Świętokrzyskie Świętokrzyskie Turystyka i Podróże
Wys�ano dnia 21-05-2004 o godz. 13:00:00 przez Gandalf_the_White 691
Wys�ano dnia 21-05-2004 o godz. 13:00:00 przez Gandalf_the_White 691
W zalewie w Sielpi jest coraz mniej wody a coraz więcej mułu. Za kilka lat może zamienić się w bajoro. Nikt bowiem nie dbał o jego właściwe utrzymanie. - Kiedyś tu pływał stateczek, teraz tylko kajaki i rowery, bo w najgłębszych miejscach jest najwyżej półtora metra wody - mówi Leszek Bednarski, od ubiegłego roku prezes OSiR w Sielpi. |
Podaje szacunki biegłego hydrologa, z których wynika, że w ciągu ostatnich siedmiu lat rzeki Czarna i Krasna naniosły do zbiornika ponad 200 tysięcy metrów sześciennych mułu. - Niedługo będzie można przejść przez cały zalew bez zamoczenia majtek. Do tego stopnia jest już wypłycony, że za trzy-cztery lata zaniknie całkowicie. Pozostanie płynąca środkiem rzeka i olbrzymie bagnisko - twierdzi Bednarski.
Zalew zamulany był od początku jego istnienia, ale nasiliło się to szczególnie po 1997 roku, kiedy powódź przerwała tamę kilka kilometrów przed Sielpią. Dno nie było czyszczone od kilkunastu lat. Teraz to nie jest możliwe. Główny jaz nie pozwala bowiem na spuszczenie wody. - Od początku był wadliwie skonstruowany, konieczna jest jego całkowita przebudowa - uważa Bednarski.
Za stan zbiornika obwinia swoich poprzedników z OSiR, który odpowiada za jego właściwe utrzymanie. - Trzeba będzie zapłacić za wieloletnie zaniedbania. Co kiedyś mogło kosztować kilka tysięcy, teraz będzie kosztowało kilka milionów - twierdzi.
Według niego ratowanie Sielpi powinno się rozpocząć od przebudowy jazu. Później należałoby zbudować progi na Czarnej przed zalewem, aby ograniczyć zamulanie. Dopiero wówczas należałoby rozpocząć oczyszczanie dna zalewu.
- Mamy już chętnych do budowy progu i utworzenia przed nim małego zbiornika rekreacyjnego. Znaleźliśmy także partnerów, którzy chcą wyremontować jaz w zamian za zamontowanie tam małej elektrowni wodnej - wylicza Bednarski.
Dodaje, że doprowadzeniem do porządku dna powinna się zająć gmina Końskie. To jednak nie będzie proste. Wciąż niewyjaśniona pozostaje bowiem kwestia własności zalewu.
W latach 90. został on wprawdzie skomunalizowany, ale kontrolerzy NIK dopatrzyli się nieprawidłowości i w ubiegłym roku wojewoda świętokrzyski zakwestionował decyzję o przyznaniu zalewu gminie. W styczniu sprawa trafiła do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, które nie kwapi się z wydaniem rozstrzygnięcia.
- W tej chwili jest stan zawieszenia. Nie mamy jak zainwestować w zalew, aby nam nie zarzucono, że wydajemy pieniądze na nie swoje - mówi burmistrz Końskich Krzysztof Obratański. Zapowiada jednak wystąpienie do starostwa z wnioskiem o pozwolenie na przebudowę jazu, aby "nadać bieg sprawie". - Bez zalewu Sielpia jako ośrodek wypoczynkowy przestaje istnieć - argumentuje.
- Pan wojewoda w najbliższym czasie będzie interweniował w ministerstwie w sprawie Sielpi - zapowiada jego rzecznik Beata Ryń.
Zalew w Sielpi zbudowany został w 1962 roku. W powstałych wokół niego hotelach, pensjonatach, ośrodkach wypoczynkowych, kempingach i na polach namiotowych znajduje się około pięć tysięcy miejsc noclegowych. W sezonie letnim zalew daje zatrudnienie kilkuset osobom.
Zalew zamulany był od początku jego istnienia, ale nasiliło się to szczególnie po 1997 roku, kiedy powódź przerwała tamę kilka kilometrów przed Sielpią. Dno nie było czyszczone od kilkunastu lat. Teraz to nie jest możliwe. Główny jaz nie pozwala bowiem na spuszczenie wody. - Od początku był wadliwie skonstruowany, konieczna jest jego całkowita przebudowa - uważa Bednarski.
Za stan zbiornika obwinia swoich poprzedników z OSiR, który odpowiada za jego właściwe utrzymanie. - Trzeba będzie zapłacić za wieloletnie zaniedbania. Co kiedyś mogło kosztować kilka tysięcy, teraz będzie kosztowało kilka milionów - twierdzi.
Według niego ratowanie Sielpi powinno się rozpocząć od przebudowy jazu. Później należałoby zbudować progi na Czarnej przed zalewem, aby ograniczyć zamulanie. Dopiero wówczas należałoby rozpocząć oczyszczanie dna zalewu.
- Mamy już chętnych do budowy progu i utworzenia przed nim małego zbiornika rekreacyjnego. Znaleźliśmy także partnerów, którzy chcą wyremontować jaz w zamian za zamontowanie tam małej elektrowni wodnej - wylicza Bednarski.
Dodaje, że doprowadzeniem do porządku dna powinna się zająć gmina Końskie. To jednak nie będzie proste. Wciąż niewyjaśniona pozostaje bowiem kwestia własności zalewu.
W latach 90. został on wprawdzie skomunalizowany, ale kontrolerzy NIK dopatrzyli się nieprawidłowości i w ubiegłym roku wojewoda świętokrzyski zakwestionował decyzję o przyznaniu zalewu gminie. W styczniu sprawa trafiła do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, które nie kwapi się z wydaniem rozstrzygnięcia.
- W tej chwili jest stan zawieszenia. Nie mamy jak zainwestować w zalew, aby nam nie zarzucono, że wydajemy pieniądze na nie swoje - mówi burmistrz Końskich Krzysztof Obratański. Zapowiada jednak wystąpienie do starostwa z wnioskiem o pozwolenie na przebudowę jazu, aby "nadać bieg sprawie". - Bez zalewu Sielpia jako ośrodek wypoczynkowy przestaje istnieć - argumentuje.
- Pan wojewoda w najbliższym czasie będzie interweniował w ministerstwie w sprawie Sielpi - zapowiada jego rzecznik Beata Ryń.
Zalew w Sielpi zbudowany został w 1962 roku. W powstałych wokół niego hotelach, pensjonatach, ośrodkach wypoczynkowych, kempingach i na polach namiotowych znajduje się około pięć tysięcy miejsc noclegowych. W sezonie letnim zalew daje zatrudnienie kilkuset osobom.
Komentarze |