Kielce v.0.8

Literatura
WARSZTATY LITERACKIE W WAGONIE

 drukuj stron�
Literatura Polska Literatura
Wys�ano dnia 15-10-2003 o godz. 15:55:55 przez pala2 311

Pamiętajcie że co Środę - czyli także i dziś - w W.A.G.O.N-ie o godzinie 20 odbywają się Warsztaty Literackie. Nasze spotkania z literaturą mają różny charakter. Dyskusyjny, refleksyjny, czysto techniczny. W każdym razie nigdy nie ma stagnacji i zawsze coś się dzieje. Czasem zajmujemy się poezją, czasem prozą - różnymi jej formami i odmianami.

Jeśli lubisz literaturę i chciałbyś trochę aktywniej do jej istoty podejść zapraszamy Zwłaszcza jeśli jesteś autorem jakiegoś cichoskrywanego opowiadania lub wiersza. Wystarczy troszeczkę odwagi i chęci. A na dowód mogę przedstawić swój utwór - wystawiam go na waszą krytykę. SPECJALNIE DLA WAS I DLA WICI >>


3 NOCE SNÓW

ÅšniÅ‚aÅ› mi siÄ™. Mam już tego dosyć. Moje ciaÅ‚o odpoczywa a mój umysÅ‚ szaleje. Nie jestem już sobÄ…. Teraz jestem kimÅ› innym. Czemu nie chcesz odejść? Powoli tracÄ™ rozum. Nie mam siÅ‚y uciekać. Nie mam gdzie siÄ™ ukryć. Brak mi siÅ‚y… do życia.
Kolejna bezsenna noc owocna w nowe obrazy. PrzesuwajÄ…ce siÄ™ przez mojÄ… jaźń klatka po klatce tworzÄ…c kolejny film. Każdy z nich coÅ› znaczy. Nawet te których nie rozumiem – te wÅ‚aÅ›nie pokazujÄ… niewiedzÄ™ naszej Å›wiadomoÅ›ci. Nie mogÄ™ zapomnieć tego co Å›niÅ‚o mi siÄ™ wczoraj, przedwczoraj, przedprzedwczoraj… Nie jest mi dane odpocząć? Czy ja spÅ‚acam jakÄ…Å› pierdolonÄ… ratÄ™ dÅ‚ugu o którym nie wiem. Nie wiem że go perfidnie zaciÄ…gnÄ…Å‚em i zapomniaÅ‚em zapÅ‚acić na czas? Nie wiem że wyrwaÅ‚em komuÅ› to czego chciaÅ‚em i nie oddaÅ‚em…?
Zamykam oczy i staram siÄ™ skupić. Udaje siÄ™. Nie jestem przecież sÅ‚aby. Jestem zagubiony. Skup siÄ™, Å›pij i Å›nij … nie odpoczniesz nawet teraz – mówi mi syczÄ…cy gÅ‚osik. Zasypiam bez nadziei, bez radoÅ›ci – aby tylko zapaść w bezdennÄ… ciemnÄ… noc…

Dwoje ludzi idzie wyżyną. Ziemia ma kolor czerwonej miedzi, słońce kolor krwi. Nie ma tu żadnego cienia, nie ma nic. Tylko te kolory, które przypominają burdel.
Dwoje ludzi, którzy odbywajÄ… pielgrzymkÄ™. IdÄ… w milczeniu trzymajÄ…c siÄ™ ze rÄ™ce. UÅ›miechajÄ… siÄ™. SÄ… szczęśliwi… OszukujÄ… siÄ™ ! Nie można być jednoczeÅ›nie samemu i z kimÅ› bÄ™dÄ…c w tym samym momencie szczęśliwym. On mi kogoÅ› przypomina…
OszukujÄ… siebie idÄ…c razem miedzianÄ… pustyniÄ… z jakÄ…Å› pierdolonÄ… pielgrzymkÄ…. To niemożliwe. CaÅ‚ujÄ…c siÄ™ czujÄ… żelazisty posmak krwi w swoich ustach. WiedzÄ… że żyjÄ…. Tak nie można! OszukujÄ… siebie wiedzÄ…c że jedno wierzy w oszustwo drugiego. WierzÄ…c że sÄ… razem i sÄ… szczęśliwi. To nie fair – Oni za dużo wiedzÄ…, za bardzo wierzÄ…. KÅ‚amstwo które jest bardziej realne od prawdy… udaÅ‚o im siÄ™ mnie oszukać. SÄ… szczęśliwi a Ona mi kogoÅ› przypomina…

Otacza mnie pustynia. Teraz jest inna. Prażona słońcem, które nigdy nie zachodzi, przez wieczność. Piasek i powietrze są tak gorące że parzą mnie dotykając mojej duszy samą istotą swojej materii. Powietrze nieruchome, bez zapowiedzi wiatru, bez nadziei na deszcz. Jak wiatr, którego nie ma może przynieść na swoich skrzydłach jakąś nowinę? Co ja tu robię?


Nie mogÄ™ sobie przypomnieć dlaczego tu siÄ™ znalazÅ‚em, ani kim jestem. Co za różnica w którym kierunku ruszÄ™. Nie pozostanÄ™ w bezruchu. IdÄ™ dÅ‚ugo. Wreszcie pomyÅ›laÅ‚em że chciaÅ‚bym coÅ› znaleźć… WchodzÄ… na nastÄ™pnÄ… wydmÄ™ u jej stóp widzÄ™ oazÄ™. Chyba o coÅ› w tym chodzi – ale o co ?
RozÅ‚ożyste palmy dajÄ… chÅ‚odny cieÅ„. Tu wieje wiatr, szumiÄ…c w liÅ›ciach – kojÄ…c zmysÅ‚y. Wreszcie odpoczywam! SiedzÄ…c tak bez celu, nie majÄ…c Å›wiadomoÅ›ci niczego. Jestem pusty i wreszcie odpoczywam. BÅ‚ogostan nieÅ›wiadomoÅ›ci. PodchodzÄ™ do źródÅ‚a w Å›rodku oazy. Jest krystalicznie czyste, rozedrgane zmarszczki grajÄ… na jego powierzchni. WykÄ…piÄ™ siÄ™. Tego wÅ‚aÅ›nie chce. Woda chÅ‚odzi i rozluźnia jednoczeÅ›nie orzeźwiajÄ…c i wyostrzajÄ…c zmysÅ‚y. Ale wÅ‚aÅ›ciwie czemu caÅ‚y czas jestem nieÅ›wiadomy, rozluźniony, spokojny… ?

Dlaczego tu jestem? Po co to jestem? Chcę poznać odpowiedź!
-Poznasz odpowiedź na swoje pytania.

Nie ma żadnych pytań! Jestem tylko ja i pustka! Jakie pytanie? Chcę poznać odpowiedź!
-Czy zrobiłem coś tak złego że nie jest mi dane zaznać spokoju? Czy nie podjąłem decyzji, która spowodowała że żałuję nie podjętej drogi?

Tak. Pamiętam. Nie chcę pamiętać!
-Przed świadomością nie ma ucieczki.

Dlaczego?
-Bo chciałeś wiedzieć.

Dlaczego tu jestem?

Na brzegu źródÅ‚a pojawia siÄ™ dziewczyna. UÅ›miechajÄ…c siÄ™ sÅ‚odko nabiera wody do dzbana. Czy to ona jest mojÄ… odpowiedziÄ…? ChcÄ™ znaku! Dziewczyna w niemym geÅ›cie wskazuje jakieÅ› miejsce obok mnie. SpoglÄ…dam pod powierzchniÄ™ ale nic nie widzÄ™. ChcÄ™ zobaczyć! U moich stóp nagle coÅ› mieni siÄ™ zÅ‚otym blaskiem. NurkujÄ™ i wyÅ‚awiam przedmiot. To moneta z szczerego zÅ‚ota. Leży w mojej rÄ™ce. Dziewczyna uÅ›miecha siÄ™ i odchodzi. Znika. Ona mi kogoÅ› przypomina…
Teraz wiem, po co się tu znalazłem. Pamiętam już wszystko.



Chciałem się dowiedzieć jak chcieć i jak osiągać to, czego się chce. Chciałem się dowiedzieć jak wszystko naprawić.
Teraz już wiem…

Wieczorne ognisko przygasa. OdpoczÄ…Å‚em jak nigdy dotÄ…d. ChciaÅ‚bym wrócić do domu – nie potrzebujÄ™ już siedzieć w oazie na bezkresnej pustyni. Pojawia siÄ™ chÅ‚opak o bezdennie smutnych oczach. Zaprasza mnie do wnÄ™trza chatki rozÅ›wietlonego lampÄ… oliwnÄ…. ChcÄ™ wrócić do siebie. On mi kogoÅ› przypomina…

BudzÄ™ siÄ™ w moim łóżku. CiepÅ‚o okrywa mnie caÅ‚unem. Przez okno spoglÄ…da na mnie ten sam widok. BÅ‚Ä™kitne niebo i kilku cegieÅ‚ uÅ‚ożonych na sobie, nazwanych domem. Kwadrat okna. To ja jestem tam na zewnÄ…trz. NieskoÅ„czony, przepastnie bÅ‚Ä™kitny przestwór nieba. Niby. Z chmurkÄ… w prawym górnym rogu, z sokoÅ‚em koÅ‚ujÄ…cym poniżej chmury, samolotem lecÄ…cym obok. Kilka cegieÅ‚ uÅ‚ożonych jedna na drugÄ… nazwanych domem. Zielony kwiatek u samego doÅ‚u to jedyny żywy kolor. Tak nieskoÅ„czony i ograniczony, zamkniÄ™ty przez coÅ› tak banalnego jak kwadrat okna. Musze siÄ™ od tego oderwać, nie myÅ›leć o rutynie, którÄ… zaraz wykonam ani o uczuciach, jakie nade mnÄ… zapanujÄ…. Jeszcze nie teraz. Poleżę i zastanowiÄ™ siÄ™ nad snem, bardziej rzeczywistym niż przebudzenie. Och…! Nie pamiÄ™tam. To napewno przez to, że spojrzaÅ‚em przez okno. DziÅ› wieczorem muszÄ™ siÄ™ poÅ‚ożyć odwrotnie. ZapomniaÅ‚em o żywych kolorach kwiatka na parapecie… jego czerwone pÅ‚atki opadajÄ… powoli na biaÅ‚y marmur. Czerwony kwiat piÄ™kny i ulotny. WrócÄ™ do domu i już go tu nie bÄ™dzie. Czemu go nie podlewam? PiÄ™kne rzeczy powinno siÄ™ pielÄ™gnować. CoÅ› mi on przypomina…
Najwyższy czas, aby wrócić do rutyny. Czuję, że mógłbym wszystko zmienić i że odpowiedź jest na wyciągnięcie ręki. Od choćby w dzisiejszym śnie, którego nie pamiętam.
WychodzÄ™ z domu w tym samym celu, co zawsze. BÅ‚Ä…dzÄ…c. Z mapÄ… w rÄ™ku – żadna z ulic nie pasuje do planu. Gdzie ja jestem? Czy to moje miasto? Ach tak! Przepraszam… trzymaÅ‚em plan odwrotnie. A może to miasto stanęło na gÅ‚owie. Dlaczego wszystko jest takie szare? Szary Ty, szary Ja. Idziemy w swoje strony nie zwracajÄ…c uwagi na siebie. Nie ma tu miejsca na kolory. Jest tylko szara sprawa, a może nawet i to nie. Tylko niebo jest bÅ‚Ä™kitne i chmury fioletowe… bÄ™dzie burza.
Idziemy oblani szarością. Szary Ty, Szary Ja. Zatopieni w myślach o rutynie i beznadziejności świata. Szara niesprawiedliwość.


Słuchasz mnie czy gapisz się na Panienkę w Czerwieni !!?? Idzie i uśmiecha się do wszystkich. Popatrz jeszcze raz! Tak. To jedna z tych nielicznych, która przypomniała sobie co się jej śniło w nocy. Uświadomiła sobie że szarość to nie wszystko, że kolor jest tak niedaleko jak niebo.


Na wyciÄ…gniÄ™cie rÄ™ki może go dotknąć i sobie wziąć. Ona mi kogoÅ› przypomina…

Wybacz ale jestem zmęczony. Położę się tutaj na tej ławce i zatopię w ciepłej szarości. Obudź mnie za chwilę. Kiedy zacznie padać deszcz. Grzmot przetacza się ponad moją głową. Krople zaczynają uderzać o ocynkowane dachy.

BudzÄ™ siÄ™ w moim łóżku. Otacza mnie ciepÅ‚y caÅ‚un. Otwieram oczy. PatrzÄ™ na Å›cianÄ™… co mi siÄ™ Å›niÅ‚o? PamiÄ™tam. ByÅ‚em na wyżynie koloru miedzi gdzie dwoje odbywaÅ‚o pielgrzymkÄ™, potem odpoczywaÅ‚em o oazie peÅ‚en nieÅ›wiadomoÅ›ci, a potem bÅ‚Ä…dziÅ‚em zatopiony w szaroÅ›ci. PamiÄ™tam. Moje zmysÅ‚u odzyskujÄ… ostrość. PamiÄ™tam że kÅ‚amstwo jest bardziej realne od rzeczywistoÅ›ci. PamiÄ™tam że chcÄ™ i wiem jak to zrobić… naprawiÄ™ wszystko. PamiÄ™tam że wyciÄ…gnąć rÄ™kÄ™ to uchwycić kolor. PamiÄ™tam że trzeba siÄ™ poÅ‚ożyć żeby siÄ™ obudzić a żeby pamiÄ™tać nie wolno patrzeć w okno. PamiÄ™tam.

Czuję ciepły oddech na mojej szyi. Czuję aksamitną, smukłą rękę na moim policzku. Jej włosy kontrastują z bielą poduszki. Talia wiotka, wręcz eteryczna obok mojego ciała. Wiem kogo przypominał mi ON i ONA i to COŚ. Spojrzałem na swoje ręce. Odzyskałem kolor.

Jan Szczygielski - Gandalf_the_White


Komentarze

Error connecting to mysql