Teatr
Wys�ano dnia 10-11-2005 o godz. 08:00:00 przez pala2 747
Wys�ano dnia 10-11-2005 o godz. 08:00:00 przez pala2 747
W ostatni weekend, mój piątkowy wieczór poświęciłam na odwiedzenie teatru - wybrałam sztuke "Wielebni". Dobrze rozreklamowana, wydawała sie być warta zachodu. |
Przed obejrzeniem spektaklu wiedziałam, iż sztuka ta napisana została przez Mrożka, a krytyka nadała jej miano kontrowersyjnej. Co więcej podobno kielecki teatr jest jednym z niewielu, który podjął sie jej wystawienia. Ten fakt plus jej "kontrowersyjny" charakter dodały szczypty pikanterii, co sprawiło, iż nie mogłam oprzeć sie temu widowisku.
W samym teatrze, przedstawienie opóźniło się, co spowodowało, że ciekawość moja sięgneła zenitu. Trzy sygnały obwieszczające rozpoczecie, przyciemnione światło... akcja ruszyła...
Zaczęło sie dośc oryginalnie. Na ekranach ustawionych w tle sceny ujrzeliśmy fragmenty krwawych gier komputerowych, typowych brutalnych strzelanin. W tle dało sie słyszeć przemówienie Busha wraz z ostrą muzyką (metal?). Po tym krótkim, aczkolwiek bardzo "dzisiejszym" akcencie, akcja przeniosła sie do małego, spokojnego, amerykańskiego miasteczka. W tamtejszej protestanckiej parafii zwolnił sie własnie etat proboszcza, więc członkowie komitetu parafialnego z niecierpliwością czekali na wyznaczonego przez kurię następce. Jakże ogromne było ich zdziwienie, gdy w wyznaczonym terminie stawiło sie aż dwóch kandydatów. Przewodnicząca komitetu, pani Simpson (Małgorzata Andrzejak) ma nie mały problem z wyjasnieniem nadmiaru wielebnych, który spowodowała opieszałość urzędników - komitet postanawia w takim wypadku samemu dokonać selekcji. Jednakże zadanie okazuje sie dośc trudne, gdyż obaj wielebni mają jakieś "usterki". Jeden z nich jest... kobietą, co w oczach demonicznej przewodniczącej z miejsca skresla jej kandydature. Na szczęcie został jej jeszcze do wyboru przystojny, młody pastor Bloom (Krzysztof Mateusiak). Sytuacja znacznie komplikuje sie, gdy wychodzi na jaw, że pastor Bloom jest...Żydem. Pani Simpson staje przed tródnym wyborem... albo przezwycięży stereotyp wielebnego-męzczyzny, albo swoje uprzedzenie religijne co do żydowskich, protestanckich księży. Dylemat ten jest powodem wielu groteskowych zachowań bohaterów, jak również humorystycznych dialogów o podtekstach feministycznych, religijnych i antyżydowskich, co wywołuje gromki śmiech na widowni. Gromkie salwy śmiechu wywołuje również pojawienie sie takich postaci jak: młody satanista, ktorego specjalnością jest podkładanie "małych bomb" czy też ciotka Róża, która próbuje odwieść swojego siostrzeńca, wielebnego Blooma, od pomysłu zostania księdzem. Sam fakt, iż młody wielebny wstąpił na droge kapłaństwa, tylko po to, by nie mówiono o nim "ten Żyd" wydaje sie dość dwuznaczny. I tu mamy możliwość zobaczyć jaki wpływ na pewne grupy społeczne mają stereotypy. Akcja staje się coraz bardziej "napięta", wraz z pojawianiem się reszty komitetu prafialnego. Męska część komitetu wyraża aprobate dla wielebnej Glorii Burton (Justyna Sieniawska), natomiast kobiety wyraźnie popierają przystojnego księdza. W zamian za "małe przysługi" obiecują swoim kondydatom poparcie. Kuszenie wielebnych jednak nie przynosi oczekiwanego skutku. Żadne z nich nie chce ugiąć i pozostają wierni swoim ideałom. Problemy wielebnych zaczynają sie gdy wychodzi na jaw, że ta z pozoru spokojna parafia jest tak naprawdę siedliskiem zła. Okazuje sie, iz poprzedni proboszcz został zamordowany przez komitet parafialny, który lubuje sie w torturach. Sytuacja wielebnych wydaje sie byc beznadziejną, jednakże z odsiedzą przybywa im ciotka Róża, która nadlatuje wynajętym helikopterem, by odzyskać swojego ukochanego siostrzeńca. Brawo dla teatralnych techników, którym udało sie doskonale przedstawić desant na linach z helikoptera na tak niewielkiej scenie.
Niegasnący aplauz widowni świadczyć może, iż wszystkim sztuka bardzo się podobaa. Z mojej strony wielki ukłon w strone reżysera - Grzegorza Chrapkiewicza, który po mistrzowsku poprowadził spektakl i dobrał obsade. Polecam, naprawde warte obejrzenia...
Zaczęło sie dośc oryginalnie. Na ekranach ustawionych w tle sceny ujrzeliśmy fragmenty krwawych gier komputerowych, typowych brutalnych strzelanin. W tle dało sie słyszeć przemówienie Busha wraz z ostrą muzyką (metal?). Po tym krótkim, aczkolwiek bardzo "dzisiejszym" akcencie, akcja przeniosła sie do małego, spokojnego, amerykańskiego miasteczka. W tamtejszej protestanckiej parafii zwolnił sie własnie etat proboszcza, więc członkowie komitetu parafialnego z niecierpliwością czekali na wyznaczonego przez kurię następce. Jakże ogromne było ich zdziwienie, gdy w wyznaczonym terminie stawiło sie aż dwóch kandydatów. Przewodnicząca komitetu, pani Simpson (Małgorzata Andrzejak) ma nie mały problem z wyjasnieniem nadmiaru wielebnych, który spowodowała opieszałość urzędników - komitet postanawia w takim wypadku samemu dokonać selekcji. Jednakże zadanie okazuje sie dośc trudne, gdyż obaj wielebni mają jakieś "usterki". Jeden z nich jest... kobietą, co w oczach demonicznej przewodniczącej z miejsca skresla jej kandydature. Na szczęcie został jej jeszcze do wyboru przystojny, młody pastor Bloom (Krzysztof Mateusiak). Sytuacja znacznie komplikuje sie, gdy wychodzi na jaw, że pastor Bloom jest...Żydem. Pani Simpson staje przed tródnym wyborem... albo przezwycięży stereotyp wielebnego-męzczyzny, albo swoje uprzedzenie religijne co do żydowskich, protestanckich księży. Dylemat ten jest powodem wielu groteskowych zachowań bohaterów, jak również humorystycznych dialogów o podtekstach feministycznych, religijnych i antyżydowskich, co wywołuje gromki śmiech na widowni. Gromkie salwy śmiechu wywołuje również pojawienie sie takich postaci jak: młody satanista, ktorego specjalnością jest podkładanie "małych bomb" czy też ciotka Róża, która próbuje odwieść swojego siostrzeńca, wielebnego Blooma, od pomysłu zostania księdzem. Sam fakt, iż młody wielebny wstąpił na droge kapłaństwa, tylko po to, by nie mówiono o nim "ten Żyd" wydaje sie dość dwuznaczny. I tu mamy możliwość zobaczyć jaki wpływ na pewne grupy społeczne mają stereotypy. Akcja staje się coraz bardziej "napięta", wraz z pojawianiem się reszty komitetu prafialnego. Męska część komitetu wyraża aprobate dla wielebnej Glorii Burton (Justyna Sieniawska), natomiast kobiety wyraźnie popierają przystojnego księdza. W zamian za "małe przysługi" obiecują swoim kondydatom poparcie. Kuszenie wielebnych jednak nie przynosi oczekiwanego skutku. Żadne z nich nie chce ugiąć i pozostają wierni swoim ideałom. Problemy wielebnych zaczynają sie gdy wychodzi na jaw, że ta z pozoru spokojna parafia jest tak naprawdę siedliskiem zła. Okazuje sie, iz poprzedni proboszcz został zamordowany przez komitet parafialny, który lubuje sie w torturach. Sytuacja wielebnych wydaje sie byc beznadziejną, jednakże z odsiedzą przybywa im ciotka Róża, która nadlatuje wynajętym helikopterem, by odzyskać swojego ukochanego siostrzeńca. Brawo dla teatralnych techników, którym udało sie doskonale przedstawić desant na linach z helikoptera na tak niewielkiej scenie.
Niegasnący aplauz widowni świadczyć może, iż wszystkim sztuka bardzo się podobaa. Z mojej strony wielki ukłon w strone reżysera - Grzegorza Chrapkiewicza, który po mistrzowsku poprowadził spektakl i dobrał obsade. Polecam, naprawde warte obejrzenia...
Komentarze
|