Literatura Rozmowy
Wys�ano dnia 21-06-2011 o godz. 15:02:13 przez rafa 9018
Wys�ano dnia 21-06-2011 o godz. 15:02:13 przez rafa 9018
O kilku mężczyznach, kilku wierszach i o tym, co można mówić dzieciom, rozmawiaÅ‚a z Wanda ChotomskÄ… - MagdÄ… KoÅ‚odziej. |
Pani jest kobietÄ… bardziej do taÅ„ca czy do różaÅ„ca?
– Ja jestem bardziej do taÅ„ca, z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ….
Julian Tuwim dzieciom kojarzy siÄ™ z „LokomotywÄ…”. Tymczasem pisaÅ‚ również poezjÄ™ poważnÄ…, niegrzecznÄ…, czasem nawet bardzo wulgarnÄ…. Czy Pani skrywa jakÄ…Å› tajemnicÄ™ przed dziećmi?
– Nie zgadzam siÄ™ z PaniÄ…. To nie byÅ‚a, moim zdaniem, poezja wulgarna. PisaÅ‚ piÄ™kne wiersze miÅ‚osne, erotyki. Czasami używaÅ‚ kolokwializmów lub sÅ‚ów uważanych przez niektórych za nieprzyzwoite, ale – wie pani – my siÄ™ czasem tak bawimy. Piszemy sobie, Å›ladem pani Szymborskiej, takie „lepiejki”. Na przykÅ‚ad Kern w czasie swojego jubileuszu dostaÅ‚ rogaliki-„kernaliki” faszerowane wierszykami, wczeÅ›niej przygotowane w bibliotece na Koszykowej. I tam byÅ‚o na przykÅ‚ad: „Lepiej wbić kaktusa wÅ‚asnej sempiternie [dawniej, żartobliwie zadek, tyÅ‚ek – przyp. red. ] niż siÄ™ nie zakochać we wspaniaÅ‚ym Kernie”. Piszemy różne rzeczy i one nie zawsze sÄ… skromne.
Pani zapewne wstydziÅ‚aby siÄ™ wydać wiersz podobny do „Wiersza, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastÄ™py bliźnich, aby go w dupÄ™ pocaÅ‚owaÅ‚y” autorstwa Juliana Tuwima…
– Tuwim byÅ‚ za swoje pisanie atakowany zarówno przez antysemitów, jak i przez Å»ydów. Ten wiersz to jego dramatyczna odpowiedź jednym i drugim. Może gdybym czuÅ‚a takÄ… potrzebÄ™, to mogÅ‚abym napisać podobny wiersz… Jak najbardziej, byÅ‚abym w stanie. Ale powiem Pani, że ja nie przeklinam. Czasem mi siÄ™ zdarzy „kurna”.
Jest taka dziewczynka, która braÅ‚a udziaÅ‚ w sÅ‚upskim konkursie na wiersze i opowiadania. Ma czternaÅ›cie lat, jest niewidoma. Rewelacja, jak ona pisze! Ja siÄ™ jeszcze nigdy nie spotkaÅ‚am z takÄ… Å›wiadomoÅ›ciÄ… warsztatu, z takÄ… umiejÄ™tnoÅ›ciÄ… pisania. JednoczeÅ›nie jest bardzo dowcipna, oczytana obÅ‚Ä™dnie! Ja taka nie byÅ‚am. Dla mnie najwyższym stopniem uznania jest powiedzenie „kurna, dlaczego ja tego nie napisaÅ‚am?!”
Pani koledzy ze „Åšwiata MÅ‚odych” mówili, że jest Pani prawdziwÄ… damÄ…, jakich brakuje w dzisiejszym Å›wiecie. Urzeczony tym Papcio Chmiel przyznaÅ‚ siÄ™ nawet do platonicznego uczucia żywionego do Pani. Czy damie wypadaÅ‚oby napisać erotyki, zdarzyÅ‚o siÄ™ Pani kiedyÅ›?
– Też jakoÅ› nie miaÅ‚am potrzeby. Ja nie tworzyÅ‚am w ogóle miÅ‚osnych listów i miÅ‚osnej poezji. No, chyba że w czasach szkolnych, ale to byÅ‚o coÅ› innego. NapisaÅ‚am wtedy sonet do jednego z kolegów, który uważaÅ‚ siÄ™ za literata wielkiego, wspaniaÅ‚ego. To byÅ‚o czysto satyryczne i tylko trochÄ™ erotyczne. Ale nie znalazÅ‚y siÄ™ tam rzeczy ogólnie uznane za nieprzyzwoite. Nie, można wszystko wyrazić, tylko trzeba wiedzieć jak. Erotyki pisaÅ‚y takie damy, jak na przykÅ‚ad Safona, Jasnorzewska-Pawlikowska i caÅ‚e zastÄ™py innych.
Skoro zahaczyÅ‚yÅ›my już o znajomoÅ›ci z dawnych lat, przypominam sobie, że Pani kolegÄ… byÅ‚ też Miron BiaÅ‚oszewski. PoznaliÅ›cie siÄ™ w „Åšwiecie MÅ‚odych”…
– Tak, Miron byÅ‚ uroczym czÅ‚owiekiem. Niezwykle sympatycznym, niezwykle ciepÅ‚ym, bardzo koleżeÅ„skim. Mnie wylali z tej redakcji…
PaniÄ…?! Dlaczego?
– Och, proszÄ™ pani, z różnych miejsc mnie wylewali… Nawet z lekcji religii. A jeÅ›li chodzi o redakcjÄ™, to sprawa byÅ‚a polityczna – czasy byÅ‚y straszne. Stalinowskie. Gdybym w podaniu o przyjÄ™cie na studia napisaÅ‚a, że mój ojciec miaÅ‚ przed wojnÄ… prywatne przedsiÄ™biorstwo – nie zostaÅ‚abym przyjÄ™ta jako „element niepożądany”. Tak samo byÅ‚o w redakcji, wiÄ™c w ankietach personalnych pisaÅ‚am – w rubryce pochodzenie – inteligencja pracujÄ…ca. Moi koledzy, którzy Å‚owili ryby z ojcem, proponowali, żebym nie wpisywaÅ‚a „inteligencja pracujÄ…ca”, tylko „córka rybaka”. Pewnego razu sprawa siÄ™ rypnęła albo rypÅ‚a, jak naród mówi. Niestety, ktoÅ› „zjadliwy” doniósÅ‚, że ojciec byÅ‚ kapitalistÄ…! A w takiej gazecie jak „Åšwiat MÅ‚odych” nie mogÅ‚a pracować taka osoba! MiaÅ‚am wtedy maÅ‚e dziecko, mieszkaÅ‚am u mojej teÅ›ciowej. Zwolnili mnie z etatu, miaÅ‚am zakaz pisania i zarabiania. I wtedy pomógÅ‚ mi Miron. PrzywoziÅ‚ z redakcji, nielegalnie, listy od czytelników, na które odpisywaÅ‚am, a on braÅ‚ to na siebie. BraÅ‚ honorarium i natychmiast mi je oddawaÅ‚... Bardzo mi pomagaÅ‚, w wielu sytuacjach. Uroczy… Czasami przynosiÅ‚ mi kwiatki i zostawiaÅ‚ je na przykÅ‚ad na klamce od mojego mieszkania. Ilekroć widziaÅ‚am „kwiateczek”, wiedziaÅ‚am, że to sprawka Mirona. CzÄ™sto byÅ‚am jednym z jego „pierwszych sÅ‚uchaczy”. Jako pierwsza, na pewno, poznaÅ‚am „PamiÄ™tnik z powstania warszawskiego”. On to bardzo dÅ‚ugo pisaÅ‚, bardzo zmieniaÅ‚. Nie wiem, co siÄ™ staÅ‚o z innymi wersjami, niż ta wydana ostatecznie.
Jak wybuchła wojna, miała Pani dziesięć lat. Czy Pani opowiada swojej wnuczce okres okupacji, czy tylko pokazuje swoje radosne wiersze? Pamięta Pani wojnę?
– OczywiÅ›cie, że pamiÄ™tam. DokÅ‚adnie wszystko pamiÄ™tam. Ale nie ma takiej potrzeby, żebym im opowiadaÅ‚a szczegóÅ‚y. Å»yÅ‚am wtedy miÄ™dzy dwiema babciami, jak miÄ™dzy dwoma biegunami. Jedna szalona z niezwykÅ‚ymi pomysÅ‚ami i nadzwyczajnÄ… fantazjÄ…, a druga bardzo spokojna ewangeliczka, dziÄ™ki której poznaÅ‚am gotyk, bo do koÅ„ca życia modliÅ‚a siÄ™ po niemiecku. GÅ‚ównie o tym mówiÄ™ swoim dzieciom.
A z wnuczkÄ… i prawnuczkÄ… mam dobre kontakty. Z innymi ludźmi raczej też. Chociaż na pewno sÄ… osoby, które mówiÄ…, że jestem zoÅ‚zÄ…. Nie tajÄ™, że bywam.
Dla jakich osób?
– Wie pani, jeżeli ktoÅ› postÄ™puje bardzo nieetycznie, kÅ‚amie bezczelnie. Jest parÄ™ osób, z którymi przestaÅ‚am rozmawiać. W Å›wiecie literatury nie zauważam niektórych osobistoÅ›ci.
Mówi Pani o…
– Nie podam nazwisk.
W takim razie wróćmy do wojny. ProszÄ™ siÄ™ przyznać, czy pisanie wierszy dla dzieci jest ucieczkÄ… od smutnych wspomnieÅ„ z czasów okupacji?
– W żadnym wypadku. To jest po prostu splot okolicznoÅ›ci, przypadek, że tak siÄ™ zdarzyÅ‚o. MaÅ‚o kto wie, że Miron BiaÅ‚oszewski też tworzyÅ‚ wiersze dla dzieci. ByÅ‚ czas, że pisaliÅ›my je nawet razem, sygnujÄ…c podpisem „Wanda Miron”. Jak byÅ‚am „na dziennikarce” zaproponowano mi pracÄ™ w nowopowstaÅ‚ym „Åšwiecie MÅ‚odych”, w którym od razu zaczęłam pisać teksty dedykowane mÅ‚odzieży. Potem poproszono mnie, żebym stworzyÅ‚a coÅ› dla najmÅ‚odszych. I zrobiÅ‚am tak, oczywista rzecz. MiÄ™dzy innymi pisaÅ‚am piosenki, ale nie tylko dla dzieciaków – także dla dorosÅ‚ych. Z tych popularniejszych można wymienić na przykÅ‚ad „ZabraÅ‚aÅ› mi lato”. Po pewnym czasie stwierdziÅ‚am, że tworzenie dla ludzi dojrzaÅ‚ych to nie byÅ‚o to, czego szukaÅ‚am. Ja wszystko, co myÅ›lÄ™, mogÄ™ swobodnie powiedzieć w wierszach dla dzieci. WiÄ™c zostaÅ‚am przy tego rodzaju twórczoÅ›ci, tym bardziej, że zauważyÅ‚ mnie Jan Brzechwa, przypadkowo zresztÄ…. On byÅ‚ pierwszym recenzentem mojego tomiku. Również cudowny czÅ‚owiek, tak samo, jak Miron. Do mnie, do nikomu nie znanej autorki napisaÅ‚, że udaÅ‚o mu siÄ™ poÅ‚Ä…czyć przyjemnoÅ›ci czytelnika z obowiÄ…zkami recenzenta. Dopiero po jakimÅ› czasie poznaÅ‚am go osobiÅ›cie. Åšwietnie wychowany pan.
A wracajÄ…c do wojny…
– Ja nie napisaÅ‚am żadnej książki o wojnie. I nie napiszÄ™. To jest mój celowy wybór. Jeżeli ja widzÄ™, że dzieci siÄ™ wciÄ…ga w zabawy w powstanie warszawskie, to jestem przeciw. Nie można oswajać z pewnymi rzeczami! Absolutnie nie można.
Gdy wybuchÅ‚o powstanie, to ja – która wyrosÅ‚am w pokoleniu wychowanym na PiÅ‚sudskim, Legionach i na tym, że „dla Ojczyzny jest najeleganciej zginąć” – podczas ostrzaÅ‚u staÅ‚am w oknie i uważaÅ‚am, że bÄ™dzie bardzo elegancko, jak mnie trafiÄ… i bÄ™dÄ™ ranna. Nie trafili mnie, a dzisiaj myÅ›lÄ™ sobie, że to byÅ‚ idiotyzm. Wychowywanie ludzi w poczuciu, że oni sÄ… winni coÅ› ojczyźnie i najlepiej, żeby życie zÅ‚ożyli na jej stosie, jest kretynizmem. Kasprowicz, żaden mój ulubiony autor, napisaÅ‚ kiedyÅ›: „Rzadko na moich wargach, niech dziÅ› to warga ma wyzna, jawi siÄ™ krwiÄ… przepojony, najdroższy wyraz: Ojczyzna”. Na te wszystkie rzeczy, które dziejÄ… siÄ™ „na wysokie C”, ja siÄ™ nie zgadzam, na litość boskÄ…! Ja jestem na niższy rejestr, na „c” jak codzienność. Nie wyraziÅ‚am zgody na pewnÄ… mojÄ… publikacjÄ™ dla Muzeum Powstania Warszawskiego. Przyszli do mnie ludzie z ich telewizji i poprosili, żebym nagraÅ‚a wypowiedź o wojnie i powstaniu. PowiedziaÅ‚am o wojnie, a o powstaniu już nie. Nawet jakbym pozwoliÅ‚a zarejestrować to, co myÅ›lÄ™, to oni by tego nie pokazywali. WiÄ™c po co to robić? Oni sÄ… nastawieni, żeby powstanie warszawskie czcić. OczywiÅ›cie, że trzeba mówić o trudnej historii, pamiÄ™tać o ludziach, którzy zginÄ™li. Ale również należy kierunkować mÅ‚odych na to, że to nie byÅ‚a gra. Nie zabawa. JeÅ›li podczas zabawy po jednej stronie sÄ… Niemcy, a po drugiej „My, Polacy”, to zaczyna siÄ™ rodzić nienawiść. Nie bawmy siÄ™ w niszczenie, bawmy siÄ™, że razem coÅ› budujemy.
Panią kiedyś zraniło dziecko?
– Nie, nie ma takiej możliwoÅ›ci. KiedyÅ› byÅ‚am umówiona na spotkanie z „dziećmi po wyrokach”. Uważam, że to byÅ‚o jedno z najlepsze spotkaÅ„. Kiedy zobaczyÅ‚ mnie dyrektor zakÅ‚adu poprawczego, chciaÅ‚ wszystko odwoÅ‚ać w trosce o moje bezpieczeÅ„stwo. Ale udaÅ‚o mi siÄ™ nawiÄ…zać kontakt z chÅ‚opakami, zaczęłam nawet rapować. RozmawiaÅ‚am z nimi o hip-hopie, o muzyce i taÅ„cach, które ich krÄ™cÄ…. I okazaÅ‚o siÄ™, że sÅ‚owem dużo można zrobić. I poczuciem humoru. ProszÄ™ posÅ‚uchać o innej sytuacji. W tramwaju, którym jechaÅ‚am, na miejscu dla inwalidów siedziaÅ‚ mięśniak. W pewnym momencie weszÅ‚a mizerniutka dziewuszka z dużym brzuchem, w zaawansowanej ciąży. WidziaÅ‚am, że szÅ‚a tak ledwo, ledwo. Ten natomiast siedzi rozwalony, w ogóle siÄ™ nie rusza. Ja mówiÄ™ „ProszÄ™ Pana, to jest miejsce dla inwalidy”. On do mnie, plÄ…czÄ…cym siÄ™ jÄ™zykiem: „Ja jestem inwalida”. OdparÅ‚am mu „Tak! Ja wiem nawet, czego Panu brakuje! Panu brakuje tego, co majÄ… poważni, normalni i przyzwoici mężczyźni!”
Pani, oczywiÅ›cie, chodziÅ‚o o kark…
– OczywiÅ›cie, oczywiÅ›cie, naturalnie, o kark! A wie pani, że on wysiadÅ‚ na pierwszym lepszym przystanku, a ciężarna mogÅ‚a usiąść?
W koÅ„cu jest Pani autorytetem. Szczególnie dla dzieci. Dobrze siÄ™ Pani z tym czuje?
– Autorytetem?! Ja nie pozujÄ™ na takie rzeczy, na litość boskÄ…. Ja im tylko czasami coÅ› podpowiadam. Å»e nie najfajniejsze jest markowe ubranie, marka samochodu i willa z basenem, tylko to, co majÄ… w gÅ‚owie i w sercu. Mnie siÄ™ też czÄ™sto pytajÄ…, czy mam willÄ™ z basenem. Nie mam. Różnych rzeczy nie mam. Ale nie muszÄ™ tego mieć, bo sama jestem swojÄ… markÄ…, bo moje nazwisko jest markÄ…. „Róbcie wszystko, żebyÅ›cie coÅ› w życiu osiÄ…gnÄ™li i żebyÅ›cie byli markÄ…. Wy, Wasze nazwiska” – mówiÄ™ dzieciakom na spotkaniach.
-----------------------
Wanda Chotomska to jedna z najbardziej znanych poetek tworzÄ…cych wiersze dla dzieci i mÅ‚odzieży. Dwa lata temu obchodziÅ‚a pięćdziesiÄ™ciolecie swojej dziaÅ‚alnoÅ›ci literackiej. PracowaÅ‚a m.in. z Mironem BiaÅ‚oszewskim, stworzyÅ‚a popularny cykl programów telewizyjnych dedykowanych najmÅ‚odszym Jacek i Agatka oraz napisaÅ‚a okoÅ‚o 200 książek.
– Ja jestem bardziej do taÅ„ca, z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ….
Julian Tuwim dzieciom kojarzy siÄ™ z „LokomotywÄ…”. Tymczasem pisaÅ‚ również poezjÄ™ poważnÄ…, niegrzecznÄ…, czasem nawet bardzo wulgarnÄ…. Czy Pani skrywa jakÄ…Å› tajemnicÄ™ przed dziećmi?
– Nie zgadzam siÄ™ z PaniÄ…. To nie byÅ‚a, moim zdaniem, poezja wulgarna. PisaÅ‚ piÄ™kne wiersze miÅ‚osne, erotyki. Czasami używaÅ‚ kolokwializmów lub sÅ‚ów uważanych przez niektórych za nieprzyzwoite, ale – wie pani – my siÄ™ czasem tak bawimy. Piszemy sobie, Å›ladem pani Szymborskiej, takie „lepiejki”. Na przykÅ‚ad Kern w czasie swojego jubileuszu dostaÅ‚ rogaliki-„kernaliki” faszerowane wierszykami, wczeÅ›niej przygotowane w bibliotece na Koszykowej. I tam byÅ‚o na przykÅ‚ad: „Lepiej wbić kaktusa wÅ‚asnej sempiternie [dawniej, żartobliwie zadek, tyÅ‚ek – przyp. red. ] niż siÄ™ nie zakochać we wspaniaÅ‚ym Kernie”. Piszemy różne rzeczy i one nie zawsze sÄ… skromne.
Pani zapewne wstydziÅ‚aby siÄ™ wydać wiersz podobny do „Wiersza, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastÄ™py bliźnich, aby go w dupÄ™ pocaÅ‚owaÅ‚y” autorstwa Juliana Tuwima…
– Tuwim byÅ‚ za swoje pisanie atakowany zarówno przez antysemitów, jak i przez Å»ydów. Ten wiersz to jego dramatyczna odpowiedź jednym i drugim. Może gdybym czuÅ‚a takÄ… potrzebÄ™, to mogÅ‚abym napisać podobny wiersz… Jak najbardziej, byÅ‚abym w stanie. Ale powiem Pani, że ja nie przeklinam. Czasem mi siÄ™ zdarzy „kurna”.
Jest taka dziewczynka, która braÅ‚a udziaÅ‚ w sÅ‚upskim konkursie na wiersze i opowiadania. Ma czternaÅ›cie lat, jest niewidoma. Rewelacja, jak ona pisze! Ja siÄ™ jeszcze nigdy nie spotkaÅ‚am z takÄ… Å›wiadomoÅ›ciÄ… warsztatu, z takÄ… umiejÄ™tnoÅ›ciÄ… pisania. JednoczeÅ›nie jest bardzo dowcipna, oczytana obÅ‚Ä™dnie! Ja taka nie byÅ‚am. Dla mnie najwyższym stopniem uznania jest powiedzenie „kurna, dlaczego ja tego nie napisaÅ‚am?!”
Pani koledzy ze „Åšwiata MÅ‚odych” mówili, że jest Pani prawdziwÄ… damÄ…, jakich brakuje w dzisiejszym Å›wiecie. Urzeczony tym Papcio Chmiel przyznaÅ‚ siÄ™ nawet do platonicznego uczucia żywionego do Pani. Czy damie wypadaÅ‚oby napisać erotyki, zdarzyÅ‚o siÄ™ Pani kiedyÅ›?
– Też jakoÅ› nie miaÅ‚am potrzeby. Ja nie tworzyÅ‚am w ogóle miÅ‚osnych listów i miÅ‚osnej poezji. No, chyba że w czasach szkolnych, ale to byÅ‚o coÅ› innego. NapisaÅ‚am wtedy sonet do jednego z kolegów, który uważaÅ‚ siÄ™ za literata wielkiego, wspaniaÅ‚ego. To byÅ‚o czysto satyryczne i tylko trochÄ™ erotyczne. Ale nie znalazÅ‚y siÄ™ tam rzeczy ogólnie uznane za nieprzyzwoite. Nie, można wszystko wyrazić, tylko trzeba wiedzieć jak. Erotyki pisaÅ‚y takie damy, jak na przykÅ‚ad Safona, Jasnorzewska-Pawlikowska i caÅ‚e zastÄ™py innych.
Skoro zahaczyÅ‚yÅ›my już o znajomoÅ›ci z dawnych lat, przypominam sobie, że Pani kolegÄ… byÅ‚ też Miron BiaÅ‚oszewski. PoznaliÅ›cie siÄ™ w „Åšwiecie MÅ‚odych”…
– Tak, Miron byÅ‚ uroczym czÅ‚owiekiem. Niezwykle sympatycznym, niezwykle ciepÅ‚ym, bardzo koleżeÅ„skim. Mnie wylali z tej redakcji…
PaniÄ…?! Dlaczego?
– Och, proszÄ™ pani, z różnych miejsc mnie wylewali… Nawet z lekcji religii. A jeÅ›li chodzi o redakcjÄ™, to sprawa byÅ‚a polityczna – czasy byÅ‚y straszne. Stalinowskie. Gdybym w podaniu o przyjÄ™cie na studia napisaÅ‚a, że mój ojciec miaÅ‚ przed wojnÄ… prywatne przedsiÄ™biorstwo – nie zostaÅ‚abym przyjÄ™ta jako „element niepożądany”. Tak samo byÅ‚o w redakcji, wiÄ™c w ankietach personalnych pisaÅ‚am – w rubryce pochodzenie – inteligencja pracujÄ…ca. Moi koledzy, którzy Å‚owili ryby z ojcem, proponowali, żebym nie wpisywaÅ‚a „inteligencja pracujÄ…ca”, tylko „córka rybaka”. Pewnego razu sprawa siÄ™ rypnęła albo rypÅ‚a, jak naród mówi. Niestety, ktoÅ› „zjadliwy” doniósÅ‚, że ojciec byÅ‚ kapitalistÄ…! A w takiej gazecie jak „Åšwiat MÅ‚odych” nie mogÅ‚a pracować taka osoba! MiaÅ‚am wtedy maÅ‚e dziecko, mieszkaÅ‚am u mojej teÅ›ciowej. Zwolnili mnie z etatu, miaÅ‚am zakaz pisania i zarabiania. I wtedy pomógÅ‚ mi Miron. PrzywoziÅ‚ z redakcji, nielegalnie, listy od czytelników, na które odpisywaÅ‚am, a on braÅ‚ to na siebie. BraÅ‚ honorarium i natychmiast mi je oddawaÅ‚... Bardzo mi pomagaÅ‚, w wielu sytuacjach. Uroczy… Czasami przynosiÅ‚ mi kwiatki i zostawiaÅ‚ je na przykÅ‚ad na klamce od mojego mieszkania. Ilekroć widziaÅ‚am „kwiateczek”, wiedziaÅ‚am, że to sprawka Mirona. CzÄ™sto byÅ‚am jednym z jego „pierwszych sÅ‚uchaczy”. Jako pierwsza, na pewno, poznaÅ‚am „PamiÄ™tnik z powstania warszawskiego”. On to bardzo dÅ‚ugo pisaÅ‚, bardzo zmieniaÅ‚. Nie wiem, co siÄ™ staÅ‚o z innymi wersjami, niż ta wydana ostatecznie.
Jak wybuchła wojna, miała Pani dziesięć lat. Czy Pani opowiada swojej wnuczce okres okupacji, czy tylko pokazuje swoje radosne wiersze? Pamięta Pani wojnę?
– OczywiÅ›cie, że pamiÄ™tam. DokÅ‚adnie wszystko pamiÄ™tam. Ale nie ma takiej potrzeby, żebym im opowiadaÅ‚a szczegóÅ‚y. Å»yÅ‚am wtedy miÄ™dzy dwiema babciami, jak miÄ™dzy dwoma biegunami. Jedna szalona z niezwykÅ‚ymi pomysÅ‚ami i nadzwyczajnÄ… fantazjÄ…, a druga bardzo spokojna ewangeliczka, dziÄ™ki której poznaÅ‚am gotyk, bo do koÅ„ca życia modliÅ‚a siÄ™ po niemiecku. GÅ‚ównie o tym mówiÄ™ swoim dzieciom.
A z wnuczkÄ… i prawnuczkÄ… mam dobre kontakty. Z innymi ludźmi raczej też. Chociaż na pewno sÄ… osoby, które mówiÄ…, że jestem zoÅ‚zÄ…. Nie tajÄ™, że bywam.
Dla jakich osób?
– Wie pani, jeżeli ktoÅ› postÄ™puje bardzo nieetycznie, kÅ‚amie bezczelnie. Jest parÄ™ osób, z którymi przestaÅ‚am rozmawiać. W Å›wiecie literatury nie zauważam niektórych osobistoÅ›ci.
Mówi Pani o…
– Nie podam nazwisk.
W takim razie wróćmy do wojny. ProszÄ™ siÄ™ przyznać, czy pisanie wierszy dla dzieci jest ucieczkÄ… od smutnych wspomnieÅ„ z czasów okupacji?
– W żadnym wypadku. To jest po prostu splot okolicznoÅ›ci, przypadek, że tak siÄ™ zdarzyÅ‚o. MaÅ‚o kto wie, że Miron BiaÅ‚oszewski też tworzyÅ‚ wiersze dla dzieci. ByÅ‚ czas, że pisaliÅ›my je nawet razem, sygnujÄ…c podpisem „Wanda Miron”. Jak byÅ‚am „na dziennikarce” zaproponowano mi pracÄ™ w nowopowstaÅ‚ym „Åšwiecie MÅ‚odych”, w którym od razu zaczęłam pisać teksty dedykowane mÅ‚odzieży. Potem poproszono mnie, żebym stworzyÅ‚a coÅ› dla najmÅ‚odszych. I zrobiÅ‚am tak, oczywista rzecz. MiÄ™dzy innymi pisaÅ‚am piosenki, ale nie tylko dla dzieciaków – także dla dorosÅ‚ych. Z tych popularniejszych można wymienić na przykÅ‚ad „ZabraÅ‚aÅ› mi lato”. Po pewnym czasie stwierdziÅ‚am, że tworzenie dla ludzi dojrzaÅ‚ych to nie byÅ‚o to, czego szukaÅ‚am. Ja wszystko, co myÅ›lÄ™, mogÄ™ swobodnie powiedzieć w wierszach dla dzieci. WiÄ™c zostaÅ‚am przy tego rodzaju twórczoÅ›ci, tym bardziej, że zauważyÅ‚ mnie Jan Brzechwa, przypadkowo zresztÄ…. On byÅ‚ pierwszym recenzentem mojego tomiku. Również cudowny czÅ‚owiek, tak samo, jak Miron. Do mnie, do nikomu nie znanej autorki napisaÅ‚, że udaÅ‚o mu siÄ™ poÅ‚Ä…czyć przyjemnoÅ›ci czytelnika z obowiÄ…zkami recenzenta. Dopiero po jakimÅ› czasie poznaÅ‚am go osobiÅ›cie. Åšwietnie wychowany pan.
A wracajÄ…c do wojny…
– Ja nie napisaÅ‚am żadnej książki o wojnie. I nie napiszÄ™. To jest mój celowy wybór. Jeżeli ja widzÄ™, że dzieci siÄ™ wciÄ…ga w zabawy w powstanie warszawskie, to jestem przeciw. Nie można oswajać z pewnymi rzeczami! Absolutnie nie można.
Gdy wybuchÅ‚o powstanie, to ja – która wyrosÅ‚am w pokoleniu wychowanym na PiÅ‚sudskim, Legionach i na tym, że „dla Ojczyzny jest najeleganciej zginąć” – podczas ostrzaÅ‚u staÅ‚am w oknie i uważaÅ‚am, że bÄ™dzie bardzo elegancko, jak mnie trafiÄ… i bÄ™dÄ™ ranna. Nie trafili mnie, a dzisiaj myÅ›lÄ™ sobie, że to byÅ‚ idiotyzm. Wychowywanie ludzi w poczuciu, że oni sÄ… winni coÅ› ojczyźnie i najlepiej, żeby życie zÅ‚ożyli na jej stosie, jest kretynizmem. Kasprowicz, żaden mój ulubiony autor, napisaÅ‚ kiedyÅ›: „Rzadko na moich wargach, niech dziÅ› to warga ma wyzna, jawi siÄ™ krwiÄ… przepojony, najdroższy wyraz: Ojczyzna”. Na te wszystkie rzeczy, które dziejÄ… siÄ™ „na wysokie C”, ja siÄ™ nie zgadzam, na litość boskÄ…! Ja jestem na niższy rejestr, na „c” jak codzienność. Nie wyraziÅ‚am zgody na pewnÄ… mojÄ… publikacjÄ™ dla Muzeum Powstania Warszawskiego. Przyszli do mnie ludzie z ich telewizji i poprosili, żebym nagraÅ‚a wypowiedź o wojnie i powstaniu. PowiedziaÅ‚am o wojnie, a o powstaniu już nie. Nawet jakbym pozwoliÅ‚a zarejestrować to, co myÅ›lÄ™, to oni by tego nie pokazywali. WiÄ™c po co to robić? Oni sÄ… nastawieni, żeby powstanie warszawskie czcić. OczywiÅ›cie, że trzeba mówić o trudnej historii, pamiÄ™tać o ludziach, którzy zginÄ™li. Ale również należy kierunkować mÅ‚odych na to, że to nie byÅ‚a gra. Nie zabawa. JeÅ›li podczas zabawy po jednej stronie sÄ… Niemcy, a po drugiej „My, Polacy”, to zaczyna siÄ™ rodzić nienawiść. Nie bawmy siÄ™ w niszczenie, bawmy siÄ™, że razem coÅ› budujemy.
Panią kiedyś zraniło dziecko?
– Nie, nie ma takiej możliwoÅ›ci. KiedyÅ› byÅ‚am umówiona na spotkanie z „dziećmi po wyrokach”. Uważam, że to byÅ‚o jedno z najlepsze spotkaÅ„. Kiedy zobaczyÅ‚ mnie dyrektor zakÅ‚adu poprawczego, chciaÅ‚ wszystko odwoÅ‚ać w trosce o moje bezpieczeÅ„stwo. Ale udaÅ‚o mi siÄ™ nawiÄ…zać kontakt z chÅ‚opakami, zaczęłam nawet rapować. RozmawiaÅ‚am z nimi o hip-hopie, o muzyce i taÅ„cach, które ich krÄ™cÄ…. I okazaÅ‚o siÄ™, że sÅ‚owem dużo można zrobić. I poczuciem humoru. ProszÄ™ posÅ‚uchać o innej sytuacji. W tramwaju, którym jechaÅ‚am, na miejscu dla inwalidów siedziaÅ‚ mięśniak. W pewnym momencie weszÅ‚a mizerniutka dziewuszka z dużym brzuchem, w zaawansowanej ciąży. WidziaÅ‚am, że szÅ‚a tak ledwo, ledwo. Ten natomiast siedzi rozwalony, w ogóle siÄ™ nie rusza. Ja mówiÄ™ „ProszÄ™ Pana, to jest miejsce dla inwalidy”. On do mnie, plÄ…czÄ…cym siÄ™ jÄ™zykiem: „Ja jestem inwalida”. OdparÅ‚am mu „Tak! Ja wiem nawet, czego Panu brakuje! Panu brakuje tego, co majÄ… poważni, normalni i przyzwoici mężczyźni!”
Pani, oczywiÅ›cie, chodziÅ‚o o kark…
– OczywiÅ›cie, oczywiÅ›cie, naturalnie, o kark! A wie pani, że on wysiadÅ‚ na pierwszym lepszym przystanku, a ciężarna mogÅ‚a usiąść?
W koÅ„cu jest Pani autorytetem. Szczególnie dla dzieci. Dobrze siÄ™ Pani z tym czuje?
– Autorytetem?! Ja nie pozujÄ™ na takie rzeczy, na litość boskÄ…. Ja im tylko czasami coÅ› podpowiadam. Å»e nie najfajniejsze jest markowe ubranie, marka samochodu i willa z basenem, tylko to, co majÄ… w gÅ‚owie i w sercu. Mnie siÄ™ też czÄ™sto pytajÄ…, czy mam willÄ™ z basenem. Nie mam. Różnych rzeczy nie mam. Ale nie muszÄ™ tego mieć, bo sama jestem swojÄ… markÄ…, bo moje nazwisko jest markÄ…. „Róbcie wszystko, żebyÅ›cie coÅ› w życiu osiÄ…gnÄ™li i żebyÅ›cie byli markÄ…. Wy, Wasze nazwiska” – mówiÄ™ dzieciakom na spotkaniach.
-----------------------
Wanda Chotomska to jedna z najbardziej znanych poetek tworzÄ…cych wiersze dla dzieci i mÅ‚odzieży. Dwa lata temu obchodziÅ‚a pięćdziesiÄ™ciolecie swojej dziaÅ‚alnoÅ›ci literackiej. PracowaÅ‚a m.in. z Mironem BiaÅ‚oszewskim, stworzyÅ‚a popularny cykl programów telewizyjnych dedykowanych najmÅ‚odszym Jacek i Agatka oraz napisaÅ‚a okoÅ‚o 200 książek.
Rozmawiała Magda Kołodziej
Komentarze |