Kielce v.0.8

Nauka Technika
Z niemowlakami można rozmawiać!

 drukuj stron�
Nauka Technika Polska
Wys�ano dnia 11-09-2005 o godz. 14:00:00 przez pala2 2527

Dzieci chcą i mogą komunikować się z nami na długo przedtem, zanim zaczną mówić. Trzeba tylko dać im odpowiednie narzędzie - język migowy.

Buzia niebezpiecznie wykrzywia się w podkówkę. Co robić? Zaraz będzie płacz. Może miś? Pluszak w ciągu sekundy ląduje na podłodze, a buzia krzywi się coraz bardziej. Plastikowa kaczuszka? Błąd. Herbatka z koperku? Wycieramy twarz i oplutą ścianę. Mokra pielucha? Bingo! Ale zanim to odkryliśmy, dziecko już zaniosło się płaczem. Gdyby tak umiało powiedzieć, o co mu chodzi...

Migaj z dzieckiem

Kiedy Tess Weatherhead miała osiem miesięcy, umiała zakomunikować mamie, że chce jeść, pić i że boli ją brzuszek. Umiała też poprosić o swoją ulubioną zabawkę. Genialne dziecko? Wcale nie.

Jessica, mama Tess, zaczęła uczyć swą półroczną córkę języka migowego. Po dwóch miesiącach mała znała pięć znaków. Dziś dziewczynka ma rok i dwa miesiące. Operuje około 40 znakami. Tess nie jest głucha. Jest zdrowym, słyszącym dzieckiem. Umie już powiedzieć kilkanaście słów.

O tym, że dzieci rozumieją, co się do nich mówi, i są gotowe do komunikowania się, zanim same zaczną mówić, wie każdy rodzic. Zdolność mowy dzieci zyskują średnio w drugim roku życia. Nie znaczy to jednak, że wcześniej nie próbują porozumiewać się z otoczeniem. Uważna matka umie odgadnąć z dziecięcej mimiki i gestów, o co chodzi. Ale może też dać dziecku narzędzie, którym będzie ono w stanie porozumiewać się znacznie wcześniej.

Na ten pomysł wpadł Joseph Garcia. Pracował wtedy jako tłumacz języka migowego. Odwiedzając rodziny głuchych, odkrył ciekawą prawidłowość: jeśli rodziło się tam słyszące niemowlę i rodzice uczyli je języka znaków, to zaczynało tą metodą przekazywać komunikaty otoczeniu znacznie wcześniej niż słyszące dzieci, które wychowywały się tylko w kontakcie z językiem fonicznym.

Garcia skończył psychologię i jako pierwszy na świecie stworzył program nazwany "Sign with your baby" - "Migaj ze swoim dzieckiem". Z czasem na jego podstawie stworzono wiele innych.

Mowa torpedowa

W tym samym czasie identycznym problemem zajmowały się dwie panie psycholog - Linda Acredolo i Susan W. Goodwyn z California State University w Davies. Zbadały blisko 140 rodzin, w których słyszące dzieci uczyły się w niemowlęctwie migania. Wnioski były zaskakujące. Takie dzieci szybciej uczyły się mówić, dwulatki były językowo na poziomie niemigających trzylatków, a trzylatki mówiły już jak prawdziwe przedszkolaki.

W wieku siedmiu lat w testach na IQ osiągały średnio 12 punktów więcej od reszty dzieci. Były też bardziej pogodne, a ich rodzice lepiej wspominali trudy wychowania z pierwszych kilkunastu miesięcy. - Co za ulga - mówili - kiedy możesz dowiedzieć się od swego dziecka, o co mu chodzi! To zmniejsza frustrację.

- Mój mąż nie bardzo chciał uczyć córkę znaków - opowiada dziennikarzowi pisma "The New York Times" migająca mama Jennifer Neal. - Zmienił zdanie, kiedy mała obudziła go pewnej nocy, płacząc. Podszedł do łóżeczka, a ta włożyła palec do buzi, a potem wykonała znak oznaczający "boli". Okazało się, że wyrzyna się jej pierwszy ząb.

Internet jest pełny podobnych historii, które wyskakują na hasło "sign with baby".

Na stronie http://www.sign2me.comjedna z mam opisuje, jak jej 13-miesięczny synek nie mógł zasnąć. Kręcił się w łóżku, wreszcie zamigał do mamy trzy znaki: miś, drzewo, zabawa. Mama przypomniała sobie, że w ciągu dnia chłopiec bawił się w ogrodzie na kocyku misiem. Zabawka została pod drzewem. Gdy trafiła z powrotem w objęcia chłopca, ten po chwili zasnął.

Migaj po polsku

Danka Mikulska polski język migowy poznała na studiach i od czterech lat uczy go studentów UW w ramach lektoratów. Pisze doktorat z polskiego języka migowego (PJM) na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Jej praca jest częścią projektu badawczego, którego celem jest opisanie gramatyki naturalnego języka polskich głuchych. Wcześniej nikt tego języka nie badał. Kiedy macierzyństwo na pewien czas wyłączyło ją z życia naukowego, zaczęła migać w domu do swojego dziecka, a potem dzięki Internetowi odkryła, że na całym świecie robią to dziesiątki tysięcy ludzi.Jej 10-miesięczna córka Lena zna dziś około 30 znaków. Umie powiedzieć także kilka prostych słów, a rozumie niemal wszystko, co się do niej mówi. Komunikuje się lepiej niż rówieśnicy. Podobnie jak jej o trzy miesiące starszy kuzyn Mateusz, którego mamę Danka namówiła na miganie.

Teraz do swoich dzieci miga już pięć mam. - To bardzo ułatwia życie - opowiada Danka. - No i, jak wskazują badania psychologów, pozytywnie wpływa na rozwój dziecka.

Język migowy, wizualno-przestrzenny, wykorzystuje zarówno lewą półkulę mózgu, gdzie mieszczą się ośrodki odpowiedzialne za mowę, jak i prawą, która odpowiada za orientację przestrzenną i bodźce wzrokowe. Miganie poprawia także u małego dziecka koordynację oko - ręka. No i przyspiesza rozwój językowy.

Warunek: do niemowlaka trzeba migać i mówić jednocześnie. - Najlepiej zacząć, gdy dziecko skończy sześć miesięcy - mówi Danka. - Wtedy jest w stanie na dłużej skupić uwagę. Na początek wybieramy pięć znaków. Powinny dotyczyć sytuacji, w których dziecko często uczestniczy, by jak najczęściej widziało znak i słyszało słowo z nim związane. Tak nauczyłam moją córkę znaku "światło". Wchodząc do łazienki, mówiłam: "Teraz mama zapali światło", i pokazywałam znak. Z czasem, kiedy tylko mówiłam i nie migałam, Lenka wyraźnie czekała. Czuła, że komunikat jest niepełny. Cieszyła się, gdy dodawałam znak. Po trzech tygodniach pokazała go sama. Z innymi znakami było podobnie. Nauka trwa około miesiąca, potem wybieramy kolejnych pięć znaków i tak dalej.

Nie trzeba koniecznie używać języka migowego. Można wymyślić własne znaki - zaznacza Danka. - Ale może warto dać dziecku podstawę, by w przyszłości nauczyło się migać. Mamy w Polsce całkiem sporą migającą mniejszość.

Miganie jak raczkowanie

Nigdy nie jest jednak tak różowo. Jak wszystko na świecie, tak i ta metoda spotyka się z krytyką. Niektórzy obawiają się na przykład, że to może wręcz opóźnić mówienie. Skoro dzieciom tak wygodnie jest się porozumiewać miganiem, nie będą chciały mówić - argumentują przeciwnicy. Wygląda na to, że nie mają racji.

- To tak, jakby obawiać się, że raczkowanie opóźni chodzenie - odpowiada prof. Susan W. Goodwyn. - Dziecko jest otwarte na komunikowanie się, obojętnie jakimi sposobami. Miganie mu to ułatwia. No i zmniejsza frustrację, gdy ma coś do zakomunikowania, a jego narządy mowy nie są na tyle dojrzałe, by mu to umożliwić.

- Często obserwuję, jak moja córka, pokazując jakiś znak, próbuje wypowiedzieć odpowiadające mu słowo - mówi Danka Mikulska. - Miganie tylko otwiera ją na komunikację. Lenka cieszy się, że jest rozumiana, i próbuje przekazać więcej.

Danka rozpoczęła już prace nad stworzeniem takiego programu edukacyjnego dla polskich rodziców (na razie są tylko angielskie). Bada też rozwój mowy u dzieci uczących się PJM. Dlatego szuka rodziców chcących migać ze swymi dziećmi. Wszystkiego nauczy i o wszystkim opowie. W zamian oczekuje tylko prowadzenia dzienniczka, w którym rodzice notowaliby postępy swoich pociech. Czy warto? To chyba lepsze niż zgadywanie z rodzaju płaczu, czy chodzi o lalkę, czy o mleko.


Więcej na temat migania do niemowlaka będzie można dowiedzieć się na warszawskim Festiwalu Nauki. 19 września o godz. 18. na Wydziale Polonistyki UW odbędą się warsztaty na ten temat.


Olga Woźniak Gazeta Wyborcza


Komentarze

Error connecting to mysql