzeczy, o których przez skromność nie wspomnę. (Ciekawskich odsyłam do "Mgieł Avalonu" Marion Zimmer Bradley i "Raz do roku w Skiroławkach" Zbigniewa Nienackiego). Nasz współczesny grill nie zastąpi tamtych ognisk. Aby zapewnić sobie szczęście i powodzenie, palono 9 gatunków drewna, rozpalano ogień krzesiwem na skrajach lasu, drogach i miedzach. Dla odczynienia uroków należało przepasać się bylicą (dosyć popularnym i traktowanym jak chwast ziołem), której podobno boją się czarownice. Bylica chroniła także od bólów krzyża podczas żniw.
Oczyszczeni w świętym ogniu uczestnicy rytuałów zażywali kąpieli w rzekach, ale dopiero o północy. Do dziś dnia starsi ludzie twierdzą, że św. Jan chrzci wodę i dopiero po 24 czerwca można kąpać się w naturalnych zbiornikach wodnych i basenach. Kąpiel w noc świętojańską miała zapewnić zdrowie i powodzenie.
Sobótka to także czas kojarzenia par. Wieczór, ognisko, bliskość krzaków i zarośli, alkohol, czy trzeba czegoś więcej dla intymnego zbliżenia? Zwolenniczki wróżb, a nie działania, mogły sprawdzić, czy wymarzony kawaler naprawdę jest im pisany. W tym celu plotły wianki dla siebie i swojego wybranka, a następnie puszczały je na wodę. Jeśli wianki zetnęły się ze sobą, zamążpójście było kwestią czasu. Jeśli wianek panienki zaplątał się w krzakach, albo zgasła na nim świeczka, dziewczyna nie miała szans na rychłą zmianę stanu cywilnego. Najgorsza przyszłość, czyli śmierć, nieślubne dziecko albo staropanieństwo czekały autorkę wianka, który zatonął w wirze rzeki.
W wiankach nie powinno zabraknąć: bylicy, piołunu i dziurawca oraz najlepiej 9 kwiatów z pól i ogródka. Jeśli w pobliżu ogniska nie było rzeki, dziewczyny rzucały wianki za siebie na drzewa. Jeśli zaczepił się o gałęzie i pozostał na nich, dziewczyna miała wyjść za mąż w tym roku. W innym wypadku oczekiwanie na zamążpójście miało trwać tyle lat, ile wianków spadło na ziemię.
A teraz rada dla pań, które nie mają powodzenia u płci przeciwnej. Tej nocy powinny znaleźć... paproć o staropolskiej nazwie nasięźrzał. Aby zapewnić sobie "branie", należy około północy w pobliżu krzaczka rozebrać się do naga, rozpuścić włosy, albo jeśli krótkie chociaż je poczochrać, stanąć w rosie i wydeklamować formułkę:
"Nasięźrzele, rwę cię śmiele
pięcią palcy, szóstą dłonią,
niech się chłopcy za mną gonią".
Najbardziej znanym świętojańskim motywem jest kwiat paproci, który pojawia się tylko na chwilę właśnie tej nocy. Kto go znajdzie, mógł liczyć na szczęście i bogactwo, którym jednak nie można się było z nikim dzielić. Kwiat paproci mógł także zapewnić zamążpójście. Jeśli wianek zawiódł - zatonął, albo zapętał się w krzaki, kwiat paproci mógł odmienić przyszły samotny los panienki. Znalezienie kwaitu paproci nie było jednak proste: strzegły go demony i czarowice.
Nie tylko paproć w noc Kupały była szczęśliwa. Zebrane wtedy zioła miały szczególną moc i magiczne znaczenie. Suszone i wetknięte za święte obrazy, strzechy chat albo rozkruszane na drogach prowadzących do domów chroniły przed złem, a zwłaszcza szkodliwą działalnością czarownic. Wiedźmy odstraszano także dwoma skrzyżowanymi miotłami wieszanymi na drzwiach domu i obory. Nad wejściem przymocowywano także grube płótno workowe. Przylatujące czarownice liczyły wszystkie nici tkaniny i nim to zrobiły, nadchodziła godz. 1, i traciły swoją moc. Przed psikusami i czarami chroniły także narysowane na ziemi trzy krzyżyki, gromnica oraz pokrzywy.
Tej nocy poszukiwano także korzenia mandragory, który otwierał drogę do wielkiego skarbu. Unikano natomiast zbierania i jedzenia owoców. Jagody, poziomki do 24 czerwca przynosiły nieszczęście.
Noc świetojańska to święto żywiołów ognia i wody, mających oczyszczającą moc. To także wielki dzień dla Słońca i Księżyca. Na Litwie opowiada się historię tych dwóch ciał niebieskich, kiedyś małżonków, a teraz odwiecznych wrogów. Księżyc ożenił się ze Słońcem pierwszej wiosny po stworzeniu świata. Kiedy Słońce po nieprzespanej nocy poślubnej wstało i wzniosło się ponad horyzont, Księżyc je opuścił i zdradził z Jutrzenką. Potem był burzliwy rozwód i rozstanie. Od tej pory oba ciała niebieskie unikają swojego towarzystwa i próbują zagarnąć dla siebie jak największą część doby. Tę walkę widać najlepiej podczas letniego przesilenia, kiedy noc jest najkrótsza, a dzień najdłuższy.
Dzień Kupały to także słowiańskie święto miłości, płodności. Może zamiast świętować czerwone od serc, kiczowate walentynki, lepiej poszukać kwiatu paproci, albo puścić wianek na wodę?
Noc przesilenia letniego ma do czasów dzisiejszych różne nazwy. W Polsce nazywano je sobótką od wielkich obrzędowych ognisk palonych w sobotę poprzedzającą noc świętojańską, na Mazowszu i Podlasiu palinocką, na pograniczu polsko-ruskim nocą Kupały, kupalnocką albo kupałą. Ta ostatnia nazwa pochodzi od bożka pogańskiego Kupały albo słów "kupała, kupało", które oznaczały kąpiel. Istnieją także opinie, że źródłosłów Kupały to indoeuropejski pierwiastek "kump", oznaczający grupę, gromadę, zbiorowość, z którego wywodzą się także słowa kupa, skupić (gromadzić).
Co działo się w tę rozpasaną, czarowną noc? Palono ogniska, do których wrzucano magiczne zioła. Skakano przez ogień, tańczono wokół niego, śpiewano, robiono też wiele innych rzeczy, o których przez skromność nie wspomnę. (Ciekawskich odsyłam do "Mgieł Avalonu" Marion Zimmer Bradley i "Raz do roku w Skiroławkach" Zbigniewa Nienackiego). Nasz współczesny grill nie zastąpi tamtych ognisk. Aby zapewnić sobie szczęście i powodzenie, palono 9 gatunków drewna, rozpalano ogień krzesiwem na skrajach lasu, drogach i miedzach. Dla odczynienia uroków należało przepasać się bylicą (dosyć popularnym i traktowanym jak chwast ziołem), której podobno boją się czarownice. Bylica chroniła także od bólów krzyża podczas żniw.
Oczyszczeni w świętym ogniu uczestnicy rytuałów zażywali kąpieli w rzekach, ale dopiero o północy. Do dziś dnia starsi ludzie twierdzą, że św. Jan chrzci wodę i dopiero po 24 czerwca można kąpać się w naturalnych zbiornikach wodnych i basenach. Kąpiel w noc świętojańską miała zapewnić zdrowie i powodzenie.
Sobótka to także czas kojarzenia par. Wieczór, ognisko, bliskość krzaków i zarośli, alkohol, czy trzeba czegoś więcej dla intymnego zbliżenia? Zwolenniczki wróżb, a nie działania, mogły sprawdzić, czy wymarzony kawaler naprawdę jest im pisany. W tym celu plotły wianki dla siebie i swojego wybranka, a następnie puszczały je na wodę. Jeśli wianki zetnęły się ze sobą, zamążpójście było kwestią czasu. Jeśli wianek panienki zaplątał się w krzakach, albo zgasła na nim świeczka, dziewczyna nie miała szans na rychłą zmianę stanu cywilnego. Najgorsza przyszłość, czyli śmierć, nieślubne dziecko albo staropanieństwo czekały autorkę wianka, który zatonął w wirze rzeki.
W wiankach nie powinno zabraknąć: bylicy, piołunu i dziurawca oraz najlepiej 9 kwiatów z pól i ogródka. Jeśli w pobliżu ogniska nie było rzeki, dziewczyny rzucały wianki za siebie na drzewa. Jeśli zaczepił się o gałęzie i pozostał na nich, dziewczyna miała wyjść za mąż w tym roku. W innym wypadku oczekiwanie na zamążpójście miało trwać tyle lat, ile wianków spadło na ziemię.
A teraz rada dla pań, które nie mają powodzenia u płci przeciwnej. Tej nocy powinny znaleźć... paproć o staropolskiej nazwie nasięźrzał. Aby zapewnić sobie "branie", należy około północy w pobliżu krzaczka rozebrać się do naga, rozpuścić włosy, albo jeśli krótkie chociaż je poczochrać, stanąć w rosie i wydeklamować formułkę:
"Nasięźrzele, rwę cię śmiele
pięcią palcy, szóstą dłonią,
niech się chłopcy za mną gonią".
Najbardziej znanym świętojańskim motywem jest kwiat paproci, który pojawia się tylko na chwilę właśnie tej nocy. Kto go znajdzie, mógł liczyć na szczęście i bogactwo, którym jednak nie można się było z nikim dzielić. Kwiat paproci mógł także zapewnić zamążpójście. Jeśli wianek zawiódł - zatonął, albo zapętał się w krzaki, kwiat paproci mógł odmienić przyszły samotny los panienki. Znalezienie kwaitu paproci nie było jednak proste: strzegły go demony i czarowice.
Nie tylko paproć w noc Kupały była szczęśliwa. Zebrane wtedy zioła miały szczególną moc i magiczne znaczenie. Suszone i wetknięte za święte obrazy, strzechy chat albo rozkruszane na drogach prowadzących do domów chroniły przed złem, a zwłaszcza szkodliwą działalnością czarownic. Wiedźmy odstraszano także dwoma skrzyżowanymi miotłami wieszanymi na drzwiach domu i obory. Nad wejściem przymocowywano także grube płótno workowe. Przylatujące czarownice liczyły wszystkie nici tkaniny i nim to zrobiły, nadchodziła godz. 1, i traciły swoją moc. Przed psikusami i czarami chroniły także narysowane na ziemi trzy krzyżyki, gromnica oraz pokrzywy.
Tej nocy poszukiwano także korzenia mandragory, który otwierał drogę do wielkiego skarbu. Unikano natomiast zbierania i jedzenia owoców. Jagody, poziomki do 24 czerwca przynosiły nieszczęście.
Noc świetojańska to święto żywiołów ognia i wody, mających oczyszczającą moc. To także wielki dzień dla Słońca i Księżyca. Na Litwie opowiada się historię tych dwóch ciał niebieskich, kiedyś małżonków, a teraz odwiecznych wrogów. Księżyc ożenił się ze Słońcem pierwszej wiosny po stworzeniu świata. Kiedy Słońce po nieprzespanej nocy poślubnej wstało i wzniosło się ponad horyzont, Księżyc je opuścił i zdradził z Jutrzenką. Potem był burzliwy rozwód i rozstanie. Od tej pory oba ciała niebieskie unikają swojego towarzystwa i próbują zagarnąć dla siebie jak największą część doby. Tę walkę widać najlepiej podczas letniego przesilenia, kiedy noc jest najkrótsza, a dzień najdłuższy.
Dzień Kupały to także słowiańskie święto miłości, płodności. Może zamiast świętować czerwone od serc, kiczowate walentynki, lepiej poszukać kwiatu paproci, albo puścić wianek na wodę?
Komentarze |