Cywilizacja Rozmowy
Wys�ano dnia 30-10-2008 o godz. 07:00:00 przez sergio 13459
Wys�ano dnia 30-10-2008 o godz. 07:00:00 przez sergio 13459
Z Kamilem Matałowskim, osiemnastoletnim pszczelarzem rozmawia KiniaMa |
-Jesteś młody, kiedy zainteresowałeś się pszczelarstwem?
-Od najmłodszych lat lubiłem biologię. Nasza rodzina od kilku pokoleń wstecz zajmowała się pszczołami, dlatego dużo było w domu książek związanych z pasieką: czytałem je i pogłębiałem swoją wiedzę na ten temat. Przełomowy moment nastąpił, gdy mój wujek założył pasiekę. Dużo z nim o tym rozmawiałem i snułem plany związane z własnymi ulami.
-Trudno było zacząć?
-Dosyć. Byłem w pierwszej klasie liceum i nie miałem żadnych pieniędzy, które mógłbym na ten cel przeznaczyć. Na szczęście dogadałem się z dziadkiem, który odstąpił mi jeden ze swoich uli. W pewnym momencie dziadek stwierdził, że zajmowanie się pszczołami jest dla niego za trudne i przekazał mi wszystkie swoje ule.
-Ile ich było?
-Cztery. Trzy kolejne zrobiłem już samodzielnie, wykorzystując schematy z książek. Trochę je udoskonaliłem, korzystałem z materiałów które znalazłem w domu: klepki boazerii, jakieś listewki, drewno. Zrobiłem ule warszawskie i warszawskie poszerzane: warszawskie mają węższą ramkę od poszerzanych, dodatkowo mają ramkę nadstawkową, czyli tą, którą kładzie się na gniazdo, pod pułapem ula. Dzięki temu pszczoły mogą zgromadzić więcej miodu.
-Dużo czasu poświęcasz temu hobby?
-Właściwie cały wolny czas, szczególnie w miesiącach wiosennych i letnich. Ule wymagają ciągłego nadzoru z mojej strony, szczególnie w maju i czerwcu, gdy pszczoły zaczynają się roić. Muszę łapać te roje, lub zapobiegać kolejnym podziałom. Od lipca do sierpnia wyciągam z uli miód, pod koniec sezonu - na przełomie sierpnia i września - pszczoły trzeba podkarmiać cukrem, zwęzić im gniazda i przygotować je do zimy: wtedy kończy się sezon pszczelarski, ale nie moja praca. Bo jesienią i zimą konserwuję sprzęt pszczelarski, robię nowe ule i poszerzam swoją wiedzę, przez cały rok prowadzę dyskusje na ogólnopolskim Forum Pasieki Ambrozja, jednym z najprężniej działających for o tej tematyce w Internecie: ostatnio zostałem administratorem forum, co wiąże się z dodatkowymi obowiązkami.
... Może w przyszłości założę pasiekę wędrowną i będę jeździł po Polsce z moimi ulubienicami ...
-Co fascynuje CiÄ™ w pszczelarstwie?
-Niepowtarzalność każdego sezonu i niebywała organizacja rodziny pszczelej. Po każdej zimie pszczoły inaczej się zachowują, wszystko związane jest z rytmem przyrody. Pszczoły potrafią zaskoczyć, w tym roku np. miałem rodzinę, która po zimie była jedną z najsłabszych, a teraz to najmocniejsza rodzina, jaką mam. Do pasieki chodzę w tym samym ubraniu, które jest przesiąknięte zapachem kitu pszczelego i dymu z podkurzacza, który pszczoły rozpoznają i dlatego nie są tak agresywne, jak były na początku. Poza tym, "odwalam" kawał dobrej roboty. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielkie znaczenie dla świata mają pszczoły. Einstein powiedział kiedyś, że jeżeli wyginą, ludzkość przeżyje je tylko o cztery lata. Bo to one zapylają 90 procent roślin. Bez nich - zginiemy z głodu.
-Ale chyba nam to nie grozi, co?
-Wręcz przeciwnie. Dokonywane na szeroką skalę opryski pól i lasów wykańczają całe pasieki: tak było w świętokrzyskim trzy lata temu. Pszczoły są bardzo wrażliwe i mają swoje choroby. Ostatnio pszczelarzom spędza sen z powiek CCD: Colony Collapse Disorder. Jest to choroba prawdopodobnie wirusowa, pustosząca pasieki - kolosy. W USA 80 procent z nich przestało już istnieć. Choroba sprawia, że pszczoły wylatują z ula i nie powracają do niego. W Polsce jest już od około dwóch lat, chociaż nie na taką skalę jak za oceanem. Nie ma na nią żadnego lekarstwa, to coś jak AIDS u ludzi: na razie jest nieuleczalna.
-Boisz się o swoje pszczoły?
-Ryzyko zawsze istnieje, ale CCD dotrze na tereny gdzie jest moja pasieka na pewno znacznie później niż tam, gdzie jest dużo rodzin pszczelich. Moje ule stoją w mało napszczelonym terenie. Do tego mam pszczoły - mieszańce, które są bardziej odporne od pszczół selekcjonowanych.
-Ale przecież pszczoły potrafią być niebezpieczne!
-No niby tak, zawarta w jadzie pszczelim histamina u niektórych: w tym u mojej mamy, wywołuje uczulenie. Paraliżuje układ oddechowy, przez co może doprowadzić nawet do śmierci. Na szczęście mnie to nie dotyczy. Na początku ugryzienia powodowały u mnie duży obrzęk, teraz już nie, bo mój organizm przyzwyczaił się do nich. Muszę tylko chronić głowę, bo gdyby ukąsiły mnie w oko, mógłbym je stracić. Choć obecnie w Polsce mamy około siedemdziesięciu linii pszczół, które są hodowane pod kątem większej łagodności, miodności i nierojenia się, dlatego pszczelarstwo jest coraz bezpieczniejsze. A poza tym pszczoły to samo zdrowie. Ludzie zajmujący się nimi żyją dłużej niż przeciętnie, bo wdychają olejki lotne unoszące się z ula. Ostatnio bolało mnie gardło: wystarczyło, że pojechałem do pasieki i ból minął jak ręka odjął.
-Co robi Kamil, gdy nie wybiera miodu?
-Zjada go (śmiech). A na poważnie, to lubię sobie pojeździć na rowerze i wędkować. Od kilku lat robię dobre wina. Czasem obejrzę jakiś film, ostatnio stwierdziłem, że muszę nadrobić zaległości w lekturze i czytam "Dżumę" - Camusa. No i zbijam kolejne ule. Chcę zrobić ul ozdobny: będzie kryty gontem, obity brzozową korą. Trochę, jak górska chatka.
-Jakie masz plany na przyszłość?
-Przede wszystkim rozbuduję pasiekę. Chcę mieć około 100 uli, wtedy będę mógł utrzymać się z własnej pasji. Może w przyszłości założę pasiekę wędrowną i będę jeździł po Polsce z moimi ulubienicami. Marzy mi się studiowanie zootechniki w Krakowie, jeden semestr poświęcony jest tam wyłącznie pszczołom.
-Od najmłodszych lat lubiłem biologię. Nasza rodzina od kilku pokoleń wstecz zajmowała się pszczołami, dlatego dużo było w domu książek związanych z pasieką: czytałem je i pogłębiałem swoją wiedzę na ten temat. Przełomowy moment nastąpił, gdy mój wujek założył pasiekę. Dużo z nim o tym rozmawiałem i snułem plany związane z własnymi ulami.
-Trudno było zacząć?
-Dosyć. Byłem w pierwszej klasie liceum i nie miałem żadnych pieniędzy, które mógłbym na ten cel przeznaczyć. Na szczęście dogadałem się z dziadkiem, który odstąpił mi jeden ze swoich uli. W pewnym momencie dziadek stwierdził, że zajmowanie się pszczołami jest dla niego za trudne i przekazał mi wszystkie swoje ule.
-Ile ich było?
-Cztery. Trzy kolejne zrobiłem już samodzielnie, wykorzystując schematy z książek. Trochę je udoskonaliłem, korzystałem z materiałów które znalazłem w domu: klepki boazerii, jakieś listewki, drewno. Zrobiłem ule warszawskie i warszawskie poszerzane: warszawskie mają węższą ramkę od poszerzanych, dodatkowo mają ramkę nadstawkową, czyli tą, którą kładzie się na gniazdo, pod pułapem ula. Dzięki temu pszczoły mogą zgromadzić więcej miodu.
-Dużo czasu poświęcasz temu hobby?
-Właściwie cały wolny czas, szczególnie w miesiącach wiosennych i letnich. Ule wymagają ciągłego nadzoru z mojej strony, szczególnie w maju i czerwcu, gdy pszczoły zaczynają się roić. Muszę łapać te roje, lub zapobiegać kolejnym podziałom. Od lipca do sierpnia wyciągam z uli miód, pod koniec sezonu - na przełomie sierpnia i września - pszczoły trzeba podkarmiać cukrem, zwęzić im gniazda i przygotować je do zimy: wtedy kończy się sezon pszczelarski, ale nie moja praca. Bo jesienią i zimą konserwuję sprzęt pszczelarski, robię nowe ule i poszerzam swoją wiedzę, przez cały rok prowadzę dyskusje na ogólnopolskim Forum Pasieki Ambrozja, jednym z najprężniej działających for o tej tematyce w Internecie: ostatnio zostałem administratorem forum, co wiąże się z dodatkowymi obowiązkami.
... Może w przyszłości założę pasiekę wędrowną i będę jeździł po Polsce z moimi ulubienicami ...
-Co fascynuje CiÄ™ w pszczelarstwie?
-Niepowtarzalność każdego sezonu i niebywała organizacja rodziny pszczelej. Po każdej zimie pszczoły inaczej się zachowują, wszystko związane jest z rytmem przyrody. Pszczoły potrafią zaskoczyć, w tym roku np. miałem rodzinę, która po zimie była jedną z najsłabszych, a teraz to najmocniejsza rodzina, jaką mam. Do pasieki chodzę w tym samym ubraniu, które jest przesiąknięte zapachem kitu pszczelego i dymu z podkurzacza, który pszczoły rozpoznają i dlatego nie są tak agresywne, jak były na początku. Poza tym, "odwalam" kawał dobrej roboty. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielkie znaczenie dla świata mają pszczoły. Einstein powiedział kiedyś, że jeżeli wyginą, ludzkość przeżyje je tylko o cztery lata. Bo to one zapylają 90 procent roślin. Bez nich - zginiemy z głodu.
-Ale chyba nam to nie grozi, co?
-Wręcz przeciwnie. Dokonywane na szeroką skalę opryski pól i lasów wykańczają całe pasieki: tak było w świętokrzyskim trzy lata temu. Pszczoły są bardzo wrażliwe i mają swoje choroby. Ostatnio pszczelarzom spędza sen z powiek CCD: Colony Collapse Disorder. Jest to choroba prawdopodobnie wirusowa, pustosząca pasieki - kolosy. W USA 80 procent z nich przestało już istnieć. Choroba sprawia, że pszczoły wylatują z ula i nie powracają do niego. W Polsce jest już od około dwóch lat, chociaż nie na taką skalę jak za oceanem. Nie ma na nią żadnego lekarstwa, to coś jak AIDS u ludzi: na razie jest nieuleczalna.
-Boisz się o swoje pszczoły?
-Ryzyko zawsze istnieje, ale CCD dotrze na tereny gdzie jest moja pasieka na pewno znacznie później niż tam, gdzie jest dużo rodzin pszczelich. Moje ule stoją w mało napszczelonym terenie. Do tego mam pszczoły - mieszańce, które są bardziej odporne od pszczół selekcjonowanych.
-Ale przecież pszczoły potrafią być niebezpieczne!
-No niby tak, zawarta w jadzie pszczelim histamina u niektórych: w tym u mojej mamy, wywołuje uczulenie. Paraliżuje układ oddechowy, przez co może doprowadzić nawet do śmierci. Na szczęście mnie to nie dotyczy. Na początku ugryzienia powodowały u mnie duży obrzęk, teraz już nie, bo mój organizm przyzwyczaił się do nich. Muszę tylko chronić głowę, bo gdyby ukąsiły mnie w oko, mógłbym je stracić. Choć obecnie w Polsce mamy około siedemdziesięciu linii pszczół, które są hodowane pod kątem większej łagodności, miodności i nierojenia się, dlatego pszczelarstwo jest coraz bezpieczniejsze. A poza tym pszczoły to samo zdrowie. Ludzie zajmujący się nimi żyją dłużej niż przeciętnie, bo wdychają olejki lotne unoszące się z ula. Ostatnio bolało mnie gardło: wystarczyło, że pojechałem do pasieki i ból minął jak ręka odjął.
-Co robi Kamil, gdy nie wybiera miodu?
-Zjada go (śmiech). A na poważnie, to lubię sobie pojeździć na rowerze i wędkować. Od kilku lat robię dobre wina. Czasem obejrzę jakiś film, ostatnio stwierdziłem, że muszę nadrobić zaległości w lekturze i czytam "Dżumę" - Camusa. No i zbijam kolejne ule. Chcę zrobić ul ozdobny: będzie kryty gontem, obity brzozową korą. Trochę, jak górska chatka.
-Jakie masz plany na przyszłość?
-Przede wszystkim rozbuduję pasiekę. Chcę mieć około 100 uli, wtedy będę mógł utrzymać się z własnej pasji. Może w przyszłości założę pasiekę wędrowną i będę jeździł po Polsce z moimi ulubienicami. Marzy mi się studiowanie zootechniki w Krakowie, jeden semestr poświęcony jest tam wyłącznie pszczołom.
Komentarze
|