Kielce v.0.8

Muzyka
Wojtas: stare czasy to dobre czasy

 drukuj stron�
Muzyka Rozmowy
Wys�ano dnia 04-05-2009 o godz. 00:00:00 przez rafa 6311

Wojtas, legenda kieleckiego i polskiego rapu, wrócił do Kielc po niemal trzyletnim pobycie na emigracji - opowiada nam, co robił na Wyspach, co chce robić obecnie w kraju i z uśmiechem na ustach wspomina stare dobre czasy - rozmawia Jakub Wątor.

Niedawno wróciłeś z Wysp Brytyjskich. Przed wyjazdem mówiłeś, że masz plan działania, po którego spełnieniu wracasz. Czyli powiodło się?

UdaÅ‚o siÄ™. Przez jakieÅ› cztery miesiÄ…ce w Irlandii imaÅ‚em siÄ™ różnych zajęć – budowaÅ‚em pÅ‚oty, ocieplaÅ‚em domy, malowaÅ‚em mieszkania, pracowaÅ‚em w fabryce czekoladek. Nie znalazÅ‚em jednak jakiejÅ› jednej porzÄ…dnej pracy. ZresztÄ… powstaÅ‚y różne dziwne sytuacje i wróciÅ‚em stamtÄ…d. PosiedziaÅ‚em cztery miesiÄ…ce w Kielcach i wyjechaÅ‚em do Anglii. MiaÅ‚em jechać na 6-8 miesiÄ™cy, a zostaÅ‚em prawie 3 lata. ByÅ‚em piekarzem w fabryce pizzy. RobiÅ‚em okoÅ‚o 28 ton ciasta przez noc, z czego wycinaliÅ›my okoÅ‚o 80 000 placków. To byÅ‚a potężna fabryka, która ma swoje oddziaÅ‚y na caÅ‚ym Å›wiecie. Ostatnie pół roku pracowaÅ‚em w ekipie zajmujÄ…cej siÄ™ dezynfekowaniem linii, maszyn itp.

Brałeś, co było i dawało kasę.

Tak, przede wszystkim robiłem w fabrykach.

I tym planem było zarobić i wrócić?

Chciałem ogarnąć trochę mieszkanie, życie, sprawdzić się w czymś innym niż muzyka. Wiem teraz, że oprócz grania jestem w stanie robić też inne rzeczy.



Gdy się zasiedziałeś na Wyspach, nie miałeś momentu, że chciałeś zostać tam już na stałe?

A co mi się tam mogło podobać? Fabryka, która była w szczerym polu kapusty? Głównym moim celem była praca, więc pracowałem przez sześć dni w tygodniu po 12h na nocnej zmianie. Nie miałem czasu jeździć i zwiedzać. Nie widziałem nawet Londynu. Gdy miałem dzień wolny, to szedłem na imprezę i tak to wyglądało.

Miałem ze trzy fajne wyskoki. Zrobiłem jeden koncert w Bostonie, później grałem z DJ Feel-X'em po koncercie Indios Bravos w Peterborough. I w tym samym mieście był jeszcze koncert Molesty, gdzie supportowałem.

Nie chciałem zostawać. Wykonałem swój plan i wróciłem. Cały czas tęskniło mi się za rodziną i za miastem.

Jakie widzisz zmiany kraju i miasta po takim czasie?

Jestem dopiero dwa miesiące w Polsce. Na pewno wiele zmieniło się na lepsze. Kielce rozbudowały się, wyglądają dużo ładniej. Teraz w Kielcach znalazłem już pracę i być może na wiosnę ruszę z nowymi produkcjami, ale nigdzie się nie spieszę.

Masz już jakieś konkretne pomysły na nową płytkę. Możesz powiedzieć, czym zaskoczysz słuchaczy?

Chcę zrobić nagrania w muzycznym klimacie lat 90-tych. Ten klimat najbardziej mi się podoba i identyfikuję się z nim. Trafia to do mnie, bo ma energię. Chcę robić coś dalej w tym stylu z początku lat 90-tych.

Rynek jest bardzo zagęszczony...

Przez ten czas, gdy mnie tu nie było, trochę się zresetowałem. Nie miałem polskiej telewizji, dojścia do nowości rapowych. Kupiłem sobie magnetofon i słuchałem starych płyt, które wziąłem ze sobą. Odciąłem się od tego, co się dzieje obecnie. Przed wyjazdem coraz mniej zaczęło mi się podobać to, co dzieje się na muzycznym rynku w Polsce. Mam do tego dystans. Chcę robić swoje rzeczy i nie interesuje mnie reszta. Robię to, co mnie kręci. Nie patrzę na to, czy komuś to się będzie podobać.

Orientujesz siÄ™ w kieleckiej scenie rapu?

Nie bardzo. Wiem, że teraz wychodzi płyta Borixona z Kajmanem. Poza tym nie jestem zorientowany.

Fundacja Kultury Wici organizuje BF Memorial ku pamięci Wembleya. Co sądzisz o takim przedsięwzięciu i jak wspominasz Wembleya?

Podoba mi się ten pomysł. Pamięć o Piotrku cały czas jest zachowana. To fajna okazja, by spotkali się wszyscy znajomi z tamtych lat. Popieram takie imprezy. Mam nadzieję, że będę mógł zagrać na BF Memorial w tym roku.

Nazwa Waszego składu wzięła się od znanego kielczanom Wzgórza Apaczy. Masz jakieś inne miejsca w Kielcach, które darzysz sentymentem?

Jasne – park, Oficyna i w ogóle różnego rodzaju plenery, zagajniki. Chociaż Oficyna już w zasadzie nie istnieje.

Wiem, że pierwsze koncerty Wzgórza graliście z żywą kapelą. Czemu nie pociągnęliście tego dalej?

GraliÅ›my klasycznym zestawem – 3 mc i jeden dj. MieliÅ›my kilka wypadów z muzykami sesyjnymi i też jest to bardzo fajne, ale głównie przeważaÅ‚a konwencja typowo rapowa. Nie mam wÅ‚asnego zespoÅ‚u i nigdy nie miaÅ‚em okazji takiego zorganizować. ChciaÅ‚bym grać na żywo, ale nie miaÅ‚em nigdy ku temu możliwoÅ›ci.

Gdy zaczynaliście swoją przygodę z rapem, trzeba było już kombinować, by się wybić? Istniały jakieś układy?

Nie byÅ‚o żadnych znajomoÅ›ci. ZrobiliÅ›my z Liroyem „Scyzoryka” i od tego siÄ™ wszystko zaczęło. Kiedy „Scyzoryk” byÅ‚ już grany w caÅ‚ej Polsce, to my wciąż siedzieliÅ›my w parku, piliÅ›my wino i paliliÅ›my trawÄ™. Nie mieliÅ›my pieniÄ™dzy na wakacje czy chociaż dyskotekÄ™. Potem zrobiliÅ›my demo u znajomego w Warszawie. Ja pozgrywaÅ‚em to na dziesięć kaset i wysÅ‚aÅ‚em do kilku firm fonograficznych. DostaliÅ›my odpowiedź od S.P. Records i tam nagraliÅ›my dwie pierwsze pÅ‚yty.

Już niedługo będzie reedycja naszego pierwszego albumu. Dostępny będzie on w Empikach na płytach i możliwe, że również na winylach.

Krążą legendy o imprezach w innej wytwórni – RRX.

Nagraliśmy tam cztery kolejne płyty. Był to długi kawałek czasu, bardzo fajnie to wspominam.

Pamiętasz jakąś najcięższą imprezę?

Najcięższej nie mogę pamiętać. Jest cięcie i koniec.

Możesz pamiętać z opowiadań na przykład.

Nie, niestety nie mogę Ci odpowiedzieć na to pytanie.

Wiesz, jak Krzysztof Kozak (szef RRX – przyp. Red.) żyje dzisiaj?

Oj, nie kontaktujemy się już z pięć lat.

Podobno sprzedaje kasety gdzieÅ› na dworcu w Warszawie.

Czyli wrócił do początków. On zawsze zajmował się sprzedażą kaset i płyt. Pobyt w RRX-ie wspominam miło. Kozak to był niezły wariat i to były świetne czasy.

Masz w ogóle kontakt z ludźmi z tamtych lat, bo w RRX nagrywała bardzo duża grupa raperów?

Nie mam kontaktów. Czasami przypadkiem spotykamy się na jakichś imprezach, pogadamy, pośmiejemy się i powspominamy stare czasy. Znam się z tymi ludźmi, pozdrawiam ich wszystkich serdecznie, ale nie utrzymujemy stałych kontaktów.

A co sądzisz o podziałach, wzajemnym dissowaniu się?

To jest dla mnie dziecinada. Niech robią, co chcą. Ich życie, ich muzyka. Nie wiem, czy to jest chwyt marketingowy.

Wspominasz ciągle o starych czasach. Może dobrze byłoby opowiedzieć, napisać o tym coś większego?

Za książkę wezmę się, jak będę miał 50 lat.

To jest konkretny plan?

Nie, oczywiście żartuję. Nie mam takich pomysłów. W życiu nie ma nic planować. Trzeba żyć spokojnie i być szczęśliwym człowiekiem. Kiedyś miałem plany i często coś się zmieniało z dnia na dzień i szybko się pieprzyło.

Jakie miejsce w Twojej hierarchii wartości zajmuje muzyka?

Dla mnie to jest podstawa. Słucham muzyki codziennie, odpoczywam przy niej, poprawiam sobie humor kiedy jestem wkurwiony. Muzyka to dla mnie bardzo ważna rzecz i myślę, że będzie mi blisko towarzyszyła do końca życia.


Komentarze

Error connecting to mysql