Kielce Kultura
Wys�ano dnia 25-08-2006 o godz. 12:00:00 przez pala2 277
Wys�ano dnia 25-08-2006 o godz. 12:00:00 przez pala2 277
Wystawy czasowe w kieleckich muzeach dla wielu zwiedzających stają się "ponadczasowe", trwają nawet pół roku. A można inaczej, choćby tak jak w Muzeum Okręgowym w Sandomierzu. |
- W okolicach świąt wielkanocnych przyjechała do mnie rodzina ze Śląska - mówi kielczanin, pan Marcin. - Pokazałem im miasto, odwiedziliśmy m.in. Dworek Laszczyków i Muzeum Narodowe. Minęło kilka dobrych miesięcy, przyszły wakacje i rodzina znowu mnie odwiedziła. Chciałem im pokazać coś nowego, ale okazało się, że w obu placówkach są te same wystawy - narzeka kielczanin.
Rzeczywiście wystawę "Damy z tamtych lat - kobieta w dawnej fotografii" przygotowaną przez Muzeum Wsi Kieleckiej w Dworku Laszczyków otwarto na początku marca tego roku. Przez ponad pół roku ekspozycja się nie zmieniła. Co więcej, jej poprzedniczka - wystawa "Lemieszka, siemieniec, gamrota Zapomniane potrawy ludowe Kielecczyzny" - była pokazywana również przez ponad pół roku - od 16 września do 19 lutego. Czy naprawdę wystawy czasowe muszą być prezentowane tak długo?
- Zgadzam się, że taki okres jest zbyt długi - przyznaje Janusz Karpiński, dyrektor Muzeum Wsi Kieleckiej. - Wezmę pod uwagę tę sugestię i zapewniam, że będziemy częściej zmieniać ekspozycję. Nowa wystawa czasowa, którą otwieramy we wrześniu, będzie pokazywana krócej.
Podobnie jest w Muzeum Narodowym w Kielcach. Wystawa czasowa "Motywy mitologiczne w sztukach plastycznych" prezentowana jest w pałacu biskupów krakowskich od końca kwietnia. Jej planowane zakończenie to 24 września. Muzealnikom zadaliśmy podobne pytanie, ale odpowiedź była już inna. - Ubolewam, że tej wystawy nie możemy pokazywać jeszcze dłużej - mówi Marian Gucwa, kierownik działu naukowo-oświatowego muzeum. Dlaczego? - Bo to bardzo ciekawa wystawa, zwłaszcza dla młodzieży szkolnej. W maju i czerwcu szkoły do nas nie przychodziły, bo to końcówka roku, potem przyszły wakacje, a teraz czas ją zamykać. Zresztą mamy zasadę, że w okresie letnim nie zmieniamy wystaw czasowych. Poza tym trzeba pamiętać, że muzea raczej nie zmieniają ekspozycji tak często, jak to robią galerie - dodaje Gucwa.
Nie do końca ma rację. W Muzeum Okręgowym w Sandomierzu, mimo problemów finansowych, wystawy czasowe trwają od jednego do trzech miesięcy. - Zdarza się, że w ciągu roku mamy dziesięć "czasówek" - mówi Zofia Czubowa, dyrektor muzeum. - Wychodzę z założenia, że coś się musi dziać, żeby przyciągnąć ludzi. Jeśli ktoś w ciągu pół roku przyjedzie dwa razy do Sandomierza i zobaczy u nas to samo, to za trzecim razem już pewnie tu nie zajrzy.
Również okres wakacyjny dla sandomierskich muzealników oznacza spory ruch. 24 czerwca otwarto tam głośną w kraju wystawę plastyczną "W stronę Schulza", aby już 5 sierpnia zastąpić ją kolejną ciekawą ekspozycją poświęconą Tomasowi Venclovie, który jest uznawany za najwybitniejszego współczesnego poetę litewskiego. Venclova nawet osobiście zjawił się na wernisażu.
- Praca nad atrakcyjnością naszej oferty opłaca się choćby dlatego, że odwiedza nas coraz więcej obcokrajowców - dodaje dyrektor Czubowa.
Rzeczywiście wystawę "Damy z tamtych lat - kobieta w dawnej fotografii" przygotowaną przez Muzeum Wsi Kieleckiej w Dworku Laszczyków otwarto na początku marca tego roku. Przez ponad pół roku ekspozycja się nie zmieniła. Co więcej, jej poprzedniczka - wystawa "Lemieszka, siemieniec, gamrota Zapomniane potrawy ludowe Kielecczyzny" - była pokazywana również przez ponad pół roku - od 16 września do 19 lutego. Czy naprawdę wystawy czasowe muszą być prezentowane tak długo?
- Zgadzam się, że taki okres jest zbyt długi - przyznaje Janusz Karpiński, dyrektor Muzeum Wsi Kieleckiej. - Wezmę pod uwagę tę sugestię i zapewniam, że będziemy częściej zmieniać ekspozycję. Nowa wystawa czasowa, którą otwieramy we wrześniu, będzie pokazywana krócej.
Podobnie jest w Muzeum Narodowym w Kielcach. Wystawa czasowa "Motywy mitologiczne w sztukach plastycznych" prezentowana jest w pałacu biskupów krakowskich od końca kwietnia. Jej planowane zakończenie to 24 września. Muzealnikom zadaliśmy podobne pytanie, ale odpowiedź była już inna. - Ubolewam, że tej wystawy nie możemy pokazywać jeszcze dłużej - mówi Marian Gucwa, kierownik działu naukowo-oświatowego muzeum. Dlaczego? - Bo to bardzo ciekawa wystawa, zwłaszcza dla młodzieży szkolnej. W maju i czerwcu szkoły do nas nie przychodziły, bo to końcówka roku, potem przyszły wakacje, a teraz czas ją zamykać. Zresztą mamy zasadę, że w okresie letnim nie zmieniamy wystaw czasowych. Poza tym trzeba pamiętać, że muzea raczej nie zmieniają ekspozycji tak często, jak to robią galerie - dodaje Gucwa.
Nie do końca ma rację. W Muzeum Okręgowym w Sandomierzu, mimo problemów finansowych, wystawy czasowe trwają od jednego do trzech miesięcy. - Zdarza się, że w ciągu roku mamy dziesięć "czasówek" - mówi Zofia Czubowa, dyrektor muzeum. - Wychodzę z założenia, że coś się musi dziać, żeby przyciągnąć ludzi. Jeśli ktoś w ciągu pół roku przyjedzie dwa razy do Sandomierza i zobaczy u nas to samo, to za trzecim razem już pewnie tu nie zajrzy.
Również okres wakacyjny dla sandomierskich muzealników oznacza spory ruch. 24 czerwca otwarto tam głośną w kraju wystawę plastyczną "W stronę Schulza", aby już 5 sierpnia zastąpić ją kolejną ciekawą ekspozycją poświęconą Tomasowi Venclovie, który jest uznawany za najwybitniejszego współczesnego poetę litewskiego. Venclova nawet osobiście zjawił się na wernisażu.
- Praca nad atrakcyjnością naszej oferty opłaca się choćby dlatego, że odwiedza nas coraz więcej obcokrajowców - dodaje dyrektor Czubowa.
Paweł Słupski Gazeta Wyborcza
Komentarze |