Literatura Recenzje
Wys�ano dnia 12-12-2005 o godz. 08:00:00 przez pala2 444
Wys�ano dnia 12-12-2005 o godz. 08:00:00 przez pala2 444
Oto książka z gatunku tych, których nie powinno się recenzować - każde omówienie zdradza bowiem jej zawartość. |
Kałużyńskiego zapamiętałem z telewizyjnych dyskusji z Tomaszem Raczkiem, kiedy w zasadzie po charakterystycznym machnięciu łapką nieżyjącego (niestety) publicysty można było wyłączyć telewizor. A nabierał widza doskonale - z ewidentnego knota, jakim jest "Dzień tryfidów" zrobił arcydzieło...
Bodaj w 87 r. Zygmunt Kałużyński na pytanie: "Dlaczego nie ma mszy w telewizji?", odpowiedział: "Bo nie można zbierać na tacę", a już połowa akademika dosłownie pospadała z krzeseł, gdy w telewizyjnej dyskusji (chyba nawet śmieszniej od W. Allena) opowiadał o "miłości bliźniego" - program prowadziła Monika Olejnik (to tak dla przypomnienia).
To bardzo mądra i bardzo przewrotna książka. Więc tylko krótko, jeden cytat: "Dramatopisarz Krzywoszewski opowiadał, że dostał propozycję ze strony osoby pochodzenia starozakonnego, mówiącej niegramatycznie - Pójdziemy na dupie? - na co odpowiedział: - Nie jestem akrobatą."
Bodaj w 87 r. Zygmunt Kałużyński na pytanie: "Dlaczego nie ma mszy w telewizji?", odpowiedział: "Bo nie można zbierać na tacę", a już połowa akademika dosłownie pospadała z krzeseł, gdy w telewizyjnej dyskusji (chyba nawet śmieszniej od W. Allena) opowiadał o "miłości bliźniego" - program prowadziła Monika Olejnik (to tak dla przypomnienia).
To bardzo mądra i bardzo przewrotna książka. Więc tylko krótko, jeden cytat: "Dramatopisarz Krzywoszewski opowiadał, że dostał propozycję ze strony osoby pochodzenia starozakonnego, mówiącej niegramatycznie - Pójdziemy na dupie? - na co odpowiedział: - Nie jestem akrobatą."
Komentarze |